Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 70

Obudziło ją ruszanie za ramię. Czuła się okropnie niewyspana, więc zignorowała to, lecz zaczepiający ją „ktoś” nie ustępował.

– Laura, wstań na chwilę – szepnęła matka, wtedy dziewczyna, chcąc nie chcąc, zmuszona była otworzyć oczy. – Wstań na chwilę i chodź ze mną – poprosiła cichutko kobieta.

Gdy Laura poczuła tradycyjny zapach jej perfum, wiedziała już, że matka zaraz wychodzi, więc usiadła na łóżku. Spojrzała na Emmę – spała jak zabita.

– Która godzina? – zapytała zaspana.

– Dochodzi dziewiąta. Chodź – powtórzyła pani Anderson i ruszyła w stronę drzwi.

Dziewczyna podążyła za matką, aby po chwili znaleźć się w jej sypialni.

– Boli cię – spytała kobieta.

– Nie bardzo.

– Skąd ona się tu wzięła? Przyszła w nocy? – Matka wspomniała o Emmie.

– Długa historia – odparła grzecznie Laura.

– O której przyszła?

– Nie wiem, o trzeciej?

– Jej matka na pewno się martwi, trzeba do niej zadzwonić.

– Nie! – krzyknęła w popłochu Laura, bojąc się, że gdy kobieta zadzwoni do Colleman, Emma znowu ucieknie.

– Ale dziecko, przecież ona na pewno odchodzi od zmysłów. O której ona wyszła z domu? Długo jej nie ma?

– Od zmysłów? Ta suka ma ją w dupie – wyjechała bez ceregieli nastolatka, której znów podniosło się ciśnienie. Każde wspomnienie, że przez matkę Emmie mogła stać się jakaś krzywda, wywoływało u niej nieopisaną złość.

Przypomniała sobie, jak wyglądała dziewczyna, że zupełnie nie kontaktowała i że w takim stanie nie byłoby problemem, aby ktoś zrobił jej coś złego. Pomyślała też o Jimmym, o tym, co się stało i jakim cudem Emma wylądowała u niego w domu. I nagle przyszło jej do głowy: „ciekawe, czy się z nim przespała?”. To pytanie uderzyło w nią niczym obuch i w głowie natychmiast zakorzeniła się odpowiedź: „być może, przecież byli nawaleni…”, poza tym znając też nieokiełznany charakter chłopaka, nie zdziwiłaby się. Z drugiej strony jednak nie do końca wierzyła, aby Jimmy mógł tak chamsko wykorzystać sytuację. Przecież do tej pory zachowywał się niemal jak dżentelmen, poza tym nie mógłby tak postąpić, wiedząc, że Emma jest jej przyjaciółką. No i przecież kocha ją…

– Dziecko, słuchasz mnie? – Matka ruszyła ramieniem nastolatki widząc, że ta odpłynęła gdzie myślami. – Laura, co się dzieje?

– Nic, sorry, zamyśliłam się.

– Laura, porozmawiaj ze mną – kontynuowała poddenerwowana zachowaniem córki kobieta.

– Mamo, wszystko ok, po prostu drażni mnie temat jej matki, rozumiesz? I nigdzie nie dzwoń. Ona wywaliła ją z domu, więc niech teraz się trochę pomartwi, należy się suce.

– Laura!

– Przepraszam… no ale nie mogę…

– I co, nie zamierza wrócić do domu? Dziecko, przecież ona jest niepełnoletnia, jeśli matka to zgłosi, będą jej szukać, rozumiesz? Poza tym jest prokuratorem, więc na pewno pociągnie za odpowiednie sznurki.

– Nie pociągnie. Dzwoniłam do niej wczoraj i przedwczoraj, i ona ma Emmę głęboko w du... – warknęła nastolatka.

– Ale dziecko, tak nie można. Więc niech chociaż do niej zadzwoni i powie, że żyje – Matka nie odpuszczała.

– Po co?

– Laura…

– Dobrze, powiem jej, ale ty nie dzwoń, rozumiesz? Mamo, nie dzwoń, proszę cię, boję się, że ona znowu ucieknie. Ona nie przyszła, myśmy pojechali po nią z Travisem w nocy – powiedziała w końcu Laura, która mimo obecnych niesnasek, zawsze starała się być z kobietą szczera.

– Z Travisem, w nocy? Ale dokąd? Skąd wiedzieliście, dzwoniła do ciebie?

– Wiedzieliśmy i już. Mamo, nie naciskaj, ok?

– Dobrze, porozmawiamy później, muszę już lecieć do pracy. Jakby bolało, weź jedną po jedzeniu. – Pani Anderson dała Laurze fiolkę z tabletkami.

Laura pokiwała głową. Uczucie żalu znów nią zawładnęło i była już zła. Na samą myśl o matce Emmy ogarniała ją wściekłość, nie mogła pojąć, jak można być taką suką i wywalić osiemnastoletnią dziewczyną z domu… I się nie martwić!

– Laura, muszę już wyjść. Mam nadzieję, że będziesz w domu – rzuciła błagalnie kobieta.

– Nigdzie się nie wybieram, poza tym czekam na Jenny.

– Na Jenny?

– Na żonę Davida.

– Aha… – mruknęła matka, oddychając z nieopisaną ulgą.

– Zróbcie sobie jakiś śniadanie i nich Emma zadzwoni.

– Dobrze, mamo – fuknęła Laura, wkurzona faktem, że kobieta uczepiła się jak rzep.

Pani Anderson już nie dyskutowała, tylko opuściła pokój. Laura ruszyła do siebie, lecz przechodząc obok sypialni brata zderzyła się z nim w korytarzu.

– Co z nią? – zapytał chłopak.

– Nie wiem, śpi – mruknęła Laura.

– Muszę jechać do roboty i już jestem spóźniony. Sandra wypytuje o ciebie, co mam jej powiedzieć? Powiedziałem, że miałaś wypadek i pyta, czy wrócisz do pracy.

– Nie wiem, ale chyba na pewno nie teraz, nie? Nie pójdę do ludzi z ponabijanymi oczami.

– Przyjęła jakąś dziewczynę, ale tylko na dwa tygodnie, więc?

– Nie wiem, kur… powiedz jej, że na razie nie.

– Dobra, spadam. I młoda! Te trzy piwa, które stoją w lodówce, nadal mają tam być jak wrócę, rozumiesz?

Laura kąśliwie uśmiechnęła się pod nosem.

– Słyszałaś?! – warknął Travis.

– Głucha nie jestem – syknęła. – Miko, chodź – zawołała, otwierając drzwi sypialni i piesek w okamgnieniu pojawił się obok.

Emma spała jak zabita.

– Kto naprawił furtkę i kiedy? – zapytała brata, schodząc za nim na dół.

– Już dawno jest naprawiona.

Na tym dyskusja się zakończyła i po chwili Laura wypuściła Miko do ogrodu, po czym udała się do kuchni i otworzyła górną szafkę. Była głodna jak wilk, mając ogromną ochotę na płatki, lecz tych, jak na złość, nie było ani jednych. Zajrzała do lodówki. Ta była zapchana rzeczami wszelkimi, co znaczyło, że matka zrobiła wczoraj zakupy, aczkolwiek po przewaleniu jej zawartości nie znalazła niczego, co by ją zadowoliło. W końcu nie były to płatki.

Zrezygnowała z jedzenia, wzięła tylko puszkę, nałożyła pieskowi jedzenie i nalała wody. Miko jakby wiedział, bo za moment pojawił się obok i od razu dopadł do miski.

Zza okna doszedł charakterystyczny dźwięk silnika Nissana, który po chwili oddalił się i zniknął. Zostawiła psa w kuchni i ruszyła na górę, lecz gdy tylko przestąpiła próg sypialni, wyminęła ją Emma, która jak szalona wybiegła z pokoju i zniknęła za drzwiami łazienki, mocno trzasnąwszy drzwiami. Laura uśmiechnęła się pod nosem i w tym momencie dostrzegła coś, co spowodowało, że jej wzrok przez chwilę utkwił w miejscu, gdzie stało biurko. Leżały na nim banknoty. Szybko przeliczyła – sto piętnaście dolarów . Ogarnęło ją nieopisane szczęście, oczami wyobraźni widziała już wypełnianą po brzegi michę miodowych płatków, zalanych zimnym mlekiem. Ale jak pójść do sklepu?

Z łazienki dochodziły jednoznaczne, przerywane odgłosy, dobitnie świadczące o obecnym samopoczuciu blondynki.

– Em, wszystko ok?! – Laura postanowiła zapytać, pukając w drzwi toalety.

– Już wychodzę!

Wróciła do sypialni, chwyciła wczorajsze ciuchy i usiadła na kanapie, kładąc ubrania obok. Pomyślała o Jimmym, że może zadzwonić z domowego i poinformować, że znalazła zgubę? W końcu prosił. Emma pojawiła się w pokoju i zaraz usiadła obok Laury. Miała podkrążone, przekrwione oczy i bladą twarz – wyglądała jak przeżuta i wypluta.

– Nic nie mów – uprzedziła Laurę, wyraźnie zawstydzona.

– Przecież nic nie mówię. – Brunetka szeroko się uśmiechnęła, widok wykończonej przyjaciółki wywołał u niej nie lada radość. – Pojdę pod prysznic i zaraz wracam. Z lewej strony są jakieś twoje ubrania. – Gospodyni wskazała szafę. – Myślę, że tobie kąpiel też by się przydała – dodała wesoło.

– Potem, daj mi pić.

– Idź do kuchni, nikogo nie ma, a ja idę się umyć – odparła Laura i zniknęła za drzwiami.

 

Prysznic trwał dziesięć minut i już ubrana i uczesana, czując się nad wyraz rześko, zerknęła w lustro i przyjrzała się swojemu oku. Siniak prawie zniknął, pozostawiając jeszcze żółty kleks pod okiem, podobnie sytuacja miała się z resztą krwiaków, co bardzo ucieszyło dziewczynę. Wzięła telefon i ruszyła do kuchni. Emma tkwiła przy stole w towarzystwie kubka parującej kawy i leżącego pod jej nogami Miko.

– Zjesz coś? – zapytała Laura.

– Chyba żartujesz!

– Aleś się załatwiła, nie ma co. Pamiętasz w ogóle cokolwiek z wczorajszego dnia? –Zaśmiała się brunetka.

– Pamiętam, wszystko, jakbyś chciała wiedzieć – warczała Emma.

– Gadałam z Jimmym – wyjawiła Laura, wywołując na twarzy Emmy dziwną minę. – Em, kokaina, pojebało cię już totalnie?

Blondynka nie otwierała ust.

– Em, skoczę do sklepu, bo jak nie zjem zaraz płatków, wybuchnę – oznajmiła Laura.

– Jak? Nie boli cię?

– Nie. I nie myśl, że to koniec, mamy sobie do pogadania – zagroziła brunetka.

– Kup coś do picia – poprosiła Emma, kładąc na stole pięć dolarów.

– Dobra, idę, a ty grzecznie tu siedź.

Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi, usłuchała drapiącego i piszczącego Miko. Szkoda zrobiło jej się pieska, ale wiedziała, że nie może go zabrać, przecież w razie jakiejkolwiek niepożądanej sytuacji nie utrzymałaby go.

Najszybciej, jak dała radę, doszła do marketu, jednak czuła obawy przed wejściem do środka. Wiedziała, że oko wygląda prawie w porządku, aczkolwiek miała wrażenie, że nie nie prezentuje dobrze, samej nie wiedząc, dlaczego tak myśli.

Spuściła niżej daszek czapki, wzięła jednak głęboki wdech i delikatnie uchyliła drzwi. Zadźwięczał zaczepiony nad drzwiami dzwonek i młody, siedzący za ladą sprzedawca od razu skierował na nią wzrok. Zaraz jednak powrócił do bawienia się telefonem.

– Dzień dobry – mruknęła Laura i ruszyła w poszukiwaniu śniadania.

Od razu wiedziała, że chce miodowe orzeszkowe Nestle i te zaraz trafiły do koszyka, a po chwili obok nich duża cola. Szybko się rozliczyła i jeszcze szybciej opuściła sklep. Do domu doszła równie szybko i gdy tylko otworzyła drzwi, doskoczył do niej Miko i rzucił się na dziewczynę całym cielskiem, o mało jej nie przewracając.

– Miko, do cholery, uspokoisz się?! Idź! – zagrzmiała, próbując uwolnić się spod jego obsesyjnych prób przytulenia się.

Piesek szczeknął wesoło dwa razy i pobiegł do kuchni.

– Nie mogłaś go przytrzymać? – warknęła do Emmy.

Dziewczyna się nie odzywała.

– Zjesz płatki? Czy chcesz cos innego? – zapytała Laura.

– Nie dam rady.

– Nic mnie to nie obchodzi. Jadłaś coś wczoraj?

– Wczoraj zjadłam ponad limit.

– Taaak.

– Tak, jadłam stek, pizzę, chipsy, wszystkiego po trochu. Ale dziś nic nie przełknę, rozumiesz? Może potem.

Laura odpuściła i po chwili usiadła naprzeciw przyjaciółki z michą płatków i łyżką w dłoni.

– Sorry – mruknęła Emma.

Laura nie odpowiedziała, w milczeniu pochłaniając tak długo wyczekiwane śniadanie. Zjadła bardzo szybko, spłukała miseczkę, chwyciła komórkę i udała się do salonu. Szybko wystukała numer Jimmy’ego, lecz chłopak nie odbierał. Spróbowała kolejny raz i tym razem miała szczęście.

– Jimmy?

– Laura? – odparł zdziwiony chłopak.

– Jimmy? – powtórzyła. – Zguba się znalazła.

– Znalazła się? Gdzie była? – Zapytał zaskoczony brunet.

– W skateparku, nawalona jak smok. To widzę, że nieźle sobie poskakała, ładnie żeście ją urządzili, nie ma co – burknęła nastolatka i spojrzała na Emmę, która natychmiast przyłożyła palec do ust.

Brunetka zignorowała prośbę koleżanki i kontynuowała rozmowę.

– Śliczna, wyluzuj, przecież mówiłem ci, jak było – tłumaczył Jimmy.

– Było? Kurwa, czy ty wiesz, jak ona wyglądała? – Laura się wkurzyła. – Najebana w trzy dupy, brudna jak menel, bez butów… i jeszcze chciała chlać. – Zaśmiała się.

– Śliczna, czy to moja wina? Spierdoliła i się z kimś najebała, chyba nie schowam jej w kieszeń, tak? – fuknął. – I powiedz jej, że ma u Susan ostro przejebane – dodał sucho.

Nastolatka zamilkła.

– Laura, przepraszam cię, ale czasem naprawdę potrafisz wkurwić – mruknął brunet. – Jak się czujesz?

– Dobrze.

– Dobrze? A powiedz mi, dlaczego ci nie wierzę?

Nastolatka była pewna, że chłopak w tym momencie szczerzy zęby. Ton jego głosu mówił wszystko, a nawet więcej.

– Nie musisz – warknęła zabawnie.

– Mała, spotkajmy się? Proszę cię, na godzinę.

– Jimmy, chyba ci powiedziałam…

– To kiedy? Śliczna, ja muszę się z tobą zobaczyć, inaczej dostanę kurwicy, rozumiesz? I pewnie nie będziesz miała mnie na sumieniu, ale wiedz, że jak zejdę, to będzie twoja wina – Zaśmiał się brunet.

– Jimmy, zadzwonię, dobrze? Nie naciskaj.

– Wiesz, że widziałem się z twoim chłopaczkiem? – wyjechał nagle chłopak, brzdękając zapalniczką.

– Co? – Laura osłupiała i nie wiedzieć, dlaczego, od razu stanął jej w oczach obraz pobitej twarzy Franka.

– To, co mówię. Napadł na mnie w mieście i szukał bójki.

– Co mu zrobiłeś? – zapytała Laura, która odrobinę się zdenerwowała.

– Nic, dostał strzała i po sprawie. Mną się nie przejmuj, ale przejmuj się Chrisem. Ma frajer szczęście, że go powstrzymałem.

– Jimmy, nie wierzę ci, pobiłeś go. – Laura nie ustępowała.

– Śliczna, nie pobiłem, było tak, jak mówię. Poza tym nie rozumiem twojej postawy. Po pierwsze to cienias i do tej pory nie pojmuję, jak mogłaś ciągać się z taką ciotą, po drugie, to on mnie zaczepił, nie ja jego, więc pretensje możesz mieć tylko i wyłącznie do niego. Ja się tylko broniłem.

– Muszę kończyć – rzekła nagle nastolatka.

– Dlaczego? Laura…

– Jimmy, dzwonię z domowego i zaraz nabije taką sumę, że matka urwie mi łeb. – nastolatka w końcu się rozchmurzyła.

– No dobrze, ale spotkajmy się, proszę. Wiem, jestem nachalny, ale co ci będę ściemniał – tęsknię. Laura, proszę cię, co mam zrobić? – nalegał Jimmy, któremu wyraźnie zależało.

– Dobrze, ale nie dziś, może jutro. Zadzwonię.

– Na pewno?

– Tak.

– Obiecaj – nakazał wesoło chłopak.

– Jimmy, przeciągasz – fuknęła dziewczyna i nagle coś jej się przypomniało. – Jimmy, wczoraj była tu policja i wypytywała o naszą rozmowę... przed spotkaniem w parku. A jak sprawdzą wykaz połączeń i do ciebie przyjdą? – wyjawiła.

– Spokojnie, ma blokadę.

Laura nic nie zrozumiała.

– Mój telefon ma blokadę, nie namierzą go.

Dziewczyna odetchnęła z ulgą, nie chciała, aby wiedzieli, że była z nim na działkach.

– No dobra, ale wróćmy do tematu. Możemy pogadać, a ja opłacę twój rachunek. Ile potrzebujesz? Pięć stów, tysiaka? Zaraz podeślę do ciebie jakiegoś frajera z kasą, ale za to gadamy jeszcze dwie godziny, ok? – rzucił radośnie brunet.

– Jimmy, kończę. – Laura się zaśmiała.

– Czekaj! – krzyknął chłopak. – Ale o której? I nie odpowiedziałaś, ile potrzebujesz – brechał.

– Jimmy, jesteś najarany i robisz obie ze mnie żarty. Kończę.

– Al…

– Odkładam słuchawkę, w tej chwili. Cześć – oświadczyła Laura, śmiejąc się i nie czekając na jego kolejny zryw, zakończyła rozmowę.

– On cię uwielbia! Może to przemyśl?! – Doszło z kuchni.

Laura przez wariacje chłopaka zupełnie zapomniała o zmęczonej koleżance. Po chwili już była w kuchni.

– Kurwa, Em! – Stanęła przed przyjaciółką, łapiąc się pod boki.

– No co? Podobno pomaga. – Emma zrobiła oślą minę, szeroko wyginając usta. W dłoni miała piwo.

– Widzę, że nie marnujesz czasu. Miałaś coś zjeść, poza tym to piwo Travisa i to nie ja będę się tłumaczyć. Dasz radę po wczorajszym chlać? No nie wierzę – warczała Laura.

– Jestem twardzielką – odparła blondynka, z zadowoleniem popijając trunek.

– Pijaczką, nie twardzielką – fuknęła Laura, aczkolwiek po chwili również wydobyła z lodówki butelkę. – Też się napiję, a co? Wczoraj dupek zabrał mi piwo, więc za to dziś wypiję trzy… albo pięć. – Uśmiechnęła się.

– Bardzo podoba mi się twoje podejście. – Rozradowała się Emma.

– Chodź do pokoju. – Laura wstała i ruszyła do salonu. – Ja powiedziałam, że JA WYPIJĘ PIWA – dodała zaczepnie.

Emma nie wdawała się w pyskówki, tylko grzecznie usiadła obok przyjaciółki. Miko bacznie czuwał nad dziewczynami i także pojawił się w pokoju, kładąc się obok kanapy.

– No dobra, to teraz mów, jak to było – nakazała złowrogo Laura, gapiąc się na Emmę, po minie której można było wywnioskować, że chyba niezbyt wystraszyła się przyjaciółki.

– Co mam mówić? – Blondynka uniosła brwi.

– Wszystko. Kurczę, Em, brałaś kokainę? Nie mogę uwierzyć, że jesteś aż tak bezmyślna.

– A żebyś wiedziała, że jestem. Jimmy mnie ostrzegał i miał rację. Wczoraj zaszalałam i dziś chce mi się jak cholera, a nie mam. Kobieto, wiesz, jaki odlot? No mówię ci, coś niesamowitego – chwaliła się Emma, definitywnie z siebie dumna.

– Ale skatepark? Jak się tam znalazłaś, przecież byliście na dyskotece.

– Spotkałam Natalie, Petera i Alexa i pojechaliśmy.

– I co, zostawili cię? – Wzburzyła się Laura.

– Nie, chciałam trochę otrzeźwieć i zasnęłam.

– Bez butów?

– Nie wiem, jak je zgubiłam, nie mam pojęcia – przyznała zawstydzona blondynka.

– Oj, Em. – Laura ciężko westchnęła. – Co to miało znaczyć: „powinnaś to przemyśleć”? Tak to zawsze broniłaś Franka, ostrzegałaś mnie przed Jimmym, wściekałaś się nawet, a teraz?

– Dużo się zmieniło. – Emma spoważniała.

– To znaczy?

– Ja widziałam to wszystko – oznajmiła przyjaciółka.

– Widziałaś? Co? – Laura nic nie zrozumiała.

– Przecież dostałaś film – odparła Emma.

– Co? Jak to widziałaś, możesz jaśniej?

– Oni porwali mnie z basenu, jeśli można to tak nazwać.

– Z bas…

– Nie przerywaj mi, dobrze? Albo już nic nie powiem.

Laura zamilkła.

– Zabrali mnie, przestrzelili Travisowi opony i odjechali. Wiesz, jaka byłam przerażona? No i w końcu trafiliśmy na te działki. Oni zawlekli tam tego Jay'a i tego młodego… Toby’ego. Jimmy był wściekły, żebyś zobaczyła, w jaką furię wpadał na samo wspomnienie, co ci zrobili? Nieprawdopodobne. Ten film, który dostałaś… tam była tylko cząstka tego, co się tam wyprawiało, kropla w morzu. Jeden z nich połamał Jay'owi rękę beseballem, a potem rzucał nim o ścianę, myślałam, że go zabije. – Emma znów upiła z butelki. – Oni „bawili się” tam dość długo, przy okazji Chris chciał mnie poderwać, bo nie wiem, ale chyba wpadłam mu w oko. A potem przyszedł Billy i chłopaki niedługo później się zmyli.

– Billy? Ten Billy? – zapytała Laura, nie mając pojęcia, że chłopak to ten sam, z którym była niegdyś Emma. – Porwali cię z basenu? Ale jak, kiedy? Czyli Travis wiedział i nic mi nie powiedział? Kurwa, dlaczego mi nie powiedział?! – krzyknęła.

– Pewnie nie chciał cię denerwować, to chyba proste.

– A Frank? Frank też o tym wiedział?

– Nie wiem, ale jak myślisz? Że Travis mu nie powiedział? No więc oni sobie poszli, a ja zostałam z Billym na noc. – Emma uśmiechnęła się jednoznacznie. – Wróciłam rano, matka się przyjebała, jak zawsze zresztą, zabrała mi komórkę, pieniądze, wszystko. Billy miał zadzwonić o piątej, to dziwka odebrała i znów mu groziła, przecież to przez nią się rozstaliśmy. Naprawdę nie pamiętasz Billy’ego?

Laura pokiwała przecząco głową.

– No tak, bo trzeźwa widziałaś go tylko raz, więc możesz nie pamiętać, a drugi raz, jak przyszedł do mnie na imprezę. Ale już byłaś tak napruta, że hoho. – Zaśmiała się blondynka.

Laura spojrzała na butelkę – pusta. Nawet nie załapała, kiedy wypiła to piwo.

– Nie mamy piwa, i co? Mało. – Uśmiechnęła się do Emmy.

– Nie wiem, też bym jeszcze wypiła. Po tym prochu prócz chęci na jeszcze, zbytnich dolegliwości nie mam, za to mam kaca jak nie wiem i piwko na pewno by pomogło – odparła Emma.

Dziewczyna, widząc postawę Laury, zrobiła się o wiele pewniejsza siebie i teraz już zupełnie się wyluzowała.

– Pijaczka – warknęła brunetka. – Travis ma jeszcze jedno, ale co? A pierdolę to – Laura podniosła się z miejsca i zaraz wróciła z trunkiem.

– Będziemy miały kłopoty – rzekła uśmiechnięta Emma.

– Spałaś z nim? – wyjechała nagle brunetka, spojrzawszy na przyjaciółkę.

– Co? – Emma rozdziawiła buzię. – Co ty gadasz, z kim spałam?

– No… z Jimmym.

– Chyba cię pogięło! Za kogo ty mnie masz? – Wściekła się Emma.

– Miałam na myśli jego – rzekła nico złośliwie Laura.

– Dziewczyno, on poza tobą świata nie widzi, on by nawet na mnie nie spojrzał – stwierdziła Emma, której już opadły emocje. – A ty? Zresztą, nie musisz mówić – burknęła. – A tak poza tym to dlaczego jesteś sama, gdzie Frank?

– Pokłóciliśmy się.

– O co?

– Zdradził mnie.

– Co? – Teraz to Emmie opadła szczęka. – Frank ciebie? Z kim? – Nie dowierzała.

– Z Jenny.

– Skąd wiesz?

– Słyszałam ich – Laura mówiła już coraz ciszej.

– No to ładnie, czyli jesteście kwita – podsumowała bezemocjonalnie Emma, lecz po chwili uśmieszek ozdobił jej twarz.

– No właśnie, i zakończmy ten temat, dobrze? Drażni mnie – rzuciła Laura.

– A skąd tu Miko? – Emma pogłaskała pieska.

– Zabrałam go. Tęsknił i piszczał.

– Matka się zgodziła?

– Zgodzi się.

– Laura, co jest? – Emma się przysunęła i natychmiast przytuliła przyjaciółkę widząc, że ta nagle przygasła.

– Nie wiem. Myślałam, że coś do niego czuję, bo było mi z nim fajnie, ale jak dziś usłyszałam Jimmy’ego, jakoś dziwnie się poczułam. Co się ze mną dzieje, czy można kochać dwóch facetów?

– A bo ja wiem? – Emma się zaśmiała. – W sumie mamy dopiero po osiemnaście lat, pewnie dlatego hormony buzują. – Chichotała.

– Bardzo śmieszne – fuknęła Laura.

– Dobra, mała, nie zawieszaj, tylko wypijmy i pomyślmy, skąd załatwić jeszcze.

Dopiero wpół do jedenastej, mamy ponad siedem godzin, więc nawet, jak się upijemy, zdążymy trzy razy wytrzeźwieć. – Emma już kombinowała, śmiejąc się jak idiotka.

– Dobrze kombinujesz, widzę, ale wiesz co? – Laura spojrzała na koleżankę. – Zresztą olać, to. Masz rację, napijmy się. Znalazłaś się, a to najważniejsze, resztę mam w dupie – oświadczyła z powagą.

– No, to teraz jeszcze bardziej cieszy mnie twoja postawa – zapiała Emma, dusząc przyjaciółkę. – Ale jak załatwimy?

– Mam pomysł – rzekła Laura i chwyciła słuchawkę telefonu, nie zdążyła jednak wykonać jakiegokolwiek ruchu, bo zadzwonił dzwonek do drzwi.

Obie znieruchomiały.

– Kto to? – zapytała w popłochu Emma? – Ty, może moja matka?

– Wątpię, ona olewa sprawę… Potem ci wyjaśnię.

Dzwonek rozbrzmiał ponownie, tym razem dwa razy pod rząd.

– Listonosz, on zawsze tak dzwoni, bo wiecznie mu się śpieszy – warknęła Laura wkurzona, że musi wstać i ruszyła do drzwi, a Miko oczywiście w ślad za nią.

Nie śpiesząc się doszła na miejsce, przekręciła zamek i już zamierzała wyjechać z pyskówą do faceta za jego nachalność, lecz gdy uchyliła drzwi, zbaraniała.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Przynajmniej tym razem Laura pohamowała ciut język względem zaniepokojonej matki i coś tam wyjaśniła. Jimmy się zakochał i na pewno nie da dziewczynie spokoju, skoro tak otwarcie mówi o tym, co czuje.:)
    Emma – ciało w domu Laury a dusza jeszcze gdzieś tam w mieście hula. Współczuję kaca.
    Dużo osób ma Franka za nieudacznika. Amber mówiła, że jest słaby w te klocki, z Jenny też się nie popisał. Jimmy również go wyśmiał, a Laura też go w tym przekonaniu pozostawiła. Albo Jimmy przyszedł, albo psy. Ciekawe. :)
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    :D
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Twoje komentarze dają mi dużo do myślenia, opowiadanie znacznie się skróciło. :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania