Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 11

– Laura, wstawaj – usłyszała przez kończący się sen.

Otworzyła oczy i zobaczyła Travisa.

– Obudź się, jedziemy do domu. Chyba, że chcesz zostać do jutra i się wyspać.

– Daj mi się napić.

Dostała kubek jabłkowego soku.

– Gdzie Frank? Poszedł na Alaskę po ten sok? – bąknęła dziewczyna.

– Nie wiem. Dzwonił i kazał cię przeprosić, że nie został, ale musiał jechać do szpitala. Pytał też, o której cię wypiszą.

Dziewczynie od razu przeszła przez głowę jedna myśl: „umarł”. Natychmiast się zawiesiła.

– Ubieraj się – napomniał ją Travis.

Usiadła na łóżku.

– Gdzie moje ciuchy?

– A może jednak zostaniesz do jutra rana?

– Nie, jedziemy do domu!

Dał jej ubranie i wyszedł. Wskoczyła w nie w kilka chwil. Po pięciu minutach przyszedł lekarz. Osłuchał dziewczynę i zwrócił się do chłopaka:

– Nie powinienem jej wypisywać, nie zjadła obiadu. – Uśmiechnął się. – Prawda? – Spojrzał na nastolatkę, która miała to gdzieś – Obiecujesz zjeść kolację?

– Tak.

– Dobrze, niech będzie. Dopilnuj tej kolacji. – Mężczyzna zwrócił się do dwudziestodwulatka.

– Nie ma sprawy.

– Laura. Mam nadzieję, że więcej nie zrobisz takiej głupoty. Dobrze myślę? – Zapytał karcąco lekarz, wpatrując się w pacjentkę.

– Tak.

– Trzymam za słowo.

– Dziękuję, panie doktorze. – Travis podał mu dłoń i mężczyzna opuścił salę. – Chodź – wziął sok, siostrę pod rękę i wyszli.

– Puść mnie, umiem chodzić! – fuknęła.

Po chwili byli w czarnym pickupie. Laura zajęła miejsce, lecz nadal nie odzywała się ani słowem.

– Lekarz radził matce, żeby zaprowadziła cię do psychologa, nad czym się teraz zastanawia. Mimo tego incydentu nadal ci ufa, naprawdę się jej dziwię – oświadczył chłopak.

– Nie pójdę do żadnego psychologa! Najlepiej od razu zamknijcie mnie w wariatkowie!

– Więc nie dawaj jej powodów.

– Odwal się!

Travis tylko westchnął. Gdy dojechali na miejsce, dochodziła siódma. Dziewczyna nie poszła do kuchni, w której urzędowała matka, tylko czmychnęła do pokoju. Położyła się na łóżku, nie mając ochoty na kolację ani na nic. Był środek lata, lecz nastolatce było nieprzyjemnie chłodno, zapewne przez osłabiony jeszcze organizm.

Wyjęła z szuflady srebrny telefon. Na wyświetlaczu widniały dwa nieodebrane połączenia od Franka sprzed dwóch dni. Zapisała numer Emmy, swojej najlepszej przyjaciółki, oraz brata i matki. Miała już „aż cztery numery” i przez moment się rozweseliła. Ktoś zapukał.

– Właź! – krzyknęła i Travis pojawił się w sypialni.

Od razu zauważył iPhona, którego dziewczyna położyła na biurku.

– Skąd masz tę komórkę? – Nie czekał z pytaniami.

– Dostałam.

– Od kogo? To telefon za osiemset dolców.

– A czy to ważne? Pilnuj swoich spraw.

– Laura, skąd masz ten telefon?! – zagrzmiał chłopak.

– Frank mi dał.

– Jak to dał? Taki drogi sprzęt?

Cisza.

– Nie pokazuj matce, będzie marudzić.

– Wiem.

– Zimno ci? Chcesz herbaty? – zapytał Travis, widząc nakrycie.

– Miętowej.

– Ok, zaraz zrobię.

Gdu chłopak wyszedł, Laura zamknęła oczy. Męczyło jej zniknięcie Franka i różne opcje przychodziły jej do głowy. Z zadumy wyrwał ją dzwonek do drzwi i za chwilę usłyszała pukanie.

– Proszę.

Domyślała się, kto to i się nie pomyliła. Podniosła się. Po chwili, ucałowawszy ją w policzek, już przy niej siedział.

– Za dziesięć minut kolacja – Wyszczerzył zęby.

– Nie chcę. Gdzie byłeś? – zapytała od razu.

– W szpitalu.

– Co się stało?

– Nic. Kim prosiła, żebym przyjechał.

– Kłamiesz! – rzucił dziewczyna i się rozpłakała.

– Mała, uspokój się, wszystko jest ok. Po prostu chciała z kimś pobyć, to wszystko – uspokajał Frank.

– To dlaczego nie wróciłeś na salę powiedzieć, że jedziesz, tylko zniknąłeś? Dlaczego ci się tak śpieszyło? – panikowała dziewczyna.

– Dziwnie się zachowywała, chciałem od razu pojechać. Sam pomyślałem, że coś się stało, ale wszystko jest po staremu. Wyluzuj już. – Chłopak ją przytulił. – Nie wiedziałem, czy twoja mama wyrobi się z pracy, więc przywiozłem ci kolację. Lekkostrawna. Twarożek z łososiem, chrzanem i koperkiem. Serek jest posolony – zadrwił z uśmiechem brunet.

– Nie jestem głodna.

– Mała, nie denerwuj mnie, ok? – Frank zmarszczył brwi i spojrzał na biurko. – Ooo. Widzę, że telefon wrócił do łask. Cieszy mnie to.

Rozległo się pukanie.

– Właź!

Brat przyniósł herbatę i oświadczył Frankowi:

– Matka pyta, czy zostaniesz na kolacji? Nalega.

– W porządku, zostanę.

Laura od razu pomyślała: „Zaraz będzie wypytywać”, jednakże pewna nie była. Kobieta do wścibskich raczej nie należała, choć zdarzało jej się zadawać czasem krępujące pytania.

Travis wyszedł i Frank zapytał:

– Zimno ci?

– Trochę.

– Pij tą herbatę, póki ciepła. – Podał jej kubek.

Herbata nie była wrząca, w sam raz do picia. Zniknęła w trybie natychmiastowym.

– Chodźcie na kolację! – Doszło zza drzwi.

Nastolatka nie była zachwycona, ale wstała i ruszyła za brunetem. Na stole w salonie stała już pieczona szynka, sos, sałatka pomidorowa z mozarellą, gotowane marchewki i pieczywo w postaci bagietek. Twarożek chłopaka także zagościł w niewielkiej miseczce. Laura posadziła kumpla po prawej stronie stołu i usiadła obok. Pani Anderson ukroiła Frankowi spory kawałek pieczeni, córce nieco mniejszy, rzuciła: „smacznego” i zabrali się za posiłek.

Chłopak się nie krępował, zaraz miał na talerzu odrobinę sałatki, pieczywo i sos na mięsie. Spojrzał na brunetkę – siedziała nad talerzem i „spała”.

– Mała, wsuwaj – nakazał, ale nie zrobiło to na niej większego wrażenia.

– To nie jest lekkostrawne – burknęła złośliwie, gapiąc się w potrawę.

– Mały kawałek cię nie zabije.

Zignorowała to, lecz chwili odezwała się do brata:

– Nie chcę mięsa, daj mi serek. – Odsunęła talerz.

Zaraz go dostała i zrobiła dwie niewielkie kanapki, a raczej „kanapusie”. Zaczęła opornie, ale powoli zjadła wszystko. Połączenie ryby z pikanterią chrzanu bardzo jej posmakowały, lecz brak apetytu robił swoje.

– To już po kolacji? – zapytał Frank.

– Nie dam rady więcej, nie jestem głodna – mruknęła, smętnie patrząc na regał.

– Zjedz jeszcze sałatki.

– Nie.

– Mogę spróbować twojego serka? – zapytała kobieta.

– Zadajesz strasznie głupie pytania.

– Mała! – upomniał Frank.

– Przepraszam, nie jestem w nastroju.

Gospodyni wzięła odrobinę i zrobiła dwie kanapki.

– Daj mi to, obadamy. – Travis zaraz odebrał jej miseczkę i Frank się uśmiechnął.

Chłopak się nie czaił, tylko nawalił na kromkę czubatą górkę twarogu i zaraz wpakował do ust.

– Dobre – wybełkotał, kończąc żucie. – Nigdy bym nie pomyślał, że ryba z chrzanem może tak smakować.

– Dzięki. – Frank się uśmiechnął.

– Travis, sprzątniesz ze stołu? Pójdę spać, jestem wykończona – oznajmiła pani Anderson.

– Jasne.

– Nie siedźcie za długo. Dobranoc.

– Chcesz piwo? – zapytał Travis bruneta.

– Nie, zaraz pojadę, też jestem trochę niewyspany.

– Możesz przenocować.

– Tak... a jutro wasza matka mnie zabije. – Zaśmiał się Frank.

– Ona o ósmej wychodzi do pracy. Rano jest zabiegana, nigdy nie zagląda do nas przed wyjściem. Mamy spoko staruszkę, ale jak coś, najwyżej schowasz się pod kołdrę – ironizował młodszy chłopak.

Frank spojrzał na Laurę.

– Zostań – mruknęła.

– Nie, pojadę – rzekł brunet, widząc, że dziewczyna nie jest raczej przekonana.

– Nie, zostań.

– Pewnie, już wpół do dziewiątej. Wypijemy piwko, albo cztery, pogadamy... Nie ma sensu ciągnąć się do domu – namawiał go Travis z uśmiechem na twarzy.

– Ok, niech będzie. Sprzątnijmy ten stół – Frank ruszył się z miejsca.

Po kilku minutach salon był czysty, a faceci mieli już w dłoniach butelki. Usiedli po obu stronach dziewczyny i młodszy z nich włączył telewizor. Laura się podniosła.

– Pójdę wziąć prysznic, zaraz wracam.

Odprowadzili ją niespokojnym wzrokiem. Wykąpała się dość szybko i za chwilę siedziała już obok bruneta, z napojem w dłoni. Znaleźli film, który oglądali do jedenastej wieczór, pijąc przy tym po jeszcze jednym piwie. Dziewczyna zasnęła, oparta o swojego faceta, który też był już bardzo zmęczony.

– Chodźmy spać – rzucił Travis i wyłączył sprzęt. – Gdyby w nocy chciało ci się pić. –

Pokazał Frankowi karton pomarańczowego soku. – Postawię w sypialni.

– Dzięki. Mała, wstań. – Frank delikatnie szturchnął dziewczynę, ale mruknęła tylko pod nosem.

Chłopak wziął ją na ręce, lecz póki doszedł na górę, dziewczyna się przebudziła. Postawił j.

– Pójdę do łazienki – rzekł.

– Na końcu korytarza.

– Frank! – usłyszał.

Odwrócił się.

– Trzymaj, powinny być dobre. – Travis rzucił mu szare, bawełniane spodenki.

– Dzięki – odparł chłopak i niedługo potem był już w pokoju nastolatki. Ta leżała sobie w najlepsze pod kocem.

Frank zgasił światło, zmienił jeansy na spodenki i bez koszulki wpakował się do dziewczyny. Leżała twarzą do niego. Od razu ją przytulił, kładąc dłoń na jej plecach.

– Nadal ci zimno? – zapytał.

– Trochę, ale już nie tak.

– Może zmień nakrycie?

– Nie, ten koc jest ciepły.

Zamknęła oczy. Frank leżał, wpatrując się w nią i gapił się już dłuższy czas.

– Dlaczego nie śpisz? – zapytała nagle.

– Śpię.

– Jak możesz spać, skoro odpowiadasz? – zażartowała Laura, na ustach której pojawił się w końcu naturalny uśmiech.

– A skąd wiesz, skoro masz zamknięte oczy?

– Ja wszystko wiem.

– Naprawdę? – Zaśmiał się chłopak. – Ciepło ci?

– Tak.

– Zacznę pobierać za ogrzewanie.

– To nie ty, to koc.

– Koc? Więc pójdę do Travisa, ciekawe, jak wtedy sobie poradzisz?

– Prosto i w prawo – rzuciła Laura, uśmiechając się zaczepnie.

Docinka natychmiast wywołała u chłopaka śmiech. Schował twarz w poduszkę, nie chcąc robić hałasu. Gdy już dał upust radości, sięgnął po sok. Miał długą rękę, więc bez problemu chwycił karton stojący na biurku za nastolatką. Po zaspokojeniu pragnienia ułożył się w pozycji sprzed chwili. Dłoń powróciła na plecy, znalazłszy się po chwili pod koszulką. Skrępowanie po raz kolejny dało o sobie znać. Nieśmiałość z dnia na dzień malała, lecz nadal nie zniknęła.

Frank w dalszym ciągu gapił się na brunetkę, gładząc delikatnie jej skórę. Nagle dziewczyna wyskoczyła:

– Travis cię już nie interesuje?

– Będziesz mi dokuczać?

– Nie, tylko pytam.

– Fajnie, że poprawił ci się humor.

– Przekręciłeś klucz?

– Nie.

– Dlaczego? Jak matka domyśli się, że nocujesz, zaraz będzie wtykać nos do pokoju. I zrobi to o szóstej rano, żebym nie widziała i się nie wkurzała.

– Ale jak zamkniesz drzwi, to wtedy dopiero zacznie snuć podejrzenia, nie sądzisz? stwierdził Frank.

– Tak, masz rację.

Ręka chłopaka wędrowała już od karku do dolnej części pleców.

– Dlaczego ona pracuje w niedzielę? – zapytał brunet.

– Jest pielęgniarką, różnie pracuje. Za tę niedzielę będzie miała wolne w tygodniu. Ale zapieprza po dwanaście godzin, co mi się bardzo nie podoba. A pracy zmienić nie chce.

Chłopak mocniej przytulił nastolatkę, znowu zniknęła prawie cała w jego objęciu. Po chwili Frank zsunął się niżej i złożył pocałunek na jej ustach. Odwzajemniła go już nieco mniej powściągliwie, mimo to nadal czuła się nieswojo. Chłopak przekręcił nastolatkę na plecy i oparł się łagodnie o jej ciało, nie odrywając od warg od dziewczyny. Palec prawej dłoni zaczął zataczać kółka naokoło pępka, lecz za moment ręka masowała już cały brzuch dziewczyny, która była coraz bardziej stremowana.

Usta Franka pracowały coraz namiętniej i robiły się coraz cieplejsze. Trwali w pocałunku dłuższy czas, wreszcie dłoń ruszyła wyżej i zatrzymała na lewej piersi. Mimo iż jego dotyk chłopaka był bardzo przyjemny, nastolatka czuła się dziwnie. Tym razem jednak młody facet nie zabrał ręki. Za moment zjechał ustami na szyję i tam zaczął składać czułe pocałunki. Z każdą sekundą pieścił brunetkę namiętniej, lecz gdy wyczuł jej coraz większe skrępowanie, oderwał się od niej, a dłoń powróciła na brzuch. Pocałował ją w usta.

– Jesteś słodka. – Uśmiechnął się – Chodźmy spać.

Laura przebudziła się pierwsza, około ósmej. Leżała chwilę, ale nie mogła już zasnąć, spała stanowczo za długo w ciągu ostatnich dni. Spojrzała na chłopaka – spał jak zabity.

Wyzwoliła się powoli z jego uścisku i ruszyła do łazienki. Migiem wykonała poranną toaletę i już ubrana, zajrzała do sypialni – u Franka nic się nie zmieniło. Uśmiechnęła się i zeszła na dół.

Dom był pusty. Na stole zobaczyła dwadzieścia dolarów i kartkę z bazgrołami brata: „Kup jakieś pieczywo i coś na śniadanie, nie miałem czasu przed pracą. Jak będziesz gdzieś wychodzić, napisz mi sms-a”. Zerknęła na zegar ścienny – wpół do dziewiątej. Postawiła kawę i cukier na kuchennym blacie i wróciła na górę. Wyjęła zeszyt, w którym napisała: „Poszłam do sklepu obok, zaraz wracam. Zrób sobie kawę, stoi w kuchni”. Położyła go na biurku i wyszła.

Market znajdował się w odległości niecałych stu metrów od domu. Była już prawie na miejscu, kiedy za jej plecami rozbrzmiało:

– Hej, mała, dokąd się wybrałaś tak wcześnie?!

Laura struchlała, nie znała tego głosu. Od razu przez myśl przeszło jej: Śledzą mnie? Nie odwracała się, szła przed siebie. Żółty samochód po chwili podjechał bliżej i zaczął sunąć na równi z nastolatką.

– Hej, mała! Dlaczego jesteś tak mało rozmowna? – Zaśmiał się nieznajomy, wystawiwszy głowę przez okno pasażera.

Nie reagowała.

– Laura, no powiedz coś. – Kontynuował wesoło chłopak.

Rozgorączkowana dziewczyna dotarła wreszcie do sklepu i migiem się w nim schowała. Spojrzała przez szybę – auto stało przed wejściem. Dopiero teraz zobaczyła dwóch kolesi, tych samych, którzy kupowali niedawno piwo z Amber. Oblał ją zimny pot. Od razu pożałowała, że nie wzięła komórki. Ale przecież rozsądny człowiek nie pomyślałby, że będą czekać na niego o ósmej rano.

Wzięła koszyk i ruszyła do półek. Szybko włożyła do niego produkty i już chciała iść do kasy.

– Dlaczego ode mnie uciekasz? – Poczuła objęcie.

Zdrętwiała. Wykręciła się i chciała odejść, ale nieznajomy chwycił ją za ramiona i oparł o sklepowy regał.

– Gdzie? Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.

– Puść mnie! – rzuciła dziewczyna, usiłując się wyrwać.

– Nie krzycz, przecież jestem miły… Chwilowo. – Wyższy o pół głowy, ścięty na jeża brunet przeszywał nastolatkę wzrokiem. – Boisz się mnie? Nic ci nie zrobię. – Uśmiechnął się.

Przerażona Laura nie miała odwagi się ruszyć. Nie patrzyła na chłopaka. Napastnik ścisnął jej twarz.

– Patrz na mnie, jak do ciebie mówię!

Dziewczyna tylko przełknęła ślinę.

– Masz pozdrowienia od Amber. Co mam jej przekazać? – Wyszczerzył zęby w szyderczym uśmieszku.

Nastolatka milczała.

– Nie bój się, jestem miłym facetem. W łóżku też jestem niezły – rzekł chłopak, przydusiwszy dziewczynę do regału.

Pot już błyszczał na twarzy nastolatki. – Może się umówimy? Słyszałem, że bardzo pragniesz mężczyzny. – Naparł na nią biodrami

– Zostaw mnie! – wyjąkała, próbując go odepchnąć.

– Bądź grzeczna – Syknął nieznajomy, agresywniej przyciskając dziewczynę do półki. – To jak, umówisz się ze mną? Wtedy Amber już cię nie ruszy, gwarantuję. No... chyba że wolisz, aby dalej cię dręczyła.

– Co tu się dzieje? – zapytał nagle jakiś dwudziestoparoletni typek, który wszedł między regały z koszykiem w ręku.

– Bujaj się stąd! – zagrzmiał brunet i koleś natychmiast zniknął.

Laura trzęsła się już cała.

– Spokojnie, nic ci nie zrobię, nie krzywdzę ładnych dziewczyn. – Znów się uśmiechnął. – No to co z nasza randką, bo muszę spadać?

Cisza.

– Postawisz mi piwo? – Brunet włożył butelkę do jej koszyka.

Laura bała się już nawet oddychać.

– Idziemy – Chłopak pociągnął dziewczynę za ramię.

Gdy stawiała zakupy przed kasjerem, ręce latały jej już na wszystkie strony. Zapłaciła, wzięła torbę i wyszli ze sklepu. Chłopak cały czas trzymał rękę nastolatki.

– Gdzie moje piwo? – zapytał.

Dała mu butelkę.

– Może cię podwieźć? – Zaśmiał się.

Nie usłyszał odpowiedzi. Wcisnął w kieszeń Laury mały świstek.

– Mój numer, jakbyś się namyśliła. Miłego dnia. – Pocałował ją w policzek i pobiegł na drugą stronę ulicy, gdzie zaparkował jego kumpel.

Oszołomiona dziewczyna prawie biegiem ruszyła w kierunku domu. Gdy zrobiła kilka kroków, usłyszała z przeciwległej strony jezdni:

– Kociaku, mam nadzieję, że zadzwonisz! Dzięki za piwo!

Spojrzała w stronę auta – chłopak wychylił się od strony kierowcy, machając z radością butelką. Samochód warknął głośno i odjechał. Bardzo szybko dotarła pod swoje drzwi. Stała przed nimi dłuższy czas, chcąc ochłonąć, w końcu weszła i udała się do kuchni. Frank już wstał i wisiał nad czajnikiem. Postawiła zakupy i zaraz dostała całusa.

– Cześć. Nie zostawiaj mnie tak więcej, nie jestem u siebie. – Uśmiechnął się.

– Sorry – wydukała; w jej głosie nadal słyszalne były wrażenia ze spotkania.

– Co się stało? – Chłopak w mig zauważył jej dziwne zachowanie.

– Nic.

– Laura...

– Nic się nie stało, myślę o Mattcie.

Gładko szło jej kłamanie, bo Frank odstąpił od tematu. Zajrzał do torby.

– Kto robi śniadanie? – Przytulił ją mocno. Od razu poczuł, że drży.

– Mała, co jest grane? – Natychmiast ponowił pytanie, widząc, że coś się dzieje.

– Nic, przestań już.

– Laura...

Już nie odpowiedziała. Chłopak widząc, że jest uparta jak but i nie chce powiedzieć, dał spokój. Chwycił sałatkę i obejrzał z każdej strony.

– To ma być sałatka? Bez żadnego sosu? Sałata, kiełki i pomidor, naprawdę... nie pożałowali warzyw – drwił. – Zaraz ją doprawimy. Daj mi musztardę, oliwę i cytrynę, jak masz. Łyżeczka miodu też mile widziana.

– Cytryna jest w lodówce – o ile jest, a reszta w tamtej szafce – Laura wskazała mu ręką gablotkę na lewo od zlewu.

Chłopak zaatakował schowek, w tym czasie dziewczyna wrzuciła na nią bekon na patelnię. Po kilku minutach śniadanie było gotowe.

Dziewczyna była głodna jak wilk, emocje po niefortunnym spotkaniu akcji powoli mijały. Frank widząc, że nastolatka je bez marudzenia, od razu się rozchmurzył.

– Jak moja sałatka?

– Pyszna. Nie kupowałam gotowej, wiedziałam, że coś wymyślisz. – Uśmiechnęła się.

Zadzwonił telefon bruneta.

– Słucham? – zapytał z zapchanymi ustami.

Głos szmerał przez chwilę.

– Za pół godziny będę w domu.

Jak skończyli, chłopak pozbierał talerze i ruszył do zlewu.

– Chyba żartujesz, że będziesz u mnie zmywał? – oburzyła się nastolatka.

– Ty też nie pozmywasz.

– Ja nie, ale zmywarka tak – dowcipkowała Laura, układając naczynia w urządzeniu.

Poszła na górę po telefon komórkę i wróciła do ukochanego. Złapał ją i posadził na kolanie.

– Robisz się coraz bardziej rozbrykana, wiesz o tym?

– Wiem.

– Wpół do dziesiątej, ubieraj się, pojedziemy do mnie.

– Lepiej posiedzę w domu.

– Sama? W żadnym wypadku.

– Posiedźmy u mnie.

– Nie mogę, umówiłem się z matką.

Laura straciła pewność siebie, nie chciała być przy ich rozmowie.

– Twoja matka na pewno nie będzie zadowolona. Chce z tobą pogadać, nie jestem tam potrzebna – denerwowała się.

– Gadasz głupoty, nie znasz jej. To świetna babka. Wypijesz z nią jeszcze niejednego drinka.

– Frank, nie. To wasze sprawy, będę się głupio czuć.

– Mała, przestań. Jeśli nie pojedziesz, przełożę jej wizytę. Nie zostawię cię samej.

Nastolatka się pogubiła, nie wiedziała, co robić.

– Laura. – Chłopak ujął jej twarz. – Wszystko będzie ok. Chodź, jedziemy – Wstał, delikatnie zsuwając dziewczynę z kolan.

– Muszę napisać do Travisa.

– Zrobisz to w samochodzie. Chodź, mamy mało czasu.

Siedząc już w aucie, napisała: „Jestem u Franka” i schowała telefon.

 

– Mogliśmy się nie śpieszyć, będzie o jedenastej – rzekł Frank po odczytaniu sms-a. –Zatrzymamy się przy bankomacie, a potem pojedziemy do sklepu. Muszę kupić kilka rzeczy. To, co mam obecnie w kuchni, robi ze mnie kulinarnego kalekę.

Laura uderzyła śmiechem.

– Nie zauważyłam...

– Bo nie miałaś kiedy zauważyć.

Chłopak dojrzał bankomat.

– Zaraz wracam.

Operacja trwała bardzo krótko, Frank zaraz był z powrotem.

– Dobra, mam parę groszy, na trochę wystarczy. Gdzie jedziemy?

– Nie wiem, zależy, co chcesz kupić?

– Dobra, to jedziemy do mojego sklepu. Tam dostanę wszystko.

– Dobrze.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Joan Tiger 4 miesiące temu
    Laura szybko przywiązała się do Franka. Ciut zamieszania przed sklepem i w sklepie – fajne. Jak uśmiercisz Mattiego, to uduszę.:))) Tak ci powiem, że szybko postanowiłaś wypisać Laurę ze szpitala. Ja bym zostawiła nastolatkę na obserwacji, ze względu na to, że nie zachowuje się ona normalnie, co widać gołym okiem. Jest zagubiona i zastraszona, co może skutkować kolejną próba samobójczą, zwłaszcza, że cały czas czuje czyjś oddech na szyi. 😊
  • ZielonoMi 4 miesiące temu
    No widzisz, o tej obserwacji nie pomyślałam, jakoś mi umknęło. No trudno, teraz zmieniać nie ma sensu. Już mi w kwestii Matta kiedyś grożono, biorę na klatę.🤣
  • Pasja 3 miesiące temu
    Pierwsza noc Franka u dziewczyny i pocałunki i spanko. Bardzo spokojnie opanowany i nic na siłę. A jednak Laura jest cały czas na widoku. Amber nie odpuszcza. I gdzie był frank? Bo nie wierzę, że u siostry. Zaczynają się schody.
    Wciądasz coraz bardziej.

    Spokojnego wieczoru
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Ale Wy tego Franka nie lubicie. I dobrze, bo osobiście ubóstwiam innego osobnika. Będą schody, choć przed nimi będzie cos na rozluźnienie. W końcu należałoby. xd. :*
  • Pasja 3 miesiące temu
    ZielonoMi
    Bisakodyl 😂 🤣
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Pasja XDXDXD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania