Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Cień żołnierza - fragment 32

Jacob - drugi dzień w strefie cywilnej

 

Wczorajsze popołudnie Jacob spędził w domu, zaciskając zęby z bólu i starając się nie kłócić z Natashą. Jednak dokładne czynne zlewały się w jedną całość. Jak zwykle obudził się o świcie, słońce powoli kończyło wschodzić zza horyzontu. Z mniejszym już bólem, wstał i napinając mięśnie twarzy w mocny grymas. Opierając się o drewnianą poręcz zszedł na dół. Tam jednak nikogo nie było. Jednak nie tylko w środku były pustki, za zasłoniętymi oknami nie było słychać praktycznie nikogo. Mężczyzna podszedł, a właściwie doczołgał się do drzwi. Nacisnął metalową, przerdzewiałą klamkę i nic. Drzwi były zamknięte. Zrezygnowany, postanowił usiąść na wcześniej wybrane miejsce przy stole. Czekał, czekał i po kilkunastu minutach, które przerodziły się w ponad godzinę bezczynnego siedzenia. Wtedy usłyszał kroki dobiegające z coraz niższych stopni schodów.

 

- Możesz wstawać, później - powiedziała z lekką ironią Natasha, przy okazji ziewając.

- Zauważyłem. - Spojrzał na Giovanniego - jaki plan na dzisiaj?

- Natasha idzie do pracy, a ja zmienię ci bandaże i pójdziemy na miasto kupić ci trochę ubrań.

- Te nie wystarczą? - spytał lekko spoglądając na swoje ubrania.

- Może nie mamy takich luksusów jak inni, ale na te kilka par ubrań pieniądze mamy. Zresztą z czasem odpracujesz te pieniądze.

- Dobrze.

- Jacobie, co chcesz jeść? Mamy trochę chleba, ewentualnie zostało mięso z kolacji.

 

Zjedli śniadanie, Natasha wyszła w sobie znanym kierunku, zaś Jacob i Giovanni wrócili do pokoju żołnierza. Giovanni niósł ze sobą małą skrzynkę z medykamentami.

 

- Prezent od wojska? - spytał Jacob, jednocześnie siadając na taborecie obok łóżka.

- Tak - odpowiedział Giovanni, ucinając nożyczkami pierwsze pasy bandaża.

- Powiedz mi - zacisnął zęby z bólu, po chwili kontynuował - czy moja obecność tu jest związana z Natashą?

- Nie wiem, ale raczej tak. - Chwycił za rozcięty bandaż i powoli zwijał - będzie boleć. Podaj świeży. Ze skrzynki.

- Możesz jaśniej? Kurwa - zawył z bólu, gdy Giovanni odsłonił gazę, która skrywała pod sobą około pół centymetrowej głębokości rany.

- Przepisy - położył świeżą gazę i zaczął zakładać szeroki bandaż. - Przepisy mówią, że emerytowanym, czy inaczej wracającym ze służby żołnierzy w pierwszej kolejności zajmuje się rodzina.

- Uznali, że Natasha jest moją rodziną?

- Nie, jeśli tak jak ty nie masz rodziny, sprawdzają twoje stare kontakty i relacje. Wtedy wybrana osoba otrzymuje pismo z zapytaniem czy chce przyjąć tego żołnierza.

- Czyli zdecydowała, że chce mnie wziąć pod opiekę? - choć zadał pytanie, zdawało się, że bardziej to stwierdza.

- Nie do końca. Właścicielem domu jestem ja, więc mimo, że pismo było do niej, tak ostateczną decyzję podjąłem ja. Zresztą przeciwną do jej zdania.

- Rozumiem. Czemu się zgodziłeś, przecież co to za różnica gdzie będę?

- Nie obchodzą mnie wasze stare spory - podał mu bluzkę do ubrania - a i nie do końca byle gdzie, bo za opiekę nad wami, starymi żołnierzami, jest też jakiś pieniądz. Właśnie a propos pieniędzy, poczekaj chwilę - wyszedł z pokoju i wrócił po kilku minutach ze starym, zniszczonym, skórzanym portfelem. - Twój przydział z wojska, trzysta euro. W przeliczeniu z jakieś sto chlebów.

- Dzięki - powiedział odbierając przedmiot. - Już dawno ich nie używałem, w wojsku wszystko jest za darmo, czyli praktycznie nic. Pomóż mi wstać.

- Jasne - chwycił go pod pachę i dźwignął na równe nogi.

- To co? Mówiłeś coś o nowych ubraniach, nie?

- Myślałem, że ich nie potrzebujesz? - zaśmiał się lekko.

- Bo nie. Co innego wyjść na dwór.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania