Poprzednie częściWiersz <*> Kolor szarości
Pokaż listęUkryj listę

Wiersz <*> Dżungliści

co tam słychać

w sercu dżungli

jakieś wycia tupot tany

to tubylcy swym pilotem

powłączali z duchem czasu

elektryczne swe tam tamy

    

król grzywiasty

tego lasu

siedzi srogi w ciemnym kącie

ryczy mruczy kto go słyszy

na dodatek jest mu zimno

nie dochodzi tutaj słońce

  

nagle zerkam

oj loteria

losów z liści niech ja skonam

biorę udział i już trzymam

z nosorożca rogu coś tam

łykam w huci jestem szponach

                  

wokół tańce

i swawole

co za śliczna córkę wodza

tak cichaczem do szałasu

żeśmy poszli na wyściółkę

by wygranej nie zmarnować

  

my na skórkach

od bananów

wszystko śliczne takie gładkie

wtem znienacka straszne ludy

co to wodza też przynieśli

mnie wywlekli jak małpiatkę

                

zdjęli skórę

i zaczęli

brzuch patroszyć członki ścinać

smutna dusza przez eksmisję

nie ma biedna gdzie powrócić

choć to wcale nie jej wina

   

i tak dusza

z łezką łypie

wzdycha jeno rzewnie patrzy

jak tubylec całkiem świeżym

udem moim podsmażonym

brzuszek swój spocony raczy

     

skórę łapią

choć z włosami

naciągają niczym dętkę

na ten pieniek wydrążony

po posiłku moc jest z nimi

znów wesoło bębnią ręcznie

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Sokrates 6 godz. temu
    Właściwszy tytuł byłby ludożercy ale spoko
  • Dekaos Dondi godzinę temu
    Sokrates–Dzięki:)–Możliwe, że masz rację, ale piszę jak piszę:)–Pozdrawiam:0

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania