Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 40

Dryblas ruszył do wozu, lecz Travis pierwszy dobiegł do Forda i złapał za klamkę, ale Jimmy już dawno zablokował drzwi.

– Wypuść ją! Dzwonię na policję!

Diablo, który właśnie podszedł, chwycił chłopaka za fraki i mocno łupnął nim o maskę samochodu. – Gdzie dzwonisz?!

– Puszczaj! – wyrywał się chłopak.

– Zmykaj – rozkazał olbrzym, mocno odepchnąwszy Travisa i szybko wsiadł do wozu, który natychmiast odjechał.

Po chwili jazdy Chris jednak spojrzał w lusterko i oznajmił Jimmy’emu:

– Ty, on za nami jedzie.

– Zatrzymaj się – nakazał Łysy i chłopak stanął, więc Travis również.

– Nic mu nie rób! – krzyknęła Emma, ale osiłek bez słowa wysiadł i ruszył w kierunku Nissana, z którego kierowca nie wysiadał.

Podszedł bardzo blisko, wyjął broń, strzelił w dwie przednie opony i spokojnie wrócił do Forda.

– Jedź – rzucił i Chris wznowił podróż.

 

Pędzili już ze dwie minuty i prócz gadających ze sobą osób z przednich siedzeń, żadne nie odezwało się słowem. Emma siedziała wystraszona, wertując w głowie wizję gwałtu i pobicia, natomiast Jimmy gapił się na nią z uśmieszkiem, widząc jej zatrwożoną minę. Miał świadomość, co w tej chwili myśli i to wywoływało u niego dobry humor. Dobrze wiedziała, że ją obserwuje, cały czas jednak patrzyła przed siebie, z milionem perspektyw w głowie.

– Kurwaaa! – ryknął nagle Chris i Emma podskoczyła na siedzeniu.

Jimmy ryknął śmiechem, widocznie rozbawiony strachem nastolatki.

– Co się stało? – zapytał.

– Nie zatankowałem, musimy wrócić.

– To wracaj, niedaleko jest stacja.

– To ile, kurwa, razy będę jeszcze dzisiaj wracał?!

– Chciałeś ją, masz, więc nie narzekaj – rzucił brunet i natychmiast spojrzał na Emmę – miała bardzo dziwny wyraz twarzy. – Diablo, podaj mi moją flaszkę, masz pod nogami – poprosił siedzącego z przodu kumpla.

Zaraz dostał wódkę, którą podał dziewczynie.

– Nie chcę – wydusiła.

– Napij się, wyluzujesz. Gdzie napój? – Rozejrzał się – sok leżał pod nogami Toby’ego.

– Kurwa, śmierdząca dziwko, depczesz moje pieniądze?! – zagrzmiał wściekły chłopak i młokos zaraz oberwał z łokcia, który przeleciał przed samym nosem dziewczyny.

Trafił prosto w nos, z którego natychmiast popłynęła krew. Młodzik od razu założył nogi wyżej, a Jimmy chwycił karton, odkręcił i podał dziewczynie.

– Dawaj, jednego. – Uśmiechnął się.

Wypiła, lecz ręce mocno jej drżały. Brunet nadal nic nie mówił, jakby chciał podrażnić się z nastolatką. Nagle samochód gwałtownie się zatrzymał i chłopak, wykazując się refleksem, wystawił rękę przed blondynką, przytrzymując ją, bo gdyby tego nie zrobił, zapewne zaryłby twarzą w nie wiadomo, którą część wozu.

– Kurwa, co ty odpierdalasz?! Chcesz rozjebać jej nos?! – wydarł się.

– Sorry – warknął wściekle Chris i wysiadł, aby zatankować. – Idę po fajki, chcecie coś? – Zajrzał przez szybę.

– Co pijesz? – Jimmy spojrzał na Emmę.

– Nic, wypuść mnie.

– Wypuszczę, ale jeszcze nie teraz, teraz jedziesz z nami. Kup kilka piwek – rzekł do Chrisa, który zaraz zniknął.

– Musisz go zlać – Jimmy wskazał głową Toby'ego – wypić ze mną, a potem cię wypuszczę. No i Chris chce poruchać – oznajmił.

Emmie natychmiast zrobiło się duszno i z miejsca zaczęła się trząść, próbując nabrać choć odrobiny zanikającego powietrza. Momentalnie w oczach stanął jej obraz nawalającego się na nią kierowcy, który wpycha jej na siłę i sprawia ból, sapiąc głośno nad jej uchem.

– Mała! – Roześmiał się chłopak, widząc jej obecną prezencję. – Wyluzuj, żartowałem! Jestem maksymalnie wkurwiony i nie wiem, dlaczego zawsze wtedy trzymają się mnie durne żarty – oświadczył, lecz blondynka nadal drżała na siedzeniu, przełykając rosnący w gardle strach. – Uspokój się. – Jimmy chwycił jej rękę, która latała już jak po dziesięciu kawach.

Nastolatka nijak nie mogła się opanować, więc Jimmy wyciągnął do niej paczkę fajek.

– Palisz?

– Nieee.

Wysiadł więc i na zewnątrz odpalił używkę, ale zdążył wziąć tylko kilka chmur, bo zaraz przybiegł do niego chudziutki chłopczyk z obsługi.

– Tu są dystrybutory, tu się nie pali! – rozdarł twarz.

– Nie widzę tu tabliczki – ironizował chłopak.

– To chyba każdy głupi wie, potrzebna jeszcze tabliczka?!

Jimmy zgasił peta przy kole auta i nachylił się nad o głowę niższym chłopakiem, wyglądając w tej chwili jak kogut, szykujący się do walki.

– Czyli twierdzisz, że jestem gorzej niż głupi, tak? – zapytał tak oschle, że typ od razu zbladł.

– Ja nic takiego nie powiedziałem – wystękał.

– Ale pomyślałeś.

– Dobra, nieważne – rzucił pracownik i migiem się oddalił.

Szedł tak szybko, oglądając się jeszcze po drodze, że zaczepił się w końcu o krawężnik i wyrżnął jak długi na beton. Jimmy ryknął głośno i wrócił do auta. Objął blondynkę za ramię, zakładając szeroko nogę na nogę i w ciszy czekał na kumpla. Emmę ciarki przeszły od stóp do głów, perspektywa gwałtu stawała się coraz bardziej realna.

– Trzymaj. – Chris otworzył drzwi i dał mu całą torbę piw, które chłopak położył przy tylnej szybie, biorąc dwa.

Otworzył butelkę i podał dziewczynie. Wzięła ją w tańczące dłonie i natychmiast zaczerpnęła łyk.

– Już lepiej?

– Tak – wypaplała, choć wcale lepiej nie było.

– Dziwko, chcesz piwo? – Brunet spojrzał na Toby’ego.

– Wolę zapalić – wymruczał niepewnie chłopak i drugi raz oberwał z łokcia.

Lanie typka bez powodu sprawiało chyba Jimmy'emu niezwykłą przyjemność.

– Widzisz tu kobietę?! – zagrzmiał.

Cisza.

– Kurwa, widzisz, pytam?! – Chłopak znów się zamachnął, robiąc to cały czas przed nosem przestraszonej pasażerki.

– Tak.

– Co powiedziała?

– Nie wiem.

Trzeci cios, tym razem z pięści.

– Co powiedziała?!

– Nie wiem, naprawdę – jęczał młodzik, ze strachu chyba naprawdę albo zapomniał, albo wcale nie słyszał, gdyż myślał zapewne o czymś innym, a mianowicie o swojej najbliższej przyszłości.

– Łysy – rzucił Jimmy, ale odpowiedziała mu tylko cisza.

Spojrzał na kumpla – przysnął.

– Kurwa, czekam na odpowiedź. – Ponownie uczepił się młokosa, który już zamilkł. – No widzisz, jaka kurwa? – Spojrzał na Emmę. – Wiesz, kto to jest?

– Nie – mruknęła.

– To on tak urządził twoją koleżankę, możesz mu przyjebać. Wal butelką, mamy dużo piwa. – Zaśmiał się, ale chyba tylko bardziej wystraszył dziewczynę, gdyż nadal patrzyła przed siebie. – Spójrz na mnie – poprosił łagodnie.

Zrobiła to.

– Przewiduję, że wiesz, jak mam na imię.

– Tak.

– Laura ci wszystko opowiedziała, mam rację?

– Nie wiem, czy wszystko – bąknęła dziewczyna, coraz szybciej i bardziej nerwowo popijając trunek.

– Czego się boisz?

Nie odpowiedziała.

– Boisz się nas?

Pokiwała potakująco głową.

– A nie powinnaś, nie zamierzamy zrobić ci krzywdy. Szanuję Laurę, więc jej koleżanki także. Szanuję wszystkie kobiety, oprócz szmat oczywiście i takich, które same siebie nie szanują – oznajmił. – Napluj mu w ryj, zasłużył.

Emma spojrzała w końcu na bruneta w totalnym szoku, ale nie zrobiła nic.

– No dawaj, jesteś chyba twardsza, niż śliczna, dasz radę – Jimmy motywował nastolatkę. – Opluj śmiecia i powiedz mu, że jest jebanym śmieciem – Rechotał.

Emma nadal milczała, nie ruszając się z miejsca.

– No, Emma, dawaj! Już! – zagrzmiał chłopak, płosząc dziewczynę jeszcze bardziej. – No już!

W końcu zlękniona dziewczyna napluła w twarz młokosowi, po czym strachliwie wydusiła: „jesteś jebanym śmieciem” i natychmiast napiła się piwa. Toby wytarł się ręką, lecz nie był zadowolony i gdyby mógł, dziewczyna zapewne dostałaby teraz po twarzy.

– No widzisz? Nie czujesz się lepiej? Kurwa, on zgwałcił twoją przyjaciółkę, pobił ją, na twoim miejscu, gdybym miał taką okazję jak dzisiaj, najebałbym mu tak, żeby od początku uczył się chodzić. – Jimmy się zdenerwował. – Jak ona się czuje?

– Nie wiem, chyba źle.

– Nie ma jej w domu, prawda? Gdzie jest?

Emma nie wiedziała, czy może powiedzieć. Nie chciała kłopotów ze strony małżeństwa, Franka i Travisa, z drugiej strony jednak bała się bruneta.

– Piękna, nie śpij. – Wystawił jej twarz przed nosem, wyszczerzając zęby. – Nie chcesz powiedzieć?

– Wolałabym nie – wycedziła.

– W porządku. – Jimmy ustąpił i oparł się o siedzenie, lecz ręki z barku dziewczyny nie zabrał.

– Ty! Co mi tam kobietę podrywasz?! – odezwał się w końcu wesoło kierowca. – Jestem Chris – oświadczył dziewczynie, nie odwracając się.

– Emma – wydusiła.

– Cała wasza reszta też tak fajnie się prezentuje? Chodzi mi o wasze koleżanki. Widziałem już dwie i jestem pod wrażeniem, więc może jest was tam takich całe stado. – Zawył głośno, czym zmusił w końcu Emmę do uśmiechu. – Jeśli tak, to ja jestem zainteresowany, aby poznać wszys... Co, kurwa, znowu?! – Rozległo się kolejne walenie w bagażniku.

– Nie wiesz, co – rzucił Jimmy.

– Kurwa, zaraz dojeżdżamy, nie będę się zatrzymywał.

– Trzeba było go związać, wkurwia mnie to łomotanie – warknął Diablo. – Niech no tylko on stamtąd wylezie, już ja go łomotnę – burczał. – Mieliśmy schować też drugą dziwkę, czemu tego nie zrobiliśmy? Nie ciasno wam tam? – Odwrócił się, wywołując u dziewczyny kolejna porcję dreszczy.

– Dobra, przeżyjemy, przynajmniej mam się na kim wyżyć, jak coś mnie zdrażni – brechał Jimmy.

– Ona nie powinna przy nim siedzieć, jego impotencja umysłowa może się jej udzielić, a to nie jest raczej miła perspektywa – oznajmił, wywołując kolejną falę radości.

Emma przez te kilka chwil ich pyskówek nieco się rozluźniła, lecz stres nie minął, wciąż nie wiedziała, co może nastąpić i nadal się bała.

– No kurwa, jebnę go, i to tak, że będzie całował ten bagażnik – zagrzmiał olbrzym, gdyż stukot rozległ się ponownie i Chris właśnie zatrzymał się pod bramą ogródków, z brzegu ogrodzenia.

Młokos zdębiał, wiedział chyba, że to nie będą najprzyjemniejsze godziny w jego życiu. Wysiedli

– I jak my tu wejdziemy? Jest chyba zamknięte – rzekł Chris.

Diablo podszedł i z całej siły pociągnął z nogi w furtkę, wywalając ją tym samym całą z zawiasów.

– Już otwarte. – Wyszczerzył zęby. – Otwieraj bagażnik – nakazał kierowcy i zaraz wywlekł Jay'a ze środka, rzucił na glebę i natychmiast kopnął w twarz. – Cwelu, puknąć cię?! No tak, to zrobię później, teraz chodzi mi o inne puknięcie. – Zaśmiał się, ale zaraz znowu zmarszczył brwi. – Pytałem o coś! – krzyczał, drugi raz kopiąc chłopaka, tym razem z uniesionej nogi prosto w środkowe żebro.

Jay jęknął przejmująco, ale nie otwierał ust.

– Zakłóciłeś nam podróż. Co się mówi, gnido?!

– Przepraszam – wysapał Jay, ciężko nabierając powietrza.

Emma stała w kompletnym szoku, a strach wzrósł.

– Łysy, wstawaj. – Jimmy podszedł do kolegi i zaczął go tarmosić.

– To już? A tak się dobrze spało – wymruczał półprzytomny chłopak i niechętnie opuścił pojazd.

– Wysiadaj! – nakazał Jimmy młokosowi i ten zaraz to zrobił. – Idź! – Popchnął go, podobnie Diablo postąpił z Jaye'm, brunet chwycił rękę nastolatki i ruszyli w końcu w stronę feralnego domku.

– Weź gumki! – krzyknął jeszcze olbrzym i Chris wrócił do auta, ale po chwili zrównał z nimi kroku.

– Mogę jechać do domu? – Spróbowała ponownie Emma.

– Nie, pojedziesz później – odparł Jimmy. – Nie bój się, nic ci się nie stanie, obiecuję. – Uśmiechnął się, ale to wcale nie uspokoiło dziewczyny, zwłaszcza, że w torbie były jeszcze trzy litry wódki i osiem lub dziesięć piw.

Teraz to teraz, ale co, jak to wszystko wypiją? Zmieni się myślenie, podejście, humor, wszystko... Nabiorą ochoty na seks, gwałt, bicie po twarzy, co tylko procenty im do głowy przynio...

Złapał ją. Dziewczyna tak się zamyśliła, że potknęła się o konar i gdyby jej nie chwycił, leżałaby jak długa.

– Młoda, przestań już myśleć. – Rżał z jej niezgrabności. – Nic ci się nie stanie, przestań się dołować – powtórzył po raz enty.

Podszedł Chris i objął dziewczynę w pasie.

– Trzymaj. – Dał Jimmy’emu torbę z żywnością i ruszył z blondynką przed siebie.

– Co jest? – zapytał.

– Nic.

– Dlaczego się denerwujesz? Nic ci nie grozi, no... chyba, że szła byś teraz z tą dziwką – oznajmił i kopnął w plecy idącego przed nim Jay'a, powalając go tym samym na ziemię. – Wstawaj, kurwo, nie umiesz chodzić po prostej drodze?! – Zawisł nad nim, lecz dziewczyny z uścisku nie wypuszczał. – Kopnij chuja, niech się szybciej rusza. Patrz, o tak. – Zaśmiał się i drugi raz pociągnął z nogi podnoszącego się chłopaka, który znowu upadł.

Nastolatka nie reagowała.

– To na pewno ta kurwa tak urządziła twoją koleżankę, jestem pewien. To on zawsze wprowadza zamieszanie, nie mówiąc o tym, że ma nieźle najebane we łbie, lub bądź przeciwnie – nic tam nie ma – rzekł Chris. – Idź, śmieciu, tarasujesz przejście! – Znów pchnął Jay'a nogą, lecz tym razem zrobił to delikatniej i chłopak utrzymał się w pionie, przyśpieszył tylko nieco.

Po chwili blondyn podniósł z ziemi gruby badyl i zaczął szturchać Jay'a w tyłek, śmiejąc się do rozpuku.

– Lubisz tak, co? No pewnie, jak przystało na rasowego cwela. No to uśmiechnij się, dziś sobie poużywasz. – Brechał podjarany, złośliwie kłując chłopaka to po dupie, to po plecach.

Emma już nie wytrzymała i też zachichotała, gdy nagle Jay się odwrócił.

– Spierdalaj, kurwa, bo ci najebię! – zawył.

Wszyscy przystanęli w miejscu, w totalnym osłupieniu. Chris natychmiast przestał się śmiać i puścił blondynkę.

– Tak? No to chodź. – Stanął bardzo blisko swojego wzrostu typka.

Jay zamilkł.

– No chodź, tylko ty i ja, przecież chciałeś – nalegał chłopak, świdrując oczyma rywala, który właśnie chyba pożałował swojego wyskoku. – No co?! – Chris chwycił go za fraki. – Chciałeś się bić, a teraz jesteś zasrany?! Nikt się nie będzie wpierdalał, ja mam swój honor, suko! No dawaj, chcę, żebyś mi najebał, jak obiecałeś! – grzmiał, potrząsając chłopakiem, lecz w końcu Jimmy wmieszał się w to wszystko.

– Zostaw, widzisz, że zbladł. Zaraz się zmoczy. – Chwycił kumpla i zaczął odciągać.

– Kurwa zajebana, idę, rozmawiam sobie z kobietą, a on mi tu szczeka. Zero przyzwoitości i jakiegokolwiek zachowania. – Chris znów objął blondynkę. – Zajebię go dziś, kurwę tę brudną... – Cholera, Jimbo, zapomniałem! – Chłopak nagle przystanął.

– Co jest?

– Kij został w samochodzie.

– Daj kluczyki – rzekł Jimmy, wziął je i poszedł do auta.

– Jimbo! – wrzasnął blondyn.

Brunet się odwrócił.

– Weź zioło ze schowka! Całość!

Jay w towarzystwie olbrzymów i małolata już się oddalił, nie chciał być chyba blisko chłopaka, Chris tymczasem nieco mocniej ścisnął dziewczynę.

– Przepraszam cię za te wulgaryzmy, ale ta szmata po prostu działa mi na nerwy. – Zajrzał jej w oczy, uśmiechnąwszy się mizernie; widać było, że jest mocno podminowany.

– Nie szkodzi – mruknęła spłoszona nastolatka.

– Chodź, napijemy się wódki.

 

Gdy weszli do domku przy pomocy wytrycha, Emma od razu poznała wnętrze z filmiku i jeszcze bardziej zestresowała. Nie miała jednak czasu na rozmyślania, gdyż po chwili do środka wszedł Jimmy, dzierżąc w dłoni srebrno-czarny kij baseballowy. Młodzik ponownie zbladł, ale milczał, stojąc jak słup przy ścianie. Jay tkwił przy nim chwilę, ale zaraz zakręcił się i posadził tyłek na łóżku.

– Gdzie, suko?! Na glebę! – ryknął Chris i w mig ściągnął go za fraki, powalając na ziemię. – Siadaj – Wskazał dziewczynie miejsce, więc strachliwie usiadła. – Jeszcze ma odwagę sadzać dupę, szmata, suka... – burknął.

– Pokaż – poprosił Diablo i zaraz odebrał brunetowi pałkę. – Drewniany, to dobrze, będzie bardziej kompetentny. – Zaśmiał się. – Spróbujemy? – Zamachnął się na młodzika, który natychmiast zakrył głowę. Wesołość olbrzyma wzrosła, ale zaraz przysiadł na krześle, obok stołu.

– Dobra! – rzucił Chris, który usiadł przy Emmie i natychmiast objął marzącą tylko o wyjściu stąd dziewczynę. – Jedna dziwka zmywa stół i kieliszki, bo kobiety w chlewie i z brudów pić nie będą, a druga robi kanapki. No, raz, dwa, bo mnie suszy, Emmę na pewno też. – Wskazał głową kuchnię, po czym otworzył dwa piwa, wręczając jedno nastolatce. Jimmy po chwili usiadł obok dziewczyny, także z piwem w dłoni. Zrezygnowany Toby wziął torbę i bez słowa ruszył do kuchni.

– Umyj ręce! – wrzasnął Chris.

Jay nadal się nie ruszał, więc Jimmy wstał i z pełnej pary kopnął go w ramię.

– Nie słyszałeś, kurwa, co masz zrobić?! Bierz się za stół i za kieliszki!

– Spierdalaj.

– Co takiego?! – ryknął brunet, wyrwał kij z rąk kolegi i rąbnął nim Jay'a po plecach.

– Kurwa, pojebało cię! – zawył chłopak, łapiąc się, jak tylko dał radę sięgnąć, za gnaty.

Emma zamarła.

– Ty szmato! Już! – wrzeszczał Jimmy, stercząc nad bratem i coraz mocniej ściskając pałkę.

– Czekaj, daj mu chwilę, nieźle żeś mu przyłożył – wtrącił Diablo, więc brunet wrócił na miejsce i zapalił papierosa.

Spojrzał na Emmę – siedziała totalnie zatrwożona.

– Jeszcze za mało dostał – mruknął, jakby chciał się przed nią wytłumaczyć, widząc, że się boi. – Zajebana ludzka masa, nie daruję mu za Laurę... kurwie, nie daruję – rzucił łamliwym głosem i popił piwa. – Widziałaś ten film? – wyjechał ni z tego, ni z owego, spojrzawszy na Emmę.

– Tak – odparła cicho.

– Tu masz aktora – wskazał na brata – więc nie dziw się, jak go dzisiaj tutaj połamię, albo jeszcze gorzej. Dziwka pożałuje, że się urodziła, albo że urodziła się z fiutem, tym bardziej, że nie umie nad nim zapanować! – warczał coraz bardziej podburzony chłopak, ale już miał łzy w oczach.

– Uspokój się. – Chris objął go ramieniem. – Zaraz wypijemy, to trochę wyluzujesz.

W tej chwili Diablo wstał, podniósł Jay'a za fraki i pchnął w stronę kuchni.

– Sprzątaj, suko, bo moja cierpliwość zaraz się skończy! – zagroził chłodno.

Chłopak ruszył się w końcu i po drodze minął się z małolatem, który bardzo szybko narobił cały talerz kanapek i już chciał postawić na stole.

– Gdzie, kurwa, na ten syf?! Dawaj je tu! – rozdarł się Chris i zaraz otrzymał talerz, który postawił za Emmą. Jay wrócił z jakąś niezbyt piękną gąbką, zdjął wszystko z mebla i zaczął go wycierać, ale szło mu to tak opornie, jakby nigdy wcześniej tego nie robił.

– Widać, że brudas – warknął Jimmy.

Chris patrzył i patrzył, w końcu zerwał się z miejsca, chwycił kieliszki, kubeczki i zniknął w kuchni. Po chwili wrócił, postawił czyste już rzeczy na podłodze i zaraz napełnił. Małolat odpalił papierosa i Diablo już wstał, ale Chris rzucił:

– Zostaw, niech zapali.

Olbrzym spokojnie przysiadł na miejsce.

– Pijmy – zarządził blondyn, podając Emmie wódkę i napój.

Wypiła bez jakiegokolwiek zastanowienia, mając nadzieję, że to ją trochę rozluźni.

Chris szeroko się uśmiechnął i postawił wszystko na stole, gdyż Jay w końcu skończył go wycierać. Chłopak odpalił skręta i podał dziewczynie.

– Nie chcę.

– Nie napinaj się, zapal, będzie wesoło. Nadal się boisz? – Przytulił ją do siebie. – Zapal, wyluzujesz, pośmiejesz się... Nic ci się nie stanie, obiecuję, a pamiętaj – ja nie rzucam słów na wiatr. Coś ci pokażę – szepnął dziewczynie do ucha, schował się w kuchni i po chwili pojawił się w jej progu. – Patrzcie, co mam! – oświadczył podekscytowany i uderzając głośnym śmiechem, wyciągnął do przodu ręce z dwoma zielonym podłużnymi kaktusami, z których jeden był jeszcze dość mały, drugi natomiast miał około dwudziestu centymetrów. – Ciekawe, czy pasowałby do dupy Jay'a? – Rechotał, machając większym z kwiatów. – Potem zobaczymy – rzekł i usiadł na miejsce.

W tym momencie otworzyły się drzwi i pojawił się w nich Billy z niewielką reklamówką. Był totalnie zaskoczony zebranym towarzystwem i nagle jeszcze szerzej otworzył oczy.

– Emma...?!

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Joan Tiger 3 miesiące temu
    No fajnie. Wsadziłaś małpiątko pomiędzy goryle, którzy jeszcze na dodatek zachorują się jak neandertalczycy. Jimmy najpierw Emmę strofuje, a za chwilę uspokaja – ma naprawdę podły nastrój i trochę wygląda to tak, jakby się przed kumplami zgrywał. 😊
    Jaką oni sobie bekę robią z Jay’a i Tobbi’ego. Widać, że Jimmy’emu na Laurze zależy. No wiesz co – kaktusy.🤣🤣
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Zakochał się, biedny. :D Kaktusy musiały być, zawsze staram się wpleść w opko trochę humoru. Wedle Pani woli nie skracałam szmacenia dupków, więc niech nie dziwi się Pani potem, że nieco przydługie. :P
  • Joan Tiger 3 miesiące temu
    ZielonoMi, spokojnie. Nie będę marudzić, bo to jest fajne. 😁
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Joan Tiger Sadystka. Ale to dobrze. :D
  • Pasja miesiąc temu
    Współczuję Emmie. Chociaż Chris twierdzi, że nic sie jej nie stanie, ale po takiej imprezie może być wszystko. Travis został i powinien coś zrobić. Myślę, że Jimmy trochę koloryzuje siebie, bo chce w oczach przyjaciółki Laury błysnąć. Kij i kaktusy? Straszne. No, to chłopaki się zabawią. Albo to jest gra, bo w końcu więzi braterskie mogą zadziałać.
    Billy i zaskoczenie...

    Miłego
  • ZielonoMi miesiąc temu
    Kaktus musi być, dla funu. :D Dzięki za koment. Miłego. ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania