Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 52

Dziewczyna się obejrzała, po czym ruszyła przed siebie, trzymając się za bolącą głowę. Nie wiedziała, co robić, gdzie iść, nie miała pieniędzy, zegarka, nic.

Doszła do ulicy i ruszyła w stronę centrum, nic innego nie przyszło jej w tej chwili do głowy. Do Billy’ego iść nie chciała ze względu na jego chorą babcię, do Travisa też nie, gdyż zaraz zasypie ją masą pytań, no i głupio jej było po tym wszystkim tak po prostu do niego pójść, Laury nie ma, Frank zapewne jest w pracy, zostało więc tylko miasto i nadzieja, że może spotka kogoś znajomego. W sumie są jeszcze działki, ale przecież nie miała klucza, i jeszcze chłopaki. Oni też mogą wpaść na pomysł, aby odwiedzić to miejsce. Żeby był jeszcze Jimmy, może byłoby inaczej, gdyż zdążył już wzbudzić jej zaufanie, a tak? Ale o czym tu myśleć? Na działki musiałaby iść piechotą, a to przecież około piętnastu kilometrów, więc i tak bez szans.

Sprawdziła kieszenie – niestety – pieniądze się nie rozmnożyły, nadal miała dwadzieścia trzy centy, czyli na niecałe pół minuty połączenia na komórkę. Ale gdzie zadzwonić, do kogo? Najchętniej zadzwoniłaby do Billy’ego, ale jak? Miała przy sobie karteczkę z numerami, która zawsze nosiła… w razie czego, lecz nie zapisała jeszcze na niej numeru chłopaka. Teraz zaczęła sobie wyrzucać, dlaczego od razu tego nie zrobiła tak, jak notorycznie postępowała z każdym nowym numerem.

Płakała nadal, nijak nie mogąc się uspokoić, w czym bardzo pomagały jej słowa matki: „kurwo, dziwko, pieprzyłaś się z nim…”. Czy to naprawdę taka zbrodnia, że kocha tego chłopaka? Nie mogła pojąć, dlaczego ta baba jest aż tak zawistna.

Krążące wokół kobiety myśli tylko podkręcały parszywy nastrój dziewczynie. Przydałaby się jej w tej chwili chusteczka, ale że nie miała, jej role przejęły to jedna, to druga dłoń.

 

Do centrum miała tylko około dwóch kilometrów, więc po niecałej pół godzinie dotarła na miejsce. Była środa, miasto nie tętniło więc zbytnio życiem, pomijając oczywiście masę samochodów, wiozących ludzi z pracy. Maksymalny korek na Hilton, głównej ulicy spowodował, że „kłótnie” różnorakich klaksonów grzmiały na całą okolicę. Niesamowicie drażniło to dziewczynę, którą od tego wszystkiego głowa zaczęła boleć jeszcze bardziej. Zegar przy pubie „Ghost House” poinformował, że dochodzi za kwadrans osiemnasta, postanowiła więc jednak zadzwonić. Znalazła budkę, wrzuciła wszystkie drobne, lecz wiedząc, że Travis ma dwa telefony, zamiast jego numeru, niechcący wybrała numer Laury, kompletnie jej się pochrzaniło. Żal nieco opadł, lecz gdy usłyszała głos przyjaciółki, natychmiast powrócił, w asyście zdziwienia, a raczej zszokowania, że to właśnie ona odebrała. Rzuciła kilka słów, które jako pierwsze przyszły jej do głowy, lecz połączenie nagle się urwało, po czym automat wypluł ze swojego wnętrza sumę ośmiu centów.

– Kurwa! – Przywaliła w urządzenie, które swoją „postawą” jeszcze bardziej podkręciło jej rozgoryczenie.

Spróbowała ponownie, lecz monety przeleciały przez wnętrze i wypadły na dole.

– Kurwa mać, zajebany złom! – wrzasnęła, drugi raz bijąc telefon, zabrała drobniaki i ruszyła w poszukiwaniu innej budki.

Osiem centów, na pewno wszędzie się dodzwonię – wkurwiała się nastolatka, pochlipując. Nie dość, że matka wyprowadziła ją z równowagi, to teraz jeszcze zepsuty automat. Miała serdecznie dość.

Było jeszcze jasno, szła więc, pochlipując, z lekko spuszczoną głową, aby nie widzieli jej przechodnie. Po kilku minutach znalazła następny telefon, ale ten nie działał w ogóle, w słuchawce słychać było tylko głuchą, irytującą ciszę. Już nie przeklinała, tylko totalnie zrezygnowana ruszyła dalej. Kolejny automat odnalazła dopiero przy samym końcu centrum. Spojrzała na zegarek na jego wyświetlaczu – osiemnasta dwadzieścia. Wiedziała, że Laury nie ma, więc i tak nic nie wskóra, postanowiła więc zadzwonić do Franka. Miała świadomość, że jest ogarniętym chłopakiem i być może jakoś jej pomoże, a może będzie miała fart i pozwoli jej przenocować? Ale przecież on jest z Laurą, więc niepewna sprawa, choć jutro idzie do pracy, więc może jednak będzie spał w domu?

Stała tak w budce dobre dziesięć minut, nie mogąc się zdecydować, co robić, czy zaryzykować, w końcu z myślą: „trudno, co będzie, to będzie”, wrzuciła monety. Chłopak odebrał, spytała więc na żywioł, czy może przyjechać, lecz gdy brunet zapytał, „gdzie jest?” i już chciała mu powiedzieć, rozmowa się zakończyła.

– Kurwa jego mać – warknęła i znowu się rozpłakała. Nosiło ją całą, do tego teraz już kompletnie nie miała pojęcia, co robić.

Nie odwieszając słuchawki wyszła z budki i ruszyła dalej, w stronę końca centrum. Szła, kombinując i nagle przypomniały jej się słowa matki: „ja go załatwię”. Od czasu wyjścia z domu kompletnie zapomniała o tych groźbach, myślała tylko o tym, gdzie zadzwonić, jak załatwić jakikolwiek nocleg, lecz teraz, gdy miała aż nadto czasu na przemyślenia, przypomniała jej się ta deklaracja. To ją dobiło. I co teraz? Sama ma go zostawić? On raczej tego nie zrobi, przecież obiecał. Wiedziała, jakie matka ma znajomości i jaką jest suką, choć z drugiej strony, co mogłaby mu zrobić? Wrobić w coś? W co? Bez dowodów? Choć dziwka pracuje w prokuraturze, po co jej dowody? Ta kurwa jest gotowa na wszystko.

Zaczęła bać się o chłopaka i mieć coraz większe skłonności ku temu, aby jednak nie odnawiać tego związku. Rozmyślanie o Billym, matce, perspektywie spędzonej zapewne na przystanku dzisiejszej nocy i innych rzeczach tak nią zawładnęło, że nie załapała nawet, kiedy doszła do mostu i że zaczęło się już ściemniać.

Uśmiechnęła się mdło, widząc, że przeszła niezły kawałek – od jej domu do mostu było z dziesięć kilometrów. Oparła się o poręcz i przez chwilę przeszło jej przez myśl, żeby skoczyć, lecz niestety, nie miała na tyle odwagi.

Gapiła się na rzekę, wracając myślami do noclegu. Pomyślała, żeby może jednak iść do Travisa, przecież nic innego nie wymyśli. Ale jak, co mu powie? Głupio się czuła, nie chciała i się bała, choć sama nie wiedziała, czego. Może tego, co zrobiła z Billym? Siedziało to w jej psychice i miała dziwne wyrzuty sumienia. Czuła się, jakby oszukała chłopaka, dlatego też chyba nie chciała do niego iść, a nawet, jakby się zdecydowała, teraz musiałby przejść kolejne dwanaście czy piętnaście kilometrów, a na to już nie miała sił.

Postała jeszcze chwilę i ruszyła z powrotem – było już całkowicie ciemno. Szła dość anemicznie, nogi zaczęły już ją boleć. Kurwa, tylko samochód i samochód, temu nie mam kondycji – pomyślała, zła.

Gdy doszła z powrotem do centrum, dowiedziała się, że jest już po dwudziestej drugiej i bardzo się zdziwiła – nie miała pojęcia, kiedy uciekło jej te pięć godzin. Była już na skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego, myśli goniły jedna druga, stopy bolały coraz bardziej, a jakby tego było mało, poczuła, że jest głodna, przecież nic dziś nie jadła. Pić też jej się chciało, przez co już nie wiedziała, co gorsze, głód, czy pragnienie.

Przemaszerowała jeszcze kilkaset metrów, w końcu już nie mogła, weszła więc do pierwszego lepszego pubu i podeszła do lady. Stał za nią młody, długowłosy brunet.

– Przepraszam, czy mógłbyś dać mi szklankę wody? Ale nie mam pieniędzy – wydusiła, kompletnie zażenowana.

– Nie ma problemu. – Chłopak się uśmiechnął i po chwili przed nastolatką wyrosła podłużna szklanka wody z lodem i cytryną.

– Dziękuję – mruknęła. – Mogę usiąść na chwilę? – Wskazała stolik.

– Jasne.

Klapnęła na krzesełku, natychmiast przyklejając usta do szkła. Suszyło ją tak, że gdyby mogła, pewnie wypiłaby całość, lecz woda była bardzo zimna. Spojrzała na podświetlany, półmetrowy zegar – dwudziesta druga trzydzieści dwie. Była już tak zmęczona, że najchętniej walnęłaby się głową na tym stoliku i zdrzemnęła. Wiedziała już, gdzie spędzi dzisiejszą noc, cieszyła się jednak z tego, że było dość ciepło. Zapachy z kuchni pubu rozstrajały ją nerwowo, postanowiła więc się już stamtąd ulotnić. Wypiła wodę i odniosła szklankę.

– Dziękuję – powtórzyła, stawiając naczynie na barze.

– Nie ma sprawy. – Trzymaj – Barman postawił przed nią półlitrową butelkę tego samego trunku.

Zrobiło jej się jeszcze bardziej głupio, aczkolwiek wzięła wodę, podziękowała po raz trzeci i wyszła z knajpy. Nadal była w samym centrum, lecz nie miała najmniejszej ochoty iść dalej, poza tym dokąd miałaby iść?

Usiadła na przystanku. Znowu pomyślała o Travisie, że mogła spróbować poprosić kierowcę autobusu, aby ją podwiózł, ale znając maniery tutejszych kierowców, domyślała się, że nic by z tego wyszło. Musiałby mieć naprawdę ostry fart. Ale w sumie mogła spróbować, a teraz już jest za późno, aby do kogokolwiek zachodzić.

W tej chwili wkradło jej się do głowy, że niepotrzebnie została na noc, że mogła wrócić do domu i spotkać się z Billym na drugi dzień, lecz cóż, stało się.

Dumała, myślała, aż przysnęła.

 

– Hej, mała. – Ktoś poszarpał ją za ramię. – Hej, obudź się – Usłyszała wesoły głos i poczuła objęcie za ramię.

Natychmiast wróciła do żywych.

– Hej, śliczna, co tu robisz w środku nocy? Szukasz towarzystwa? – Przed jej twarzą wyszczerzył się jakiś pijany typ, a obok zaraz usiadł drugi.

Chciała wstać, ale posadził ją na miejsce.

– Już uciekasz? Jeszcze nie zaczęliśmy zabawy. – Zaśmiał się, chuchając alkoholem prosto w jej twarz, po czym położył rękę na nodze dziewczyny.

W tym momencie zerwała się najszybciej, jak umiała i tym razem udało jej się uwolnić. Natychmiast biegiem ruszyła przed siebie, po kilkudziesięciu metrach jednak ją dorwał i agresywnie przycisnął do budynku.

– Dokąd, maleńka? Nie chcesz się pobawić? – Zarechotał, łapiąc nastolatkę za pierś.

– Puuuść mnieee! – wrzasnęła, usiłując się wyswobodzić, wtedy typ jeszcze mocniej ją przydusił, wbijając zapijaczone usta w jej szyję.

– Po…

Zatkał jej usta i zaczął zjeżdżać ręką niżej, nagle ktoś oderwał go od dziewczyny i rzucił na ziemię. Napastnik wstał i chciał uderzyć przybysza, lecz ten bez trudu się uchylił, szybkim ciosem ponownie go powalił i zaczął kopać. Zszokowana Emma stała przy budynku jak słup. Wybawca zadał kilka ciosów, po czym zostawił pijaka, podszedł do dziewczyny i ujął jej ramiona. Dopiero teraz go poznała.

– Emma? Co ty tu robisz? jest druga w nocy – zapytał osłupiały brunet.

Nie odpowiedziała, nie przeszły jej chyba jeszcze wrażenia ze spotkania z potencjalnym gwałcicielem.

– Emma – Chwycił w dłoń jej twarz. – Już ok.

– A ty? – wydusiła. – Co ty tu robisz?

– Jesteś prawie pod moim domem, to moje rejony. – Jimmy się uśmiechnął. – Widziałem cię, jak szłaś w tamtą stronę, krzyknąłem, ale nie zareagowałaś, a póki przebiłem się przez ulicę, już gdzieś zniknęłaś. Nie słyszałaś mnie czy nie chciałaś słyszeć?

– Sorry, nie słyszałam.

– Chodź. – Chłopak ujął jej ramię.

Ruszyła z nim. Po drodze kopnął jeszcze mamroczącego na glebie bydlaka i za kilka sekund skręcili do małego, drewnianego domku, których podobnych stało jeszcze kilka między kamienicami. Weszli do środka i od razu znaleźli się w niewielkim pokoju, lecz obok był drugi i to do niego chłopak zaprowadził nastolatkę. Zapalił światło i Emma od razu zauważyła, jak skromne jest to mieszkanko, w którym prócz łóżka, regału naprzeciw niego, telewizora we wnęce i stołu na środku, nie było nic. Wszędzie za to pachniało lawendą, bardzo ładnie i świeżo.

– Siadaj. – Jimmy wskazał jej ogromne łóżko i zniknął w kuchni.

Po chwili wrócił i wręczył dziewczynie otwarte piwo, po czym usiadł obok i objął nastolatkę – wciąż odrobinę drżała.

– Em, co jest? Skąd ty się tu wzięłaś tak późno, dlaczego nie jesteś w domu? Gdzie Mały?

– Pokłóciłam się z matką i chyba wyrzuciła mnie z domu. Ale jak ty się tam znalazłeś? – zapytała dziewczyna, wciąż nie dowierzając w swoje szczęście.

– Jak? Bo masz fart. Siedzieliśmy jeszcze z chłopakami za kamienicą i usłyszałem twój krzyk… choć krzyk to raczej nie był, ale dało się wyłapać jakąś szamotaninę. Nie miałem pojęcia, że to ty, poza tym nigdy bym się ciebie tu nie spodziewał, ale jak zobaczyłem, że jakiś złamas dobiera się do laski, interweniowałem, to chyba jasne.

– A twój brat? – dopytywała wystraszona nastolatka, bojąc się tu być.

– Mój brat?! – Zaśmiał się Jimmy. – Mój brat odwiedza łono natury, ze swoją dziwką do spółki i bardzo wątpię, aby miał odwagę się tu pokazać. Musiałby być albo szalony, albo bardzo głupi – wyjaśnił chłopak, wyciągając do dziewczyny dłoń ze skrętem. – Zapal, rozluźnisz się.

– Nie chcę.

– Zapal, mówię, wyluzujesz. Ten bydlak na pewno napędził ci stracha.

– Ich było dwóch.

– Dwóch? – Zdziwił się chłopak.

– Tak, ale ten drugi chyba został na przystanku?

– Na jego szczęście. Pal – ponowił prośbę Jimmy.

Emma dla świętego spokoju wzięła skręta i zaraz dostała ognia. Zaczerpnęła dwie chmury i oddała chłopakowi. Nagle ktoś pociągnął za klamkę i zaczął łomotać w drzwi.

– Kto to? – Nastolatka natychmiast wpadła w popłoch.

– Spokojnie.

– Kurwa, Jimbo, otwieraj! – Zza drzwi doszedł męski głos.

Emma cała zesztywniała, natomiast Jimmy się zaśmiał i ruszył do drzwi.

– Kurwa, co z tobą? – fuknął pijany „ktoś”. – Co poszedłeś i nie przyłazisz? Walisz tu konia?

– Ciszej, nie wyj! – Wkurzył się chłopak. – Nie przyjdę już, a ty kładź się i śpij. –Ponownie się zaśmiał.

– Kurwa, daj mi piwo z lodówki, tamtego nie da się pić – rzekł przybysz i ruszył w stronę pokoju.

Nastolatka mimo iż przypuszczała, że przy brunecie krzywda jej się nie stanie, to jednak opanował ją lęk. Do pokoju wpadł pijany Chris, a za nim Jimmy.

– O, kurwa, śliczna, a co ty tutaj robisz?! To już przyjechał Mikołaj?! – zaświergotał wesoło. – Witaj w moich skromnych progach! – wrzeszczał podekscytowany i zaraz uściskał dziewczynę, kiwając się na boki. – Fajnie, że ktoś nas odwiedził, bo tam, na ławce, to samo bydło – mamlał, dusząc nastolatkę. – Moja niedoszła żona – bredził, nawalony w sztok.

– Dobra, puść, chcesz ją udusić. Siadaj tu, zaraz dam ci piwo. – Jimmy chwycił kumpla za fraki i posadził przy stole, naprzeciwko dziewczyny.

Ta już miała uśmiech na ustach, nie dało się nie uśmiać z obecnego wyglądu i zachowania Chrisa.

– Moja kochana, fajnie, że przyjechałaś. – Blondyn znów wstał i zaczął tulić dziewczynę, lecz za chwilę ponownie został wysłany na krzesło.

– Siedź, kurwa! – Zaśmiał się brunet i dał mu piwo.

– Ja cię przepraszam, żono niedoszła, ale troszeczkę sobie wypiłem i mogę być niekompetentny w swoim racjonalnym zachowaniu, więc wybacz. Albo możesz się pośmiać, dziś jestem pijany i śmieszny, i, kurwa… chyba pijany – bełkotał Chris i teraz dziewczyna już nie wytrzymała i uderzyła gromkim śmiechem. Matka zniknęła z jej głowy.

– Ty, a co ona tu robi? A kiedy przyjechała i czemu ty mi nic nie mówisz? – zapytał Chris. – Nie została moją żoną, to chociaż wódki by się ze mną napiła, a ty ją schowałeś i dla siebie chcesz! Chamie ty!

Śmiech Emmy wyraźnie się spotęgował. Jimmy spojrzał na nią, kręcąc palcem przy skroni w kwestii oceny przyjaciela, ale zaraz sam się roześmiał. Chris odwrócił się w stronę stołu, wyjął pakiet, lusterko i chciał nasypać, ale był już tak upity, że nie umiał nawet otworzyć zwykłej plastikowej torebki.

– Ty, Chudziutki, weź nasyp, co? Kręci mi się, kurwa, wszystko w koło.

Jimmy zrobił ścieżkę i Chris wciągnął proszek do nosa. Emma bardzo szybko wypiła piwo i zaraz dostała kolejne. Nie protestowała, alkohol ją rozluźniał i tego jej było trzeba po dzisiejszej akcji.

– Ty! A kiedy ona przyjechała? – Chris znowu się uruchomił. – Mojaaa żooona. – Wyciągnął ręce i już chciał na powrót wstawać, lecz brunet go zatrzymał.

– Kurwa, daj jej chwilę spokoju, siedź! – zbeształ przyjaciela.

– Ale kiedy przyjechała, pytam?! – Chris się zbulwersował.

– Kurwa mać, nie przyjechała, tylko ją spotkałem. Jakiś gnój się do niej dobierał, to obiłem mu ryj! – powiedział w końcu Jimmy.

– Jaki gnój? Gdzie on jest? Do mojej pięknej koleżanki, niedoszłej żony jakiś gnój?! Gdzie on, kurwa, jest?! – Chris wstał.

– Zobacz przez okno, może leżakuje jeszcze koło przystanku. Choć wątpię, nie przykopałem go aż tak ostro.

Chłopak wyjrzał na zewnątrz, ale chyba nikogo nie wypatrzył, bo zaraz usiadł na miejsce. Chodził jakby nieco lepiej po tej kokainie.

– Czemu nie krzyknąłeś? – zapytał bruneta.

– A po co? Żebyś zrobił mu krzywdę?

– Właśnie tak. Każdej kurwie startującej do kobiety zrobię krzywdę – warczał blondyn. – Jak się czuję twoja koleżanka. – Spojrzał na Emmę.

– Nie wiem, chyba lepiej.

– Czyli? – wtrącił Jimmy, gapiąc się na dziewczynę.

– Nie wiem, dziś z nią gadałam, ale tylko kilka sekund.

– Jest już w domu?

– Nie mam pojęcia.

Rozległo się kolejne pukanie do drzwi i w salonie po chwili pojawił się Diablo, o dziwo – trzeźwy.

– Cześć, młoda. – Uśmiechnął się, wielce zdumiony jej obecnością, po czym zwrócił się do Chrisa. – Stary, spierdalamy, rano mam sprawy.

– Dobra, to jutro o drugiej w „Diabłach”.

– A ty skąd się tu wzięłaś? – Olbrzym skierował wzrok na Emmę.

Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami, nie wiedziała, co powiedzieć. Mimo że trochę ich już znała, czuła się bardzo nieswojo.

Diablo się zaśmiał i wyszedł, a Jimmy przekręcił klucz.

– Zapytaj ją, czy mogę do niej zadzwonić. – Brunet wznowił wątek.

– Dobrze. Dzięki za piwo, ale pójdę już. – Nastolatka się podniosła.

– Gdzie?! – Chris krzyknął tak głośno, że aż podskoczyła.

Zastygła w bezruchu, wystraszona.

– Siadaj!

W mig wróciła na łóżko.

– Gdzie chcesz iść o drugiej w nocy? – zapytał już spokojnie blondyn.

– Do domu – mruknęła nastolatka, przestraszył ją, jak trzeba.

– Przecież się pokłóciłaś – wtrącił Jimmy.

– To nic, już jej pewnie przeszło – łgała dziewczyna.

Chris poszedł po piwo i Emma otrzymała trzecią butelkę, którą bez sprzeciwu wzięła z drżące dłonie.

– Żono skradziona, nie bój się, czasem mam takie odchyłki po proszku – wyjaśnił chłopak.

– A gdzie Mały? – ciągnął Jimmy.

– Nie wiem, rozstałam się z nim po południu.

– Kto ci podbił oko? – wyjechał nagle brunet, odwracając jej twarz w swoją stronę.

Zaskoczył ją, nie sądziła, że uderzenie matki może pozostawić jakikolwiek ślad. Nie odpowiedziała.

– Już trochę podpuchło, chyba będziesz miała siniaka. Będzie niewielki, ale pewnie będzie.

– Nieważne – wybąkała Emma.

– Idę lulu, łeb mnie już boli – rzucił Chris, skończył robić skręta i zniknął w pokoju obok.

– Kto ci podbił oko? – Usłyszała ponownie dziewczyna.

– Pobiłam się z matką.

– Tłucze cię?

– Nie, tylko dziś tak wyszło.

– Na pewno? Mogę z nią pogadać, jeśli jest taka mocna. – rzekł Jimmy, który zrobił się nagle zimny, jak głaz. – Skończmy to ziółko – rzekł i wziął z popielniczki przygaszonego peta.

Odpalił i podał dziewczynie. Nie bardzo chciała, lecz opanował ją jakiś dziwny lęk, więc ponownie wzięła dwie chmurki i chciała oddać trawę Jimmy’emu.

– Jeszcze.

Pociągnęła kolejne dwie i wtedy wtedy chłopak zabrał od niej skręta.

– Będzie ci się lepiej spało. Dziś przenocujesz u mnie, a jak wstaniemy, zadzwonimy do ślicznej, albo Małego. Nie możesz się tak szwendać po nocach.

– Dzięki, że mi pomogłeś – bąknęła nastolatka.

Spojrzał na nią spode łba, ale milczał. Emma była już maksymalnie zdenerwowana. Nie chciała spać z nim w jednym łóżku, wolałaby już wyjść, ale jak?

– Dobra, mała, wstawaj, ściągniemy ten koc i będziesz miała kojo. Ja też już muszę walić w kimę, bo jutro mam robotę – rzucił Jimmy i dziewczyna wstała.

Nogi jej się trzęsły, co Jimmy w mig zauważył.

– Czego się boisz?

– Niczego.

Chłopak ściągnął narzutę z pościeli i rzucił ją na stół. Teraz już nie nogi, tylko dziewczyna trzęsła się już cała, mając w oczach twardą wizję seksu z brunetem.

– Emma! – Szturchnął nastolatkę, śmiejąc się z jej strachu. – Ty śpisz tu, ja tam. – Wskazał palcem pokój naprzeciw łóżka, za ścianą. – Jak zechce ci się pić, w lodówce jest piwo i woda. Idę lulu, a ty się nie bój i spokojnie kładź się spać.

Cisza.

– Słyszysz? – Brunet ponownie się roześmiał, chwytając ramiona dziewczyny.

Pokiwała głową.

– Jak przejdziesz przez kuchnię, na wprost jest kibel. Na razie. – Jimmy się uśmiechnął, wziął piwo z lodówki i zniknął za ścianą, nie zamykając drzwi. – Uważaj, Chris kurewsko głośno chrapie! – krzyknął jeszcze i zapadła cisza.

Dziewczyna zachichotała, ale radość była chwilowa. Nie wiedziała, co robić, poczekać, aż zasną i wyjść, czy zostać? Niemniej jednak była już bardzo zmęczona, postanowiła więc zaryzykować, dlatego też napiła się jeszcze piwa, zagasiła światło i wskoczyła do łóżka. Pościel ładnie pachniała. A niech się dzieje, co chce, muszę odpocząć – pomyślała i zamknęła oczy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Najpierw zdradzają, a później mają wyrzuty sumienia i forsują mózg.
    Jimmy wyrósł jak z podziemi i ocalił Emmę, bo to by się dobrze nie zakończyło.
    Ale się uśmiałam z Chrisa. Po pijaku jest naprawdę zabawny. Jego niedoszła żona, żona skradziona – dobre.🤣🤣
    Jimmy jaki zdziwiony, że Emma boi się spać z dwoma facetami w jednym mieszkaniu, zwłaszcza, że Chris czuje do niej mięte.
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    "Moja żona nie doszła" - film erotyczny 2024.🤣 Zdziwiony, bo nie miał złych zamiarów. Ale to tylko facet, wiadomo przecież, że baby mądrzejsze.😁
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    ZielonoMi, to daj tej żonie z filmu Jimmy'ego, to na pewno dojdzie.🤣🤣
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Joan Tiger 🤣

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania