Wiersz <*> Dzień Rozstania
––?/––
Obdarzyłam ciebie prawdziwą miłością.
Byś lepiej zrozumiał sens współistnienia.
Często otwierałam się przed tobą zupełnie.
Lecz ty splugawiłeś nasze uczucie w kloace zła.
Za moim pośrednictwem zniszczyłeś wielu ludzi.
Bez możliwości naprawienia czegokolwiek.
Przyznaję.
Też jestem za to odpowiedzialna, w znaczącym stopniu.
Bo tak bardzo kochałam.
Ty raniłeś, lecz ja nie chciałam ranić ciebie.
W końcu przyszło dokonać wyboru.
Wyostrzyłam zmysły.
To nie mogło tak dłużej trwać.
Za dużo wyrządzonych krzywd
bez możliwości naprawienia czegokolwiek.
Przejrzałam przez mgłę zauroczenia,
w którą mnie spowiłeś.
Zaproponowałam popłynięcie łódką.
Niczego nie podejrzewałeś.
Pogoda się radykalnie pogorszyła.
Niebo zasłoniły ciemne chmury.
Rozszalała się burza.
A zatem zgodnie z tym, co przewidziałam.
Fale targały nami jak łupinką orzecha.
Strach w twoich oczach.
był jaśniejszy od światła błyskawic.
Wypadłeś z łódki, lecz ostatkiem sił,
tuliłeś mnie mocno, już tylko jedną dłonią.
Czerwoną smugę ciebie zmyła woda.
Byłam twoją brzytwą.
Komentarze (16)
Pozdrawiam ;).
Zazwyczaj jest to droga bez powrotu.
To bardzo, ale to bardzo dobry tekst. Taki ludzki.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam
Zniewolenie zamyka oczy na przestrzeń, mozliwość, wolność i wybór. Oryginalna metoda.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania