Pokaż listęUkryj listę

Opow *** Cyrk to mamy tutaj cały czas.

   

–– Panie, czy pan zgłupiałeś?

–– A co, chyba widać, po tym gdzie jestem?

–– W rzeczy samej widać. A powiedz pan, czy to fajnie być głupim?

–– Przy odrobinie samokontroli, to owszem.

–– No i co u was słychać nowego?

–– Jak to co? Szum słychać i rżenie koni. Nie widzisz pan. Wesołe Miasteczko przyjechało.

–– O kurde, faktycznie. Nie spozierałem na boki.

–– Boki to tu można zrywać.

–– Panie, co pan gadasz. Tu?

–– Tym bardziej tu. Spójrz pan. Nawet Niedźwiadka i Balonika przywieźli.

–– Ale Balonik to chyba sam przyfrunął?

–– A skąd mi to wiedzieć. Nie patrzyłem w niebo, jeno na ziemię. By się nie potknąć.

–– Panie, co pan chrzanisz? Niby o co?

–– O klauna.

–– To znaczy mówisz pan… cyrk przejechał?

–– Nie, nie… chwila. Cyrk to mamy tutaj cały czas. Wesołe Miasteczko przyjechało. To taki… rozumiesz pan… kulturalny bonus.

–– Aaa… no tak. Cholera zamieszanie tu.

–– Ba… dziwisz się pan. Może oprowadzę, co?

–– No to idziemy.

–– Cholera, znowu te klauny.

–– Ależ panie. On nieżywy. Ani drgnie.

–– Nie boją się zimna. Pozdejmowali.

–– Co? Nie kumam.

–– Strzelają z wiatrówek do TO – siów. Profilaktycznie. Kapujesz pan?

–– Do błaznów też?

–– No wie pan co. Do swoich się nie strzela. To znaczy…

–– Rozumiem… ale tu wszyscy chodzą bez wiatrówek. Aż starach.

–– Dlatego trzeba kluczyć.

–– A nie lepiej niektórych zakluczyć?

–– No co pan. Wymarłe miasto chcesz pan zrobić?

–– Cholera… a co robi Balonik na głowie Niedźwiadka. Nie zjedzą się?

–– Gumę ma zwierzak wcinać? Co pan gadasz. To takie papużki nierozłączki.

–– To Niedźwiadki też fruwają, a Baloniki mają futro?

–– Panie, pan nic nie kumasz. U nas wszystko możliwe.

–– To czy w końcu przyjechało, czy cały czas jest.

–– A co za różnica. I tak jeden cyrk.

–– Kabaretu jeszcze wam brakuje.

–– Bez przesady. Żeby umrzeć ze śmiechu. A kto się będzie śmiał?

–– Chociażby turyści. Tacy jak ja.

–– Jak pan? Pan już swój chłop za chwilę. Zakorzeniony w glebie przodków, skoro tyle rozmowy i bodźców pan wytrzymałeś.

–– A tam na czubku karuzeli, to co się wiewa?

–– To nasza Wróżka Ukochana. Baczy na nas z góry. Bo ona wie pan… ma odpowiednie spojrzenie za uszami.

–– Niby co ma? Czy to jakaś nowa odmiana?

–– Odmiana? Co pan gadasz?

–– Zwierzęcia.

–– Durnyś pan, czy dopiero głową stukniesz? Kulturę literacką ma. Bez niej świat by zszedł na... no mówże pan.

–– Na dół?

–– Też... ale nie w tym rzecz.

–– Po schodach na dół?

–– Nie, nie… na… a zresztą, sam pan zapytaj, skoroś pan taki odważny.

–– No dobra. Na miotle siedzi. Tyle widzę. Nie odleci nam?

–– Ależ skąd. Dobrze jej tu z nami. Czasami tylko krąży i konwersuje z należytą gracją.

–– Wie pan co. Jednak ten Niedźwiedź niebezpiecznie się wierci. Nie zaatakuje nas?

–– Wierci się, bo mu Balonik na łeb nasrał. Dlatego niespokojny. Pan też byś się wiercił, gdyby panu balonik…

–– Ja nie mam balonika.

–– To już pana problem. Współczuje. A ja mam ptaka. Dlatego tylu dziatwy biega.

–– To w końcu Balonik czy Ptak?

–– U nas to bez rożnicy.

–– Nie może go zwierzać strącić łapą.

–– A po co. Sami swoi. Żeby się nudził przed występem.

–– Mimo wszystko groźnie wygląda. Zobacz pan jak pysk otworzył. Może go miodem przekupić?

–– Miodem? Panie… to już nie te czasy, gdzie się misie miodem przekupiło.

–– A czym można?

–– Zapytaj pan. Dzisiaj wigilia.

–– To już wolę Balonika zapytać. Co najwyżej powietrze na mnie wypuści. Da się przeżyć.

–– Panie. To zależy czym nasączone.

–– Cholera jasna… ciemno jakoś. Co jest grane?

–– Idzie na burze.

–– Gówno rozumiem, z tego co pan powiedział. Mam dosyć .

–– Coś pan nagle tak spoważniał. Choryś pan?

–– Spadam stąd.

–– Panie, ale my na równinie. Nie da się.

–– To najpierw wejdę na czubek karuzeli.

–– No coś pan. Czubek u nas zawsze zajęty.

–– To wy wszyscy jesteście...

–– Proszę nie być takim bezczelnym i mi tutaj insynuacją trzykropkową nie dosrywać. Są jeszcze wariaci, kretyni, idioci… a pan co? Rasista jakiś?

–– I… ja!

–– Ooo… miło słyszeć. Wróciłeś pan od siebie do nas. Swój chłop. Cieszy mnie to niezmiernie.

–– A temu co odbiło?

–– Komu?

–– No tamtemu.

–– Bumerang. Teraz to jest wieszcz.

–– Wesz?

–– Cicho pan. Posłuchajmy co mówi.

–– Nic nie słyszę.

–– Jako telepata dorabia, na watę cukrową.

–– Aaa.

 

won czy nie won

chyba jednak won

o ludy niechciane

jam waszym królem

rozważny roztropny

a z wami skaranie

 

przeto służę wam miłości wygnaniem

na poziomy gdzie miejsce wasze

lecz przyrzekam

że po was stęskniony zapłaczę

łezki uronię

zanim pomrę

w koronie

i będzie koniec

 

–– Co on gada za pierdoły? I to po naszemu – pyta się Niedźwiadek.

–– Nie możesz się dziwić. To człowiek – odpowiada Ptaszek.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Anonim 29.12.2019
    To najlepsze, mimo całego przekazu:
    –– Kabaretu jeszcze wam brakuje.
    –– Bez przesady. Żeby umrzeć ze śmiechu. Kto się będzie… śmiał?

    Bardzo dobre!

    Pozdrawiam.
  • Dekaos Dondi 30.12.2019
    Antoniuszu→Dzięki:)→Pozdrawiam:)
  • pkropka 30.12.2019
    Witaj DD,
    Lubię Twoje dialogi. Ich absurd ma swój urok, a potrafisz też wpleść w nie mądre rzeczy.
    "A powiedz pan, czy to fajnie być głupim?
    –– Przy odrobinie samokontroli, to owszem" - póki nie robi sobie z głupoty krzywdy - bardzo fanie :D
    "ma poezje za uszami." - poezję?
    Bardzo udanie oprowadzasz po znajomym grajdołku :)

    DD, jak masz chęć, podrzuć mi swoje ulubione opowiadanie (swojego autorstwa).
    Ciekawa jestem, do którego masz sentyment. Szczególnie przy tym, jak płodny jesteś.
  • Dekaos Dondi 30.12.2019
    Ojej. Tu też Pkropka!→Fajnie!→Dzięki:)→Poezje poprawię:)
    Gdybym miał wybrać to hmm... trudne to bardzo... chyba raczej... jeszcze raz... hmm...    
          http://www.opowi.pl/obiecaj-ze-a36581/ ;

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania