Pokaż listęUkryj listę

Opow *** Brain damage

Niepokoi mnie ciche chrobotanie i jakieś dziwne szeleszczące dźwięki. Jest środek nocy. Migoczący neon za oknem, rozświetla co chwila bałagan w pokoju, swoim kolorowym, przytłumionym blaskiem. Wczoraj byłem wnerwiony. Nie ważne na co i z jakiej przyczyny. Tak zupełnie na całego. Teraz odczuwam niepokojący spokój. Dlaczego – myślę sobie. Skąd ta nagła zmiana. Jeszcze niedawno, meble bym najchętniej potrzaskał i każdego, kto by do mnie przyszedł. Skąd dochodzą te odgłosy. Jakby jakieś pomrukiwanie, drapanie, wściekłe popiskiwania. To na pewno szczur siedzi gdzieś w kącie. Tylko w którym? U mnie jak zwykle: artystyczny nieład. Zwierciadło mojej psychiki. Dziwne jest dla mnie to, że wcale nie mam ochoty przeistoczyć się w mordercę szczura. Może jedynie wygonić lub ogon odciąć. Co ze mną? Dlaczego myślę tak łagodnie. Jestem zaspany, a zatem wolno dochodzę do wniosku, że to całe chrobotanie dobiega z wnętrza szafy. Ze środkowej zamkniętej półki. Wiem na pewno, że tam nic nie ma. Wczoraj wnerwiony wszystko wywaliłem. Pamiętam tylko, że później odczułem dziwny, błogi spokój, jakby mi nieboszczykiem przywalono. No nic, myślę sobie: wstawaj wariacie i sprawdź, co tam w środku siedzi i jak wlazło przez zamknięte drzwi.

 

Wstaje. Włączam po omacku: „Brain damage’’ Pink Floyd. Moją ulubioną. Mam tylko jedną wgraną na rozbudzenie. Pomyłka wykluczona. Zapalam lampkę na stoliku, ciągnąc za dyndający ogonek. Po drodze tę na suficie. Goła żarówka, lekko drga od moich kroków, w okowach koronkowej pajęczyny. Ogłupiały pająk, fajczy odwłok na gorącym szkle. Mam jeden papeć na nodze. Drugi pilnuje łóżka. Jest zbyt cenne, żeby je zostawiać bez ochrony. Światło neonu, co chwila rozświetla zamkniętą szafę, notorycznym mruganiem. Też zaczynam mrugać, żeby było mi raźniej w tej rannej sytuacji. Podchodzę bliżej. Hałas wewnątrz taki, jakby diabli nowych klientów w kotłach gotowali. Bieganina z kąta w kąt. Nawet drzwi, co jakiś czas się ruszają, uderzane od wewnątrz. Co jest do cholery. Teraz trochę spokojniej. Nagranie się nagle urywa, jakby strzała trafiła w serce muzyki. Cholerny sprzęt.

 

Powolutku otwieram. Nagle cisza. Zupełna. Zamykam. Znowu słyszę jakieś szuranie. Powtórnie otwieram. Cisza w pustej półce. Co mam robić? Włożyć tam rękę? Jasne, że tak! Czego się bać. Mam drugą w zapasie, gdyby co. To po prostu halucynacje słuchowe. To wszystko. Chyba jednak nie. Przykładam dłoń do drzwi. Czuję, że się wybrzuszają co jakiś czas. Ale nic nie słyszę.

 

Wkładam rękę. Nic. No to wkładam drugą. Nagle coś po niej przebiega. Wyraźnie czuje wspomnienie szpiczastych nóżek. Nie wiem ile, bo za szybko przemknęły. Po drugiej też. Bez żadnego odgłosu. Nie wiem co, bo nic nie dostrzegam. Żadnego stworzenia lub czegoś tam. Myślę sobie: rąk nie cofnę. Zobaczę co będzie. Dłuższy czas nic się nie dzieje. Słyszę jedynie tykanie zegara i śpiew ptaszka za oknem. Zaczyna świtać mi w głowie, że coś jest nie tak. Nagle z prawej strony półki, dobiega przeraźliwy wściekły dźwięk. Moje dłonie momentalnie zostają pogryzione. Widzę gołe kości. Wyje jak porąbany pień. Nie mogę ich cofnąć. Te stworzenia są bardzo silne. Mam wrażenie, że wydłużyły część swoich zębów, by związać moje dłonie, a ich końcówki przyszpilić do półki. Nie mogę namacać jak wyglądają, bo mam ręce zajęte. Dalej, wyżej na szczęście nie włażą. A może jednak…w inny sposób. Nadal ich nie widzę. Tylko odczuwam straszliwy ból. Neon monotonnie mruga, leniwie oświetlając całą sytuacje, zaspanym światłem. Ma głęboko gdzieś moje cierpienie. Robi swoje. Został do tego zbudowany, by migać i wnerwiać porządnych ludzi nad ranem. Nagle wszystko ustaje. Jakby się nic nie wydarzyło. Moje dłonie wyglądają urokliwie dla mięsożerców. Kapie z nich krew, jak woda z kranu. Odłamek kości stuknął właśnie o półkę. Zwisają z nich strzępki skóry, jakby żółtawe motylki ktoś poprzyklejał. Jeden zaczyna krążyć wokół mojej głowy, jak pieprzony, upierdliwy satelita. Czuje wilgotny podmuch. Łapię go resztą dłoni. Pragnę rzucić na wolne miejsce podłogi. Przylega do mokrej kości. Macham i macham. Wreszcie spada. Przydeptuję paskuda papciem. Czuje: sprężystą, śliską miękkość pod podeszwą. Wierci się. Nawet wykukuje spod papcia. Myśli cwaniak, że odleci. Jeszcze czego. Dociskam bardziej. Przestaje. Co mi tu będzie...Coś ucieka w głąb szafy po moich rękach. A jednak wlazły wyżej, tylko na szczęście były najedzone. Nagle znowu jestem spokojny. Zamykam drzwi. Na rękach nic nie czuję, oprócz zimna. Zdjęto z nich część wilgotnej kołderki.

 

Wtem słyszę w głowię coś w rodzaju słów:

– Kiedy byłeś wściekły i wywalałeś wszystko z półki, twoje paskudne wredne myśli opuściły ciebie. Zostały w szafie. Przemieniły się w coś, na pograniczu: myśli i materii. Stały się niewidocznymi stworzeniami. Odwiedziły twoje rączki. Sam widziałeś z jakim skutkiem.

– Nic nie widziałem.

– Sorry.

– To co mam robić, do diabła?

– Akurat w twojej sytuacji diabeł jest niewinny. Ty sam. Tylko ty. Sposób jest banalny. Nie otwieraj szafy, wynieś ją na zewnątrz i spal. Oczywiście najpierw owiń dłonie, żebyś nie pobrudził dywanu.

– Dywanu?

– To taki żart.

– Ale ona ciężka jest.

– Zrób to. Będziesz miał siłę, ale musisz uwierzyć, że ją masz.

– To wszystko?

– Nie.

– To znaczy?

– Bardziej panuj nad swoimi emocjami, bo szaf nie starczy. Rozumiesz?

– Ni w ząb.

– To taka metafora.

– Meta… co?

– Pomyśl o zębach zwierzątek.

– Nadal nie kumam.

– To się wreszcie obudź. Bo głupiś i nie jarzysz.

– Ale neon, co mnie oświetla, tak.

– Co z tobą? Pogięło cię?

– Nie. Ale pogryzło.

– No właśnie.

– Co właśnie?

– No nie! Spadam z tej durnoty.

– Może podejdę do łóżeczka. Będzie mniej bolało, gdy spadniesz.

– Zamknij się wreszcie. Tylko nie w szafie. I zrób coś z tymi dłońmi!

– Spoko. Wyschną. A skórka odrośnie. Moja krew!!!

– Ciebie czegoś nauczyć, to jak zastrzelić wiatr.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Justyska 13.04.2018
    No nie powiem, ciekawe to. Kurczę ostro takie zakręcone. Wewnętrzny moralizator... ale to prawda, że człowiek nieraz jest mega odporny na nauki, nawet na te oczywiste i pięknie wyłożone
    "Ciebie czegoś nauczyć, to jak zastrzelić wiatr." – dobre to zdanie
    Pozdrawiam:)
  • Dekaos Dondi 13.04.2018
    Dzięki Justysko Pozdrawiam
  • Bożena Joanna 13.04.2018
    Największe wrażenie wywarł na mnie fragment o potędze naszych myśli. Opisy ran niesamowicie realne. Morał, ze trudno osiodłać wiatr prawdziwy. Pozdrowienia!
  • Dekaos Dondi 13.04.2018
    Dzięki Bożeno Joanno Pozdrawiam
  • Agnieszka Gu 13.04.2018
    Witam,

    "U mnie jak zwykle: artystyczny nieład. Zwierciadło mojej psychiki. " — bardzo ładnie sformułowany opis refleksji,
    " Goła żarówka, lekko drga od moich kroków, w okowach koronkowej pajęczyny. " — mnogość dobrze dobranych przymiotników świetnie opisuje otoczenie i tworzy swoisty klimat. Takimi i podobnymi opisami świetnie go namalowałeś...
    "Nagle coś po niej przebiega. Wyraźnie czuje wspomnienie szpiczastych nóżek." — bardzo wymowne ;)
    "Widzę gołe kości. Wyje jak porąbany pień." — świetnie ci wyszło to przyśpieszenie akcji. I porównanie do "porąbanego pnia" — bardzo celne.

    "Neon monotonie mruga," — monotonnie — literówka

    "Jestem cholernie wkurzony. " — nie jestem pewna czy to właściwe określenie, wybiło mnie z rytmu czytania i zburzyło atmosferę. Gryzie mi się z całością; bardziej mi się kojarzy ten stan z: przerażeniem, spanikowaniem, zszokowaniem... Oczywiście to moje subiektywne zdanie.

    Ciekawy pomysł na opowiadanie ;)
    Pozdrowionka :))
  • Dekaos Dondi 13.04.2018
    Dzięki Agnieszko Gu. Też mi nie pasowało z tym...wkurzonym. Wywaliłem zupełnie? Wiadomo jak się czuł.
    Monotonnie poprawiłem. Pozdrawiam.
  • Aisak 13.04.2018
    To jak walenie głową w ścianę, żeby klepki naskoczyły.

    Obgryzione ręce do kości... przerażające. Naprawdę straszne.

    DD, zadziwiasz.
  • Aisak 13.04.2018
    Ps. Ostatni wers dałam do cytatów.
  • Dekaos Dondi 13.04.2018
    Dzięki Aisak. Ze mną różnie. To chyba zależy od tego, jakich kolorów dostają szare komórki...ale te mózgowate. Pozdrawiam.
  • Blanka 14.04.2018
    Ostatnie zdanie - świetne. Ogólnie jak to u Ciebie, lekkie szaleństwo, trochę śmiesznie, trochę strasznie, trochę chaosu- całość dobra, niebanalna. Pzdr, DD:)
  • Dekaos Dondi 14.04.2018
    Dzięki Blanko.Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania