Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 23

Rozległo się pukanie i Laurze powietrze stanęło kołkiem w gardle.

– Wejdź – bąknęła, patrząc na przyjaciółkę z prośbą o ratunek.

– Spadam – rzekła , mijając się z Frankiem przy drzwiach i zaraz jej nie było.

– Cześć. – Chłopak policzek brunetki. – Co się stało? – Nie czekał z pytaniami, widząc dziwną minę sympatii, choć sam wyglądał na zadowolonego, lub raczej na wielce uszczęśliwionego.

– Nic, źle się czuję. Siadaj – mruknęła Laura, próbując powstrzymać drżenie głosu.

– Trzeba było zadzwonić, nie przyjeżdżałbym. Ale Travis się uparł, nie wiem, o co mu chodzi. Może chce się ciebie pozbyć z domu, bo na mój gust, szykuje się tu jakieś fiku miku. – Brunet zaśmiał się głupkowato. – Co ci jest? Może mały masaż, albo jakieś piwko? Zawsze znajdzie się odpowiednie lekarstwo. – ZXarechotał jeszcze głośniej, wyciągając przed siebie ręce z dwoma zimnymi piwami.

Dziewczyna spojrzała na niego, totalnie zdezorientowana, zachowywał się co najmniej dziwnie.

– Wypijesz? – Podał jej otwartą butelkę. – Ja wypiję, potem kupię następne dwadzieścia i też wypiję – oświadczył Frank, machając butelką przed nosem ukochanej. – Jak tam kac? Napij się, wziąłem smakowe, jest zajebiste. Takie... dla bab – drwił dumnie chłopak, gapiąc się na Laurę przymrużonymi oczyma.

– Dobrze się czujesz? – zapytała w końcu, kompletnie nie wiedząc, co mu jest, i wzięła od niego trunek.

– Bardzo dobrze, a nawet lepiej! Znów popadłem do byle jakiego żarcia, ale kuchnia jest trochę większa. No i...! DZIAŁA W NIEJ KLIMATYZACJA!!! – wrzasnął triumfalnie brunet, ciesząc się od ucha do ucha. – No... ale nie ma tam takich pięknych kobiet! – Ponownie ucałował dziewczynę w usta, po czym mocno przytulił. – Moja piękna... – mruczał i ściskając delikatnie nastolatkę, chichotał wesoło w jej szyję.

– Frank. – Odsunęła go. – Co z tobą? – ponowiła pytanie, lecz jego obecne zachowanie oraz wyraz twarzy sprawił, że sama parsknęła śmiechem.

– A nic. Mam dobry humor, to wszystko. Dla ciebie też tu mam – oświadczył chłopak, z gracją wydobywając skręta z kieszeni.

– Przyjechałeś samochodem? – wzburzyła się dziewczyna, zdziwiwszy przy okazji faktem, że pali już drugi dzień z rzędu.

– Jasne!

– Frank, czy ty jesteś poważny?! Jeździsz upalony?!

– Powiedziałem tylko, że samochodem, nie powiedziałem, że swoim. A widziałaś może kiedyś autobus – taksówkę? Lub tramwaj albo pociąg? Ewentualnie może być też samolot lub czołg, rower też jest na tej liście. Co pani wybiera? – rechotał głupkowato rozbawiony brunet, wyglądając w tej chwili jak człowiek niespełna rozumu. – Mała, nie dąsaj się, dziś jestem idiotą. – Znów ją przytulił i powalając na łóżko, natychmiast ucałował.

– Frank, piwo się rozleje. – Laura szybko się uwolniła, śmiejąc się z jego wariacji.

Nie zdążyła jednak zbesztać go za ironię, bo przerwało im pukanie i Travis zajrzał do pokoju.

– Chodźcie, przywieźli pizzę. Zjemy coś – poinformował i schował się za drzwiami.

Laurze humor przeszedł w okamgnieniu, ustępując miejsca obawie, lecz naćpany do cna Frank nawet tego nie zauważył.

– Jesteś głodny? – wymamlała.

– Coś bym przekąsił, a raczej pożarł! Jesteś zła, że trochę zaświrowałem?

– Nie, ale nie rób sobie ze mnie jaj – Nastolatka się nadąsała, wywołując jeszcze większą radość u chłopaka.

W tej chwili jego odurzenie wydawało jej się wybawieniem z wszelkich kłopotów. Nie pytał, nie zauważał jej nastroju, trochę jej ulżyło. Lecz jest przecież jeszcze wiejący zgrozą Travis...

– Mała, nie zawieszaj się, pij piwko. – Wystraszył zamyśloną nastolatkę. – Co się dzieje? – zapytał, choć jego głupkowata prezencja ani trochę nie uległa zmianie.

– Nic, sorry.

– Na pewno? – przeszył Laurę jednoznacznym wzrokiem, lecz jego narkotykowy uśmieszek sprawiał, że nie przerażał on dziś tak bardzo.

– Tak, chyba się nie wyspałam. Emma zerwała mnie z łóżka ni z tego, ni z owego, nie lubię takich akcji – odparła, z pełną powagi miną.

– Chodź, zjemy coś. A może jednak zapalisz? Obudzisz się, no i będę miał kompana do wygłupów.

Laura była głodna jak wilk, lecz myśli o tym, jak zachowa się Travis, napawały ją obawami przed zejściem na dół. Może jednak nic nie powie? W końcu to mój brat, chociaż z nim to nigdy nic nie wiadomo...”

– Laura! – Szarpnął ją dość mocno. – Nie wyspałaś się? Czy oby na pewno? – zapytał chłodno.

Spojrzała na niego, wystraszona świadomością, że już drugi raz dała się przyłapać na swoim podejrzanym zachowaniu. Jego mina była dość wymowna, a uśmiech rozpłynął się w powietrzu.

– Tak, zjedzmy coś – odparła bez chwili zwłoki i szybko wstała, chwytając dłoń ukochanego, lecz on nie ruszył się z miejsca.

– Mała, dlaczego wciąż kłamiesz? Masz mnie za idiotę, a w tej chwili za naćpanego idiotę? Słucham – rzucił szorstko brunet, nie odrywając wzroku od nastolatki.

Pogubiła się totalnie i nie wiedząc, co powiedzieć, rzuciła banalne:

– Emma podejrzewa, że może być w ciąży, martwi się tym i jest nieco zdołowana. Myślę o tym cały czas i nie wiem, co jej doradzić. Nie mów jej, że ci powiedziałam.

– Raczej nie wygląda na załamaną, za to ty nie umiesz kłamać. Dobra, nie chcesz, nie mów, nie będę wnikał. Przykro mi tylko z powodu twojego zachowania. Jeśli nie chcesz o czymś mówić, wystarczy powiedzieć wprost, nie wymyślać bzdurne bajki i wciskać je komuś, jak kretynowi. Pojadę już, odezwę się jutro. – Chłopak wstał i chciał ruszyć do wyjścia.

– Poczekaj, przepraszam. – Załapała jego rękę, do granic zawstydzona tym, że tak się to wszystko potoczyło. – Ja nie chciałam, ja...

Frank w milczeniu czekał na dalszy rozwój wypadków, w czasie którym Laura szukała w głowie kolejnej, tym razem racjonalnej wymówki. Przez chwilę przeszło jej przez myśl, aby wyznać prawdę, lecz obietnica Emmy w kwestii pomocy dawała nadzieje na lepsze, jej zdaniem, rozwiązanie sprawy.

– Frank, nic się nie dzieje. Po prostu ta szmata była dziś na basenie, a ja, jak pomyślę o tym, że może znowu jutro tam będzie, od razu odechciewa mi się pracować. Przyszła z jakimś szemranym towarzystwem i mimo obecności znajomych, nie czuję się zbyt pewnie. Dziś pracowałam w środku, ale jutro na pewno już nie będę, nie uśmiecha mi się oglądać jej szyderczej gęby. Ale szkoda mi pracy, zwłaszcza, że mam taką szefową – Laura w przemówiła w końcu, starając się zabrzmieć jak najbardziej wiarygodnie. Nie była pewna, czy uwierzył, ale odparł:

– To to ta wielka tajemnica? Więc po co te ściemy? Oj, mała, jakoś nie bardzo ci wierzę...

– Kurwa, to nie wierz! – Dziewczyna się zdenerwowała. – Po to ściemy, bo byś zaraz się wtrącał! Nie chcę, abyś ją zaczepiał, widzisz, na co ją stać! Znam cię i wiem, że zaraz będziesz interweniował, zresztą już raz ci zaufałam, i co?! I jeszcze mi tu pierdolisz o tym, że kłamię?! Dziwisz się?! – grzmiała jak wariatka, wymachując rękoma przed nosem totalnie zdezorientowanego bruneta.

– Mała, wyluzuj. – Uśmiechnął się, po czym mocno przytulił wzburzoną nastolatkę. – Aleś wyjechała, normalnie się ciebie boję. – Zarechotał, próbując rozluźnić atmosferę.

– Chodź, zjemy coś. – Laura wykręciła się i pociągnęła go w stronę drzwi, chcąc już zakończyć tę nieprzyjemną sytuację.

Ruszył za nią, śmiejąc się pod nosem. Ulga spłynęła po nastolatce, lecz stres nie zniknął, słysząc jednak dość głośną, dochodzącą z salonu muzykę, domyślała się, że Travis jest w dobrym humorze i że może jednak da spokój sprawie. Wiedziała, że temat na pewno się nie zakończył, lecz wierzyła, że dziś już do niego nie wróci.

– Kur...! – warknął nagle Frank, potykając się o rzucone niechlujnie przy schodach buty.

– Nie zabij się! – Zaśmiała się Laura. – No i co? Bujasz się do mnie, a sam zostawiasz kalosze na samym środku?! – huknęła do brata, mocnym kopem posyłając jeden z adidasów w kąt salonu.

– Młoda, przystopuj – warknął Travis, lecz zaraz zabrał but i zniknął w przedpokoju.

– Siadaj. Co ci przynieść? Nie wiem, co mam, ale piwo na pewno – zapytała Franka gospodyni

– Może być.

Laura zabrała jego pustą butelkę, ukradkiem skinęła głową na Emmę i szybko udała się do kuchni.

– Gadał coś? – wyjechała od razu, gdy blondynka pojawiła się obok.

– Nie gadał, ale jest zły. Wyluzuj, już ja się postaram, żeby mu przeszło – oświadczyła przyjaciółka, uśmiechając się jednoznacznie i po chwili dostała zimne piwo. – A co z Frankiem?

– Narobiłam przypału i mało brakowało, żebym musiała powiedzieć prawdę, ale jakoś się wykręciłam. Na początku ściemniłam, że jesteś w ciąży, ale nie uwierzył. – Zarechotała Laura. – Już chyba nic głupszego nie mogłam wymyślić. Wkurzył się, chciał wyjść, zrobiłam z siebie kompletną idiotkę – dodała. – Gdzie w ogóle jest matka?

– Pojechali do jej faceta, chata wolna.

– To dobrze, nie mam nastroju na dalszy ciąg przyjmowania gości. Dobrze, że cudem udało mi się opuścić tę drętwą imp...

– To chwilowy romans, czy zamierzacie tu zamieszkać? – wyjechał nagle Travis i po chwili wyjął z lodówki piwo.

– Wzięłam mu już – oznajmiła Laura, wskazując bratu butelkę.

– To streszczaj się. Zostawiłaś gościa samego? Masz kulturę...!

– Odwal się. Idziemy – burknęła do Emmy nastolatka i zaraz usiadła przy ukochanym, podając mu piwo.

– Niezła – oświadczył Frank, przeżuwając kawałek pizzy. – Mała, wsuwaj. – Podsunął jej pudełko pod nos.

Nie musiał prosić, głodna dziewczyna szybko chwyciła kawałek placka.

– No nie! – krzyknęła, i natychmiast odrzuciła jedzenie do pudełka. Nie będę tego jeść!

– O co chodzi? – zapytał brunet.

– Frutti Di Mare, raz to tknęłam i więcej tego nie zrobię. Totalna tragedia, jak ty możesz to jeść? Jest paskudna i śmierdzi – warknęła, zła, że nie zje pizzy, na którą nabrała już wielkiej ochoty. – Na pewno to ty zamówiłeś, żeby zagrać mi na nerwach! – Spojrzała diabelsko na brata.

– Nie żryj, jak ci nie odpowiada!

Frank w ciszy konsumował posiłek, patrząc z półuśmieszkiem to na sympatię, to na popijającego z szyderczą miną piwo Travisa, w końcu widząc, że wyrazy twarzy stają się coraz bardziej zacięte, wyjął telefon.

– Dobra, zamówimy inną.

– Pepperoni z potrójnym serem – zarządziła Laura.

– Jak pani sobie życzy.

Nastolatka nie była zbytnio zadowolona z faktu, że będzie musiała zapłacić, lecz nie chcąc wzbudzać podejrzeń, nie protestowała. Poza tym nastawiła się już na tę pizzę, a dwadzieścia dolców w tą, czy w tamtą nie, zrobi wielkiej różnicy.

– Dlaczego nie pijesz piwa? – zapytał Frank, patrząc na jej prawie pełną butelkę.

– Piję – odparła, chwytając trunek.

– Ekonomiczna z ciebie dziewczyna, dobrze mieć taką. Dziesięć dolców na piwo tygodniowo, to dopiero oszczędność! – Zaśmiał się głośno brunet, wywołując pocieszną minę u nastolatki.

Szturchnęła go mocno, lecz także wygięła usta, chłopak znów emanował szczęściem, co ją wielce ucieszyło. Spokoju jednak nie dawał jej Travis, na którego spoglądała od czasu do czasu, bacznie obserwując jego zachowanie. Chłopak dobrze wiedział, co gryzie siostrę, dlatego jego złośliwa mina wciąż była w natarciu.

– Zapalimy?! – wyjechał nagle brunet, zauważywszy już bojowe nastroje obojga rodzeństwa. – Zapalmy! – Postanowił, nie słysząc odzewu. Można tu? – Zapytał Travisa.

– Pewnie, pal.

Brunet natychmiast odpalił używkę, którą zaraz podał ukochanej.

– Nie chcę.

– Mała, zapal, nic ci nie będzie. Odprężysz się trochę, przecież widzę, że jesteś podminowana. To pierwszy raz, być może nawet cię nie ruszy – nalegał chłopak, trzymając skręta przed nosem sympatii.

Wzięła go i nieporadnie się zaciągnęła, uderzając po chwili głośnym kaszlem. Spojrzała na towarzystwo – gapili się na nią jak wryci, wyłapując każdy jej ruch. Wyglądali w tej chwili, jakby byli świadkiem cudu.

– No i co? To takie ciekawe? – syknęła, wkurzona ich zachowaniem

– Jeszcze raz. – Zaśmiał się Frank, obejmując brunetkę, która po chwili wzięła kolejnego dymka, a po nim jeszcze dwa.

– Dobra, wystarczy. Jeszcze odlecisz i wyfruniesz przez okno, a potem twoja matka urwie mi głowę – ironizował chłopak, odbierając jej narkotyk i zaraz otrzymał kolejny cios.

Używka ruszyła między resztę ekipy i gdy była już na wyczerpaniu, zadźwięczał dzwonek przy drzwiach. Laura migiem wstała i udała się w ich kierunku, lecz Frank nie odpuszczał i zaraz pojawił się obok.

– Nawet nie myśl, że zapłacisz! – wyjechała wesoło, wciskając się między niego, a drzwi.

Chłopak się pomylił, dziewczyna czuła już delikatny, przyjemny szumek w głowie, a usta, chcąc nie chcąc, coraz bardziej wyginały się w szerokim uśmiechu. Spodobał jej się obecny stan, był całkiem inny od samopoczucia po alkoholu.

– Odejdź, mówię! – krzyknęła radośnie, przepychając się z zaczepiającym ją chłopakiem

Starając się powstrzymać opanowującą ją, coraz większą wesołość, majestatycznie otworzyła drzwi, lecz gdy zobaczyła młodego dostawcę, w śmiesznej czerwonej czapce i z dwa razy większym od niego pudełkiem, ponownie uderzyła upiornym śmiechem, próbując przy okazji wydusić jakiekolwiek słowo do pracownika pizzerii.

– Zapłacę – rzucił Frank, chcąc odsunąć wariującą dziewczynę, lecz ta nie dawała za wygraną.

– Przepraszam. Ile się należy? – chichotała, wyciągając z kieszeni wymiętolone banknoty.

– Dwadzieścia pięć pięćdziesiąt.

Szybko wręczyła chłopakowi trzydzieści dolarów i jeszcze szybciej zamknęła mu drzwi przed nosem.

– Dlaczego taka wielka? – zapytała ukochanego. – Ale to nic, zjem całą, jestem taakaaa głodnaaa! – ryknęła, przytulając do siebie ponad półmetrowe pudło.

– Wiem, dlatego wziąłem największą. – Chłopak uśmiechnął się szeroko. – Mała zaoferowała, że zje całą. Trzymam za słowo! – oświadczył głośno, wchodząc do salonu. Laura otworzyła opakowanie i postawiła na środku stołu.

– Mała, dawaj, wierzę w ciebie! – podburzał dziewczynę, klaszcząc w dłonie.

Pozostali uderzyli śmiechem, ale Laura nie dała się podpuścić, tylko usiadła i szybko zabrała się za posiłek. Towarzystwo jej nie przeszkadzało, aczkolwiek obserwowało poczynania brunetki, mrucząc coś do siebie i chichocząc pod nosami. Nastolatce wydawało się, że jest tak głodna, że zjadłaby całość, lecz już po połowie drugiego kawałka miała dość i odsunęła opakowanie.

– To już? Specjalnie ci nie podjadaliśmy, żebyś zaspokoiła swoje żądze, a tu tak mizernie? Oj, mała, słaba z ciebie zawodniczka! – Podsumował wesoło Frank, ściskając w pasie dziewczynę.

– Spadaj, leszczu, zresztą gdzie było powiedziane, że wszystko na raz? Powiedziane było tylko, że całą, a nie, że naraz, więc nie fikaj, malutki – pyskowała, upalona już do granic możliwości nastolatka.

– Ok, zobaczymy. Postawa bojowa, widzę, jest, ale musisz się postarać. Nawet po paleniu pokonanie tego placka nie należy raczej do rzeczy wykonalnych, a ty, taka drobna kruszynka...

– Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Śmiesz w to wątpić? – warknęła Laura, z trudem tłumiąc śmiech.

Czuła się znakomicie, humor dopisywał, do tego zapomniała o wszystkich dołujących ją rzeczach. Obecny stan ducha bardzo jej odpowiadał, nie spodziewała się, że marihuana ma tak fajne działanie.

Zerknęła na brata, ale do niego, podobnie do Emmy, jakby nic nie docierało, siedzieli roześmiani, gadając do siebie zapewne niezbyt mądre rzeczy, a na nią i Franka kompletnie nie zwracali uwagi. Spojrzała na bruneta – gapił się na nią, wyszczerzając zęby.

– Fajnie wyglądasz upalona... Zjawiskowo! – Zarechotał.

– Spójrz na siebie i na swoje oczy, a potem wciskaj mi tu opinie. Wypiłeś? – Gospodyni sięgnęła po jego butelkę – była pusta.

Swój trunek także skończyła, nie wiedząc nawet, kiedy i jak to się stało.

– Kto chce piwo? – zapytała, wstając z miejsca.

– Nie ma już – poinformował Travis i spojrzał na zegarek. – Lipa. Żebym wiedział, że wyjdzie tu taka imprezka, kupiłbym więcej. Już po jedenastej, sklep zamknięty, a do miasta po dwóch browarach nie pojadę. I co? – Spojrzał na Franka.

– Zadzwoń po taksówkę, niech przywie...

– Sklep jest do dwunastej – wtrąciła Laura. – Takiś mądry, a co do czego, gówno wiesz – burknęła, wielce zadowolona z faktu dogadania bratu.

Nie otrzymała riposty, w zamian za to Travis zniknął i wrócił po chwili w butach.

– Przejdzie się ktoś ze mną? To pięć minut drogi – zapytał.

– Ja! – wrzasnęła Emma, wywołując niezadowolenie koleżanki.

Wypalenie dość sporych czterech chmurek sprawiło, że radość z używki zamieniła się w ogromny niepokój, do tego to przecież właśnie ona ów niepokój wywołała, o czym niedoświadczona w narkotyzowaniu się nastolatka nie mogła wiedzieć. Natychmiast zrobiło jej się duszno i coraz ciężej zaczynała łapać powietrze. Przestraszona faktem, że coś jest nie tak, rzuciła szybko: – Pójdę do łazienki. Zaraz wracam – po czym migiem schowała się w toalecie.

Gdy zamknęła za sobą drzwi, zobaczyła, ze ręce trzęsą jej się jak galareta, do tego czuła łomoczące w piersi serce. Strach przed Frankiem zmienił się w strach przed dziwnymi objawami, nie wiedziała, że się z nią dzieje. Przemyła twarz lodowatą wodą, ale nie mając pojęcia, że to używka tak podniosła jej ciśnienie, bała się wyjść z łazienki. Siedziała tam dłuższą chwilę i samopoczucie powoli wracało do normy, lecz nadal miała obawy co do bruneta, czy nie przyjdzie mu na myśl zacząć ponownego przesłuchania.

– Mała, co tam robisz, jakieś sprośne rzeczy?! Beze mnie?! – Zaśmiał się przez drzwi Frank i po Laurze ni z tego, ni z owego, spłynęła przyjemna ulga, a dziwne samopoczucie natychmiast zniknęło.

Nie miała pojęcia, co jest grane, ale miała wrażenie, że nie to nie dający powodów do niepokoju brunet sprawił, że lęk zniknął. Po jego głupkowatym zachowaniu wywnioskowała, że w tej to nie zadawanie pytań chodzi mu po głowie, opuściła więc łazienkę i odepchnąwszy zaczepnie stojącego pod drzwiami chłopaka, szybko usiadła na kanapie. Natychmiast się przy niej znalazł i powalając do pozycji leżącej, zaczął łaskotać dziewczynę. Wyła na całe gardło, rzucając różnorakimi pogróżkami, lecz chłopak był niewzruszony.

– Frank, przestań, udusisz mnie! – wydarła się, nie mogąc już oddychać przez coraz intensywniejszy śmiech.

– Sama mnie sprowokowałaś – wybełkotał brunet, lecz widząc, że Laura jest już cała czerwona, przestał ją atakować.

Po chwili trwali już złączeni ustami, lecz tym razem nastolatka nie miała najmniejszych oporów, z sekundy na sekundę pocałunek stawał się coraz głębszy. Po chwili ręka chłopaka zawędrowała pod bluzkę dziewczyny, zatrzymując się na piersi, lecz nie zdążyła podjąć żadnych działań, gdyż właśnie trzasnęły wejściowe drzwi i Frank jak oparzony odkleił się od ukochanej. W milczeniu usiadł obok, chwyciwszy dłoń nastolatki; wyglądał na niezadowolonego. Laura, widząc jego minę, uśmiechała się z przekąsem, lecz zaraz oznajmiła:

– Założę się, że pijak wykupił pół sklepu. – Zaśmiała się.

– Kupiłem szesnaście, po cztery na łebka! Akurat! – rozdarł się Travis, wchodząc do sypialni z dwiema wielkimi torbami i para jak jeden mąż, uderzyła donośnym śmiechem.

Dziewczynie humor znowu dopisywał, a złe samopoczucie pozostało tylko wspomnieniem. Cztery piwa trafiły na stół, a pozostałe do lodówki, po czym ratownik zapytał Franka:

– Masz coś jeszcze zajarać?

– Nie mam, miałem jednego.

Travis wykrzywił twarz w grymasie rozczarowania, ale zaraz otworzył trunki i podał towarzyszom.

– A ty młoda, nie chlaj, jutro do roboty! – oświadczył.

– Spadaj!

– To co robimy? Może jakiś film?

– Dawaj, i tak nie ma nic lepszego do roboty. Zresztą już późno, jeden film i lulu. Poza tym muszę jeszcze dojechać do domu – odparł Frank.

Travis włączył płytę, górne światło zmienił na lampkę i towarzystwo rozsiadło się po obu stronach kanapy.

– Do domu? O tej godzinie? Nigdzie nie pojedziesz – szepnęła Laura i zaraz ułożyła głowę na ramieniu bruneta.

Trawka kręciła przyjemnie, lecz pomieszane z używką wypite piwo i bijące od chłopaka, przytulne ciepło, już po kilku minutach sprawiło, że dziewczyna przysnęła w jego objęciu.

Poczuła dotyk pod plecami i że coś unosi ją w górę. Dopiero po chwili załapała, że ktoś wziął ją na ręce.

– Która godzina? – mruknęła.

– Dochodzi druga, spałaś jak zabita – odparł z uśmiechem Frank, stawiając kolejne kroki po drewnianych schodach.

Zioło już wyparowało, lecz dziewczyna była bardzo senna.

– Nie noś mnie – rzuciła, gdyż zrobiło jej się nieco głupio, choć absolutnie nie miała ochoty opuszczać ramion chłopaka.

Brunet się zaśmiał i po chwili ułożył nastolatkę na miękkim łóżku.

– Muszę się przebrać – oświadczyła, wstając niemrawo. – Zaraz wracam, ok? Nie musisz na mnie czekać, wskakuj do wyrka – dodała, chwyciła spodenki, koszulkę i zniknęła w łazience.

Odświeżyła się szybko i po kilku minutach była z powrotem. Spojrzała na Franka – spał. Odetchnęła z ulgą widząc, że znowu uda jej się uniknąć pytań i zaraz ułożyła się obok chłopaka.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Joan Tiger 3 miesiące temu
    Fajny i luzacki rozdział. No kto by pomyślał, że Laura umie aż tak krzyczeć i wyrażać swoje zdanie– wyłączając oczywiście wrzaski na brata.
    Zielonka, kiedy w końcu wypiszesz Mattiego ze szpitala? 😊Jimmi również zapadł się pod ziemię.
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Skąd ten pomysł, że Matt wyjdzie ze szpitala? :D Oj, jak chce, to umie. Jeszcze niejedno pokaże, torba.
  • Joan Tiger 3 miesiące temu
    ZielonoMi, tak jakoś się plącze po głowie, bo jeszcze go nie uśmierciłaś, ale już wiem, że raczej to zrobisz. Niedobra ty. "Torba" - dobre. W sumie to do niej pasuje, bo można w nią pchać ile wejdzie, bez sprzeciwu. :)
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Joan Tiger "Można w nią pchać ile wejdzie, bez sprzeciwu". Też dobre, jesteś świetna! :)
  • Pasja 3 miesiące temu
    Imprezka i skręt rozluźniło trochę Laurę. Czytająć myślalam, że Jimmy wejdzie przez okno. Czy emma i Travis będą razem?
    Miłego
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Nic nie powiem.😜

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania