Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 54

Małolat mimo strachu siedział i jak mógł najdyskretniej, gapił się na Susan, chyba wpadła mu w oko. Emma również spojrzała na dziewczynę – uśmiech się powiększył, zrobił się całkowicie naturalny, przez co dziewczyna wyglądała teraz zupełnie inaczej. Ziółko zaczęło się „uruchamiać” i nastolatka znowu zaczęła wkręcać sobie, że co by było, gdyby Sue dowiedziała się teraz, kim ona jest, kim jest jej matka? Przecież ona ma przy sobie worek trawy!

– Napijmy się wódki! – wyskoczył nagle Jimmy, widząc, że Emma znowu się zawiesza. – Sue, napijesz się?

– Jasne. Chwilowo nie mam nic do roboty – Susan ponownie wygięła usta i zerknęła na Emmę, lecz w tej chwili jej wzrok nie był już taki szorstki.

– Młody, masz jeszcze kasę? – Jimmy zwrócił się do Danny’ego.

– Mam – wydusił chłopak.

– Wystarczy na wódkę i sok? Jedna flaszka to o pięć za mało. – Gospodarz wymownie popatrzył na Emmę.

– Tak.

– Daj, sam pójdę.

Serce Emmy zabiło jak szalone. Jimmy wziął pieniądze i zapytał:

– Mała, idziesz ze mną?

– Tak. – Natychmiast odparła, szczęśliwa do granic.

Wyszli na zewnątrz, ale zaraz wyskoczył za nimi Danny.

– Jimmy, co z moim towarem? Muszę spadać – mruknął niepewnie, widać było, że chce jak się jak najszybciej stamtąd ulotnić, bojąc się jednocześnie poganiać bruneta.

– Zaraz przyjdę, to ci dam. Nie piszcz! – burknął Jimmy.

– Poczekam tutaj. – Młodzik wskazał ławeczkę, na której zaraz klapnął.

Brunet nie odniósł się do tego oświadczenia, tylko ruszył przed siebie, a Emma w ślad za nim.

– Jimmy, zadzwoń do Laury, pojadę do niej – poprosiła nastolatka, także chcąc już zakończyć tę niekomfortową dla niej sytuację.

– Już chcesz jechać? Dopiero wpół do jedenastej.

– Tak – mruknęła.

– Chris się wkurzy, jak tak znikniesz i nie napijesz się z nim wódki. Poczekaj jeszcze, wypijemy, zapalimy i potem cię odwiozę, gdzie będziesz chciała. Nie znikaj tak – poradził chłopak, zatrzymując się przed sklepem.

– Ale ja się dziwnie czuję, ta laska jest wkurwiona – wywaliła nastolatka prosto z mostu.

– Nie jest wkurwiona… no, może trochę, ale już wyluzowała. Nie zna was, a widziałaś, czym się zajmuje, dlatego zrobiła się trochę gorzka, rozumiesz? Ty byś tak od razu zaufała sobie na jej miejscu? Mała, uspokój się, zobaczysz, to świetna laska. I nie lubi Amber. Bardzo nie lubi! – obwieścił triumfalnie chłopak, wywołując uśmiech na ustach koleżanki. – Kiedyś tak jej naklepała, że gdyby nie Chris, chyba by ją tam zatłukła. Twierdzi, że to suka pozbawiona mózgu, a nawet, jeśli go ma, nie umie z niego korzystać – dodał usatysfakcjonowany, śmiejąc się wesoło.

Nastolatka zachichotała, Jimmy mówił to wszystko tak przekonująco, że się nieco rozluźniła, choć nie była do końca spokojna.

– Ale zadzwoń do Laury, że nic mi nie jest. Wczoraj mnie rozłączyło, na pewno się wkurwia – poprosiła.

Brunet wybrał numer dziewczyny, lecz zaraz schował telefon.

– Wyłączony – poinformował.

– No tak, pewnie nawet nie wie, że jest rozładowany, u niej to normalne. Ona potrafi dwa dni nie naładować komórki. – Wkurzyła się nastolatka.

– Chodź, śliczna, kupimy jakąś wódę – rzekł wesoło Jimmy i otworzył przed dziewczyną sklepowe drzwi. – O, kurwa! – Zatrzymał się nagle, gdy tylko weszli między półki.

Emma spojrzała przed siebie – kilka metrów dalej stała jakaś szatynka i przebierała w szamponach.

– No nie, no mała… – Roześmiał się chłopak.

Podeszli do dziewczyny.

– A ty co? Zdecydowałaś się wykąpać? – zapytał wesoło Jimmy.

– Spierdalaj.

– No April, nie denerwuj się, chciałem być miły i się przywitać – Chłopak objął nieznajomą.

– Spadaj.

– Mała, jakiego Laura używa szamponu? – Spojrzał na Emmę.

Nastolatka chwyciła w dłoń konwaliowy kosmetyk i wręczyła chłopakowi.

– Ten jest ładny. – Brunet wystawił butelkę przed nosem szatynki. – Ale kurde, przecież on nie będzie do ciebie pasował, no jak? Chodź, coś ci pokażę. – Zaśmiał się.

– Puszczaj mnie, kurwa!

Emma kompletnie nie wiedziała, o co mu chodzi, dlaczego czepia się tej dziewczyny. Jimmy mocniej zacisnął rękę na talii April i ruszył przed siebie. Szatynka, chcąc nie chcąc, siłą uścisku było zmuszona iść obok i po chwili doszli do stoiska dla zwierząt.

– Patrz, ten będzie dobry, zabija pchły i wszelkie robactwo. – Zarechotał chłopak, wystawiając przed nosem April szampon dla psów.

– Odwal się, kurwa – fuknęła dziewczyna, chcąc wykręcić się z jego uścisku, lecz mocno ją trzymał.

Emma była totalnie zaskoczona, lecz nie mogąc się powstrzymać, uśmiechnęła się pod nosem.

– Śliczna, no co ty? To ja ci dobrze doradzam, z serca, a ty tak brzydko się do mnie odzywasz? Wiesz, że takim zachowaniem możesz sprawić komuś przykrość?

Emma teraz już zachichotała, ton głosu i powaga, z jaką powiedział to chłopak, była na miarę Oscara.

– No piękna, weź, nawet zapłacę – szydził Jimmy, ciesząc się pod nosem.

– Spierdalaj, puszczaj mnie! – Nieznajoma nadal się wykręcała, wciąż, niestety, bezskutecznie.

– A gdzie twoja koleżanka, Cheri? Zapewne dalej stoi przed lustrem, żeby nałożyć wystarczająco dużo tapety i już się zniecierpliwiłaś, mam rację? Albo ma problem z usunięciem wczorajszej i może siedzi teraz i skrobie szpachelką, co? Jak myślisz? Doradzałbym szlifierkę, szybciej idzie, albo w ogóle jakiś młot pneumatyczny; taką grubą skorupę trzeba z głową. – Cieszył się Jimmy.

Emma już płakała ze śmiechu, aczkolwiek powoli zaczynało jej się robić szkoda dziewczyny.

– Puść mnie – mruknęła April przygaszonym głosem, ponownie próbując się uwolnić, lecz chłopak był nieustępliwy.

– Dlaczego uciekasz? przecież mnie kochasz. Jak się już wykąpiesz, to może w końcu zdecyduję się z tobą umówić. No weź ten szampon. – Brunet wcisnął opakowanie w jej klatkę piersiową. – Jest napisane: „dla psów”, ale dla suk też jest chyba odpowiedni, w końcu jaka to różnica? – drwił rozchodzony chłopak, ale już się nie śmiał. – No weź, proszę, a ja w zamian się poświęcę i zrobimy to na pieska…

– Chodź już. – Zareagowała w końcu Emma, widząc, że szatynka ma już łzy w oczach.

– Mała, czekaj, ja tu próbuję ułożyć sobie życie. – Jimmy ponownie zachichotał.

April już nic nie mówiła, stała tylko nieruchomo, patrząc przed siebie.

– Jimmy, chodź – nalegała nastolatka, ciągnąc go za ramię, w końcu udało jej się ruszyć go z miejsca.

Emma była już zniesmaczona jego zachowaniem, zaatakowana dziewczyna wydała jej się kompletnie bezbronna.

– Pozdrów Barbie! – krzyknął jeszcze chłopak po chwili skręcili za regał. – Ciekawe, ile mi dał? – Wyjął z kieszeni pomiętolone banknoty. – Dwadzieścia trzy dolce, dużo, nie ma co.

Po chwili brunet wyjął z drugiej kieszeni kolejne pieniądze. nominały.

– Dobra, naskrobię na dwie wódki i sok – oświadczył, zadowolony i kilka chwil później, zaopatrzeni w alkohol, wyszli ze sklepu.

– Dlaczego tak ją potraktowałeś? – wyjechała od razu Emma, wyraźnie wkurzona.

– Bo to kretynka, do tego pusta i zadufana w sobie – odparł chłopak, odpalając papierosa.

– Nie zauważyłam.

– Bo jej nie znasz, no... ale być może się zmieniła, nie wiem. Kiedyś przylazła do nas na ławkę ze swoją tapeciarską przyjaciółką i zaczęły się mizdrzyć, myśląc chyba, że każdy facet na nie poleci. Daliśmy im po piwie, bo nie wiedzieliśmy jeszcze, jakie są, ale jak w końcu zaczęły już wkurwiać, to Diablo je pogonił. Potem łaziła za mną jak ogon. Za każdym razem, jak mnie widziała, musiała podejść.

Zatrzymali się po drugiej stronie ulicy, lecz za płotek Jimmy’ego jeszcze nie wchodzili.

– Ty wiesz, jaka to dziewczyna? Brak słów – wznowił brunet. – Łaziła, łaziła, w końcu kiedyś trafiło się tak, że miałem kaca i akurat na nią wpadłem. Powiedziałem do niej: „Dobra, jak postawisz dużą wódkę, to będę się z tobą kochał”. – Wiesz, co odpowiedziała?

Emma się nie odezwała, spojrzała tylko wyczekująco.

– „To chodź do sklepu” – rzucił brunet, robiąc dość sugestywną minę, jakby nadal nie wierzył w to, o czym właśnie opowiada.

– No co? Spodobałeś jej się, co w tym dziwnego? – stwierdziła blondynka.

– Widzisz mnie i ją razem? Bo ja nie.

– Ale przecież jest ładna.

– To co z tego, ale durna. I mała, nie wkręcaj, bo widzę, że specjalnie to robisz – Chłopak się uśmiechnął.

– Przecież faceci i tak tylko o jednym, więc w czym tu przeszkadza głupota? – podsumowała nastolatka i Jimmy głośno się roześmiał.

– Młoda, nie podskakuj, nagle zrobiłaś się odważna? – Chichotał. – Poza tym nawet, gdyby nie była idiotką, to nie podoba mi się jej styl. Nie lubię, jak to wy, laski, mówicie – plastików. Śliczna to co innego, jest piękna, skromna i normalna – dodał, lecz głos mu oklapł.

Spojrzał na siedzącego nieopodal Danny’ego – milczał.

– Ale ona ma faceta – powiedziała Emma.

– A co mnie to obchodzi? Faceci się zmieniają – odparł Jimmy. – Zresztą to raczej ciota, nie facet, jeśli pozwolił, aby Amber się nad nią znęcała. A co, może nie wiedział? – Syknął Jimmy.

– Nie wiem, chyba nie wiedział, ona mu nic nie mówiła.

– Emma, co ty mi tu pierdolisz: „Nie mówiła, nie wiedział…”. Nie trzeba być chyba geniuszem, żeby wyłapać, co się działo z tą dziewczyną, no przestań. Ja już dwa razy oklepałem sukę, nawet Chris, który nigdy nie wpierdala się w jej sprawy, z nią gadał, ale widzisz, nadal się do niej sadziła, bo jest pojebana i uparta. Ale ja próbowałem cokolwiek, a on co zrobił? No powiedz mi chodź jedną rzecz, którą zrobił! – Chłopak się zdenerwował.

– Jimmy, daj mu spokój, ona mu nie pozwoliła. Jak chciał działać, to robiła mu awantury, więc co on mógł? – walczyła Emma.

– Weź, przestań… – burknął brunet, chwycił rękę dziewczyny i ruszył w kierunku drzwi.

Emmę strasznie korciło, aby zapytać go, czy się z nią przespał, ale jakoś nie dała rady.

– Młody, choć, dam ci susz. – Jimmy machnął głową na młokosa i cała trójka weszła do domu.

– No kurwa, Chudy, gdzieś ty chodził po tę gorzałę?! – zawył dziko Chris, wyraźnie będący już pod wpływem „czegoś”. Trawa nadal leżała na stole i Danny ponownie zawiesił na niej wzrok, gryzło go to chyba bardzo.

– I jeszcze z moją żoną niedoszłą! – Chris podniósł tyłek, podszedł do Emmy i znowu zaczął ją ściskać. – Coś tam robił, zboczeńcu?! Mooooojaaa żoooonaaa! – ryczał chłopak, tuląc się do nastolatki. Po chwili ją jednak uwolnił i stanął w gracją na środku pokoju. chwili ją uwolnił.

– Cicha, to Emma,. Poznajcie się w końcu bo widzę, że działasz na nią stresująco. – Roześmiał się do Susan, która już także szeroko się uśmiechała.

Nastolatka pierwsza podała jej dłoń, którą starsza dziewczyna zaraz uściskała. Ulżyło jej nieco.

– Siadaj, dlaczego stoisz? – Chris wskazał blondynce łóżko i ta zaraz zajęła miejsce.

– Kurwa, miała być moją żoną, ale mi ją ukradli, i to jeszcze sprzed nosa, uwierzysz? Kurwa, koledzy... – poskarżył się chłopak i towarzystwo uderzyło radością.

– Jak się tak dałeś… – odparła starsza z blondynek, kąśliwie się uśmiechając.

Jimmy gdzieś zniknął, lecz za moment wyłonił się z czeluści kuchni, niosąc kieliszki i szklanki, które sekundę później zajęły miejsce na stole, obok kawałka aluminiowej folii. Brunet klapnął obok Susan, położył na folię trochę suszu, zawinął i rzucił Danny’emu.

– Za flaszkę – poinformował, widząc, iż małolat jest mocno zdziwiony większą ilością trawy, jaką dał mu Jimmy. Wyglądał na definitywnie uszczęśliwionego tym faktem, zwłaszcza, że chłopak nie żałował i dał mu prawie dwa razy więcej.

– A teraz spadaj! – ryknął radośnie Chris, był już mocno nagrzany.

Młodzik zniknął w okamgnieniu, Jimmy zamknął drzwi i w końcu zapakował w torebkę swoją kontrabandę, chowając ją gdzieś w kuchni.

– Sue, polewaj – poprosił i zaczął robić skręta.

Dziewczyna zdjęła czapkę i napełniła kieliszki, więc Chris wstał, wypił, po czym tradycyjnie podał Emmie wódkę. Usiadł obok i objął nastolatkę. Poczuła się niepewnie.

– Jak tam? – Wyszczerzył się jak cyrkowy klaun.

– Dobrze. – Uśmiechnęła się.

Od czasu, gdy zmienił się wyraz twarz Susan, poczuła się o wiele lepiej, lecz uścisk chłopaka wprowadzał w to uczucie nieco zamieszania.

– Zapalisz ze mną?

– Nie wiem.

– Czyli zapalisz. Jimbo, dawaj tego Jeffa, ile będę czekał? Kręcisz go już minutę, pierwszy raz to robisz?

– Chwila, nie? – warknął Jimmy. – Sus, w torbie są hamburgery, tylko to w kwestii żywności na chwilę obecną posiadamy. Masz chęć? To nagrzeję. – Zapytał, dając przyjacielowi skręta. – A czekaj, mam chyba jeszcze jakiś ser, dobry do wódki.

Ponownie zniknął w kuchni, wracając z niej po minucie z pokrojonym w małe kwadraciki, żółtym serem, choć nie było tego sera zbyt wiele.

– No kurde, Jimbo, aleś się szarpnął. To warto było w ogóle ruszać dupę do kuchni? – Zaśmiała się Susan. – Przecież jak my to wszystko zjemy, to utyjemy, a kobiety muszą dbać o linię – Spojrzała na Emmę. – Chcesz, żebyśmy zrobiły się grube? Nieładnie. Kurde, taki z ciebie przyjaciel, chcesz, żebyśmy zrobiły się tłuste – ironizowała dziewczyna, którą też już marihuana pochwyciła w swoje szpony.

Jimmy się uśmiechnął, ale zaraz wyskoczył:

– Ciekawe, jak tam dziwki? Dalej siedzą w tym lesie, czy już doczłapali się do miasta? – Roześmiał się.

– A chuj im w dupę. Wątpię, żeby doszli, chłopaki nieźle ich przykopa…

Ktoś głośno i zdecydowanie, przez co dość podejrzanie zapukał w drzwi i Susan natychmiast zapakowała rozwaloną trawę, którą w ekspresowym tempie schowała gdzieś w kuchni.

– Psy? – szepnął Chris.

Nikt mu nie odpowiedział.

 

Pukanie rozległo się ponownie, tym razem jednak jakimś dziwnym, niemiarowym rytmem i dopiero wtedy Jimmy ruszył do drzwi. Po chwili Emma usłyszała niewyraźny, kobiecy głos i sekundy później brunet wrócił do pokoju w towarzystwie Amber. Nastolatka zastygła w bezruchu, a poprawiony chwilę temu nastrój zniknął. Amber natychmiast wywaliła oczy, widząc Emmę, której zapewne spodziewała by się tu ostatniej, do tego była wyraźnie niezadowolona z obecności właścicielki białej czapeczki.

– No, kurwa, co za przypał – burknęła Susan, robiąc okrutnie niesmaczną minę.

Amber nie odzywając się, podeszła do brata.

– Kurwa, czy ty musisz tak walić? Nie umiesz normalnie zapukać? – warknął Chris.

– Przepraszam…

– Mnichu, żarty się ciebie trzymają? Jak się dopiero co wyszło z chlewa, to gdzie się miało nauczyć pukać? Do chlewa się nie puka – rzekła Sue, wciąż operując grobowo poważną miną.

Amber nadal nie otwierała ust, spojrzała tylko na Emmę porażającym wzrokiem, gdyż prawdopodobnie bojąc się starszej dziewczyny, usiłowała swoją frustrację wyładować na nastolatce.

– I co tak na nią patrzysz, szmato jebana? Popatrz na mnie! – Sue natychmiast to zauważyła.

– Cicha, daj już spokój – zainterweniował w końcu Chris.

– A dlaczegóż to? Skoro sama z siebie szmatę robi…?

Emma była totalnie oniemiała zachowaniem blondynki, która nie miała żadnych skrupułów w kwestii poniżania Amber. Ta nadal się nie odzywała.

Chris zawinął odrobinę zioła w jakiś papierek i wręczył siostrze.

– Mnichu, nie dawaj jej trawy! Jej szare komórki i tak są już na wyczerpaniu, chcesz ją dobić? – drwiła Susan, uśmiechając się szeroko, po czym polała wódkę. – I dobrze, że chociaż dupą nie myśli, bo ta jest już tak nadwyrężona, że gdyby myślała, to teraz już tylko oddział zamknięty – wznowiła Sue. – Chociaż, kurwa, ja już sama nie wiem, czym ona myśli – dodała i wyjęła z kieszeni srebrne Marlboro. – Palisz? – Wyciągnęła dłoń w kierunku Emmy.

– Nie.

Poczęstowała więc wszystkich, prócz Amber i położyła pustą paczkę na stole. Zaskoczona obrotem spraw nastolatka spojrzała na kręcącego blanta Jimmy’ego – usta wygięły mu się w lekki łuk.

– Ty! I powiedz temu swojemu wielkiemu koledze, że jak go David dorwie, to mu nogi z dupy powyrywa za za długi język! – fuknęła do Amber Susan.

Dziewczyna głupio się uśmiechnęła, koniecznie chcąc pokazać swoją zupełnie nieprawdziwą ignorancję względem dziewczyny. No i musiała przecież dobrze wypaść przed Emmą, jak to: „ona może się kogoś bać?”.

Sue natychmiast wstała i tak mocno huknęła Amber po twarzy, że głowa dwudziestodwulatki przekręciła niemal się o sto osiemdziesiąt stopni, zataczając jej osobę pod samo okno. Blondynka natychmiast do niej podeszła, chwyciła dziewczynę za włosy i wykręciła do tyłu jej głowę. Drugi raz ją zdzieliła.

– Kurwa, taka śmieszna jestem?! – zagrzmiała.

– Sue, przestań. – Chris chwycił ramię Susan.

– Odejdź! – warknęła blondynka. – Kurwo puszczalska, pytałam o coś?! – huczała, jeszcze mocniej skręcając głowę ofiary.

– Nieee – wydusiła płaczliwie Amber, uścisk dziewczyny do przyjemnych raczej nie należał.

– To czemu się, kurwo, śmiejesz?!

– Susan. – Uparcie próbował Chris.

– Nie wpierdalaj się, powiedziałam! Pytałam, z czego się śmiejesz, wywłoko pierdolona?! – trąbiła wkurwiona Sue, agresywnie uderzając głową Amber o ścianę.

– Z niczego – wypaplała brunetka, mając już ewidentnie dość.

– Mam nadzieję… – burknęła napastniczka, puściła ofiarę i spokojnie usiadła na miejsce, natychmiast napełniając kieliszki. – Młoda, wypijmy jak prawdziwe kobiety, ta suka wyssała z tego pomieszczenia całą pozytywną atmosferę – rzekła, operując totalnie oziębłą miną.

Emma siedziała w totalnym szoku, aczkolwiek bardzo cieszyła się z takiego obrotu spraw. Nienawidziła Amber za krzywdę przyjaciółki i była wielce zadowolona, że została ona tak właśnie potraktowana.

Podniosła się i wypiła z Susan wódkę, zagryzając przy okazji kawałkiem sera. Amber ruszyła do wyjścia w towarzystwie brata.

– Słyszałaś, kurwo, co powiedziałam? – napomniała Susan w kwestii kolegi.

Amber nie odpowiedziała, więc Sue znowu się podniosła, lecz tym razem Chris ją zatrzymał.

– Kurwa, uspokój się już, ona słyszała! – zagrzmiał.

– Odsuń się! – Blondynka odepchnęła chłopaka i stanęła przed Amber, z miną seryjnego mordercy.

– Słyszałaś, co powiedziałam?

– Tak.

– Co?

– Że mam przekazać, że ma wpierdol – mruknęła Amber, wyglądała na przerażoną.

– Dalej się puszczasz? – ciągnęła podjarana Susan, znęcanie się nad dziewczyną sprawiało jej chyba wielką przyjemność.

Chris stał jak słup i widząc, że Sue kompletnie go ignoruje, zamilkł, lecz nadal stał bardzo blisko siostry.

– Nie – wydusiła Amber.

– Słucham?

– Nie! – Dziewczyna wydarła się Susan prosto w twarz.

– To dobrze. – Zaśmiała się Susan.

– Idziemy – warknął Chris, chwycił siostrę pod ramię i dopiero wtedy wyszedł z nią z domu.

– Jimbo, pójdę po papierosy, chcecie coś? – zapytała Sue.

– Kup mi też jakieś fajki – poprosił i dziewczyna za moment opuściła mieszkanie.

Emma nadal nie mogła uwierzyć w to, co się stało, aczkolwiek zadowolenie miłym uczuciem wypełniało jej wnętrze.

– No, ładnie. – Zaśmiał się Jimmy. – Jeszcze jej nie przeszło? Minął prawie rok – Spojrzał na Emmę, która nie miała pojęcia, o czym on mówi. – Zapalmy na spokojnie – zaproponował i wręczył dziewczynie odpalonego skręta, choć był już ewidentnie zakręcony i chyba mu wystarczyło.

Nastolatkę ziółko też już szarpnęło, lecz wzięła od chłopaka narkotyk, po ostatnim zachowaniu Sue bardzo się rozluźniła.

– Nie ciekawi cię? – zapytał.

– Co?

– Za co tak do niej wyjeżdża.

– Ciekawi, ale to nie moja sprawa.

– Pierzyła się z jej facetem. Susan się o tym dowiedziała i najpierw dostała wpierdol ona, a potem on. Była z nim już trzy lata, ale po tym incydencie pogoniła go w chuj. Od tamtej pory, kiedy tylko widzi Amber, jedzie po niej jak po szmacie. Ta boi się jej, jak ognia, więc widzisz? Trafił w końcu swój na swego. I jak już mówiłem wtedy, gdy Sue dowiedziała się o tej zdradzie, Amber miała wielkie szczęście, że akurat była z Chrisem, bo nie wiem, co to by było. Ale to i tak nie przeszkodziło w tym, żeby oberwała. Fajnie to wyglądało – zaśmiał się brunet – za łeb i po ryju, tłukła ją jak worek. Nabiła jej oko i chodziła potem, suka, przez dwa tygodnie purpurowa. To jak waliła z liścia i tak ją pomalowała, to co by było, gdyby potraktowała ją pięścią? – Brechał chłopak. – I nawet, suka, nie walczyła, nawet się, kurwa, nie ruszyła, a do Laury to taka mocna – dodał, zniesmaczony. – Dlatego też wiesz już, dlaczego Chris dziś nie bardzo stawał w jej obronie – bo wie, za co. Ma miano dupodajki, niejeden to mówi, więc chyba coś w tym jest. I wcale bym się nie zdziwił, jakby waliła po rogach też tego chłopaczka ślicznej, jak jeszcze z nim była.

– Ona chyba nie jest zdrowa – podsumowała Emma, która nawet nie załapała, kiedy wypaliła pół skręta. – O kurde! – krzyknęła, zaskoczona, ale zaraz się roześmiała. – Przepraszam – Chichotała, oddając brunetowi narkotyk.

– No! To teraz mała nawali się jak samolot… w końcu – oświadczył wesoło Jimmy i polał kolejne kieliszki.

– Ale jej dogadała – rzekła Emma, której po tym ciągłym milczeniu wreszcie zaczęła aktywować się gadka.

– To był jeszcze luzik. Żeby dziwka tak szybko nie uciekła, wtedy zobaczyłabyś, jak Sue potrafi się uruchomić, zwłaszcza, jak sobie popije.

– Wyobrażam sobie. Jimmy, mogę cię o coś zapytać? – wyjechała nagle nastolatka.

Opanowała ją jakaś niezrozumiała odwaga, być może dlatego, że byli sami. Dziewczyna z każdą minutą coraz lepiej czuła się w towarzystwie chłopaka, no i przestała się go już bać.

– Wal.

– Ile masz lat?

Spojrzał na nią, zaskoczony, lecz zaraz wygiął usta.

– Czemu chcesz to wiedzieć?

– Z ciekawości.

– Tajemnica.

– No powiedz – marudziła dziewczyna, a narkotyk zaczynał już robić bałagan w jej głowie, przynosząc na język coraz to więcej słów.

– Trzydzieści siedem.

– No weź nie wkurzaj!

– No tak. Więc po co pytasz, jeśli nie wierzysz? – rzekł z powagą Jimmy.

– A idź! Wychodzę! – zagroziła nastolatka.

– Proszę bardzo. – Jimmy szeroko się uśmiechnął.

Emma wstała i ruszyła do drzwi, ale zaraz zawróciła i posadziła tyłek na miejsce.

– Widać, że najlepsze kumpele, tak samo się wkurzają – ironizował chłopak, ale Emma już zamilkła.

Siedziała naburmuszona, lecz w środku wszystko w niej się śmiało, trawa waliła już w nią z całym swoim impetem.

– Dwadzieścia pięć – rzucił Jimmy.

– Jimmy, powiedz mi… – bąknęła dziewczyna.

Spojrzał na nią, przerywając robienie blantów, których zrobił już sześć, mieszając zioło z niewielką ilością tytoniu.

– No mów.

– Powiedz mi, jak Laura znalazła się tam z nimi sama? – dokończyła niepewnie nastolatka.

Mina, jaką zrobił w tej chwili chłopak, była dość interesująca.

– Nie mówiła ci? No tak, kiedy miała powiedzieć? – mruknął Jimmy. – Więc ja też nie powinienem.

– No powiedz, to zostanie między nami, obiecuję. Dlaczego nie wróciła na noc? Czy oni byli z nią tam całą noc? No powiedz mi, proszę cię – dopytywała Emma, której dobry humor zamienił się nagle w lekkie zdenerwowanie.

Ponownie na nią zerknął, nadal nie udzielając odpowiedzi.

– Jimmy.

– Nie byli, kurwa, w nocy była ze mną, piliśmy wódkę! – Uniósł się w końcu chłopak, wkurzony już jej pytaniami.

– Czy wy…? – mruknęła Emma, lecz nie miała odwagi dokończyć.

Jimmy kolejny raz skierował na nią ganiące spojrzenie, lecz odpowiedź na to pytanie Emma otrzymała jedynie w postaci wjeżdżającego przed jej nos kieliszka i szklanki. Nie pytała więcej, zinterpretowała po swojemu.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Emma odetchnęła z ulgą, kiedy Jimmy wyciągnął ją do sklepu. Młody również wystraszony. No, cały Jimmy, nie przeszedłby spokojnie, aby nie zaczepić i nie podrwić. Czasami jest irytujący i upierdliwy, jeśli chodzi na przykład o gadki: pij, pal, tak trochę wymusza. Ha, ha, Amber wlazła do gniazda żmij. Jimmy i Sue wystarczą, aby ją zgnoić. Fajnie ją Sue podeszła.
    Chris cały czas obstaje za siostrą. Gdyby siedział w kiciu, tak jak brat, Amber nie była by taka harda i usiadła na tyłku. Brawo Jimmy za zachowanie tego, co zaszło w chatce z Laurą dla siebie.
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Sue jest fajna, polubisz ją... mam nadzieję. Emma też wlazła do gniazda... imprezowiczów, a to nie Laura.🥳

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania