Pokaż listęUkryj listę

Opow *** Na wybrane tematy

To jeno moje poglądy.

Niekoniecznie słuszne. Nic poza tym.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

[Umysł]]

Tak samo jak nigdy nie pojmiemy wszystkich tajemnic wszechświata, tak samo nigdy nie zgłębimy wszechświata cudzego umysłu. Możemy zrozumieć dziewięćdziesiąt dziewięć procent, ale sto nigdy. A zatem zawsze będzie istnieć większa lub mniejsza niewiadoma poza naszym zasięgiem, co dyskwalifikuję naszą ocenę, jako jedyną i słuszną. W pewnym sensie dotyczy to także naszego własnego umysłu.

 

[Sugestia]

Załóżmy, że istnieje obszerna komnata w której na ścianach wisi : trzydzieści obrazów.

Wersja pierwsza→Wchodzi do niej: pięćdziesiąt ludzi. Każdy ma wybrać trzy obrazy, które mu się najbardziej podobają.

 

Wersja druga→To samo, tylko każdy wchodzi osobno i musi wybrać samotnie, nie wiedząc które obrazy wybrali lub wybiorą pozostali. Jeżeli wszedł jako pierwszy, to oczywiście nie musi się zastanawiać co wybrał poprzednik.

 

Prawie na sto procent można założyć, że wybór będzie inny, w zależności od wersji. W pierwszej może zadziałać zasada: „psów pasterskich’’ i „owiec” czyli ludzi, którzy potrafią narzucić swoją sugestię oraz tych, którzy tej sugestii ulegną. Mogą się oczywiście zdarzyć wyjątki, które nie przynależą do żadnej grupy i wybiorą po swojemu, lub przekorni, którzy zawsze wybiorą inaczej niż większość.

 

W wersji drugiej każdy jest zdany na siebie. Bez tej całej otoczki wspomagającej. „Silniejsi” po prostu wybierają, a „słabsi” nie muszą się bać, że ktoś ich wyśmieje za taki a nie inny wybór i wyjdą na ''głupich''.

 

[Gust]

Co jest ładne a co brzydkie? Odwieczne pytanie. W moim przekonaniu o wszystkim decyduje: obserwator. To on „nadaje wygląd”. Nie można obiektywnie stwierdzić: co jest ładne a co brzydkie, bo nie istnieje na tym świecie istota o nazwie: „Wielki Obiektyw”, którą można by o to zapytać. Nie sądzimy: cudzym umysłem, tylko własnym. Każdy ma prawo powiedzieć: to mnie się podoba, a to mnie się nie podoba, ale nie powinno się uogólniać, wypowiadając się za całą ludzkość. Obiekt w doskonałej pustce nie posiada wyglądu. Tylko sobie jest i nic poza tym. Dopiero nasze spojrzenie zmienia postać rzeczy. Nie powinno się mieszać: wartości z gustem. Te dwie sprawy nie zawsze spoczywają po tej samej stronie medalu. Wartość można w jakiś sposób określić, natomiast gust jest nieobliczalny i przynależy do danej jednostki społecznej, gdyż każdy człowiek jest jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny. Nigdy przedtem taki sam się nie narodził i nigdy taki sam już się nie narodzi. A z nim jego gust.

Ktoś może docenić np. ogrom pracy włożony w nagranie utworu na: orkiestrę symfoniczną, chór dorosłych i dzieci, zespół rockowy, kapelę ludową, chór buszmenów, piłę grającą, grzebień, tam tamy i gwizdanie… ale z drugiej strony, będzie wolał posłuchać: śpiewu skowronka na łące, bo to będzie zgodne z jego gustem.

 

Być może jest tak, że rodzimy się ukierunkowani na pewne doznania i kiedy w życiu na takie „coś” natrafimy, to dostajemy „kopa” i to się nam podoba. A że każdy jest inny, to co innego mu "przywali" w sensie wspaniałych doznań.

Dużo jeszcze zależy od skojarzeń jakie dane „coś” w nas wywołuje. Dobrych lub złych.

 

[Ja]

Niestosowne jest też, przyrównywanie innych do siebie samego, jako czynnika, z którego ci inny powinni brać przykład. Żaden człowiek nie jest na tyle doskonały, żeby można brać z niego przykład w każdym aspekcie. Nie w każdym, owszem. Są tacy ludzie, którzy mogą stanowić wzór do naśladowania, ale nigdy nie we wszystkim, gdyż każdy ma swoje wady i zalety.

 

[Wybór]

Jest tak stara zasada, która często się sprawdza, że więcej się zyska: prośbą niż: groźbą. Chyba coś w tym jest i ma to związek z ludzką naturą. Człowiek jest skłonny szybciej uczynić to czy tamto, jeżeli jest to jego: wyborem. Kiedy on decyduje, a nie decydują za niego.

Oczywiście ma to swoje złe strony, z uwagi na możliwość manipulacji ludźmi. Czasami wystarczy tak kogoś omotać, tak mu nagadać, że w końcu uwierzy, że jest to jego wybór… a nie tego, kto mu w głowie namieszał. Podobnie jest z empatią. Człowiek, który częściowo potrafi się wczuć w cudzy umysł, może to wykorzystać w zły sposób. Powyższe czynniki mogą być nawet początkiem dyktatury. No chyba, że taka osoba pociągnie tłumy w dobrym kierunku. W dobrym, czyli w jakim?

 

[Błędy]

Istnieje też inna zasada: człowiek szybciej znajdzie wytłumaczenie dla swoich błędów, niż do cudzych. Chociaż nie zawsze to się sprawdza. Dużo zależy od siły charakteru poszczególnego człowieka. Dla wielu, przyznanie się przed światem do swoich słabości i błędów, jest swego rodzaju: samooczyszczeniem. Później człowiek przez taki reset czuje się: lżejszy i wyzwolony. Jakby kamień spadł mu z serca {byle nie na cudzą nogę} Są też tacy, co pojmują inaczej i dla których tego typu wyznanie jest porażką życiową, która umniejsza ich w oczach świata. Wali się budowla, w której byli schowani i poprzez którą ich postrzegano.

Ale z reguły swoje błędy dostrzegamy rzadziej. Nie tylko na płaszczyźnie kartki lub ekranu. To wynika z naszej natury. Tak po prostu jest. Dopiero jak ktoś nam wskaże, to robimy wielkie oczy i poprawiamy… lub nie.

Chociaż są sprawy, które nikt inny za nas nie zrobi. Na przykład przeżycie własnej śmierci.

 

[Nieskończoność]

Z jednej strony prostej nieskończonej nie można podzielić, gdyż wtedy byśmy uzyskali: punkt przecięcia… a zatem: dwa początki, czyli: końce.

Ale z drugiej strony, może być podzielna przyjmując, że wychodzimy z uzyskanego punktu przecięcia… i nigdy się nie cofamy. Idziemy cały czas do przodu. Wtedy taka prosta, jest dla nas nieskończona, chociaż tak naprawdę jest skończona, gdybyśmy się wrócili, do punktu wyjścia. Natomiast połączenie dwóch półprostych w punkcie przecięcia, daje ponownie nieskończoność. Wycięcie kawałka z takiej prostej i ponowne połączenie, niczego nie zmienia. Nieskończoność ma wygląd „długości’’ ale długością: nie jest, gdyż długość jest: „od...do”. A w tym przypadku. „od … do’’ nie istnieje, lub chociaż samo: „do’’

 

[Wieczność]

Co innego: wieczność. To nie jest: „odległość’’ tylko: przemijanie, trwanie...itp. Czyli może mieć początek, bo nie można się wrócić, nawet gdyby się chciało. Jak z linią czasu. Tylko w jedną stronę. Aczkolwiek mówienie, że wieczność ma początek, jest zaprzeczeniem samej idei wieczności. W tych sprawach nie ma dowodów. Nie można przejść: „całej nieskończoności” lub przeżyć: „całą wieczności” żeby móc powiedzieć, że w takich czy innych sprawach, to ja miałem racje.

A poza tym, nie możemy pomyśleć: poza „nasz program”, bez względu na to, jak to rozumieć.

 

[Czas]

Kiedy człowiek umiera, zabiera cały swój czas do grobu. Reszta żyje nadal w swoich własnych czasach. A kiedy wszystko się skończy na tym świecie, to czas też przestanie istnieć, bo nie będzie w nim czegokolwiek. Zniknie to, co go trzymało przy życiu: przemijanie wszystkiego.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Bożena Joanna 03.07.2018
    Najbardziej spodobały mi się rozważania o ocenie obrazu i o czasie.
    Drobna literówka "Dużo zależy do siły" - chyba od? Serdecznie pozdrawiam!
  • Dekaos Dondi 05.07.2018
    Dzięki Bożeno Joanno Pozdrawiam
  • Justyska 03.07.2018
    Takie ciekawe przemyślenia. Chętniej bym o tym poczytała w Twoich opowiadaniach, bo jestem pewna, że wypadłyby świetnie. Najbardziej podobało mi się o nieskończoności i o czasie. Ten ostatni fragment fajnie podsumowuje całość. Przeczytałam z zciekawieniem
    Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi 05.07.2018
    Dzięki Justysko Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania