Opow *** Podniecać Kwiatki * Pszczółki * Błękitne Wianki
*}}Podniecać Kwiatki{{*
– Zimowa kurtko z zamkniętej szafy, twój zamek wilgotny łezkami znaczy.
– Pustka w mym wnętrzu od środka do końca, na szubienicy wieszaka zwisa, za przyjaciela mam tylko pająka.
– My szare myszy martwimy się dzisiaj. W ogonkach i serze skrywamy obawę, czy nasze futerka nie za gorące...
– Zaraz wam zdejmę zimy zasłonkę.
– ... właśnie dlatego, trwożą się bardzo myślą osnute, czy pani wiosna nie zdepcze ich butem.
– A nam jasny dzionek przygrzewa ciepełkiem, nie jedną ze snu rozbudził już pchełkę.
– Bez obaw kochani nie bójcie się wielce, gdy będę wesoło płynąć po świecie...
– Skąd pewność, że mowa twa prawdę nam rzecze?
– ... podniecać kwiatki, rozpalać rumieńce...
– O tak! Wiosenko. Pragniemy cię więcej.W naturze na łące, na zbawczym łonie.
– ... lub nawet wianki pachnące zaplotę, o brzasku światłem jutrzenki zroszone.
– Przepięknie snujesz swe myśli złote.
– Lub błyskawicznie rażę piorunem rzucając na ziemię zwłoki zwęglone.
*}}Pszczółki{{*
– Spójrz na te pszczółki pracowite.
– Wśród kwiatów bzykają na tle białej chmurki.
– Dzień pachnie chlebem, lecz najpierw żytem.
– Nektar słodki cierpliwie unoszą.
– Widzisz? Tam dziecko miodzik złoty pożera.
– Ktoś uciął stopę srebrzystą kosą.
– Choć do swych domków daleko mają.
– Słyszysz! On jęczy. Jak jasna cholera.
– Gdzie słodka dziurka do ula zaprasza.
– Na łące wariat...
– Ach tam... faktyczne. Czubka on struga na golasa.
– Skowronek śpiewa pod niebem piosenkę.
– Świr świr fyr fyr i jeszcze hop sasa.
– Gdy śpiew złamie skrzydło, to spadnie i stęknie.
– Widzisz modliszkę? Co ona wtranżala?
– Swego lubego przed chwilą mu dała.
– Nie sądzisz, że mowa nasza przydługa.
– Uuuuu
– Dlaczego milczysz? Bo też przestanę.
– Uuuuu...
– To tak... z pszczołami to masz skaranie.
– Uuuuu
– Nie marudź. Widzę. Masz twarz jak banię.
*}}Błękitne Wianki{{*
– Widzisz, tam dętka blaszana winduje szarość, snuje wstęgę co zlewa się z niebem.
– A co to takiego, bo nawet nie wiem?
– Do zrozumienia bądź wreszcie chętny. Pod nią zakosy spadzistych dachów.
– Ty jak poeta gadasz pogięty. Jam od tego jak bum cyk spadnę.
– Tyś cały w strachu. Spaść się nie godzi. Chyba że zgrabnie.
– Upadek złagodzi.
– Spójrz. Tam domek z nakryciem wklęsłym
– Na nim dolina na śniegu białym
– Żółte półkule się trochę zatrzęsły.
– No widzisz niemądry, tyś oniemiały
– Jezioro bulgocze nerwowo wściekle, gdyż pod nim modrak dzielony cały.
– Błękitnym wiankiem w okrągłym cieniu, śpiewa piosenkę gorącym pięknem.
– A pod nim komnata, srebro odkryte.
– Niebieski szpaler, ciepłem omiata spoconą płytę.
– Gdzie pyszne wielkie smakowite, z rumieńcem chrupiącym rośnie ukradkiem.
– Warto poczekać na słodką wkładkę. Potęsknić, podumać, pomarzyć wiele.
– Lub się zapomnieć i wyjąć węgielek.
| ̲̅d̲̅e̲̅k̲̅a̲̅o̲̅s̲̅ ̲̅d̲̅o̲̅n̲̅d̲̅i̲̅ ̲̅|
° °
Komentarze (4)
Pozdrawiam:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania