Pokaż listęUkryj listę

Opow *** Smocza rozprawa sądowa

Co trzy głowy to nie jedna – pomyślał banalnie Smok, spłoszony chyba nieco. Właśnie został przyprowadzony przed Oblicze Wysokiego Sądu. Mógłby oczywiście ów spopielić, bez względu na wysokość, ziejąc wrzącym ogniem nienawiści, lecz tradycja to rzecz święta. Nie chce wychodzić przed przysłowiową orkiestrę nadętą. Tym bardziej przed kupę popiołu.

                                   

Głos Wysokiego Sądu

 

–– Oskarżony Smoku. Jak zapewne właściwie mniemasz, zostałeś słusznie skazany na karę ścięcia jednej głowy. Nie wymienię zbrodni, które szarga twoje smocze sumienie, jeżeli takową ciekawostkę posiadasz, gdyż liczne zgromadzony tłum ciekawskich przybył i mogłoby dojść do linczu, niezgodnego z prawem.

                                

Publika

 

–– A kto miałby chęć przyjść? Upał jak cholera. Sędzio, daj se luz! Sorry! A jednak przyleźli.

                                 

Wysoki Sąd

  

–– Proszę o spokój, bo wszystkich wyproszę z sali.

                                 

Publika

  

–– Najpierw by trzeba salą nas obudować.

                                     

Komentator

  

Zamieszanie jak diabli. Większe i większe. Każdy by chciał powiedzieć swoje. Aż oskarżone meritum sprawy, zaczyna być niecierpliwe, wydmuchując z nozdrzy, dymne pierścionki ostrzegawcze. Więzów nie zrywa, lecz ma poczucie, że jest lekceważone przez wymiar i całą resztę.

   

Prokurator

 

–– Też nie wspomnę, za co ta kara, skoro Wysoki Sąd zdecydował, że tak bezpieczniej dla oskarżonego i pozostałych. Jednakowoż muszę z przykrością poprzeć stanowisko mojego szanownego kolegi Obrońcy, który obstaje, że powstał pewien problem natury prawnej. Otóż chodzi o to, że w akcie oskarżenia, nie jest jednoznacznie napisane, którą głowę mamy oskarżonemu ściąć, a ponadto nie jest zaznaczone, że można ot tak sobie, dowolną. A zatem powstaje pytanie: którą? Prawą, lewą czy centralną.

   

Komentator

  

Tłum zawrzał bardziej, gdyż całkiem fajnie i jeszcze ciekawiej w ten sposób jak wyżej. Będzie o czym potomnym opowiadać, pod warunkiem oczywiście, że rzeczony Smok, nie straci cierpliwości do jakiejkolwiek tradycji i wszyscy przeżyją, do końca rozprawy.

  

Publika

  

–– Wszystkie ściąć i basta, to przy okazji, ta właściwa spadnie!

–– Głupiś. Na cholerę trzy głowy na zupę. Przecie wielkie. Jedna wystarczy.

–– Najprościej Smoka zapytać, którą mu ściąć. Może wie, tylko milczy. Złośliwie sądowi utrudnia.

–– Gdyby chciał utrudnić, to by go spłonął ogniem, dupku.

–– Tylko nie dupku, bo łeb ci zetnę.

   

Wysoki Sąd

  

–– Spokój tam. Ogłaszam ciszę. W przeciwnym wypadku wszystkich wypatroszę… wypłoszę z pola. Oddaje głos Obrońcy. Proszę wreszcie coś powiedzieć. Bronić oskarżonego. Od tego pan tu jest. I proszę nie dłubać w nosie. To smoka płomiennie podnieca!

   

Obrońca

  

–– Wysoki Sądzie. Popieram stanowisko rodaka z tłumu. Zapytam Smoka, jakie jest jego stanowisko w tej sprawie, w kwestii wyboru głowy. W końcu nie może narzekać. Jeszcze mu dwie zostaną. Jestem przekonany, że wskaże właściwą. Przecież znany jest z prawdomówności. Nigdy nie zjadł więcej nas, niż uprzednio zadeklarował. To chyba wszyscy przyznają?

  

Publika

  

–– Taa… przyznajemy. Oprócz zjedzonych. Kłamać nie kłamie. Wszystkimi trzema.

    

Konwersacja między→Obrońcą a Smokiem

   

–– Smoku! Nie bujaj w obłokach, zerkając apetycznie na białe baranki, wysoko nad tobą, tylko patrz na mnie. Chciałbym ci zadać ważne pytanie.

–– Obrońco! Jaja sobie robisz. Jestem tu cały czas. Na ziemi. Chyba mnie wszyscy widzicie. Nigdzie nie schowany. Za dużo mnie na takie numery. No dobra. Wporzo. Żeby było zgodnie z procedurą. Zadaj pytanie.

     

 Komentator

  

Zgromadzeni tylko gęby pootwierali z ciekawości, jakby słuchali kubkami smakowymi. Cisza taka, że nawet porykiwania innych smoków, z dali nie słychać.

 

Konwersacja pomiędzy Obrońcą a Smokiem→c.d

 

–– Drogi Smoku… no więc tak… którą głowę mamy tobie ściąć.

–– Na pewno nie tą, którą zamierzam odparować zarzuty, bo wtedy nie odpowiem. Czy to jasne?

–– Odparować to sobie możesz kluchy na parze. Teraz czas i miejsce na sprawy kulinarne…

–– Szkoda…

–– … bo wiesz... tak sobie pomyślałem, że po ścięciu jednej, zostaną dwie do wyboru i będzie ci łatwiej podjąć decyzję.

–– Problem polega na tym, że sam nie wiem, którą w tej chwili odpowiadam. Czy na ścięcie, czy drugą… lub środkową. Jestem trochę brzuchomówcą. Nie zawsze konwersuję z głową. Rozumiesz?

–– Nie bardzo Smoku. Ty coś kręcisz. Zyskujesz na czasie. Jeszcze sobie pomyślę, że żadnej nie chcesz mieć ściętej.

–– A wiesz… że to całkiem możliwe. No popatrz popatrz. Że też o tym nie pomyślałem.

  

Wysoki Sąd

 

–– Oskarżony. Proszę odpowiadać jednoznacznie i nie kluczyć jak stado lecących gęsi.

  

Smok

 

–– Wysoki Sądzie! Jakich gęsi. Przecie wszystkie zjadłem… o cholera… miało nie wyjść na jaw.

  

Publika

 

–– No nie! To zielone duże, zjadło nasze gęsi. Ściąć mu wszystkie głowy, bo sam to zrobię, jak niektórych kocham i babcię!

 

Wysoki Sąd

 

–– W żadnym wypadku. Tylko jedną i właściwą. Wy dwaj, proszę kontynuować.

  

Dialog→Między Obrońcą a Smokiem→dalszy c.d

 

–– Drogi Smoku. Proszę wreszcie odpowiedzieć jednoznacznie. Którą mamy ściąć. Prawą, lewą czy środkową? Miejmy to już za sobą.

–– No nie. Muszę was wreszcie uświadomić, gdyż jestem doprawdy ubawiony. Jesteście normalnie stadem baranów, podatnymi na sugestię. Posłuchajcie uważnie co wam powiem. Ze mnie rzadki przypadek Bezgłowego Smoka, z wielką siłą sugestii, wywołującą halucynację. Legnę na chwilę. Dotknijcie moich… głów.

   

Komentator

 

Ze zgromadzonych wyłazi jeden odważny. Podchodzi blisko oskarżonego… i nagle przechodzi przez głowy, niczym przez duchy. Po chwili wszyscy biegają wokół smoka. Nawet nie myślą, że bez głów jest mniej groźny i by go można ubić… jednak o zgrozo, nie. To smok co ma pysk w ogonie. Nim wszystko zjada i rzecze, co rzecze, lecz akt oskarżenia, nie dotyczy… ogona, co jest głową.

   

                   

••<Nie wiadomo→kto, co, gdzie i kiedy>••

 

–– Kochanie. Spójrz. Naszemu dziecku z tym smoczkiem całkiem do twarzy.

–– Taa… ale nigdy więcej nie łykajmy tych reklamowanych „halucynków.”

–– Przyznasz jednak, że fajnie było. Szczególnie gdy zaczął zmieniać i zmniejszać ciało.

–– Co tak ryczy na zewnątrz?

–– Faktycznie. I gorąco jakoś.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Piotrek P. 1988 05.07.2020
    He he he! Oryginalny pomysł, zabawne zakończenie i nostalgiczne, bajkowe klimaty. 5, pozdrawiam :-)
  • Dekaos Dondi 05.07.2020
    Piotrek P. 1988→Dzięki:)→To miał być tekst pokręcony:))↔Pozdrawiam:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania