Pokaż listęUkryj listę

Opow *** Ƙմɾեყղɑ Jҽsíҽղí

To taka próba deczko innego spojrzenia na temat Bitwy w porównaniu z tym, co wrzuciłem.

 

                                                                             

                                                       Kurtyna Jesieni                                                                

 

Zaborcze gnilne usta, wsysają trupy liści do wnętrza zachłannych wnętrzności Ziemi. Ciemny postrzępiony jesienny płaszcz, przykrył wszystko co widoczne, przytłumioną szarością rozkładu. Na kołnierzyku trochę jeszcze nitek lata, na chłodnym wilgotnym wietrze. Podszewka z ciemnych chmur, ugina drzewa smrodem przemijania a oderwane guziki ostrymi krawędziami, zdzierają pogniecione suche liście, na podobieństwo pomarszczonych twarzy. Skrzypią swoją marnością a przez pomarańczowo – brązowe dziury, sączą zardzewiałe promienie Słońca. W arteriach żył umarły życiodajne płyny, niczym wymarłe ulice na zwłokach, jeszcze tak niedawno radośnie zielone.

 

Szary ciężki całun wisi nad miastem. Krople deszczu z rozciętych żył przestworzy, niczym gęsta krew z umierającego ciała, stukają o brudne parapety. Przygniatają ostatnie podrygi liści, które się tam przylepiły, niczym kupa do podeszwy. Pomarszczone ostatnim smutkiem, mogę jedynie liczyć na płaty łuszczącej się farby i rdzy. Towarzyszą im w ostatniej drodze. Pionowy kondukt pogrzebowy, na tle oropiałych ścian. Osikane i pobrudzone brudną wodą spod kół samochodów, co na przednich szybach, transportują trupie plamy z owadów i niedokończonych lotów. Krótka smuga spadającej marności w ostateczną marność odoru i rozkładu.

 

Podszewka płaszcza niebezpiecznie szeleści wspólnie z metką. W szarych porywach kleistych podmuchów, kończy życie wiele niewidocznych istot, pochwyconych przez bezlitosne chwile przemijania. Co jakiś czas pękają konary. Ogołocone piszczele na szkieletach drzew. Obgryzione swoim własnym rozkładem.

 

Z rękawa spogląda czas z tym swoim szyderczym uśmiechem, na kształt obleśnej przeklętej strzałki, tylko w jedną cholerną stronę. Z drugiego zwisa cuchnąca marność, okryta strzępkami podszewki. Faluje na boki razem z upływem wszystkich pozostałych, pod czujnym wzrokiem kieszeni z udarem materiału. Kolejny już raz zakładają ludziom kostiumy. Każdemu inny. Szyte na miarę. Dokładnie dopasowane. Przedstawienie trwa dopóki kurtyna wisi nad miastem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Agnieszka Gu 24.10.2019
    Jestem i tutaj :)

    "Skrzypią swoją marnością a przez pomarańczowo – brązowe dziury, sączą zardzewiałe promienie Słońca." - "zardzewiałe promienie Słońca - świetne :)

    "Krople deszczu z rozciętych żył przestworzy, niczym gęsta krew z umierającego ciała, stukają o brudne parapety." - kurcze, bajka! cudo!

    Świetny utwór. Jestem pod olbrzymim wrażeniem.
    Bardzo mi odpowiada i klimatem, i słownictwem.
    Super. Dała bym 10 gwiazdek, no ale moge tylko 5.
    Pozdrowionka :)
  • Dekaos Dondi 24.10.2019
    Agnieszko Gu Dzięki:) Fajnie, że siadło. Pozdrawiam:)
  • Agnieszka Gu 24.10.2019
    Dekaos Dondi piszę teraz opko do TW i "podkradnę" trochę z Twoich opisów (zacytuję plus podam przypis skąd itd)... Mam nadzieję, że nie rozminę się z twoimi zamysłami co do tego opka :))
  • Dekaos Dondi 24.10.2019
    Agnieszka Gu → Cytuj co tam sobie chcesz:) Miło mi:))
  • JamCi 24.10.2019
    wierze - wietrze
    Z rękawa spogląda czas z tym swoim szyderczym uśmiechem
    Wspaniałe to :-)

    Miałczę o pomoc techniczną. Ty to potrafisz na bank. Chcę wrzucić tekst, ale musi być wysrodkowany. Tylko tak wyglada dobrze. Jak to zrobić tu?
  • JamCi 24.10.2019
    Już wrzuciłam bez. Ale to dobrze się czyta tylko na wyśrodkowaniu :-(
  • Dekaos Dondi 24.10.2019
    JamCi Dzięki. Wierze, że poprawię:) Pozdrawiam:)
  • Dekaos Dondi 24.10.2019
    Napisałem pod→dribble:)
  • JamCi 24.10.2019
    Dekaos Dondi dzięki, nie idzie, ja jestem tłuczek kartoflany, nie znam się na tym ani w ząbek :-(
    Robię wsio, co DD kazał, w edycji wszystko świetnie a na stronie wyświetla się tak jak poprzednio. Buuuu. Ale dzięki serdeczne za pomoc.
  • Dekaos Dondi 24.10.2019
    JamCi To może jeszcze pomaraj w internetach:)
    Albo naciśnij równocześnie: spacje i alt.
    Używam programu; Libre Office Writer
  • JamCi 24.10.2019
    Dekaos Dondi dziękuję. Ja w wordzie.
  • Dekaos Dondi 24.10.2019
    JamCi To może wygóglaj→ Jak zrobić twardą spację w wordzie?
  • kalaallisut 24.10.2019
    Spojrzenie z grozą :)
  • Dekaos Dondi 24.10.2019
    Kalilka Dzięki →E tam... mogło być gorzej:) Pozdrawiam:)
  • alfonsyna 24.10.2019
    Bardzo plastyczne masz te opisy, zaprawdę, a ja to bardzo lubię. I bardzo lubię ten popis groteski, wszystko jakby życie powstające z nieżycia i odwrotnie. Zaklęty krąg świata! :D
  • Pasja 25.10.2019
    Jesień, faza przemijania i upływania czasu. Coraz mniej przed zimą, przed zlodowaceniem, przed chłodem. Jesienna nostalgia dopada wszystkich, zamyka w mroku jeszcze dzień, a już noc. Jednak nie domyka całkiem drzwi do naszego umysłu, do naszego życia. To my tą jesień sobie meblujemy, ogrzewamy i poszukujemy chwil tych najjaśniejszych. Poszukujemy recepty na jesienną herbatę, na sploty by utkać ten ciepły szalik. Nawet szarość stanie się białą poświatą, kiedy ją rozświetlimy miłością.

    Cudny tekst skłaniający do refleksji.

    Miłego jesiennego dnia

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania