Pokaż listęUkryj listę

Opow *** Im bliżej tym dalej

No i porąbało do reszty już i tak nadwyrężoną jaźń, jak siekiera pinek. Dobrze, że miało co porąbać. Bez tej możliwości, byłbym jeszcze głupszy. Moje rozważania wynikają z tego, że idę do przodu. Powie ktoś: „Wielka mi nowina. Miliony chodzą w ten sposób po świecie i jakoś nie narzekają na taki stan rzeczy”. Też nie jestem człapiącym wyjątkiem od reguły i wcale nie biadolę, że znalazłem się w takiej a nie innej sytuacji. Wręcz przeciwnie. Posiadam dwie nogi i mogę iść: w przód, wstecz i w jakimkolwiek innym wymarzonym kierunku. Ale dzisiaj zaprosiłem do siebie fisia, a on postanowił poruszać się wyłącznie przed siebie, by czerpać z tego niewyobrażalną radość. Czy zmienię zdanie i zacznę iść do tyłu? Może kiedyś… nie wiem.Trudno mi odpowiedzieć z marszu na tego typu egzystencjonalne pytanie. Póki co idę do przodu i nikt mi tego nie może zabronić. Taka wędrówka to istna przyjemność, nakładająca wiele ciekawych widoków na matrycę mózgu, poprzez małe czarne dziury, we wszechświecie gałek ocznych. Tycie obrazki wlatują pod sklepienie niczym znaczone ćmy, a szare komórki łapią je w siatki i przerabiają na sensowny wyraźny obraz. Aż za wyraźny! Jak wypolerowana cholera.

 No cóż! W życiu jak to w życiu. Zawsze się jakoś układa ale często nie na tym co powinno, gdyby założyć, że mamy się z tego cieszyć. Szpony chaosu czekają za każdym rogiem na codziennego jelenia, który czasami ryczy, innym razem rogami bodzie, lecz jedynie pod warunkiem, że ktoś mu raptownie nie zwiększy jego wagi. Nie mówiłem wam o tym, ale pewien szczegół te wspaniałe doznania tej przedziwnej podróży bezczelnie zakłóca. Nie powiem, że dzieje się coś złego. Co to to nie. Kroczę swobodnie, lecz nie mogę machać do rytmu rękami, gdyż leżą powiązane z tyłu. Lecz to mi za bardzo nie przeszkadza. Gorzej gdyby ta sama przypadłość dotyczyła nóg. To wtedy tak. Na szczęście nie dotyczy. Swobodnie kroczą, dźwigając tułów i resztę ciała na rozłożystej miednicy. Ostatnio mnie się za bardzo nie przelewa, więc nie istnieje zagrożenie: poślizgu. Nawet muchy nie zdołam w tej chwili wygonić, z lewej części powieki prawego oka. Ale cóż… skłamałem niestety. Jest jeszcze coś naprawdę wkurzające.

 Chodzi mianowicie o to, że im bardziej idę do przodu, tym bardziej wszystko się oddala. Wiem, że to brzmi niedorzecznie, ale jestem przekonany, że tak właśnie jest. Czuję to w nogach a one w butach. Niosą mój tułów wytrwale do przodu, zgodnie z kierunkiem człapania. Nie mam zwyczaju chodzić na boso, bo niezbyt często myje stopy i mógłbym pobrudzić drogę po której podążam. A mimo wszystko nie mogę się do czegokolwiek zbliżyć. Poczciwe ślady fałd pod czaszką nie są przyzwyczajone do tego typu hec. Dla takiego czegoś, co z pewną dozą wyobraźni, nadal mogę nazywać moim: mózgiem, jest to niezgodne z wszelką dostępną logiką. Tego typu stan, jest dołująco męczący. Na początku było nawet fajne. Ale z biegiem czasu, umysł zaczyna sobie z tym nie radzić. Mam nadzieję, że im dłużej to potrwa, to się w końcu przyzwyczai. Przyjmie za normę, że gdy idę do przodu, obiekty żwawo uciekają a odwrotnie… no właśnie, muszę spróbować. Jest tak jak przewidziałem. Nie może być inaczej. Wszystko się przybliża. Ktoś może powiedzieć: „No to stój człowieku w miejscu, zaznasz spokój umysłu. Po co się wiercisz na tej drodze”. Nie chce stać w miejscu. Dzisiaj mam takie widzimisię. Do przodu muszę i już! Wtem dostrzegam kolorową chatkę. Tylko kurzą łapkę dorobić i czarownicę w oknie. Niestety, nie oczaruje mnie swoim widokiem, gdyż ciągle odpływa do tyłu jakby siedziała na miotle i włączyła wsteczny bieg.

 Cholera! Jeszcze coś! Moje oczy. Mam wrażenie, że nie są same. Dopiero teraz zdaję sobie z tego sprawę. Taki byłem zapatrzony w dal, że cała reszta mnie guzik obchodziła. Najważniejsze było to, żeby iść i nie przestawać. Lecz teraz ten guzik zaczyna buszować. Wkrada się w zaułki świadomości, otwiera zakurzone szafki, grzebiąc w nich obficie. Ciekawe co tam znajdzie. Aż się boję pomyśleć. Po co zostawiłem klucze na widoku. Moje dane osobowe wsiąkły w ziemię i teraz przydomowy ogródek wszystko o mnie wie. Nie widzę przodu siebie. Jeszcze mi tego brakowało!

 Jakiś obiekt zakłócił na moment wędrówkę. Poczułem oddech, ale nic nie widziałem. A może jedynie dostaje na łeb.

 Czuję też lekki ucisk na plecach, jakbym dźwigał tobołek krasnalkowi. Dziwne, że dopiero teraz się zorientowałem. Przecież przyczyna musiała tam tkwić od początku. Nadal idę do przodu i nadal nie mogę dojść do czegokolwiek, bo wszystko przede mną ucieka. Z jednej strony tak zwany mózg, jakoś sobie z tym radzi, gdyż się trochę oswoił jak grzeczny piesek, ale z drugiej jest to nadal pokręcone jak świder. A może dla innych taki stan rzeczy nie stanowiłby problemu.

 Nagle uderzam w coś czego nie widzę. Mógłbym przysiąc, że gwiazdki ułożyły się w napis: Game ower.

 

*

– A niech to szlag. My tu gadu gadu, a biedak walnął w ścianę i leży ogłuszony.

– Zgodził się. Podpisał. A poza tym, po co tak szybko szedł.

– No nie wiem… chyba żeśmy trochę przesadzili z tymi środkami na: amnezje , potrzebę wędrówki oraz lekkie otumanienie, żeby mu się wydawało, że widzi obiekty na żywo. Dobrze, że zdążyłeś się usunąć, gdy mu brałeś kamień z trasy. Istniało ryzyko, że się zorientuje.

– Jakie tam ryzyko. To prawda, otarł się o mnie, ale był za bardzo… no wiesz… w swoim świecie.

– To w sumie nic takiego. Opowie jak było, kiedy dojdzie do siebie.

-- Cały czas dochodził.

– Oczywiście. Są gorsze doznania mogące skołować mózg. To co on przeżył, to mały pikuś.

– Pikuś nie pikuś, ale okularki z oczu i kamerkę z pleców trzeba mu zdjąć.

– I znowu będzie w szoku, widząc jak się wszystko przybliża..

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Bożena Joanna 08.07.2018
    Twój bohater idzie cały czas do przodu, ale jest pod kontrolą. Ciekawe refleksje. Pozdrowienia!
  • Dekaos Dondi 08.07.2018
    Dzięki Bożeno Joanno Pozdrawiam
  • Justyska 08.07.2018
    "Ostatnio mnie się za bardzo nie przelewa, więc nie istnieje zagrożenie: poślizgu. Nawet muchy nie zdołam w tej chwili wygonić, z lewej części powieki prawego oka." - dobre :)
    "Nie mam zwyczaju chodzić na boso, bo niezbyt często myje stopy i mógłbym pobrudzić drogę po której podążam." pięknie o pokorze jak dla mnie.
    Ciekawy tekst, przewrotny, bo tys jest master przewrotności.
    Iść do przodu, coś zostawić z tyłu, coś ominąć, do czegoś dążyć.
    Podoba mi się, wiadomo.
    Pozdrawiam!
  • Dekaos Dondi 08.07.2018
    Dzięki Justysko. Kamerka na plecach filmowała oddalający się obraz, który miał przed oczami...idąc do przodu. Takie stan może być męczący dla mózgu<:~))
  • Justyska 08.07.2018
    Dekaos Dondi był taki jeden filmowiec (zabij nie pamiętam jak się nazywał) który chodził po mieście z kamerą w plecaku, nagrał setki godzin filmów, których chyba nikt nie obejrzał, bo po co? Mogłoby by dobić:)
    Ale i metaforycznie, idę do przodu ale nie uwalniam się od przeszłości, to musi się skończyć murem.
  • Dekaos Dondi 08.07.2018
    O tuż to Justysko. Dobrze rzekłaś.
  • Dekaos Dondi 08.07.2018
    Do przeszłości nigdy się nie dojdzie. Obraz zawsze będzie ''uciekał''.
  • Justyska 08.07.2018
    Dekaos Dondi dokładnie, twarze których już nie ma rozmazują się bardziej każdego dnia

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania