Piętno minionych dni. Cz. 16
Kader długo nie mogła zebrać się na odwagę, by przeczytać oba listy. W końcu jednak usiadła na kozetce przed kominkiem i ostrożnie rozwinęła pierwszy list, o następującej treści.
" - Wiataj Luizo, jak widzisz odnalazłem Cię. Długo mi to zajęło, lecz nie żałuję, bo na reszcie będziesz moja na wieki. Teraz pewnie siedzisz w swojej komnacie, a złość zmieszana ze strachem targa twoim sercem. Bo ty wiesz, że ja wiem coś, co zmieni twoje życie w piekło. W końcu jakbym mógł nie znać tajemnic mojej nie doszłej żony. Dlatego mam dla Ciebie propozycje. A mianowicie jeśli wyjedziesz, ze mną na Krym a tam zostaniesz moją żoną, Sułtan o niczym sie nie dowie. Zresztą sama Valide nie wie wszystkiego, bo ja w przeciwieństwie do Ciebie nie lubie ryzykować żucia. Czekaj na dalsze wskazówki. "
Blondynka ze złości podarła list, a strzępki wrzuciła do ognia.
- Jakubie obyś nigdy nie musiał ryzykować. Ale ty nie zostawiasz mi wyboru. Przez Ciebie kolejny raz splamię swoją duszę grzechem. - Szeptała sama do siebie Kader.
Następnie podeszła do okna i z woreczka wyciągnęła list oraz naszyjnik. Nie wiedząc co począć podeszła do łóżka, usiadła na nim i zaczęła czytać kolejny list.
" - Na początku proszę przyjmij wyrazy współczucia, lecz wiem co przeżywasz. Widziałem Cię, wtedy kiedy Krymskich rzekach zamiast wody, płynęła krew. I już wiem, jesteś taka sama jak twoja matka. W twoich oczach jest ta sama wola walki, jaką widziałem dwadzieścia sześć lat temu. I tylko myśl, że jesteś jej córką i jedyną, która może oczyścić jej dobre imie. Dodaje mi śmiałości, by od nowa walczyć o prawdę. I będę dumny, jeśli kiedyś będzie mi dane Cię spotkać. A ten naszyjnik jest opisem Ciebie i twojej matki. Jesteście tak jak Simurg. Pewnie zastanawiasz się, dlaczego do Ciebie piszę? Otóż razem możemy oddać Sułtance co Sułtańskie. I nie będę ukrywał, że wojna w najbliższym czasie stanie się faktem. Jednak wtedy będę czekał na Ciebie, bo jest coś, o czym nikt Ci nigdy nie powie. Na odwrocie zapisałem miejsce, w którym będę wtedy na Ciebie czekał"
W Kader co pękło, wstała i podeszła do kominka, by spalić list. Jednak w pewnym momencie uświadomiła sobie, że to jedyna rzecz, która pomoże jej dotrzeć do Persji.
- Oj Omerze, ty nic o mnie nie wiesz. - Cicho szepnęła blondynka chowając list w szufladzie.
W tym samym czasie w Persji trwały gorączkowe przygotowania do wojny.
- Panie wszystko gotowe. - Rzekł dowódca wojsk kłaniając się.
- A co z dziewczyną? - Zapytał, Szach wstając z tronu.
- Nasz człowiek dostarczył jej list. Ale krążą po pałacu pewne plotki, które mogą pokrzyżować nasze plany. - Ciągnął swoją wypowiedź dowódca.
- Jakie plotki? Chyba ta żmija Binnaz nie dowiedziała się o jej pochodzeniu? - Zapytał Omer podchodząc do wielkiego złotego stołu.
- Nie Valide, lecz pewien Krymski poseł. Bowiem na Krymie miał zostać jej mężem, a teraz chce ją odzyskać. Ponadto Sułtan chce poślubić Kader. - Mówił spokojnie dowódca.
- Jaką Kader? - Zdziwił się Omer.
- Tak teraz nazywa się Luiza. - Odparł wojskowy.
- Kader, czyli przeznaczenie. Ale pamiętaj nie możemy dopuścić do ślubu. Bo jej pisany jest inny los. - Rzekł, Szach wpatrując się w okno.
- Masz na myśli ślub z twoim synem? - Zapytał, dowódca podchodząc do Szacha.
- Farith znasz mnie od dzieciństwa. I dobrze wiesz, że im może udać się to, co nie udało się mi i Seturb. A najgorsze jest to, że szukają zaginionego księcia. Gdy tak naprawdę mają go pod samym głosem. - Mówił drżącym głosem Omer.
- Nie wiem, jak długo będziesz w stanie utrzymać miejsce jego pobytu w tajemnicy. W końcu Gece i tak wcześniej czy później spotka się z Kader. I wszystko jej opowie. Ponadto boje się, że powie jej nie tylko to, co chcemy. - Mówił Farith wyciągając z kieszeni rubinowy pierścień.
- Z kąt to masz? Przecież ja i Seturb ustaliliśmy, że nasza tajemnica nigdy nie ujrzy światła dziennego. - Zapytał zdziwiony Omer.
- Panie znalazła to nasza łączniczka w komnacie Sułtanki Seniorki. A ta dostała to od Gece. Wiesz dobrze, że jeśli się wyda... - Nie dokończył dowódca, gdyż Szach mu przerwał.
- Że jeśli się wyda, że ja i Seturb wzięliśmy potajemny ślub... Rozumiesz ona nie może jej o tym powiedzieć! - Krzyknął Omer siadając na tronie.
- Wiem Panie. - Odrzekł Farith.
Kiedy nastał nowy dzień Kader nie wiedziała co ma począć. Jednak coś kazało jej iść do komnaty Padyszacha. A tam zastała dziwną scenę. Fatma płakała i prosiła brata, aby pozwolił jej rozwieść się z mężem. A obok nich stał Samir, który patrzył błagalnie na Fatmę.
- Panie ja go nie kocham! To matka i Bigel to wszystko zmyśliły! - Krzyczała, Sułtanka klęcząc przed Padyszachem.
- Siostrzyczko jesteś przemęczona. Przemyśl to jeszcze proszę. - Mówił spokojnie Murat.
- Ale ja... kocham innego. - Wyszeptała cicho Fatma.
W tym momencie Kader cicho wyszła z komnaty i postanowiła wybrać się do Wieży Panny, by tam nareszcie dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Podczas gdy Kader szykowała się do wyjścia Bigel i Binnaz świętowały zwycięstwo.
- Nie mogę uwierzyć w to, że tak łatwo nam z nią poszło. Teraz na pewno siedzi w komnacie i płacze. - Mówiła wesoło młoda Sułtanka.
- Bigel ona jest sprytna i może już coś wykombinowała. Ale na razie cieszmy się miłym porankiem. - Mówiła Valide.
Podczas gdy intrygantki świętowały, Kader płynęła łodzią do Wierzy Panny.
Komentarze (8)
Widzę, że Bigel i Binnaz nie dają za wygraną, ale Kader tak łatwo im się nie da...
Zostawiam 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania