Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Cień żołnierza - fragment 38
Czas nawet nie próbował uciekać, nabrał ślimaczych kształtów. Jego myśli zaczęło krążyć po głowie jak kolarze na torze w starym świecie. Modlił się do Boga o dobry los dla siebie i rodziny. Kiedyś gdy ją miał, gdy ją stracił i gdy na nowo ją odzyskał. Nawet teraz gdy przeszłość wytyka błędy, modli się o lepsze jutro dla siebie i tych z rodziny co jeszcze żyją.
Odmówił kilka modlitw, głównie własnych oraz tych jakie nauczyli go ojciec z matką. W trakcie jednej z nich, przypomniał sobie ostatnią wspólną modlitwę z bratem. Po wszystkim zaczął w myślał wspominać jego miłość do Natashy, ich pierwsze rozmowy, spotkania i wyobrażenia o miłości aż do śmierci. Jednak los chciał inaczej i Jacob zamiast okrytym sławą generałem z największą miłością przy boku i dziećmi przed nogami, stał się żołnierskim trupem, o którym zapomni każdy gdy tylko jego czas dobiegnie końca.
Nagle usłyszał pukanie do drzwi, nie zareagował udając, że nikogo nie ma w domu. Wtedy pukanie się powtórzyło, lecz uderzenia były mocniejsze. Ten jednak nic nie zrobił. W odpowiedzi uderzenia były tak silne, że mogłyby wyważyć drzwi. Jacob wstał i podszedł do drzwi. Otworzył je, a jego oczom ukazał się mężczyzna. Pielgrzym w brązowym habicie, opasany śnieżnobiałym sznurem. Głowa jego była łysa, broda zaś w dużym stopniu siwa zakrywająca swą długością szyje.
- Witaj pielgrzymie - przywitał się Jacob.
- Nie jestem pielgrzymem - uśmiechnął się starzec, jego głos był niski, równie stary co jego właściciel ale spokojny i wyważony. - Jestem jedynie zwykłym kapłanem. Czy mogę wejść do środka?
- Zapraszam - stanął obok wejścia, tak aby kapłan mógł swobodnie wejść. - Usiądź proszę.
- Dziękuję - usiadł przy stole na wskazane miejsce.
- Wybacz, lecz nie mam czym cię ugościć, w tym domu jestem jedynie gościem - powiedział siadając naprzeciw niego, na tym samym miejscu co zawsze.
- Nie szkodzi. Nie jestem wstanie wyobrazić sobie tego co czujesz, ale poznałem i rozmawiałem z wieloma podobnymi do ciebie. Dawnymi żołnierzami, którzy nie chcieli kończyć swojej kariery. Takich, których lista zabójstw jeszcze się nie skończyła. Rozmawiałem z takimi, którzy pragnęli zmienić świat. Przywrócić do niego Boga albo zakończyć dawno skończoną wojnę. Powiedz mi zatem z kim tym razem rozmawiam?
- Uważasz, że wojna się zakończyła, pomimo, że nikt nie ogłosił się zwycięzcą.
- Historia pisana jest przez zwycięzców, na kartkach ich stron opisani są mordercy. Dlatego każdy dzień historii jest wojną, a każda kolejna, jedynie zmienia rozdział historii.
- Co masz na myśli kapłanie?
- Pokój jest częścią wojny. Jeśli zakończy się wojnę, rozpocznie się kolejna. Kolejna będzie taka jak opisał ją Einstein. Czy jesteś gotów na kolejną wojnę, w której nie będziesz brał udziału?
- Zadajesz pytania, na które nie potrafię odpowiedzieć. Mówisz rzeczy, których nie rozumiem.
- Jestem sługą Boga, a on jest życiem. Wszystkim co ludzkie i co nie ludzkie. żegnaj. - Wstał od stołu.
- Zobaczymy się jeszcze, kapłanie?
- Czemu nie możesz zobaczyć się z Bogiem? - w tym momencie, do domu weszli Giovanni oraz Natasha.
- Witaj, Jacobie - powiedziała Natasha - z kim rozmawiasz? - spytała niepewnie.
- To kapłan, przyszedł porozmawiać - Jacob wstał na wzór kapłana wcześniej.
- Witaj kapłanie - przywitała się Natasha, nie podając jednak ręki.
- Dzień dobry - przywitał się również Giovanni zaskoczony gościem.
- Pójdę już - powiedział kapłan. - Przepraszam za najście.
- Zostań jeszcze - Jacob próbował go przekonać.
- Nie chcę być niemiła - mówiła w kierunku kapłana - ale powinieneś już iść, mamy dość napięty plan na dziś. Przepraszam.
- Rozumiem. Jacobie, dziękuję za rozmowę - podszedł do drzwi. - Mam nadzieję, że jakoś pomogłem - dodał na odchodne i wyszedł.
- Natasha - zawołał ją Giovanni - Możemy porozmawiać na osobności?
- Idź na górę, zaraz do ciebie przyjdę. - Giovanni poszedł na górę.
- Słuchaj - podjął Jacob, gdy Giovanni poszedł na piętro - przepraszam, że się on tu wszedł. - Dobijał się tak, że myślałem, że wyważy drzwi.
- Czy ja coś mówiłam? - w tym samym momencie układała pieczywo do szafki. - Wszyscy kapłani albo się cisną w Watykanie, albo chodzą jako ci.. pielgrzymi, dobrze mówię? - Jacob, mruknął twierdzącą. - W skrócie masz szczęście, że go spotkałeś, a tym bardziej, że tu przyszedł.
- Giovanni, nie był za bardzo szczęśliwy z jego wizyty.
- Giovanni - odwróciła się i spojrzała na niego - Giovanni jest ateistą, no i za bardzo nie lubi gości. Szczególnie tych niezapowiedzianych.
- Rozum...
- A teraz - przerwała mu - muszę cię przeprosić. Zaczekaj tu, zaraz zejdziemy i zrobimy jakiś obiad. Trzymaj kciuki, że tym razem chodzi mu o coś ważnego - uśmiechnęła się lekko.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania