Pokaż listęUkryj listę

Opow *** Ɓօ́ց  í  Ⱳszҽϲհśաíɑե

Powtórka tekstu z 30.12.2017

Trochę dodałem, lecz jeden fragment→po przemyśleniu→usunąłem.

To jeno wyłącznie→mój punkt • widzenia.

≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈

   

                       ––?/–

Mówi się, że na początku był – Punkt.

A zaś było wielkie – Bum!!! - i powstał Wszechświat.

Jeżeli uznamy, że w Absolutnej Pustce, może powstać – Coś – z Zupełnie Niczego - to o.k.

Nie ma problemu.

Tak samo, jeżeli uznamy, że ów Punkt – istniał – Zawsze.

Tylko w którymś momencie, nie chciał być dalej Punktem,

bo coś go od wewnątrz rozsadzało – i tak powstało wszystko.

Łącznie z nami – myślącymi – chociaż nie zawsze – Istotami.

Nachodzi mnie kilka pytań. Jak duży był ten Punkt.

Skoro istniał w Absolutnej Pustce{ nawet bez czasu} to w pewnym sensie – nie miał wymiaru

{jeżeli w ogóle miał jakiś wymiar – jak to z punktem bywa},

bo nie istniały – punkty – odniesienia.

Ile ważył? Tyle co Wszechświat. Tyle tylko, że ściśnięty. Nie było w nim wolnych miejsc.

Żadnych. Nawet szpilki, nie dało by się wcisnąć. My też w nim byliśmy zapisani.

Czy także świadomość? I to, co teraz piszę?

Zdaniem mym, człowiek pewnej granicy myślowej – nie przeskoczy.

Nie dla człowieka – to - co poza nią. Długość tyczki, nie ma tu żadnego znaczenia.

Tak samo jak komputer nie pomyśli więcej, niż jego twórca. Szybciej, sprawniej – owszem.

A teraz kwestia: Stwórcy

Jeżeli uznamy, że Bóg - istnieje, to istnieje – Zawsze.

W przeciwnym wypadku, trzeba by pomyśleć, że istnieje od jakiegoś Czasu.

A zatem – nasuwa się logiczne pytanie: kto Go stworzył i co było – przed.

I tak dalej – w tył. Czyli trzeba by uznać, że może istnieć nieskończona ilość bogów.

Człowiek ma tendencje do myślenia – co jest poza?

Jeżeli uznamy, że istnieje tylko jeden – nasz Wszechświat – to nie ma nic – poza.

To wszechświat tworzy – czasoprzestrzeń.

Można śmiesznie powiedzieć, że czas stoi w miejscu, tylko wszystko inne przemija.

Jeżeli założymy, że istnieje Wieczność – to tam czas nie płynie –

chociaż psychologicznie zapewne tak.

Jednak bez względu na to, ile czasu upłynie – tyle samo „zostanie’’.

Oczywiście słowo: zostanie, jest nie na miejscu.

Można zadać pytanie: Jeżeli Bóg stworzył wszechświat,

to dlaczego najpierw przysłowiowy – Punkt.

(jeżeli faktycznie od ''punktu'' wszystko się zaczęło)

A nie cały wszechświat – od razu?

Ja tego nie wiem. Jestem na to za głupi i takim umrę. Zresztą w ogóle mało wiem.

Może to kwestia wolnej woli – nawet dla obiektów – póki co nieożywionych.

On po prostu nie chciał być nachalnym. Obdarzył wolną wolą, całe stworzenie.

Dał krzesiwo, ale nie rozpalił ogniska. Pozwolił się rozwijać – po swojemu.

Może Bóg miał „dylemat’’ - Albo – wolna wola i także cierpienie,

albo brak wolnej woli – i wieczne szczęśliwe - „androidy’’.

Albo skąd wiemy, co to jest – dobro, a co – zło? Można rzec – od przodków.

A przodkowie od kogo? Może od małp? Albo dinozaurów? Lub myślącego Punktu?

Świadomość – co to w ogóle jest dokładnie? I gdzie w nas?

Chyba nie tam, gdzie ktoś może odruchowo pomyśleć.

Myśli, uczucia, miłość, nienawiść.

Skąd to wszystko w nas? Kto to wynalazł? Tego nie da się przeszczepić.

Czasami lepiej, że się nie da.

Religia, którą można naukowo udowodnić – w sensie całościowym – przestaje być – religią.

Nie ma miejsca na - wiarę – co jest podstawą. Człowiek nie musi wierzyć – bo wie.

Z jednej strony, ludzie by chcieli udowodnić istnienie Boga,

ale z drugiej strony, co to byłby za ''bóg" którego istnienie,

każdy z łatwością mógłby udowodnić?

Raczej by szacunku nie wzbudzał. Raczej pobłażanie.

To takie trochę podcinanie gałęzi – od strony pnia – na której się siedzi.

Jest wielka różnica, między wiarą w istnienie Boga, a wiarą w Jego naukę.

Człowiek myślący logicznie, wie,

że powstanie czegoś – z absolutnie niczego – może być problematyczne

lecz zapewne przydatne, w rozwijającym się państwie i w nie jednej rodzine.

A zatem jakaś Siła, potrafiąca ciutkę więcej – raczej musiała zadziałać. No chyba,

że wszechświat istnieje – od zawsze – czyli nie miał początku i żadnego Boga.

A zatem nie ma problemu – jak powstał.

Aczkolwiek istnienie czegoś – od zawsze – jest poza naszym pojmowaniem.

Przynajmniej – poza moim.

Ale czy to jest dowód na to, że tak nie może być?

Zresztą jak ktoś się uprze, to nie można udowodnić czegokolwiek.

Zawsze będzie mógł powiedzieć, że wszystko mu się tylko wydaje. Że coś widzi, słyszy.

Nawet jak dostanie po gębie, to powie, że to tylko jego wyobraźnia,

że poczuł zgrzyt nosa lub innych obiektów twarzy.

Czy prostą nieskończoną można podzielić?→Nie.

Bo wtedy w jedną stronę będą nieskończone,

a w drugą – będą miały koniec / początek – punkt przecięcia.

A zatem prosta nieskończona jest możliwa, ale nie można jej zacząć.

Próżno tłumaczyć człowiekowi niewidomemu od urodzenia – co to jest kolor.

Dla niego to abstrakcja. Tak samo z naszą wiedzą, na pewne tematy.

Trzeba się pogodzić z tym, że jako głuptasy umrzemy – w wielu kwestiach.

Można metaforycznie rzec, że do pewnej granicy – są mądrzejsi, głupsi i cała reszta pośrodku.

Poza tą granicą, wszyscy jesteśmy równi – równo głupi.

Pytanie – Skoro Bóg istnieje, to dlaczego nie zniszczy szatana, który w znacznym stopniu,

odpowiada za zło na świecie? Odpowiedź jest bardzo prosta:

Przez szacunek dla wszelkiego stworzenia.

Nawet takiego niewyobrażalnie złego. Do – stworzenia – nie jego czynów.

A dlaczego Pan Bóg pozwala na wszelkie kataklizmy, wojny, zbrodnie, głód itp.

W pewnym sensie – z tej samej przyczyny.

Gdyby zaczął ingerować w ludzkie życie, to dopiero by było.

Każdy by chciał, żeby zaingerował po jego myśli.

Wtedy byłoby jeszcze gorzej. Istna zadyma na świecie.

– Panie Boże, moja sąsiadka, wrzeszczy za oknem. Proszę, ucisz ją.

Pan Bóg zionie ogniem. Ze sąsiadki zostaje kupka popiołu.

– Dzięki ci Boże, ale dlaczego pobrudziłeś mój trawnik popiołem?

Po chwili, nie ma popiołu.

– Boże! Jak mogłeś. Jestem chrześcijanką. Co z pogrzebem? A co się włoży do urny? Itd...

Jest wiadomą sprawą, że biała mokra szmatka,

jest ciemniejsza – chociaż woda jest przezroczysta.

Podobnie jest z ludźmi. Niektórym się wydaje, że swój rozum przeskoczyli.

Rozum można przeskoczyć, ale tylko cudzy,

jak się komuś głowę utnie i położy przed swoimi nogami.

Swojego się nie przeskoczy.

Nie mądry ten, któremu się wydaje, że wszystko wie,

tylko ten, który wie, że wszystkiego nie wie.

Przyznać się do popełnionej głupoty, jest wielką mądrością.

(byle w niej nie pozostać na wieki)

A zaletą – przyznać się do wad. Biada człekowi, który błędów nie popełnia.

Nie ma się na czym uczyć.

Po naszej śmierci – albo jest drugie życie – albo nie ma.

Znikniemy absolutnie – albo nie.

Jeżeli – znikniemy – to wszystko jedno – czy ktoś wierzył – czy nie.

Jeżeli nie znikniemy – to już wtedy będzie miało znaczenie – cośmy w tym życiu „nabroili”

Staniemy przed naszym Stwórcą – jak komputer stoi przed nami –

i będziemy potulnie czekać – co z nami zrobi.

Czy dobro – po „stokroć” wynagrodzi, czy też zło – po „stokroć” - ukarze.

Oczywiście może być „mieszanka” - czyli – „poczekalnia”

A ci wszyscy, co cierpieli nie ze swojej winy,

będą mieć to odpowiednio po „stokroć’ wynagrodzone – na zawsze – bez końca.

Jeżeli Stwórca istnieje, to my nie znamy, całego Jego Zamysłu.

Jedynie – kroplę – z morza wiedzy.

A poza tym, będziemy sądzeni, nie tyle ze swoich uczynków,

ale przede wszystkim z prawdziwych motywacji, które nami kierowały,

a do których - my ludzie - zazwyczaj nie mamy dostępu – i osądzamy innych – połowicznie.

Wyobraźmy sobie, że ocenia człowieka – komputer – dla którego, jego właściciel jest bogiem.

Mógłby nas ocenić, jedynie na podstawie własnej wiedzy.

Np: jak szybko liczymy, wgrywamy i przetwarzamy informacje itp.

Ale nasze odczucia, tęsknoty, miłość, zawiść, zło, dobro itp...

nawet by nie wiedział, że takie twory istnieją.

Podobnie dzieje się wtedy, gdy oceniamy Boga.

Też wszystkiego nie wiemy. A zatem nasza ocena, będzie zawsze – chybiona.

To co było dla nas dobre a co złe – to się dopiero okaże, po naszej śmierci.

Albo się – nie okaże. Bo nic nie będzie.

Nie wiem, czy piszę słusznie – czy ino - głupoty. Mój rozum tak daleko nie sięga.

To tylko takie moje – tego tam.

Pan Bóg – raczej bardziej szanuje tych,

którzy z przekonania w Niego nie wierzą i pragną dobra ludzkości,

niż tych – którzy wierzą – ale żyją jak żyją.

Co jest gorsze – zazdrość czy zawiść?

Zazdrość może być budująca, jeżeli zazdrościmy komuś, gdy np:

czyni dobro i chcemy go naśladować.

Zawiść będzie zawsze podłą szmatą,

gdyż pragniemy, żeby ten drugi, miał tak samo źle – jak ja.

Poza tym, prawie każdy człek, szuka i wyłuszcza takie argumenty,

które umacniają jego własne przekonanaia i do nich pasują.

Rzadziej obiektywnie→przeciwne.

Poza tym wiele zależy od różnych zdarzeń, których doświadczamy w życiu,

a których konsekwencje, mogą niejednokrotnie rzutować na naszą przyszłość,

lub nawet światopogląd. Siłą faktu→uogólniamy.

Jeżeli komuś ksiądz córkę zgwałcił→to może tego kogoś, oddalić od Boga.

A gdyby mu życie córki uratował→to przeciwnie, może przybliżyć.

To tylko taki przykład, o co mi chodzi.

Wielu też – widząc co się wyprawia na świecie, jakie czasami potworności ludzie ludziom gotują, lub jakie kataklizmy dotyczą winnych i niewinnych itp. – myślą sobie→gdyby ten dobry Bóg istniał, to by przecież do tego wszystkiego nie dopuścił. A skoro tak się dzieje, to wątpimy lub nie wierzymy, że w ogóle istnieje.

No cóż. Fakt. Nie dziwię się.

Można jedynie pomyśleć, że nie znamy całości planu, tyczącego→Tu i Tam...

Z drugiej strony, człek niewierzący, ma trochę niewygodnie, jeżeli lubi narzekać.

Gdy coś się w życiu nie układa, nie może mieć pretensji do Boga, że to wszystko przez niego. Pretensje może mieć jedynie do siebie lub innych ludzi.

 

Kwestia krytyki.

Jest potrzebna, pod warunkiem,

że nie jest to sposób na - „dowartościowanie” swojego – ego.

Ten drugi jest gorszym – to ja jestem tym lepszym.

Dlatego też - często bywa - że dla ludzi naprawdę pewnych siebie, chwalenie kogoś,

nie stanowi żadnego problemu. Nawet mają lepsze samopoczucie z tego powodu.

Jeżeli wierzymy w Sąd Ostateczny, to tam będzie jedno wielkie zdziwienie.

A na pewno niektórzy będą się dziwić.

To ja, taki dobry człowiek, co codziennie w kościele byłem,

często się modliłem itp..mam teraz czekać w „poczekalni’’ a mój sąsiad łachudra,

który bluzgał gębą na prawo i lewo itp... – wchodzi jako pierwszy do Królestwa Bożego.

To nie przystoi Panie Boże.

My tak naprawdę nie wiemy,

jakim kryteriom oceny zostaniemy poddani – zakładając, że tak będzie.

Bo tak naprawdę nie wiemy nic na pewno.

Może o wszystkim będą decydować jakieś szczegóły z naszego życia,

o których żeśmy dawno już zapomnieli. Dobre lub złe.

Z tą Bożą ingerencją, może byś jednak różnie.

A jeżeli – wychodząc z domu – skręciliśmy w prawo a nie w lewo –

i przez to nam autko, dupki nie spłaszczyło.

Może po prostu, czasem On nam życie ratuje, tylko o tym nie wiemy.

A może nie. Tego się raczej nigdy nie dowiemy.

Nie można wyobrazić sobie czegoś, czego się nigdy nie widziało.

Chyba, że własną głupotę - {też się jej nie widzi, ale czasami przeszkadza –

jeżeli nie właścicielowi – to innym} - jeżeli człowiek jest samokrytyczny.

Jedno jest pewne – albo się dowiemy, jak tam jest – albo się nie dowiemy –

tylko „znikniemy” – będąc częścią wszechświata – i niczym więcej.

Rozpłyniemy się w gwiazdach. W końcu powstanie nowa mgławica – Gwiazdoludy

A czy wszechświat kiedyś zniknie – tak zupełnie?

A może będziemy mieć takie ciała, które umożliwią nam szybowanie w kosmosie –

z dowolną prędkością – i wreszcie sobie dokładnie obejrzymy,

co musiało być: zawsze lub powstać, żebyśmy - My – mogli zaistnieć.

Co jest oczywiście – trochę nielogiczne. Raczej – sf.

W tym zakresie rozważań – wszystko zależy od naszej – niestety ograniczonej – wyobraźni.

A może istnieją inne wszechświaty – z innymi prawami fizyki?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Józef Kemilk 03.07.2020
    Całkiem dobry tekst. Wszystko rozbija się o nasze ograniczone pojmowanie rzeczywistości. Jeszcze w jednej z alternatyw mogłeś dorzucić pętlę, w której jesteśmy uwięzieni i wciąż powtarzamy nasze życie.
  • Dekaos Dondi 03.07.2020
    Józef Kemlik→Dzięki:)→O takich pętlach też myślałem.
    Gdyby każdy powtarzał – po wykosowaniu pamięci i w tej samej kreacji otoczenia – to nikt by nie był świadomy... że powtarza.
    Bo niby skąd? Dla wszytskich, byłby zawsze→pierwszy raz.
  • Dekaos Dondi 03.07.2020
    Takie samo otoczenie, by nie było konieczne →przecież:)
  • Pasja 04.07.2020
    Temat zawsze pozostanie kontrowersyjny i zależy od strony w której się usadawiamy. Jako poddani jesteśmy też buntownikami.
    Ciekawe pojęcie wszechświata i jego roli.

    Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi 05.07.2020
    Pasjo→Dzięki→Zgadzam się. Pozostanie. I wszystko zależy, do punktów widzenia:)↔Pozdrawiam:)
  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    Twoizm jest mi trochę obcy, bo zaczynasz od wszechświata, zamiast od siebie. Dlatego kłóciłbym się z Twoizmem nie raz. W ogóle, dlaczego chcemy tyle wiedzieć, i czy chcemy, czy nam się wydaje?
    Pozdrawiam ?
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Pobóg Welebor↔Dzięki↔Czy chcemy, czy nam się wydaje, tego wiedzieć nie można:))
    Pozdrawiam?:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania