Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 45

– Kończ już to zmywanie, zaraz zamykamy – warknęła Amber i szybko podeszła do brunetki, chcąc chyba pokazać facetom, że ich obecność nie ma dla niej żadnego znaczenia.

Matt chciał do niej ruszyć, ale stojący obok Frank natychmiast go zatrzymał, kładąc rękę na klatce piersiowej. Amber wzięła z suszarki umyte sztućce i wystawiła przed nosem dziewczyny.

– To ma być czyste? – fuknęła i wrzuciła wszystkie z powrotem do zlewu.

Niewątpliwie chciała popisać się przed gośćmi, wychodząc chyba ze złudnego założenia, że jak już tu nie pracują, to nie mają prawa się wtrącać. Pomyliła się jednak, bo Matt w tej chwili wyminął trzymającego go Franka i zaraz znalazł się przy dziewczynie. Natychmiast zbladła, lecz milczała, usilnie próbując zaprezentować minę, mówiącą: „nie rusza mnie twoja obecność”.

– I co? Zdziwiona? – wyjechał chłopak.

Cisza.

– Matt, chodź. – Natychmiast pojawił się obok niego Frank i chciał odciągnąć kumpla, bojąc się, że akcja z pobiciem może się powtórzyć.

– Zostaw mnie! – fuknał Matt i chłopak niechętnie go puścił, lecz nadal stał bardzo blisko.

Brunetka właśnie chwyciła w dłoń pierwsze z brzegu sztućce i chciała ponownie zacząć je myć, lecz Matt natychmiast je jej odebrał i wrzucił z powrotem do zlewu.

– Zostaw. – Spojrzał prosto w brązowe oczy spłoszonej dziewczyny, która kompletnie nie wiedziała, co się dzieje. – Za piętnaście szósta, a pracujecie przecież do piątej. – Chłopak wrócił wzrokiem do Amber, coraz bardziej poirytowany.

Nie odpowiedziała, tylko odwróciła się na pięcie i chciała odejść, ale szybko złapał ją za koszulkę i przyciągnął z powrotem, chwytając za ramiona.

– Pytałem o coś! – ryknął.

– Matt! – Brunet ponownie ścisnął ramię przyjaciela, lecz ten od razu się wyszarpnął.

– Kurwa, puszczaj, pracujemy do szóstej! – syknęła Amber, próbując się uwolnić.

– Niecały kwadrans do końca, już powinnaś ją puścić. Co? Musisz pokazać, co to nie ja? – kontynuował chłopak. – Idź, przebieraj się – ponownie skierował wzrok na pracownicę zmywaka, lecz ta się nie ruszała; nadal stała zdezorientowana i wystraszona. – No idź, koniec na dziś. – Matt podniósł głos i dopiero wtedy dziewczyna niepewnie udała się do szatni, oglądając się jeszcze strachliwie po drodze na osobę prześladowczyni.

– Kurwa, puszczaj mówię! Widzę, że chyba koniecznie chcesz powtórki z rozrywki! – zagrzmiała zniecierpliwiona Amber, siłując się z młodym facetem.

– Co, kurwa?! – zatrąbił Matt i huknął dziewczynę z liścia. – Raz ci się udało, ale drugi raz już tak nie będzie, rozumiesz, suko?! – wrzeszczał rozjuszony chłopak, chwytając Amber za fraki i mocno potrząsając.

– Matt, zostaw! – zareagował natychmiast Frank i teraz już się nie patyczkując, agresywnie chwycił kumpla i odciągnął od dziewczyny.

– Pojebana dziwka! – warknął jeszcze przyjaciel, ale już nie atakował Amber, tylko odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i ruszył w kierunku sali.

Wszedł do niej energicznym krokiem, wziął po drodze swoje piwo i usiadł przy stoliku obok okna. Frank po chwili do niego dołączył i od razy wyjechał:

– Stary, co ty odpierdalasz? Chcesz znowu na oiom? Nie wiesz, z jakimi marginesami ta szmata się ciąga? No kurwa mać. – Chłopak się zdenerwował.

– Jebać ją... – bąknął obojętnie Matt, który najwyraźniej miał w dupie Amber i jej ewentualną zemstę.

Z zaplecza wyszła nowa pracownica pubu i szybkim krokiem podążyła w stronę wyjścia.

– Ej! – krzyknął młodszy z chłopaków i dziewczyna się odwróciła, zatrzymawszy przed samymi drzwiami.

Matt skinął ręką i nieznajoma do nich podeszła.

– Siadaj – nakazał chłopak, więc brunetka niepewnie usiadła. – Długo tu pracujesz? – zapytał.

– Trzy dni – odparła speszona dziewczyna, mina chłopaka nie zachęcała jej zbytnio do zawierania nowych znajomości.

– Chcesz piwo?

– Nie, zaraz muszę spadać.

– Za co się do ciebie przyjebała?

– Nie wiem, od początku się do mnie sadzi – odparła bez ogródek nieznajoma.

– Rzuć tę robotę. Ona nie da ci żyć, to kurwiszon, jakich mało.

– Próbowałam, mówiłam dziś szefowi, jaka jest sytuacja, no i niby z nią rozmawiał, co jest chyba prawdą, bo rano wszystko było ok, ale w południe znów zaczęła szukać problemów – ciągnęła dziewczyna jak na spowiedzi. – Prosił mnie, żebym nie rezygnowała, że załatwi tę sprawę, ale jak widać, słabo mu idzie – dodała i w tym momencie z zaplecza wyszła Amber. Podeszła do baru, szepnęła coś do barmana, po czym prężnym krokiem, rzucając po drodze w kierunku swojej ofiary rozjuszone spojrzenie, udała się w stronę drzwi, zamknąwszy je za chwilę za sobą głośnym łomotnięciem.

– No widzisz? – wznowił temat Matt – ona na definitywnie potrzebuje pomocy, bo nie jest zdrowa. – Zaśmiał się i brunetka lekko wygięła usta.

Spojrzał na zegarek – za trzy szósta.

– No i gdzie on jest?! Ile mam czekać?! – zwrócił się do Jacka.

– A skąd ja mam wiedzieć? Miał być przed szóstą, czyli już może nie przyjedzie, bo kazał zamknąć najpóźniej pięć... – rzekł barman, lecz przerwało mu trzaśnięcie drzwiami.

– No, nareszcie! – krzyknął z ulgą Matt, kierując wzrok na stojącego przy wejściu Bena.

– Matt? Co ty tu robisz? No i gdzie się podziewałeś tyle czasu? – zapytał totalnie zaskoczony mężczyzna. – Chodź do biura – poprosił i zaraz się w nim schował.

– Chcesz rzucić ten chlew? – Matt spojrzał na brunetkę wzrokiem, mówiącym wyraźne: Kobieto! Nie ma się nad czym zastanawiać!”.

– No pewnie, ale znów będzie mnie przekonywał i nie wiem, dlaczego, ale jakoś owocnie mu to wychodzi. – Nieznajoma ponownie wygięła usta, tym razem jednak w szerokim i przemiłym uśmiechu.

– Chodź. – Matt skinął głową, wstając z miejsca i dziewczyna się podniosła. – Idziesz? – spojrzał na Franka.

– Poczekam.

Po chwili byli już w biurze, gdzie Ben przewalał jakieś papiery.

– Wiesz, że wisisz mi siedemset dwadzieścia dolców? – wyjechał od progu chłopak.

– Wiem, ale nie mam dzisiaj – odparł szef, nie spojrzawszy nawet na pracownika, co ten odebrał jako totalną ignorancję w stosunku do jego osoby.

Złość natychmiast wzrosła.

– Jak to nie masz? To weź z kasy, nie będę jeździł codziennie – ciągnął chłopak.

– Nie wiem, ile tam jest – burknął wyraźnie niezadowolony mężczyzna, oderwawszy się od dokumentów i dopiero teraz zobaczył, że obecna jest tu także jego nowa pracownica.

– O co chodzi? –zapytał.

– Rezygnuje z pracy – wtrącił Matt.

– Jak to: „rezygnuje”? Poza tym to jej pytałem – warknął Ben.

– Tak, chcę zrezygnować – potwierdziła dziewczyna.

– Przecież rozmawialiśmy dziś na ten temat i chyba wszystko żeśmy ustalili – rzucił zdezorientowany facet.

– Tak, ale jak widać, pana słowa nie mają żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości – oznajmiła bez ogródek brunetka.

– Dobrze, porozmawiam z nią jeszcze, ale ty nie możesz zrezygnować ot, tak. Wystarczy, że oni zostawili mnie na lodzie – bronił się Ben, wskazując głową Matta.

– Nie. Proszę mi oddać dziewięćdziesiąt dolarów za trzy dni pracy i się żegnamy – rzuciła twardo i bezkompromisowo dziewczyna, wywołując uśmiech na twarzyMatta.

– Ashley, nie możesz tak odejść, spróbuj jeszcze jutro, załatwię tę sprawę – płaszczył się szef i Matt odniósł wrażenie, że gdyby nie było to ujmą na jego honorze, zapewne padłby teraz przed dziewczyną na kolana.

– Nie, proszę się ze mną rozliczyć i temat uważam za zakończony.

– Czemu po prostu nie zwolnisz Amber? – zareagował w końcu chłopak.

– Taaak?! Ona sama nie zrezygnuje, kiedy inni to robią, i co... zostanę z jednym Jackiem?

– No kurwa, a przez kogo zrezygnują? – rzucił poirytowany dwudziestojednolatek. – Wyjeb ją i będziesz miał problem z głowy.

Szef już nie odpowiedział.

– Długo jeszcze? – wyskoczył Frank, który wsadził głowę do biura.

– To co z tą kasą? – niecierpliwił się Matt.

– Mówiłem, że nie mam. Przyjedź jutro rano.

– A z nią kiedy zamierzasz się rozliczyć?

– Kurwa, przyjdźcie o dwunastej, to wam zapłacę – wkurwił się mężczyzna.

– Dobra, chodź, umówimy się jakoś jutro i odzyskasz pieniądze – rzekł Matt, spojrzawszy na Ashley.

Nie była przekonana, lecz nie protestowała i po chwili opuścili biuro, a następnie cały przybytek. Wyszli na zewnątrz i Matt natychmiast zapytał nową znajomą:

– Może piwo?

– Jasne. – Dziewczyna się uśmiechnęła.

Chłopak już otwierał ponownie usta, lecz przerwał mu telefon Franka.

– Halo?

– Frank, jesteś samochodem?! – usłyszał głos rozgorączkowanego Travisa.

– Tak, a co? I ciszej, ogłuchnę przez ciebie.

– Kurwa, zabrali ją gdzieś.

– Czekaj, powoli, kogo zabrali?

– Czekali za bramą, typ podszedł i wciągnął ją do samochodu! Jechałem za nimi, ale przestrzelił mi opony i gówno, teraz jestem bez wozu. Możesz po mnie przyjechać?! – grzmiał rozhisteryzowany chłopak.

– Jak to czekali? I tak po prostu ją zabrał?! – Frank był nieco skołowany.

– Dobra, potem ci opowiem. Przyjedziesz?

– Ok, już jadę.

Travis się rozłączył.

– Muszę jechać po brata młodej, bo znowu coś niedobrego się dzieje. Kiedy to się w końcu skończy? Jak nie to, to tamto. Do cholery, z kim ona się zakumplowała?! – rzucił wkurzony brunet.

– Kto? – zapytał zdezorientowany Matt.

– Jak to kto?! Laura!

Ashleya stała i przysłuchiwała się tej rozmowie, odrobinę zagubiona, gdyż ten bardzo sympatycznie wyglądający chłopak wydał jej się nagle bardzo agresywny.

– Dobra, to ty jedź, a jak skoczę z nią na piwo i wrócę taksówką – rzekł Matt.

– Ok, to zadzwoń jutro, jakbyś chciał przyjechać

Pożegnali się i Frank odjechał. Jechał szybko, więc dotarł w niecałe dziesięć minut i około pół kilometra od kąpieliska zobaczył lawetę, a chwilę później stojącego przy niej Travisa. Gdy zaparkował obok i wysiadł, Travis w sekundę do niego doskoczył.

– Kurwa, zabrali ją, rozumiesz?! Chciałem jechać za nimi, ale widzisz! – zagrzmiał ratownik, wskazując stojącego już na platformie Nissana. – I co teraz? A jak to się skończy tak, jak z młodą?

– Uspokój się i opowiedz wszystko od początku – rzucił Frank.

– Poczekaj chwilę.

Ratownik poszedł do kierowcy lawety, zamienił z nim parę słów i gdy ta po chwili odjechała, wrócił do kumpla.

– Dobra, ładuj się – nakazał Frank i wsiadł za kółko, a Travis obok, wznawiając wątek:

– Przyszedł rano z jakimś wytatuowanym od stóp do głów kolesiem... ten Jimmy, pytał o Laurę, kazał dać mi jej telefon i jak obejrzał film, powiedział, że kogoś tam zajebie i się zmył. Potem pojawił się na basenie i namawiał Emmę, żeby gdzieś z nim szła, ale Chris nam pomógł i go wyprowadził. No i pięknie, ale co z tego. Jak wyszliśmy po szóstej, to przestąpili nam drogę, ten Jimmy ją objął i zaciągnął do samochodu. Kurwa, no nic nie mogłem zrobić. Było ich pięciu, do tego dwóch wielkich jak dęby. Może nic jej się nie stanie, bo jeśli ten typek lubi się z młodą, to mam nadzieję, że nic jej nie zrobią, ale z drugiej strony, po co innego mieliby ją brać? Nawet, jeśli ten koleś nie ma złych zamiarów, to przecież jest ich tam jeszcze czterech i nie sądzę, że jakby coś im odwaliło, a on chciał ją obronić, żeby go posłuchali. Kurwa, przelecą ją i skopią, jak młodą, jestem tego pewien – panikował Travis.

– Dobra, opanuj się, nerwy tu w niczym nie pomogą – rzucił Frank i dopiero teraz uruchomił silnik. – Ale mówili coś? Coś, co pomogłoby zgadnąć, gdzie mogą być?

– Nic nie mówili, po prostu ją chwycił i już.

– Dzwoniłeś na policję?

– Nie, warczeli, żebym lepiej tego nie robił... i chyba nie zadzwonię. Kolesie nie wyglądali na takich, którzy pogłaszczą cię po głowie i dadzą buzi na dobranoc. No i widzisz, jak wygląda fura... Koleś wysiadł, wyjął gnata i nie patrząc wcale na to, że jest na środku ulicy, przestrzelił mi opony, po czym spokojnie wrócił do wozu i odjechali.

– To chyba możemy tylko czekać, zresztą... i tak nic nie wymyślimy. Chodź, weźmiemy jakąś wódkę, walniemy drinka – zaproponował Frank, zatrzymując się pod sklepem.

– Co z młodą? Matka szaleje i chciałaby ją zobaczyć.

– Tak sobie. Panikuje już mniej, i nawet trochę zjadła.

– Kurde, no myślę o tej Emmie. Dobra, możemy coś wypić, ale nie za dużo, jutro idę do roboty. Jedź do mnie na chwilę, muszę pogadać z matką.

Frank zrobił zakupy i kilka minut później parkował na podjeździe Laury. Gdy weszli do domu, natychmiast wyskoczyła do nich pani Anderson, zagradzając im drogę w korytarzu.

– I co? Co z Laurą, widziałeś ją?

– Nie, ale zaraz pojadę.

– Też chcę.

– Mamo, ona nas nie pamięta, i tak się z nią nie dogadasz. Ona nawet mnie się boi, musisz jeszcze poczekać. Lekarz, u którego jest mówi, że to niedługo minie.

– Jak to „nie pamięta”? Dlaczego? – Kobieta się zdenerwowała.

– Nie wiem, chyba przez ten szok – skłamał Travis, nie chciał dobijać matki wiadomością o rozbitej głowie siostry.

– Kiedy wróci do domu?

– Jak jej się polepszy. Pewnie niedługo.

– Gdzie twoje auto? – zapytała nagle kobieta.

– Złapałem gumę, a nie miałem zapasu, jutro je odbiorę. Dobra, stary, idziemy, chcę wcześniej wrócić, bo na ósmą idę do roboty. Rmontują ten nieszczęsny bar i jutro chyba już skończą – rzekł Travis, chcąc zakończyć wreszcie to przesłuchanie.

– Ucałuj ją ode mnie i dajcie znać, jak coś się zmieni – poprosiła pani Anderson

– Jasne. Frank, spadamy.

Kwadrans później byli w centrum, gdyż brunet zapomniał o bandażu, a po następnych piętnastu minutach dzwonili już dzwonkiem do Ricksów. Otworzył im David w towarzystwie psa, Frank wręczył mu zakupy, prosząc o zrobienie drinków i udali się do salonu. Laura egzystowała w pozycji siedzącej i gdy tyko zobaczyła Travisa, zrobiła dziwną minę. Chłopak się nie patyczkował, tylko zaraz usiadł obok.

– Jak się czujesz? – zapytał.

Nie odpowiedziała. David postawił na stole cztery drinki i zniknął w kuchni, w towarzystwie bruneta.

– Laura. Matka martwi się o ciebie – kontynuował Travis.

– Daj mi spokój – wypaplała, jak zwykle.

Chłopak ciężko westchnął i w tej chwili nad dziewczyną zawisł Frank.

– Zrobię ci koktajl bananowy, wypijesz?

Pomachała twierdząco głową.

– Gdzie Matt? – zapytała dziewczyna.

– Poszedł na randkę – odparł wesoło Frank.

– Muszę do łazienki – oświadczyła nastolatka.

– Gdzie Jenny? – Brunet spojrzał na Davida.

– Poszła do was na chwilę, Becky dzwoniła.

– No, to mała, musisz iść ze mną.

Nie była zbyt chętna. wstydziła się, że jest ofiarą losu, ale że musiała załatwić sprawę, ruszyła więc niechętnie w objęciu chłopaka w kierunku toalety.

– Ja sama – rzuciła, gdy dotarli do celu.

– Na pewno?

– Tak.

Chłopak czekał pod drzwiami i stał tam już dobre pięć minut, dziewczynie chyba dość opornie szło załatwianie spraw.

– Mała, żyjesz? – Zapukał w końcu w drzwi.

– Już.

Powolutku odprowadził ją na miejsce i po chwili pojawił się przy niej David z tubką w dłoni.

– Smarowaliście dziś? – zapytał.

– Raz.

– Dlaczego? Specjalnie zostawiłam maść na wierzchu. Oj, z tą Jenny... Młoda, kładź się, musimy posmarować.

– Nie! Ty sam! – Laura wniosła sprzeciw.

Panowie wyszli..

Zabieg trwał kilka minut. Brunet zrobił gotowy koktajl, który zaraz dał nastolatce. Był zimny, słodki i smaczny, więc wypiła prawie całą szklankę, wywołując radość na twarzy bruneta. Po chwili zasiedli z Travisem po obu stronach dziewczyny, natomiast David zaćzął przewalać szafkę regale. Grzebał dość długo, burcząc coś pod nosem, w końcu wyjął niewielkie pudełko i stanął przed nastolatką.

– Daj rękę, zmierzymy ciśnienie.

Bez sprzeciwu wyciągnęła dłoń, lecz gdy tylko chłopak zadarł nieco jej rękaw, aby założyć opaskę, Frank zdębiał, podobnie Travis. Także była cała posiniaczona, dziewczyna zasłaniała się przecież rękoma, jak Jay ją kopał. Wściekłość dała znać o sobie w duszach obu panów, ale nie komentowali, nie chcieli wpędzać jej w zakłopotanie. David starał się jak mógł założyć pasek delikatne, mimo to dziewczyna cicho syknęła.

– Przepraszam. – Spojrzał na nią i włączył guzik.

– No i ma za niskie – oznajmił David, gdy urządzenie skończyło pracę. – Bo mało je – dodał z kwaśnym uśmiechem i schował sprzęt.

Trzasnęły drzwi i Jenny luźnym krokiem weszła do salonu, rozradowana od ucha do ucha.

– I z czego ta radość? – wyjechał od razu David. – Powiedz swojej matce, że jak jeszcze raz będzie robić mi burdel w regale, to więcej jej noga tu nie postanie. Poza tym jakim prawem ona szpera w naszych rzeczach?

– Nie wiem, co mnie pytasz? Przy mnie nie szperała.

– To, kurwa, może mam wstawiać zamki do szafek, żeby mi wścibska baba po nich nie łaziła?!

– Przestań, przecież nic się nie stało.

– A idź... Czy do ciebie nic nie dociera?! Nie widzisz, że coraz częściej ingeruje w nasze życie? No tak... wolałaby pewnie, żebyś dalej trzymała się tego bogatego dupka, z którym byłaś dwa lata temu! – Wkurzył się chłopak i chwycił w dłoń reklamówkę z przywiezionymi ze szpitala rzeczami.

– Oj, kotku, przestań. Nie jesteś jej mężem, tylko moim i może sobie myśleć, co chce. W dupie to mam! – uniosła się blondynka, lecz David już zaniechał sporu i zwrócił się do Laury:

– Dobra, nieznajoma, musimy podłączyć kroplówkę. – Stanął przed nią z foliowym woreczkiem. – Nie musisz się kłaść.

David szybko podłączył lek.

– Dzisiaj ostatnia, a jutro zobaczymy. I musisz potem zjeść. Jesteś osłabiona i bardzo mi się nie podoba twoje ciśnienie – dodał. – Zamówmy coś, ta pizza nie była zbyt sycąca, dalej jestem głody. Jen...? – Zerknął na żonę, która naburmuszona klapnęła na fotelu.

– Nie wiem, zamów, co chcesz.

– Może moje ulubione kurczaki? Znam super knajpę, robią tam zajebiste! – wtrącił Frank.

– Masz jeszcze? – zapytała nagle nastolatka, wskazując puste szkło po bananowym specjale.

– Pewnie.

Dostała kolejną porcję, której też wypiła dość sporo, koktajl ewidentnie jej posmakował.

– Dlaczego Emma nie przyjechała? – wyjechała niespodziewanie dziewczyna, spojrzawszy na Travisa, który od razu zesztywniał. Nie miał pojęcia, co powiedzieć.

Brunetka czekała cierpliwie, w końcu odparł:

– Nie wiem, ma jakieś sprawy.

– Dobra, dzwonię – wcisnął się w to wszystko Frank, chcąc jak najszybciej odbiec od tematu, zanim dziewczyna domyśli się, że coś jest nie tak. – Mała, zamawiam kuraki i masz zjeść.

Laura zjadła prawie pół porcji, co ją samą bardzo dziwiło. Nagle piknął telefon brunetki, który jej brat cały czas nosił przy sobie. Od razu poznała, że to jej komórka i poczuła lekki niepokój.

Travis wcisnął: „otwórz” i ukazał mu się plik video, podpisany: „Laura – to dla Ciebie”.

Chłopa postawił oczy w słup, gdy zobaczył, iż nadawcą jest Jimmy i natychmiast zorientował się, co może zawierać ów film. Spojrzał na Franka – gapił się na niego w oczekiwaniu, miną kładącą wyraźny nacisk na szybkie udzielenie wyjaśnień. Travis skinął głową i ruszył w kierunku wyjścia, więc brunet bezzwłocznie udał się za nim.

– Wychodzicie? – zapytał zdezorientowany David i Laura nerwowo się poruszyła.

– Na chwilę – wyjaśnił Frank i po chwili zamknął drzwi z drugiej strony.

– Dostałem jakiś film... od tego Jimmy’ego – wyjechał od razu ratownik, lekko szturchnąwszy łokciem kumpla

– Dawaj.

Chłopak uruchomił plik i tak, jak obaj stali, tak w sekundę zamarli,; widok gwałconego, wrzeszczącego na całe gardło, płaczącego Jay'a zablokował im wszystkie reakcje.

– Ty, patrz, to ten sam pokój – zorientował się nagle Travis.

– Widzę – mruknął Frank.

Film trwał prawie trzy minuty i panowie obejrzeli go do końca.

– Widziałeś? – Nie dowierzał brat brunetki. – Ale go sponiewierali, no takiego czegoś to bym się nie spodziewał, nawet widząc, w jakim humorze był ten koleś.

– Martwisz się? Dobrze tak, skurwielowi, i jeszcze za mało – warknął wkurzony Frank, gdyż film przypomniał mu, że przecież tak samo potraktowali jego ukochaną. – Zamierzasz jej to pokazać? Kiedyś? – zapytał, spojrzawszy na przyjaciela.

– Nie wiem, może kiedyś, ale to na pewno w później przyszłości. Ona się chyba pokapowała, że to jej telefon, widziałeś jej minę? Ty być może nie zauważyłeś, ale ja ją znam od osiemnastu lat... ona wyłapała tego sms-a, więc być może po jakimś czasie będzie pytać i chyba będę musiał jej powiedzieć. Kurde, dlaczego nie wyłączyłem dźwięku? Miałem to zrobić rano, ale wpadł ten Jimmy, potem praca, a potem akcja z Emmą, no i zapomniałem, a znając młodą, nie odpuści. Sam wiesz, że zrobiła się strasznie bojowa.

– Jaja se robisz? To nie jest dobry pomysł, żeby zobaczyła ten film. Znowu zacznie świrować. – Frank się zdenerwował.

– Stary, to co, mam usunąć? A może właśnie odwrotnie, może nie będzie się już tak bać, jak zobaczy, że koleś poniósł karę.

– Usuń. Ten drugi też.

Travis skasował pliki.

– Co tam robicie?! – krzyknęła nagle Jenny, pojawiwszy się w oknie.

– Już idziemy – bąknął Frank,

– Co jest? – zapytał bezzwłocznie Travis, widząc minę przyjaciela.

– Nic.

– Chcesz pogadać?

– Nie, po prostu przypomniał mi się tamten film, co mnie strasznie wkurwia – skłamał brunet.

Bał się tej nocy, bał się spać obok nastolatki, nie wiedział, czy zapyta, wypomni, będzie drążyć? I co jej powie? Głupie: „przepraszam”?

– Frank, co z tobą? – ponowił pytanie ratownik, widząc, że chłopak odleciał.

– Nic, łeb mnie boli. Wracajmy

– Zaraz dziewiąta, pojadę już, tylko pożegnam się z młodą – oznajmił ratownik.

– Dzwoniłeś do niej? – zapytał nagle Frank w kwestii Emmy.

– Nie, ale zaraz to zrobię. Wcześniej i tak by pewnie nie odebrała, ciekawe, czy teraz odbierze? Wątpię, oni jej nie pozwolą – odparł Travis, który i tak będąc poddenerwowanym sytuacją z telefonem, zdenerwował się w tej chwili jeszcze bardziej.

– To napisz, co i jak.

– Ok.

Po chwili byli w salonie i Frank natychmiast chwycił wypełnioną do połowy szklankę, osuszając ją do dna. Travis usiadł przy siostrze, która wykazała zupełną obojętność, głaszcząc siedzącego obok psa.

– Młoda, spadam, rano muszę zrywać się do roboty. Przyjadę jutro – Travis chwycił jej dłoń.

– Przywieziesz Emmę?

– Nie wiem – odparł chłopak, starając się zachować spokój i mając nadzieję, że jednak do jutra sprawa się wyjaśni. – Wiesz, kim jestem? – zapytał zdziwiony faktem, że już się go nie boi.

– Tak.

– To dobrze – Travis się uśmiechnął się i natychmiast ją uściskał, kamień spadł mu z serca. – Dobra, jadę, zobaczymy się jutro. – Ucałował ją w czoło i wstał.

– Oddaj mi telefon – rzuciła nagle, nie spojrzawszy nawet na niego.

Chłopaka zamurowało i aż otworzył usta, zaskoczony, podobnie stojący z boku Frank, którego w sekundę zmroziło. Oboje stali chwilę, kompletnie nie wiedząc, co teraz zrobić. Spodziewaliby się wszystkiego, dosłownie: „wszystkiego”, ale nie tego.

– Młoda, nie mam, leży w domu. To był mój telefon. – wydusił w końcu Travis. Nie był zbyt chętny na takie rozwiązanie, wiedząc, że mogą przyjść nowe wiadomości.

– Oddaj mi komórkę! – Dziewczyna podniosła głos i chłopak totalnie się pogubił.

Ponownie odwrócił głowę w kierunku przyjaciela, lecz ten tylko wzruszył ramionami w geście mówiącym: „nie mam pojęcia, co zrobić”.

– Oddaj – powtórzyła po raz trzeci nastolatka.

Travis, chcąc nie chcąc, oddał siostrze urządzenie. Laura chwyciła telefon i razem z nim przyjęła pozycję leżącą.

– Dobra, spadam – wystękał Travis, ponownie ucałował siostrę w czoło i ruszył do drzwi.

– Odprowadzę cię – rzekł Frank i panowie wyszli. – Może cię podrzucić? Mam jeszcze kluczyki, zapomniałem oddać. – Zaśmiał się, pokazując kumplowi powieszoną na palcu za metalowe kółeczko, wspomnianą rzecz.

– Nie rób sobie zachodu.

– Dawaj, to niedaleko, za dziesięć minut będziesz w domu – przekonywał Frank, otwierając przednie drzwi pasażera.

Travis już się nie stawiał, tylko wsiadł do auta, brunet wskoczył za kierownicę i odpalając silnik, od razu wyjechał:

– I co teraz? Kurwa, ja nie wiem, co to będzie, jak przyjdzie coś nowego?

– Nie mam pojęcia.

Gdy tylko Travis opuścił auto, zadzwonił telefon.

– No kurwa, Frank, dlaczego nie powiedziałeś, że bierzesz samochód?! – rozdarł się wściekły David.

– Sorry, myślałem, że szybko obrócę, a ty się domyślisz – wybąkał byle jak brunet.

– No kurde, stary, nie mogłeś krzyknąć przez okno? – Głos blondyna nieco się uspokoił.

– Przepraszam, już wracam. Wyjdź przed dom, dobra?

– Dlaczego?

– Wyjdź, ok? Jak mała?

– Śpi.

– To tym lepiej. Za kilka minut będę – rzekł Frank i zakończył rozmowę.

Niemrawo ruszył, czuł się strasznie dziwnie. Nie miał pojęcia, czy to strach przed konsekwencjami zdrady, przed niewiedzą, co jej powie, jak zapyta: „dlaczego?”. Nie wiedział już nic, a chęć na alkohol stawała się coraz większa, co mu się raczej wcześniej nie zdarzało.

Dojechał w niecałe dziesięć minut – David siedział na dużej ławce przed domem. Frank od razu oddał mu kluczyki i poprosił markotnie:

– Możesz mi przynieść jakąś flaszkę? Muszę się napić.

– Co się stało?

– Nic, po prostu chcę się przejść, ale chyba pojadę dziś do domu i przyjadę rano. Jakby mała pytała, to powiedz, że matka mnie ściągnęła, ok?

– Stary, co jest? – naciskał blondyn, widząc, że chłopak strasznie sposępniał.

Gdyby wiedział, co jest przyczyną tego nastroju, nie wypytywałby się już tak troskliwie, tylko zapewne od razu przyjebał mu w gębę.

– Kurwa, nic, i nie pytaj, dobra? Dasz mi tę wódkę?

David już nie drążył, tylko przyniósł kumplowi alkohol.

– I gdzie chcesz iść? Będziesz szedł i pił? Bez sensu. Chodź do domu, tam się napijesz – nakłaniał David.

– Nie, spada. Jakby coś się działo, to wiesz... To twój numer, ten, z którego dzwoniłeś?

– Tak.

– Ok, zaraz sobie zapiszę. Jakbym jednak nie wrócił, tylko pojechał do domu, napiszę – mruknął Frank i już chciał odejść, ale David go zatrzymał.

– Frank, a czemu do domu? Przecież miałeś nocować z Laurą.

– Nie wiem, głowa mnie boli już od tego wszystkiego, muszę chwilę odpocząć. Nie wiem jeszcze, czy pojadę, czy wrócę, powiedziałem, że napiszę – burknął zniecierpliwiony chłopak, odkręcił flaszkę i jak rasowy menel, głęboko pociągnął z butelki.

– Zamierzasz wypić prawie litra? – Zaśmiał się blondyn. – Oj, jutro będzie trzepać. – Chichotał i Frank lekko wygiął usta, ale za moment znów wyglądał jak z krzyża zdjęty. – Dobra, idź, podumaj, ale może wróć? Będziesz ciągnął się do centrum? Zostawię otwarte drzwi – rzekł David, widząc, że chłopak chciałby już zostać sam.

– Dobra, zobaczę. Na razie – wybełkotał brunet i natychmiast się oddalił.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Nadejdzie dzień, że hardej Amber uśmiech zniknie z twarzy. Gdyby nie fakt, że ma silne plecy, już dawno by leżała na OIOM z rurką w buzi.
    No kuźwa, po co oni usunęli ten film – nieładnie i jeszcze Frank zaczyna unikać Laury. Chyba dotarło do niego, że dziewczyna ma przed nim dużo sekretów.
    Nadal jestem zdania, że to z tym zabraniem Emmy i przestrzelonymi oponami jest chaotyczne i nie trzyma się kupy. Za duża rozbieżność czasowa i trochę kołowrotek wyszedł zielonka. Tamten rozdział, jak Emma i Billy uprawiali seks zakończyłaś nad ranem, a teraz znów telefonuje Travis i opowiada o czymś, co już było dzień wcześniej. Powinnaś to pociągnąć zaraz po przestrzeleniu opon z tą rozmową, albo dać parę godzin wcześniej w opisie. 😘🙃
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Albo napisać odwrotnie.
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Dobra, przeczytałam jeszcze raz i już wiem o co chodzi. :) Zakręciłam się jak słoik. To ten sam dzień, tylko od strony Franka. Myślenie mi padło. 🤣
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Ja też jestem tu trochę winna. A wiesz, że w pierwowzorze film nie został usunięty, ale po Waszych uwagach uznałam, że zostawienie go i żeby Laura to zobaczyła, będzie nieracjonalne. Ale nie ma biedy, już wiem, jak to wszystko poskładać, żeby było ok (mam nadzieję). Sporo mam wpadek, dlatego dziękuję, kochaniutkaie moje, za wszystkie uwagi.😘😘😘
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    ZielonoMi, a z tym filmem, to jak tam uważasz. Ja bym go jej pokazała. Podejrzewam, że wspomnienia by powróciły, może nawet by wpadła w szał, albo z otwartą buzią chłonęła obraz. Ten widok, co robią jej katom by ją podbudował, a zwłaszcza, że wiedziałaby, że jest ktoś, kto stoi za nią murem i nie jest sama w tym syfie i może wreszcie poczuć się bezpieczna i poprosić o pomoc.
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Joan Tiger Też tak myślałam, dokładnie tak, jak mówisz- że widząc , że ma wsparcie, nie panikowałaby już tak. Ale to się da wyprostować, bez obaw. I muszę Ci powiedzieć , że podziwiam determinację w kwestii czytania i odkręcania słoika. 🤣🤣 To miłe, fajnie, że opko się wkręciło. Dzięki wielkie.😘 Szkoda tylko, za pomysłów brak na kontynuację. Chcieli ciąg dalszy, ja sucha jak baba przy kiepskim chłopie. 😁
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    ZielonoMi, lubię takie klimaty. Zawsze jest to coś z tyłu głowy - co jeszcze autorka wymyśli i co się wydarzy. Dzisiaj skończyłam czytać "Michael" Julii Brylewskiej. Też dobre.
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Joan Tiger Przeczytaj to: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/169170/torturowana MOCNA książka, jak większość na faktach. Można dorwać w bibliotece.
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Joan Tiger Fajny opis, poszukam tej książki.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania