Pokaż listęUkryj listę

Opow *** Inwazyjna Przemiana

`````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````

Nie wiem skąd przybyli. Mają nie więcej niż milimetr lecz jest ich tysiące. Atakują mnie ze wszystkich stron. Skafander nie wytrzymał. Przegryzły go i teraz wgryzają się we mnie. Tworzą cienkie rządki z wirującą kolczatką. Cholerne świdrujące kreski. Słyszę jak szeleszczą. Chwytam je całymi garściami i rzucam na podłogę. Rozdeptuje. Słyszę jak pękają ich malutkie ciała. To nic nie daje. Większość z nich zdążyła wejść już w rękę. A poza tym przybywają nowe. Nieustannie. Jak płynące szare rzeki. Otaczają mnie ze wszystkich stron. Ten nieustanny skrzypiący szelest jest nie do wytrzymania. Czuje je wewnątrz ciała. Ale o dziwo, nie odczuwam bólu i nie widzę żadnej krwi. Mam wrażenie, że płyną w moich żyłach w kierunku serca. Pulsuje ze strachu jak oszalałe. Widzę jak skóra nieustannie faluje. Robi się szara i chropowata.

 

Są wściekłe i bardzo żywotne. Dalsza walka nie ma sensu. Jej zaprzestanie przyniesie więcej korzyści. Lepiej stać się nimi, wchłoniętym przez miliony żarłocznych punkcików. Przeżuwają nie tylko moje ciało, moje wnętrzności, ale także moją psychikę. Mam zupełnie inne myśli. Szybsze i dokładniejsze. Wiem co dla mnie najlepsze a co może mi zaszkodzić. Czuję tę wewnętrzną przemianę. Jestem nią. Nieustannie drgającym zabójcą. Setki z nich wylatuje mi z ust. Nie mogą się pomieścić. Ale wracają. Są uparte. Wiedzą, że ich pragnę i oczekuję. Wchodzą mi do oczu. Przez moment jestem ślepy. Nawet zaczynam się bać. Zupełnie niepotrzebnie. Teraz widzę o wiele lepiej. Krystalicznie wyraźnie. Z samych siebie utworzyły nowe oczy a w nich drgające źrenice. Robię się coraz większy. Włażą mi do uszu. Słysze o wiele dokładniej. Ten nieustający świdrujący szum, jeszcze przed chwilą cholernie mnie denerwował. Teraz jest balsamem. Płynącą muzyką. Zmieniłem się. Już nie jestem tym samym co na początku. Moje ciało i psychika są nowe, lepsze, bardziej wytrzymałe. Jestem nimi a one mną. Muszę znaleźć więcej do mnie podobnych. Takich jak ja. Też staniemy w rządkach. Ale większych. Ogromnych. Potrzebujemy żywności. Nowych ciał do zawładnięcia. Nasze moce przerobowe znacznie wzrosną. Nauka nie poszła w las. Ale jej owoce tak. Będzie łatwiej polować na grubą zwierzynę i na tych śmiesznych bezbronnych ludzików. Jesteśmy... głodny.

 

Dużo nas cholernie dużo. Drgających olbrzymów. Władcy tego świata nie mogą nas zatrzymać. Żadna bomba nas nie rozdzieli. A nawet gdyby, to tylko na moment. Od razu wracamy do pierwotnego kształtu. Nigdy się nie mylimy. Powroty zawsze są do macierzy. Jeszcze na początku biliśmy słabe. Mało odporne. Można nas było zmiażdżyć byle butem. Ale w miarę wchłaniania kolejnych ciał nasza odporność wzrastała. I wzrasta nadal. To jest ważne. Wzięliśmy ten świat w posiadanie. Żywe istoty już nam nie wystarczą. Zresztą mało ich zostało. Żywimy się wszystkim. Nie ważne czy ma w sobie życie czy nie. Pochłaniamy co popadnie, co staje nam na drodze. Kształty nasze są początkowe. Olbrzymich ludzi. Nie byle ludzików, których już nie ma. Są w nas. Jesteśmy wieloma ciałami, składającymi się z milionów malutkich ciał. Idziemy ciągle do przodu. Zostawiamy za sobą puste przestrzenie. Więksi i więksi. Coraz bardziej doskonali. Jesteśmy jedynymi władcami. Oprócz nas, nie ma tu czegokolwiek.

 

Chodzimy w kółko po tej planecie. Tylko my i ona. Jesteśmy głodne a jeść nie ma co. To się staje cholernie denerwujące. Miliony naszych mózgów myśli intensywnie, jak wybrnąć z tej cholernej sytuacji. Dochodzimy do wniosku, że musimy zacząć pożerać własne ślady na których się nieustannie przemieszczamy. Nasze postanowienie wprowadzamy skrupulatnie w życie. Poczucie psychicznego komfortu nieustannie wzrasta. Nasze ciała są jeszcze większe i potężniejsze. Pochłaniamy wszystkie jeziora i wszystkie morza. Lecz zauważamy, że obszaru pod nami ubywa. Nie martwi nas to. Pragniemy być jeszcze bardziej wielcy i jeszcze bardziej panować nad tym światem.

 

Niby wszystko takie cudowne i wspaniałe, ale niektóre nasze maleńkie ciała wyrażają obawy, czy aby postępujemy słusznie. Nawet przytaczają maksymę tych śmiesznych głupich ludzików… o nie podcinaniu gałęzi na której się siedzi. Nic dziwnego, że w nas takie niedorzeczne myśli. Może żeśmy nie wszystkich dokładnie strawili i pokręcone ludzkie myśli w nich pozostały. Na szczęście jest ich mało. Nie zakłócają naszej wędrówki i naszych pragnień. Pochłaniamy ten świat konsekwentnie i metodycznie. Jesteśmy bardziej rozumni, rozsądni i rozważni. Tyle genialnych umysłów w nas siedzi. Różnorodnych, a takich samych. Oprócz wspomnianych kilku milionach wyjątków. Nie przeszkodzą nam. Nie powstrzymają. Już niedługo staniemy się panami tego świata. Raz na zawsze.

```````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````` 

 

O kuźwa! Jakiego świata??????

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Szudracz 31.05.2018
    Zupełnie poszedłeś w inną stronę niż ja. :) Dziwne to takie, ale zamysł rozumiem. :)
  • Bożena Joanna 31.05.2018
    Pragnienie zawładnięcia i zdobycia świata towarzyszą ludzkości od wieków. Czytając ten ciekawy tekst przypomniał mi się film "Ósmy pasażer Nostromo". Tam też nieznane stwory chciały pokonać ludzi. Pozdrowienia!
  • Justyska 01.06.2018
    Czekam Dekaos aż wreszcie napiszesz coś co mi się nie spodoba, bo juz nudne te komentarze:P Bardzo, bardzo siadło. Świetnie przedstawione pragnienie władzy, sukcesu i ciągłego pragnienia które woła więcej i więcej, aż do momentu kiedy nie ma już nic do zabrania. I tu paradoks, mając wszystko nie ma się nic, bo często dążenia są ważniejsze od celu. Tak to widzę.
    Pozdrawiam i oczywiście 5 gwiazdek leci

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania