Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 29

Rozpłakała się jeszcze bardziej, chowając twarz w dłoniach.

– Dobra, niech sobie popłacze, dawaj drugą flachę i po działce – nakazał Jay i młodzik zaraz postawił na stole kolejną butelkę, a w chwilę później chłopcy wciągali już do nosa.

Jimmy odzyskiwał przytomność i zaczął mruczeć coś pod nosem. Starszy chłopak wstał i z całej siły kopnął go w twarz.

– Śpij, kurwa! – fuknął, chwycił brata za nogi i zaciągnął do kuchni.

Do Laury natychmiast dotarło, że jednak koleś nie jest tak pojebany, jak mówił brunet, tylko sto razy gorszy, i jeśli tak traktuje brata, to co zrobi z nią? Co zechce, kurwa, co mu tylko przyjdzie na myśl.

Panowie wypili następną kolejkę i dwie kolejne, a dziewczyna łkała nadal, nijak nie mogąc się uspokoić. W końcu Jay zerwał się miejsca i chwycił dziewczynę za włosy.

– Wstawaj, szmato, już dość tego wycia! – ryknął i mocnym szarpnięciem zmusił ją do powstania na kolana, po czym zaczął rozpinać rozporek.

Brunetka widząc to, totalnie oszalała i szukając jakiegokolwiek wyjścia z sytuacji, chciała zerwać się do ucieczki. Nie zdążyła jednak nawet dobrze wstać, bo młody migiem chwycił ją za fraki i sprowadził do parteru, a następnie do pozycji sprzed chwili.

– Jedziesz – nakazał szorstko Jay, stojąc już przed Laurą w pełnej okazałości.

– Proooszę cięęę – wystękała, uderzając jeszcze większym płaczem, lecz nie był to już płacz, raczej czysta histeria.

– Kurwa, ciągnij, bo inaczej tak cię zerżnę, że nie znajdziesz dupy przez pół roku! – zagrzmiał oprych.

W tym momencie otworzyły się drzwi i Amber z gracją weszła do pomieszczenia.

– Ooo, jaki ładny widok! – Zarżała, stawiając na stole dużą flaszkę. – No na co czekasz? – zapytała, mocno chwytając gardło nastolatki. – Ssij!

– Puść, bo ją udusisz. I kto mi obciągnie? – zaśmiał się Jay.

Laurze było już totalnie słabo i ledwo stała na tych kolanach ,zwłaszcza, że miejsca kopania bolały niemiłosiernie.

– Dziwko, ciągniesz, czy nie? Chyba jednak wolisz dymanie –stwierdził zimno starszy z facetów.

Dziewczyna panicznie bojąc się gwałtu, zamknęła oczy, usiłując się wyłączyć i po omacku wzięła w końcu narząd do ust, lecz gdy tylko to zrobiła, od razu targnął nią odruch zwrotny.

– No ruszaj się, samo się nie zrobi! – szydziła Amber, nalewając alkohol.

Laura zaczęła wreszcie ruszać wolno głową, ale że robiła to na siłę, całość wychodziła jej kompletnie niezgrabnie i flegmatycznie.

– No ja pierdolę. Dziwka i nie umie zrobić loda. Widać tania z niej dziwka – drwiła Amber, rozbawiając towarzystwo.

Laura starała się odlecieć myślami, lecz nie udało jej się to, słyszała wszystko i wszystkich. Bardzo się bała, cierpiała więc w działaniu na bolących kolanach, przełykając ze śliną napływające do gardła łzy.

– Kurwa, ruszaj się szmato! – Jay się zdenerwował, chwycił nastolatkę za włosy i agresywnie zaczął poruszać jej głową w przód i w tył.

Dziewczyna zaczęła się dławić, lecz oprawca to zignorował, przyciskając głowę dziewczyny coraz mocniej, w końcu Amber doskoczyła do kumpla, mocno odepchnąwszy brunetkę, która pół żywa, padła jak kłoda na ziemię.

– Kurwa, pojebało cię?! Udusisz ją, a ja zamierzam z nią jeszcze pogadać! – zagrzmiała, popychając delikatnie kolegę. – Daj jej odsapnąć i dawaj, wypijemy – dodała, po czym ukucnęła przy poszkodowanej i chwyciła ją za włosy. – A ty, kurwa, leż grzecznie i mam cię nie słyszeć, rozumiesz, dziwko?! – rozkazała, mocno łupnęła potylicą nastolatki o ziemię i zaraz usiadła obok kumpli.

 

Laura leżała na brudnej podłodze, z niesmakiem w ustach i marzyła: Jak dobrze byłoby być w domu, u Franka, Emmy, gdziekolwiek. Żebro bolało coraz bardziej, a ona tylko czekała... co dalej? Piją, ćpają, do tego Amber, która mnie nienawidzi i może zrobić wszystko, nie brudząc rąk. A Frank? Nie dość, że go zdradziłam, to jeszcze przez popadłam w takie bagno. Boże, błagam Cię, żeby to już koniec, boję się, albo żeby chociaż tylko nie gwałt, błagam Cię... Już nigdy nie zachowam się tak głupio, będę dobra dla rodziny, dla Franka, dla wszystkich, błagam... – zaklinała w duchu, przerażona do granic niewiedzą, co może im odbić.

– Hej, mała! – krzyknął Jay.

Spojrzała na niego z trudem. Głowa pękała w szwach od uderzenia Amber, a oko zaczynało chyba puchnąć, bo odrobinę zaszło mgłą.

– Kto to jest Travis? – zapytał brat Jimmy'ego.

Zimne ciarki opanowały dziewczynę, przechodząc przez całe jej ciało i zatrzymując strachem pod czaszką.

– Mój brat – wydusiła..

– Bo to on dzwonił, zapomniałem ci wspomnieć. Wypijesz?

Nie odpowiedziała, tylko zamknęła ciężkie powieki, gdyż po tej krótkiej rozmowie świat zaczął wirować wkoło, do tego uświadomiła sobie, że przecież ma kaca, którego wcześniej nawet nie odczuła. Nagle ktoś uniósł ją w górę i posadził na łóżku. Otworzyła oczy – siedziała z prawej strony mebla, oparta o ścianę dzielącą pokój od kuchni.

– Trzymaj. – Jay wyciągnął do niej rękę z wódką.

Jego ton, który zrobił się nagle strasznie łagodny, nie wróżył niczego dobrego. wiedziała, że to czysta zabawa jej osobą, do tego milcząca Amber – to cisza przed burzą.

Wypiła podobnie, jak poprzedniego, tak samo napój, wtedy młodzik znienacka się zerwał i huknął ją z pięści w twarz. Spadła z łóżka. Cios był tak silny, że chwilowo straciła kontakt z rzeczywistością, lecz po kilku chwilach oprzytomniała. Lewe oko bardzo bolało, dostała w nie już dziś dwa razy.

– Kurwa! Jeszcze raz wylej wódkę, to powybijam ci zęby! – ryknął chłopak, zawisając nad dziewczyną. – Siedź tu, kurwo i więcej tego nie rób! – Chwycił ją za ubranie i posadził na miejsce.

– Młody, uspokój się, chcesz ją tu wykończyć? Ja jeszcze nie skończyłem zabawy – burknął Jay, choć Laurze zaczynało być już wszystko jedno. – Dobra, muszę się odlać – dodał starszy chłopak i wyszedł.

A może nie wszystko jedno, bo to wyraźnie do niej dotarło. Panicznie bała się starszego chłopaka, ale bała się też zostać z młodszym. Był dziwny i strasznie porywczy. Amber wstała, wzięła komórkę brunetki i już chciała ją włączyć.

– Odłóż to! – syknął Jay, który właśnie pojawił się w progu.

– A to niby dlaczego?

– Chcesz mieć tu psy? – rzucił krótko i zaraz nalewał kolejną wódkę, po której przyszedł czas na następną porcję kokainy.

– Hej, mała, chodź tu do mnie, smutno mi samemu – poprosił wesoło, spojrzawszy na Laurę i poklepał miejsce obok siebie.

Nie mając wyjścia, ciężko wstała i lekko kulejąc, usiadła koło chłopaka, ale i obok Amber. Jeszcze wczoraj w życiu nie pomyślałaby, że dziś będzie siedzieć w domu na odludziu, między jakimś psycholem, a prześladowczynią.

– Zarzucisz? – Jay pokazał jej proszek.

– Nieee – mruknęła, zachrypniętym głosem. – Mogę napić się wody? – Strachliwie zapytała.

– Młody, przynieś wody – nakazał Jay i młodzik natychmiast to zrobił.

Chłopak przytrzymał jej kubek i brunetka wysączyła całą jego zawartość. Odstawił i zaraz objął dziewczynę w pasie.

– Przepraszam za młodego, on już więcej cię nie tknie. Przecież jesteś moją suczką, powinien wiedzieć, że mojego się nie tyka! – poinformował, złowrogo spojrzawszy na kumpla, który tylko się uśmiechnął. – Wypij – podał dziewczynie kieliszek.

Bojaźliwie spojrzała na młodzika, ale wypiła jednym haustem, mając w głowie, że jak już ma coś się stać, to chociaż będzie pijana i nie zaboli tak.

– Co, do chuja? – zapytała nagle Amber, która dopiero teraz zauważyła leżącego w kuchni Jimmy'ego.

Laurę zakłuło w sercu, że potraktowali go gorzej niż śmiecia, rzucając jak ścierwo na podłogę. A może już nie żyje? – pomyślała i słabo jej się zrobiło.

– Nie obchodzi mnie to – burknął Jay.

– Kurwa, co ty sobie myślisz?! – Zagrzmiała dwudziestodwulatka, stojąc w progu kuchni. – Trzeba go zawieźć do szpitala! Przegiąłeś, chuju, to twój brat!

– A odpierdol się... nie, mała? – Jay spojrzał na Laurę i zaraz ucałował jej policzek.

Był już ewidentnie naćpany, gdyż jego źrenice były wielkości latających spodków.

– Kurwa, Jay, nie wkurwiaj mnie, bo się pogniewamy! Pamiętaj, że to jest też kumpel Chrisa i on raczej nie będzie zadowolony z takiego obrotu spraw! – zagroziła Amber.

– Chcesz, to go wieź, ja się nigdzie nie ruszam. Zresztą nie mogę zostawić kobiety samej – powiedział ozięble bart bruneta, ale zaraz dodał: – prawda, moja suczko? – po czym szeroko uśmiechnął się do Laury, zaciskając uchwyt na talii.

Syknęła cicho, gdyż przycisnął jej bolące żebro. Ponownie zaczęła się trząść, czując, że znowu coś się szykuje, zwłaszcza, że nie wiedziała, co.

– Wiesz, co?! Jeb się! – zagrzmiała wściekła Amber i ukucnęła przy Jimmym.

– Chudy. – Zaczęła poklepywać go po policzku, lecz bez efektu. – Chudy!

Próbowała trzy razy, wciąż bez rezultatu, w końcu wstała.

– Kurwa, bydlaku, on ledwo oddycha i jeśli coś mu się stanie, nie daruję ci! A teraz wychodzę, zaraz wracam i go zabieram! I ma tu być, rozumiesz, bo jak nie, to mnie, kurwa, popamiętasz! – grzmiała Amber, wściekle machając palcem przed nosem chłopaka. – I ma być tu spokój, zrozumiano?! Ona ma być na chodzie, jak wrócę, bo też mamy do pogadania! – zastrzegła, wskazując na Laurę i wyszła, trzaskając z hukiem drzwiami.

Nastolatka była przerażona przyszłą „rozmową” z Amber, jeśli będzie w takim humorze, jak obecnie. Była też skołowana, widząc, że Jimmy nic a nic nie obchodzi brata, zwłaszcza, że sam go pobił, za to Amber aż zanadto. Zaskoczyło ją również, że taka z niej suka, a ma jednak jakieś ludzkie odruchy.

– Ależ się wkurwiła – rzekł młodzik, nieco chyba zdumiony zachowaniem koleżanki. – Ja pierdolę, a jak wpadnie tu z Chrisem? Ja nie zamierzam się tłumaczyć, jebię – dodał, wyglądając na mocno wystraszonego.

– Chris nie ma czasu na takie pierdoły, poza tym jest dwunasta po południu, wątpię, żeby chciało mu się spacerować po działkach.

– Kurwa, to jego siostra i chyba wiesz, jak się dogadują! Trzeba było ustąpić! – ciągnął młodzik, wyraźnie spanikowany.

– Co jęczysz, wszystko będzie w porządku – warknął Jay, ale już chyba nie był taki pewny siebie. – Idź, zobacz, czy jest coś do żarcia.

Brunetka bacznie słuchała tej konwersacji i wyczuła szansę, że może wspomniany Chris weźmie się za bydlaka i impreza się zakończy, choć z drugiej strony – przecież to kryminalista, i jeżeli taki ktoś jak Jay się go boi, to może nie będzie to koniec przygód, lecz początek jeszcze gor...

– Hej, kurwa! Mówię do ciebie, suko! Śpisz, dziwko?! – Jay mocno ścisnął policzki dziewczyny, odwracając jej głowę w swoją stronę;, był widocznie poirytowany.

Wydała dziwny dźwięk, uścisk nie należał do rzeczy przyjemnych.

– Nie chcesz gadać, więc chyba masz ochotę na coś innego. – Chłopak wsadził rękę pod stanik nastolatki, chwytając lewą pierś. – Ale nic dziwnego, przecież jesteś dziwką. – Boleśnie ścisnął jej ciało, wymuszając cichy jęk.

Zdławiona strachem brunetka nawet się nie poruszyła, patrzyła tylko przed siebie, czując, jak tym razem, już delikatniej, masuje jej pierś.

– Zrobiłem kanapki – wyjechał nagle młodzik i oprych zabrał rękę spod bluzki dziewczyny.

– Masz świetne cycki! – podsumował i chwycił talerz z przekąską, który podsunął pod nos nastolatki.

– Nie jestem głodna – wydusiła.

– To może zdejmij tę koszulkę, będzie ci wygodniej. No i będzie na co popatrzeć – szydził Jay, zabierając naczynie.

Zatrwożona propozycją, a raczej rozkazem Laura nie zareagowała.

– Ściągaj, mówię!

Już chciała zdejmować ciuch, telepiącymi się dłońmi, lecz młodzik wyskoczył:

– Kurwa, zostaw. Jak wpadnie tu Chris, to co mu powiesz? Że Jimbo leży ledwo żywy, a my się tu zabawiamy?

Laura się zatrzymała. Jay nie skomentował, ale i nie kazał jej się już rozbierać, tylko wypił wódkę i chwycił pierwszą z brzegu kanapkę. Teraz już miała pewność, że brat Amber to nie byle kto, jeśli młodszy z chłopaków tak panikuje, a jego kolega zapewne też, tylko nie chce dać tego po sobie poznać.

– Laaaura – wystękał nagle Jimmy, próbując wstać, ale uniósł się tylko na kilka centymetrów i zaraz ponownie padł na podłogę.

Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na niego i gbur już chciał wstawać, lecz młody kolejny raz zainterweniował.

– Zostaw, kurwa, mało ci kłopotów?! – ryknął, popychając kumpla do pozycji siedzącej.

– Jak coś jej zrobisz, zajebię cię! – wydusił Jimmy. – Słyszysz, gnoju?! Zabiję cię, zdechniesz! – dodał i znowu chciał wstać, niestety, z takim samym skutkiem.

Powieki miał zamknięte i bardzo ciężko oddychał. Laurze łzy stanęły w oczach, gdy zobaczyła, że ledwo żyje, a na siłę próbuje coś zrobić. Jay się tylko zaśmiał i chwycił kolejną kanapkę, tymczasem brunet podjął trzecią próbę powstania, zakończoną, niestety, kolejną porażką.

– Mogę dać mu wody? – zapytała, a raczej wyjąkała Laura, trzęsącym się jak galareta głosem, samej nie wierząc, że się odważyła.

– Jak chcesz.

Dziewczyna strachliwie wstała i wziąwszy ze stołu kubek, kuśtykając udała się do kuchni. Nie miała pojęcia, kiedy skręciła tę nogę. Brzuch bolał, ale żebro już nie bolało, tylko napierdalało, więc wycieczka zajęła jej dobre kilka sekund, choć do przejścia było nie więcej, jak trzy metry. Nabrała wody, rozlewając przy okazji, podobnie, jak gdy go niosła, ponieważ napełniła cały kubek, a do bruneta dotarło tylko trochę ponad pół. Z trudem przysiadła, wydając kolejny odgłos cierpienia, podniosła mu głowę i chłopak wypił całą zawartość. Już chciała wstawać, ale złapał ją za rękę.

– Co ci zrobili? – wyszeptał z trudem.

Nie odpowiedziała, tylko się rozpłakała. Mimo iż nie chciała, rozpacz mimowolnie wydostała się z jej środka. Jimmy bardzo dobrze zrozumiał tę odpowiedź.

– Przepraszam cię, ja nie wiedziałem... Laura... wybacz mi, naprawdę, ja... ja... naprawdę nie chciałem... ja... ja nie wiedziałem... – cedził przeplatane bólem słowa. – Gdybym wiedział ja... nigdy w życiu bym cię tu nie ścią...

– Dobra, koniec tych romansów! – Jay podniósł brunetkę za fraki i zaraz odprowadził na łóżko.

– Kurwa, skurwysynu, jeśli tu nie zdechnę przysięgam, że cię zajebię, rozumiesz?! Zapierdolę! – Jimmy nie odpuszczał, ale mówił już coraz ciszej i po chwili znowu bezwładnie opadła mu głowa.

Laura była przerażona, miała jakieś dziwnie przeczucie, że chłopak nie dociągnie. A może już...? Zatelepało nią jeszcze bardziej i w tym momencie otworzyły się drzwi, w których pojawiła się Amber z przystojnym ciemnym blondynem. W szarej czapeczce na głowie, ubrany w ciemne jeansy i białą koszulkę bez rękawków, posiadający masę tatuaży na każdej ręce chłopak stanął przy wejściu i od razu rozejrzał się po wnętrzu. Małolat zamarł.

Koleś popatrzył Jay'a, po czym podszedł do Jimmy’ego, przy którym zaraz ukucnął. Żadne z obecnych się nie odezwało, jakby zobaczyli ducha. Laura już wiedziała, kim jest chłopak, a może raczej młody mężczyzna, bo miał na pewno około dwudziestu ośmiu, trzydziestu lat. Bardzo się też zdziwiła, gdyż wcale nie wyglądał na przestępcę, raczej na osiedlowego dresiarza, lubiącego sobie popalić.

– Jimbo. – Zaczął podobne zabiegi, jak Amber. – Jimmy, kurwa! – Potrząsnął jego kumpla, lecz to także nic nie dało. – Długo tu leży? – zapytał siostrę.

– Nie wiem, przyjechałam godzinę temu.

– To czemu, kurwa, od razu nic nie zrobiłaś?! – zagrzmiał.

Amber zamilkła, wyraźnie nie wiedziała, co powiedzieć. Chłopak wstał, wyszedł na zewnątrz i po chwili do pokoju weszło dwóch wielkich jak dęby typów i blondyn rzekł do wyższego z nich:

– Wieź go do szpitala i zadzwoń do mnie. Będą pytać, więc wiesz, co i jak. Tylko Mike... delikatnie, to nie worek. – Uśmiechnął się, mając najwyraźniej na myśli posturę kolegi.

– Jasne – odparł typ, chwycili Jimmy'ego za górne i dolne kończyny i zaraz zniknęli z nim za drzwiami.

Spłoszona do granic Laura bacznie obserwowała każdego z obecnych, starając się robić to tak dyskretnie, jak tylko się dało. Młody miał bardzo interesującą minę, której nikt nie potrafiłby w tej chwili zinterpretować, podobnie Jay. Blondyn stanął obok Amber i zaczął obmacywać się po kieszeniach.

– Kurwa! – zaklął. – Dajcie szluga, zostawiłem w samochodzie – rzekł, podchodząc do młodszego z chłopaków.

Ten wyjął paczkę i wyciągnął rękę w kierunku przybysza, lecz ta już tak się trzęsła, jak od czasu ich przybycia Laurze.

– A ty co? Masz epilepsję? – Zaśmiał się Chris, wziął od niego całe opakowanie, poczęstował Amber i podszedł do Laury, której serce w tej chwili przemieściło się w okolicę przełyku.

– Palisz? – Wyciągnął dłoń.

– Nieee.

Sam wziął używkę do ust i odrzucił paczkę małolatowi. Odpalił i usiadł na krześle, obok stołu.

– Wypijesz? – wyjechał młody i już chciał wstawać.

– Nie.

Chłopak natychmiast przysiadł na miejsce, a Amber usiadła obok Jay'a, który od czasu wejścia kolesia przestał obściskiwać Laurę. Zaraz jednak wstała.

– Przesuń się! – fuknęła i zajęła miejsce obok nastolatki, która natychmiast struchlała.

– Co tu się, kurwa, wyprawia?! – zapytał gorzko przybysz, patrząc lodowato na starszego z chłopaków.

– Nic, gówniarz podjebał mi towar, to dostał kilka kopniaków – tłumaczył się gbur, starając się być opanowanym i pewnym siebie, lecz strach w jego oczach był bardzo widoczny.

Siedząca dość blisko Laura spojrzała na jego ręce – też już nie zachowywały się normalnie.

– Kilka kopniaków? To mi nie wygląda na kilka. Dlaczego jest nieprzytomny?

– A skąd ja mam wiedzieć?

– Kurwa, a kto ma wiedzieć?! – Chris zerwał się z miejsca.

Jay zamilkł. Blondyn jednak chwycił butelkę.

– Toby, przynieś więcej kieliszków – nakazał i młodzik w migiem ruszył do kuchni.

Wrócił w okamgnieniu.

– Nalej napoju – kontynuował Chris, nalewając alkohol i młodzik posłusznie wykonał polecenie.

Blondyn podszedł do dziewczyn i podał im kieliszki. Laura nie wiedząc, jak się zachować, wzięła go. Taniec rąk nic ani nic się nie zmienił. Chris spojrzał na zdenerwowaną dziewczynę, ale zareagował na to zupełną obojętnością, jakby był przyzwyczajony i myślał: ”To normalne, każdy tak ma”, a przynajmniej brunetka tak to zachowanie zinterpretowała.

– No to zdrowie! – Wystraszyła ją Amber, która położywszy rękę na ramieniu nastolatki, podniosła do góry kieliszek.

Zaskoczona Laura lekko podskoczyła, przez co większość płynu znalazła się na podłodze. Zdenerwowała się jeszcze bardziej, ale teraz i zażenowała.

– Mnichu, wlej drugiego. – Zaśmiała się starsza z brunetek.

Humor ewidentnie jej się poprawił, do tego ta wredna zawistna suka gdzieś zniknęła. Gdyby nastolatka widziała ją dziś po raz pierwszy, w życiu nie pomyślałaby, że z niej taka szmata.

– Halo! – Ponaglił Chris, stojąc nad dziewczyną z niewzruszoną miną.

Serce zabiło mocniej, ale zaraz wzięła wódkę. Dał jej też napój, co bardzo ją zdziwiło. Zachowywał się jak rasowy dżentelmen, przez co Laura krótką chwilę zapomniała o prześladowcach. Chłopak usiadł, wyjął pakiet, lusterko i zaraz pojawiły się na nim dwie białe kreski.

– Pijmy! – rzuciła wesoło Amber, która cały czas trzymała kieliszek w dłoni i rękę na barku brunetki.

Laura, nie mając wyjścia, wypiła z nią kolejkę.

– Chcesz? – zapytał Chris, wskazując siostrze lusterko.

Za chwilę dziewczyna wciągała już proszek do nosa, po czym wróciła na swoje miejsce, ale już nie obejmowała nastolatki, chichotała tylko, Bóg wie, z czego. Ale Laura domyślała się, na czym polega ten sarkazm, a dokładnie: „Ja mogę być wyluzowana, ty nie”. Musiała przecież pokazać...

– Ej, szmato, znowu śpisz?! – prześladowczyni szturchnęła nastolatkę w bark. – Co jest, z tobą, kurwa?! Mówi się do ciebie!

Wróciła stara dobra Amber. Chris nie reagował, rzucił tylko do młodego: „daj papierosa”, którego zaraz otrzymał i po odpaleniu go, zostawił paczkę na stole.

– Młody, weź taksówkę i jedź po wódkę. Tu niedaleko jest sklep – nakazał, trzymając w ręku kilka banknotów, gdyż w butelce widać już było dno.

– Mam kasę – rzucił młodzik, który ewidentnie chciał się podlizać.

– Tylko, kurwa, tam nie zaśnij, bo nie mam dużo czasu. Powinieneś obrócić do pół godziny minut! I kup fajki! I napój.

Młodzik zniknął za drzwiami. Amber wstała, zawisła nad Laurą i huknęła ją z liścia w twarz.

– No co, szmato?! Znowu zapomniałaś języka w gębie?! Kurwa, masz tak od urodzenia, czy za dużo drutów ciągasz i już ci od tego zdrętwiał?! – wrzasnęła.

Laura milczała, kompletnie nie wiedziała, co zrobić, co powiedzieć. W duchu miała jeszcze nadzieję, że przybycie blondyna coś zmieni, jednak ta nadzieja w tej chwili uschła jak kropelka wody na pustyni.

– Kurwaaa, no nie wytrzymam! – zagrzmiała nabuzowana prześladowczyni, chwyciła dziewczynę za włosy i zaczęła okładać ją pięścią po bolących żebrach.

Brunetka krzyknęła z bólu, napastniczka zdążyła zadać jednak tylko trzy ciosy, gdyż blondyn zaraz pociągnął ją za fraki.

– Zostaw – mruknął i odciągnął siostrę od nastolatki.

– Spierdalaj, puszczaj! Kurwiszon działa mi na nerwy, nie umie mówić, czy jak?!

– Siadaj tu! – nakazał ostro Chris, wskazując Amber swoje miejsce.

Usiadła, wielce niezadowolona, a chłopak obok nastolatki. Ładnie pachniał. Laura nie wiedziała, czy uspokoiło ją to, czy nie, ale była wielce szczęśliwa, że chociaż przez chwilę Amber jest „daleko”.

– Co do niej masz? – zapytał siostrę blondyn.

– Gówno cię obchodzi, moja sprawa! A ty, kurwa, poczekaj, niech on tylko pojedzie, wtedy pogadamy! – burczała agresorka, wyraźnie podburzona i wściekła interwencją chłopaka.

Brunetkę już od kilkunastu minut dziwiła jedna kwestia: Kryminalista i bandyta, a jednak zachowuje się normalnie, a raczej bardzo w porządku. To dziwne.

– No dobra, Jay, trochę odbiegliśmy od tematu. To jak to było z Jimbo? – Chris wznowił temat.

– Normalnie, już ci powiedziałem – warknął chłopak, niezadowolony, że teraz to nie on rządzi i zaraz wlał sobie ostatni kieliszek alkoholu.

– Pijesz ochłapy? – Zaśmiał się Chris.

– Co ci dziś, kurwa? Nagle zacząłeś interesować się naszymi sprawami?! – Wkurzył się Jay.

– Czarna mnie poprosiła i lubię Chudego, a ty przegiąłeś. Robisz lipę w towarzystwie, wiesz o tym? Jak puszczę pod celą famę, że skatowałeś brata, a zwłaszcza za to, za co skatowałeś, to zryją ci dupsko i nie będziesz już takim kozakiem, jakiego strugasz, tylko cwelem, rozumiesz? Zwykłą męską dziwką. Będziesz ciągnął codziennie, nawet klawiszom. Miła perspektywa, nie? – Roześmiał się Chris.

Laura była w szoku i choć miała świadomość, że zapewne tu zostanie, na chwilę obecną bardzo podobała jej się ta rozmowa. I nagle ją tknęło!

– Pomóż mi, oni chyba chcą mnie zgwałcić – wyjechała nagle szeptem, gdyż właśnie dotarło do niej, co się działo kilkadziesiąt minut temu, a spróbować szukać drogi ucieczki zawsze warto.

Chris postawił oczy w słup i spojrzał na dziewczynę, ale po chwili odwrócił głowę.

– To nie moja sprawa – mruknął i sięgnął po kolejną fajkę.

Wzrok, jakim przeszyła Laurę w tej chwili Amber, sprawił, że natychmiast pożałowała swojego czynu. Teraz już kompletnie się załamała, nie wiedziała, czy jej tu nawet nie zabiją. A może tak byłoby lepiej?

– Dobra, Jay. Nie będę cię już pouczał, bo duży chłopak z ciebie, ale powiem jedno – nie waż się nigdy więcej tknąć Jimmy’ego, albo zmuszać go do handlu, bo inaczej pogadamy. Chcesz wpierdolić brata do pierdla? To frajer jesteś, niegodny obracania się w naszych kręgach, kumasz? – Chris wznowił temat, widocznie już poirytowany.

– To moja sprawa, ty już swojego wpierdoliłeś! – huknął „J”, któremu już puściły nerwy z powodu podeptanej dumy.

– Coś ty, kurwo, powiedział?! – ryknął Chris, zerwał się z miejsca, ściągnął bydlaka z łóżka i trzymając na ziemi za fraki, zaczął okładać pięścią.

Gdy zadał kilka ciosów, zaczął go kopać.

– Zajebię cię, cwelu, nie pokazuj się na mieście! – krzyczał, wściekły, kopiąc go raz za razem.

Amber nie reagowała. Laura siedziała wystraszona i dziwiła się, dlaczego Jay nie walczył, przecież był większy. Pewnie się boi – pomyślała.

Chris zaaplikował mu jeszcze kilka porządnych razów, w końcu zaprzestał katowania.

– Nie masz życia, cwelu – rzucił zasapany, splunął na typa i usiadł na miejsce.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Joan Tiger 3 miesiące temu
    Zawsze nad kimś dobrym, stoi ktoś lepszy. Tutaj prym wiedzie Chris. Wszystko było i co tu więcej pisać – życie. Bomba. C.D.N. nastąpi. 😊
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Dziś nastąpi, ale już ostatnia. Dużo tego, dlatego wrzucam trochę więcej. Jeszcze nawet nie ma 1/3. Tasiemiec. XD Dziękuję za miłe słowa. ;*
  • Pasja 3 miesiące temu
    Zmieniają się rolę coraz szybciej i dochodzą nowi na imprezę. Chris ma pozycję w tym światku. Czy Jimmy przeżyje? Pewnie tak, bo miłość musi kwitnąć. Co dalej z Laurą nastąpi?
    Miłego dnia
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    😘

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania