Opow *** Koło Ogrodu
W otulonej przez drzewa krainie, tańczą luzem gałązki, ubrane w sukienki z puszystego mchu i czterolistnych koniczynek.
Przegrubaśne poczciwe dęby z wiszącymi zębami w czapeczkach, szumią w rytm pluskającego czasu, w płynnych zegarach napędzanych rybami.
Z falującej zieloności wznoszą się kropelki muzyki. Przysiadają na listkach, niczym przezroczyste oczy ciekawskich motyli. Zatopione w rozkołysanym wzroku, szypułki dzikich truskawek, jeszcze bardziej czerwienią swoje krągłe ciała. W naciągniętych włosach wirujących harf, poganiane wiatrem klonowe nosy, swoim katarowym psikaniem, wygrywają zieloną, ciepłą melodię. Buszują w kwitnących nutach na falach przypominania o zmurszałych pniach i bolących sękach.
Starą samotną dziuplę owiewają wspomnienia w gęstych krzewach nieuniknionej przeszłości. Jeszcze tak niedawno gościła hałaśliwe cząstki życia. Wesoło trzepotały gołymi piórkami, domagając się robaczywych sił.
Zmęczone korony drzew z trudem kołyszą swoje czubate czubki. Taniec jeszcze trwa, pod batutą rozbudzonej szarym świtaniem jutrzenki. Rozłożyste górne czapy, ocierają konary o drgający obraz, rozgrzanego do niezłomności nieba. Potrącają niewyspane mechate baranki, czochrając białe pierzyny na poduszkach z wiatru. Co niektóre, te bardziej wyrwane z zakątków snów, stukają wściekle kopytkami o cumulusy, płosząc niewinne skrawki błękitu. Szybują ku ziemi, otwierając kluczem gęsi, fruwające domki z marzeń i kwiatów paproci.
Dużo drzew, jeszcze niedawno w odległej chwili, rodziło wiele owocowych dzieci. Podłamane fałszywą muzyką grających pił, straciły wiele ożywczych soków. Wsiąkły w podłoże, dla następnych pokoleń tanecznych par.
Mały lelek zupełnie nie wie, czy ma spać, czy fruwać tak... lelum polelum.
Ruch już teraz niewielki, w cieniu zaplecionych w ciszę piosenek. Spoczywają na stoliku przykryte okruszkami przyrody: strzępkami złotych liści, zapachem słodkiego poranka - którego cząstka przykleiła się do rozlanego strumyczka z miodu - oraz cierniowymi łodygami róży.
Wiklinowe fotele lekko przegniłe, lecz jeszcze podtrzymywane siłą woli własnego skrzypienia, dźwigają na sobie zmartwychwstałą marzannę. Nie powinno jej tutaj wcale być. W gustownym kapeluszu z wodorostów, łusek rybich i marchewek morskich bałwanów, uśmiecha się falującymi ustami, od przypływu do odpływu, po horyzont nieznanych rytmów przemijania i powrotów, chcianych i niechcianych plaż.
Rozmyśla nad swoim i nie swoim losem. Przebłyski słonecznych promieni, tańczą w jej rozczochranych włosach, uplecionych z kryształków lodu i spóźnionych ech. A każdy w inną stronę się ustawia, wskazując kierunek ziarnom i różnorodnym glebom.
Z ogrodu zasłanym koronkową ściółką tajemnicy, wiele już ptaków dawno odleciało, by zrozumieć swoje własne pieśni i kończący się taniec w tym miejscu. Niektóre jeszcze dźwięczą cichutko, zgubione z ptasich piórek, lecz ciepły, lekki podmuch, rozwiewa je w niewidoczną obecność.
Milknące odgłosy trzepotu skrzydeł, ulatują schowane w ich piórach. Za chwilę ucichną już niesłyszalne.
Kropla rosy przygniata pasikonika, z której za chwilę się napije.
Ślady nieskończenie puste czekają na okręgu. Gdy czas zatoczy koło, pewnie znowu się wypełnią.
°-O)»[]«(O-°
O«[]»O
°~[]~°
[]
[]
˝˝˝˝˝˝˝˝˝˝˝˝˝˝˝˝˝
Komentarze (8)
"czy fruwać tak... lelum po lelum" -> To jest błąd. Powinno być: "czy fruwać tak... lelum polelum".
"Kropla rosy przygniata pasikonika, z której za chwilę się napije." -> Zmieniłbym na: "Kropla rosy, z której za chwilę się napije, przygniata pasikonika."
Znowu były słowne cukierki. :)
Podsumowując, mogłeś to swobodnie puścić w nurt prostoty miejscami.
Ogólnie pomysł dobry. :)
Z cukierków to najbardziej lubię ''Michałki''. Miło mi było Ciebie gościć, w wirtualnych progach.
"nie wie, czy ma spać, czy fruwać tak... lelum po lelum." – polelum
"Strzępkami złotych liści, zapachem słodkiego poranka - którego cząstka przykleiła się do rozlanego strumyczka z miodu - oraz cierniowymi łodygami róży." – tu mie cuś nie bardzo, może poprawniej: oraz cierniowych łodyg róży...
Pierwsze zdanie spowodowało iż zacząłem mieć wątpliwości, kto pisze ten tekst... – takie luzackie skojarzenie z wiadomą użytkowniczką, która niezwykle często zaczyna swoje wierszydełka od jakiejś sukienki i tańcowania... :)
Tera wiesna, więc tekst niezbyt aktualny, może szuflada już przepełniona... :) Pzdr
Szuflada przepełniona? A gdzie tam. Przecież klucz do dziurki wchodzi:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania