Pokaż listęUkryj listę

Piąta Tajemnica - część 59

Czasy współczesne, Wyprawa, Rakesh, Gabriela, Rose

 

Za oknem padał deszcz. Tysiące pojedynczych kropel spadało z opierających się o strome górskie zbocza chmur. Na tej wysokości przynosił on znów ten niepowtarzalny zapach igliwia zmieszanego z aromatem lepkiej, błotnistej ziemi. Od czasu do czasu, dochodziły tu odgłosy odległej burzy. Niepozorna drewniana chata jawiła się teraz mnichom teraz jako jedyna ostoja ciepła na całym ziemskim padole. Rozżarzone płomienie na dobre zadomowiły się już w kominku, a niepozorne światło świec stanowiło dodatkowe źródło otuchy.

- Możemy już tylko czekać – stwierdził Pasang – W tych warunkach nie da się nic więcej zrobić. Młoda kobieta jest silna, poradzi sobie, ale martwię się o starszą. Ma gorączkę w całym ciele. Teraz się trochę uspokoiła, ale przez całą drogę coś mamrotała...

- No i obu cały czas drgają powieki, zauważyliście? – wtrącił Surrinder.

- Tak. I to mnie martwi. Jakby obie śniły ten sam sen. – przytaknął Rakesh.

Mnisi stali jeszcze przez chwilę, w zadumie rozważając jego ostatnie słowa, po czym rozłożyli menażki w oczekiwaniu na porcję „po-cha”. Kiedy zaś napełnili brzuchy, rozsiedli się na podłodze i zanurzyli w medytacji.

Za oknem wiatr zrywał się coraz silniej. Rakesh dopił resztkę napoju i przycupnął pod oknem. Impuls kazał mu dotknąć szyby, po której większe krople goniły mniejsze. Oddalone dotąd błyski, zbliżyły się teraz na tyle, iż na niebie widać było symetrycznie rozgałęzione, niebieskie wyładowania. Wciąż nie uderzały o ziemię, cały swój gniew kierując gdzieś ponad górskimi szczytami.

- Natan! Dlaczego?! – krzyk Rose znienacka przeszył wnętrze chaty. Rakesh omal nie spadł z krzesła. Kiedy ogarnął sytuację, siedziała już na posłaniu, z otwartymi oczyma.

- Zostaw go, dziecko. Nie widzisz, że dokonał wyboru? – równie niespodziewanie odezwała się Gabriela.

- Spójrz na mnie Natan! Kocham Cię! – oczy Rose wywróciły się na wierzch. Spoglądała teraz na wszystkich wewnętrzną stroną gałek. Podparta na łokciach Gabriela zwróciła się ku niej. Również jej źrenice były nieobecne. Za oknem szalała burza. Pioruny biły obok chaty w kilku sekundowych odstępach.

- Dla mnie to koniec. Zostanę tutaj. Ale ty musisz to przetrwać! Pamiętaj, gdzieś w środku on wciąż jest sobą... – słowa ledwo przechodziły przez jej gardło.

- Nie dotykaj mnie! To nie jest prawda, to się nie dzieje nap.... – głos Rose urwał się nagle, w połowie zdania. Opadła na posłanie tak samo raptownie, jak się z niego zerwała. Także Gabriela uderzyła głową w poduszkę. Jej oczy zamknęły się. W izbie zapanowało poruszenie. Rakesh dał jednak znak, aby mnisi powrócili do medytacji, sam zaś usiadł pomiędzy kobietami, podciągnął im koce, i nie przestawał czuwać. Nie mogąc nic więcej zrobić, recytował wszelkie możliwe mantry. Tej nocy czas zatracił dla niego swoje pierwotne znaczenie. Wydłużał się, lub kurczył. Godziny mieszały się z minutami, a sekundy z biciem serca.

- Rakesh?... – słaby głos Gabrieli postawił go na równe nogi. Ciarki przeszyły całe jego ciało.

- Jestem! – odparł i ukląkł tuż przy niej. Patrzyła na niego swoimi zwykłymi, kochającymi oczami.

- Chroń Rose za wszelką cenę. Nie może się jej nic stać. Tylko w niej jest nadzie... – głos powierniczki załamał się, oddech zelżał, a następnie ustał całkowicie. Rakesh jeszcze długo nie wypuszczał jej głowy z rąk. Po raz kolejny pomógł komuś umrzeć.

Za oknem słońce ogarnęło całą dolinę. Nie zdołało jednak wygnać resztek deszczu. Nieco leniwie, jakby bez przekonania, promienie światła zabrały się w końcu za rozbijanie ostatnich jego drobin. Te w podzięce promieniały jak nigdy. Pracowały w pocie czoła, aby nad chatą rozbłysła potężna tęcza. A ta, od samego początku wyraźnie na kogoś czekała. Nie bez radości przyjęła więc do wiadomości, że nie została wystawiona do wiatru. Gabriela obejrzała się jeszcze na chwilę, uniosła rękę, po czym rozmyła się w samym środku promiennych pryzmatów.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pasja 28.01.2019
    Witam
    Jednak Gabriela nie przeżyła. Natan został sierotą i pewnie wielka strata w ogóle dla całej sprawy. Rakesh powoli wszystkich żegna i dostaje na pożegnanie zadanie. Czy uda mu się ochronić Rose?
    Bardzo spokojnie pozwoliłeś odejść Gabrieli i jeszcze ten moment rozmowy pomiędzy kobietami jest tajemniczy.

    Pozdrawaim
  • 00.00 01.03.2019
    Wizja tych wywróconych oczu, istny horror.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania