Opow *** Drzewa
Błękit rozmywał poświatę księżyca. Rozpalone ogniska rozsyłały swoje ciepło do okolicznych krzewów. Dwa stojące drzewa też korzystały z ogrzewających ich promieni. Przytulone gałęziami, szumiały do siebie nawzajem w niezrozumiałym dla innych języku. Jakby chciały tak pozostać jak najdłużej. Na ile to jeszcze możliwe. Okoliczny strumień płynął w oddali.
Słyszały jego jednostajny szum. Jego krystalicznie czysta woda tuliła ich wspomnienia. Wyglądały pięknie, lecz jednocześnie odpływały na zawsze, by już nigdy nie powrócić. A przynajmniej do jednego z nich.
Z nieba leciały maleńkie gwiazdki. Siadały na ich koronach. Świeciły jasno, ale na tym drugim, co chwila jedna gasła. Ogarniała go dziwna niepokojąca ciemność. Niedaleko stała mała huśtawka. Jej miarowe kołysanie w porywach wiatru, było dla tych dwóch drzew: radosne i smutne zarazem. Radosne, gdyż przypominało im wahadło zegara, który jeszcze dla nich wspólny czas odmierza. Smutne, bo wiedziały, że dla tego drugiego, ruch huśtawki ustanie niebawem na zawsze i nawet najsilniejszy wiatr nie będzie ją wstanie rozhuśtać.
A zatem trwały we wzajemnym przytuleniu. Cieszyła ich każda chwila, bo każda mogła się okazać tą ostatnią. Czekali na nieuchronne, lecz nie chcieli w to uwierzyć. Jedno z nich było chore. Jego prawie puste wnętrze nie miało już w sobie dużo życia. Tylko obecność tego drugiego dodawała otuchy tak wielkiej, że siłą woli jeszcze jakoś stało. Łączyła ich do tej pory nierozerwalna nić. Niczym długa cienka gałązka. Lecz i ona była coraz bardziej słaba i wątła. W końcu zaczęła pękać. Prawie że słyszeli te złowieszcze ciche trzaski. W końcu nie wytrzymała naporu tego czegoś, na które owe drzewa już wpływu nie miały. W strumieniu zgasło wiele wspomnień. A nawet gdyby tam były, to dla nich niedostrzegalne. Ruch huśtawki ustał zupełnie. Na jednym z drzew gwiazdki już wszystkie zgasły. W ogniskach został sam popiół.
O świcie stało już tylko jedno drzewo. Drugie leżało połamane na ziemi. Wiele jego gałęzi było zaplatanych w te drugie. Musiano je siłą rozdzielać. To zdrowe sprawiało wrażenie, że nie chce je wypuścić ze swoich objęć. Aż w końcu je siłą rozdzielono. Umarłe drzewo wywieziono w nieznane. W kierunku innego świata.
Komentarze (16)
"Na jednym z drzew gwiazdki już wszystkie zgasły." gasnąca nadzieja, czy ogień strawił te drzewo? Można różnie rozumieć
Piąteczka, bo uwielbiam romantyczne leśne klimaty:)
Piękny, smutny tekst. Uczłowieczasz te drzewa, gdzieś po drodze nasuwa się, że to moze dzieci korzystające z huśtawki. Potwierdzenie, że to jednak drzewa dodaje subtelności, pokazuje jeszcze większa wrażliwość autora (niż gdyby chodziło o ludzi, człowieka drugiemu człowiekowi zawsze szkoda, drzewa – niekoniecznie). Motyw huśtawki, której już żaden wiatr nie rozhuśta również urzekający.
Kupiłam tekst, Dekaos
Gwiazdy i pozdrowienia :)
Przekazałeś na podstawie drzew przemijanie. Młodość i starość. Tak mocno jesteśmy przywiązani do swoich korzeni, że nie potrafimy się rozstać. Ale pozostają wspomnienia i to w tym jest najważniejsze.
Pozdrawiam serdecznie
Pasja, nie czytaj Pirackie Ceremonii - Nachszona.
...Przeczytaj wszystko Nachszona. Myślę, że... Nie, skreśl - jestem pewien, że Ci się spodoba.
Piękne.
Jego prawie puste wnętrze nie miało już w sobie dużo życia. Tylko obecność tego drugiego dodawała otuchy tak wielkiej, że siłą woli jeszcze jakoś stało. Łączyła ich do tej pory nierozerwalna nić. Niczym długa cienka gałązka. Lecz i ona była coraz bardziej słaba i wątła. W końcu zaczęła pękać.
Ja tam widzę ludzi nie drzewa.
Przesuchaj piosenkę.
Pozdrawiam
Kłują mnie powtórzenia np: jego - Jego. koło siebie.
I dla mnie przeckiwione wyszło. Metaforyka dobra, poetycka, ale nie z samej metaforyki się teksty składają.
Taka bajka z przypowieścią i morałem ze szkolnych czytanek.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania