Opow *** Sekwencja
Błękitne skalpele spowiły horyzont. Szkarłatne kryształki krwi wchłonęły orbity wiecznie niestabilnych planet. Jednokierunkowy uścisk czasu nałożył pętle w cieniu przezroczystych szubienic. Wówczas dziecko w lustrzanej przestrzeni ujrzało siebie, obraz będący nim. Wiedziało co zrobić.
Podniosło kamienie. Usłyszano uderzenia. Trwały na tyle długo, by móc zwątpić. Wskrzesiły ogień.
Odwrotna strona mroku poczęła poranki, rodzące cienie. Zakryły brzask światłem fałszywej jutrzenki, lecz w ożywczej dłoni słońca, rozkwitły stokrotki zroszone płaczem spalonych wierzb. Zadrgała galaktyczna pajęczyna. Poczuła w swoim wnętrzu nowe rozdanie wielu możliwości.
Lud kolejny już raz rozporządza nimi według uznania.
Na szachownicy wszechświata skupione na grze szare istoty spraw.
W nieustannym ruchu pielęgnują działkę nieskończonej przestrzeni.
Z urodzinowego tortu dziecko wydłubuje blask cukrowych gwiazdek.
Komentarze (7)
"Z urodzinowego tortu dziecko wydłubuje blask cukrowych gwiazdek." — ładnie
Pozdrawiam!
Mocno liryczna metafora dziania się rzeczywistości.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania