Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 75

– Jimbo! – krzyknął jakiś chłopak i dopiero teraz Susan uśmiechnąwszy się krzywo, ruszyła do drzwi. Amber zrobiła bardzo dziwną minę. Sue, przechodząc obok dziewczyny, lekko zdzieliła ją po głowie.

– Nie myśl, kurewko, że on ci pomoże – oznajmiła cierpko i po chwili zgrzytnął zamek.

– No co, śpicie? – wyjechał pretensjonalnie zimny, męski głos i po chwili w pokoju stanęło dwóch wielkich jak dęby, dwudziestokilkuletnich chłopaków.

Laura znowu się spięła, faceci definitywnie wyglądali na bandytów. Mina Amber uległa natychmiastowej zmianie, była ewidentnie rozczarowana nieobecnością brata. Miko wyskoczył z pokoju i od razu dopadł do mężczyzn. Ci zastygli w bezruchu, unosząc ręce.

– Co ty, kurwa, psa się boisz?! – zawyła ironicznie Sue. – Miko, wypad, nie strasz panów – nakazała, chwyciła psa za obrożę i odprowadziła do sypialni, nie domykając drzwi.

Trzasnęły drzwi wejściowe i Emma z Billym pojawili się w pokoju. Laura natychmiast skierowała na nich wzrok. Emma z krótkim: „cześć”, delikatnie się uśmiechnęła i usiadła obok Laury, natomiast Billy podał rękę chłopakom i zniknął w kuchni. Nadal był naburmuszony.

Jimmy’ego wciąż nie było, przez co Laura nie czuła się dobrze. Olbrzymy stały i patrzyły na przemian to na nią, to na Amber, totalnie zaskoczeni.

– Kurwa, nie możecie najpierw zadzwonić?! – wzburzona Sue nadal krzyczała, machając ze złością rękoma. – Myślałam, że to jakiś przypał! – wyrzucała pretensje.

– Dzwoniliśmy, nie odbiera – rzekł blondyn i skierował wzrok na Emmę, która szczerzyła się, jak najęta. – A ty co tu znowu robisz? – Łysy szeroko wygiął usta, znienacka pociągnął ją za dłoń, po czym jak piórko poderwał z kanapy i natychmiast wziął na ręce.

Wydawałoby się, że w jego potężnych ramionach dziewczyna nic nie waży, była w nich niczym szmaciana laleczka.

– Demoralizujesz się z rodzinką Jimbo? – kontynuował wesoło chłopak, mocniej przyciskając dziewczynę do siebie.

– Puszczaj! – Chichotała Emma, lecz zadowolenie, a może i duma rzeką wylewały się z jej twarzy.

Laury domyślała się, że Emma zdążyła już dobrze poznać obu panów, aczkolwiek była nieco zaskoczona tym gestem. Billy dostawił dwie szklanki i zapełnił je do połowy. Nalał też do kieliszków, zupełnie nic sobie nie robiąc z widoku Emmy na rękach olbrzyma.

– Dochodzi czwarta, a ty jeszcze jesteś trzeźwa? Jimbo się nie przykłada – żartował Łysy, miał dziś wybitnie dobry humor.

– Uduś mi kobietę, to ci zęby powybijam – warknął w końcu Billy, uśmiechając się pod nosem.

Chłopak odstawił dziewczynę i klepnął po pośladku.

– Nie pij za dużo.

Natychmiast otrzymał potężny cios łokciem, lecz starania Emmy tylko go rozśmieszyły. Amber nadal siedziała i wpatrywała się w przybyszów, wylewając z siebie rzekę nadziei. Wciąż jednak milczała, siedząca obok Sue blokowała jej wszystkie reakcje. Łysy w końcu ruszył się z miejsca i podszedł do Laury.

– Jake… Może być też Łysy. – Wyciągnął dłoń, nachylając się. – A ten brzydszy to Diablo. – Wskazał głową kumpla, który zupełnie nie zwracał na niego uwagi, tylko cicho dyskutował o czymś z młodzikiem.

– Laura. – Dziewczyna podała mu drżącą rękę.

– Wiem. – Chłopak uśmiechnął się miło. – Na żywo jesteś ładniejsza – skwitował i wypił ze szklanki, jakby było tam nie pół, a ledwie na dnie, po czym zasiadł obok nastolatki.

Brunetka wciąż była bardzo spięta. Koleś nie wykazywał do niej absolutnie żadnej niechęci, zachowywał się normalnie, operując przy tym ciepłym, szczerym uśmiechem, aczkolwiek jego wygląd, wygląd przestępcy bez skrupułów wywoływał u Laury strach.

– Wyluzuj, nic się nie dzieje. – Chłopak objął nastolatkę.

Trzymał ją chwilę, widząc jednak, że dziewczyna czuje się niepewnie, zaraz ją uwolnił i spojrzał na Sue. Ta nadal siedziała wkurzona.

– Gdzie Jimbo i co jej się stało? – Łysy wskazał głową Amber. – Chris nie będzie zadowolony.

– Gdzie on jest? – „porwana” nagle zabrała głos i Sue tak agresywnie podniosła tyłek, jakby dopiero co usiadła na pinezce.

– Zostaw. – Jake w moment zatrzymał ją w miejscu.

– Kurewko, masz coś jeszcze do wyplucia? Chyba ci powiedziałam, że nie ma już dla ciebie ratunku – burczała blondynka.

Wyglądała, jakby osoba Amber z każdą chwilą drażniła ją coraz bardziej, w czym pomógł krążący w krwioobiegu alkohol. – A ty mnie puść. – Przecięła olbrzyma zimnym spojrzeniem.

– Nie puszczę, Możesz się sobie zabawiać, ale dopiero, jak wyjdę, rozumiesz? Poza tym to kto jej obił ryj?

– Ja – oznajmiła Susan, o Billym nie wspominając.

– Co powiesz Mnichowi za jej włosy? – Zaśmiał się Jake.

– Nic! Poza tym co mi Mnich? Niech się szmata cieszy, że tylko na tym się skończyło. Kurwa działa mi na nerwy jak nikt na tej planecie. A jak jeszcze usłyszę cokolwiek z jej parszywej mordy, maszynka do dziarania naprawdę pójdzie w ruch – odgrażała się Sue.

– Co cię dziś tak ciśnie, masz okres? – ironizował Łysy, który nadal był kompletnie wyluzowany.

– Ma menopauzę – rzucił Billy, chwilowo przerywając rozmowę i odwracając głowę.

Laura nie wytrzymała i parsknęła śmiechem, lecz Emma nie była już taka subtelna, bo zarżała jak nienormalna.

– No pewnie, że mam. Jak widzę to ścierwo, od razu starzeję się o trzydzieści lat – skwitowała Sue. – Macie jakąś fetę?

– Nic.

– A chuj, może to i dobrze – burczała Susan, humor popsuł jej się na amen.

Z kuchni doszedł jakiś szmer i długo wyczekiwany Jimmy pojawił się w salonie.

– No kurwa, gdzie łazisz?! – zganił chłopaka Diablo, kończąc tym samym pogaduszki z Billym.

– Gadałem przez telefon.

– Tak? A dlaczego mojego nie odbierasz? – Chłopak podszedł do stołu i wypił swoją wódkę.

– Wyciszył mi się dzwonek. No tak, w sumie: ”kradzione nie tuczy” – wyjaśnił Jimmy, pokazując komórkę modnisia, którą rzekomo miał sprzedać. – Dotykowe gówno, wkurwia mnie już.

– Idź po towar – poprosił Diablo, lecz Jimmy go zignorował i przykucnął przed Laurą, zauważywszy, że jest poddenerwowana.

– Dokucza ci? – Wskazał głową Łysego.

– Nie – uśmiechnęła się.

– Wszystko ok?

– Tak.

– Umówiłem się z nią – rzucił nagle z powagą Łysy.

– Spoko – odparł Jimmy, dotykając ręki brunetki, po czym wstał. – Mieliście być rano.

– Nie wyszło.

– A gdzie Mnich? – Jimmy przelotnie spojrzał na Amber.

– Pojechał z Mike’em, będzie zapewne dopiero wieczorem. Za tę fryzurkę to się wam oberwie, coś czuję. – Zaśmiał się Diablo.

– Chuj się oberwie. – Brunet się uśmiechnął.

– Chodź ze mną, sam tego nie przytargam – rzekł Jimmy i znów ukucnął przed Laurą. – Zaraz wracam. – Znów pogłaskał jej dłoń i za moment zniknął z Diablo w znajdujących się w kuchni drzwiach po lewej.

– Ty, a gdzie nasze „zakupy”? – zapytała nagle Sue, uśmiechając się do Emmy.

– Zakupy?

– No, białe reklamówki.

– Aaaaaa. To mów po ludzku. – Emma się rozradowała, trawka i ją już nieźle omotała.

Nastolatka wstała i przyniosła z sypialni kosmetyki, które dostały od chłopaków.

– Wzięłam na swój gust – oznajmiła Laurze, rozpościerając przed nią poły torby.

Laura była kompletnie zaskoczona, ale i zawstydzona.

– Ty jeszcze? – Zniesmaczyła się Emma. – Wyluzuj w końcu, dostałyśmy wczoraj od nich, co się napinasz? – Wskazała głową olbrzymów. – Nalegali, to wzięłam, przestań się zawieszać.

– Nie zawieszam się, po prostu mnie zaskoczyłaś – odparła Laura.

Telefon zadzwonił ponownie i znów wywołał popłoch, a może już raczej rozdrażnienie upierdliwością brata.

– To odbierz, bo nie da żyć – zaproponowała Emma.

– Chodź ze mną.

Dziewczyny wyszły i Laura odebrała.

– Młoda, gdzie jesteś? – wyjechał od razu zdenerwowany Travis.

– Z Emmą w mieście. I nie wiszcz – odpyskowała.

– W mieście? Miałaś być w domu, nawet nie zostawiłaś kartki, nie napisałaś…

– Bo zaraz byś wydzwaniał – odparła spokojnie dziewczyna.

– Wracaj do domu – nakazał chmurnie Travis.

– Wieczorem.

– Młoda, z kim jesteś? Znów szukasz kłopotów? Już wyzdrowiałaś? – rzucił złośliwie chłopak.

– Kurwa, niczego nie szukam, wyszłam z Emmą się przewietrzyć. O co ci chodzi? – Laura zaczęła się irytować.

– Daj mi ją.

Rozmowa, a raczej tłumaczenie Emmy trwało bardzo krótko, po czym przyjaciółka oddała Laurze telefon.

– Młoda, przecież ona już jest zakręcona, więc przewiduję, że ty też. Jesteś z nim? – naciskał ratownik, napinając dziewczynie żyłkę coraz bardziej.

– Dobra, skończ już, ok? Jestem z Emmą, a że wypiła sobie piwo, to raczej nie twoja sprawa.

– Laura, bierzesz leki, nie pij. – Chłopak spróbował z innej strony.

– Nie piję – mruknęła Laura, choć ta rozmowa w połączeniu z miłym działaniem trawy zaczynała ją powoli śmieszyć.

– Nie? Przecież słyszę twój głos, może powiesz mi, że jesteś absolutnie trzeźwa?

– A odpierdol się, dobrze? Mam dość twoich nauk! – zagrzmiała Laura.

– Nauk? Masz krótką pamięć? – wyjechał ironicznie Travis i dziewczyna już chciała się rozłączyć, ale chłopak dodał:

– Widziałem Franka. Wiesz, jak wygląda?

Dziewczynę zamurowało.

– No co, odebrało ci mowę?

– Gdzie widziałeś? Bo ja z nim nie gadam.

– Jeździłem do matki, bo zapomniała klucza i tak się złożyło, że spotkałem go tam z twoim kumplem z pracy i z jakąś dziewczyną. Przyjechał nastawić nos, tak go załatwił, jak mniemam, twój koleżka – oznajmił sucho Travis.

Laura nie wytrzymała i parsknęła śmiechem, wyobrażenie spuchniętego, krzywego nosa Franka w połączeniu z zabiedzonym tonem głosu brata wywołało u niej nie lada radość.

– No i co się śmiejesz? To jest według ciebie śmieszne? – wkurzył się chłopak.

– Tak, poza tym słyszałam, że sam szukał zaczepki, więc niech się teraz nad sobą nie użala. – Nastolatka spoważniała, raz po raz spoglądając na Emmę.

W drzwiach pojawiła się głowa Jimmy’ego, lecz gdy zobaczył, że Laura rozmawia, nie odezwał się, tylko schował z powrotem.

– Młoda, wracaj, bo pożałujesz – zagroził ratownik, rozbawiając Laurę jeszcze bardziej.

Rozumiała, że się martwi, ale miała serdecznie dość jego rozkazów.

– Wieczorem – powtórzyła, chichocząc.

– Pijana, tak?

– Nie, nie pijana, najebana. – Rechotała.

– Młoda!

– A odwal się, żegnam! – huknęła w końcu dziewczyna i nie czekając na dalszą, wkurwiającą pogadankę, wyłączyła rozmowę.

– Dlaczego to zrobiłaś? – zapytała od razu Emma.

– Bo mam go dość. Jimmy chyba połamał Frankowi nos – oznajmiła Laura, śmiejąc się jak głupia.

– Co takiego? – Emma uniosła brwi. – I to cię bawi? – Nie dowierzała, choć sama cieszyła się już pod nosem.

– Tak. Dobrze wiedział, że nie da mu rady, więc po co lazł? Tyle razy prosiłam… – wyjaśniła grzecznie Laura, aczkolwiek w głębi duszy cieszyła się, że mocno nie pobili chłopaka.

Znała Jimmy’ego, jego kolegów i do tej pory nie była pewna, czy Jimmy wcześniej nie kłamał i brunetowi nie stała się jakaś większa krzywda.

– Ja widzę, że ta przepychanka o ciebie wymknęła się spod kontroli – stwierdziła sucho Emma.

– O mnie? – zaprotestowała Laura.

– A o kogo? Jimmy się zabujał i pewnie jest zazdrosny; Frank tak samo, więc musiało w końcu dojść do konfrontacji.

– Nie, Frank po prostu myśli, że to przez Jimmy'ego to wszystko się stało – rzekła Laura. – A gówno prawda. Sama tam pojechałam i bawiłam się dobrze, dopóki… – Nastolatka się zacięła. – Tak, mam do siebie pretensje, ale już czasu nie cofnę, a Frank wiedząc, że może oberwać, nie powinien leźć, zwłaszcza, że nie zna prawdy do końca…

– Ej! – Jimmy ponownie wystawił głowę. – Zasnęłyście czy Sue ma jednak rację i baraszkujecie? Ale tu? Proponuję wejść do domu. – Uśmiechnął się.

– Idziemy – zarządziła Laura, nie chcąc już wlec tego tematu i ruszyła po schodkach, ciągnąc za rękę przyjaciółkę.

 

– …wyobraziłaś sobie szczęśliwe zakończenie? To nie bajka, szmato, tylko życie, w którym za dużo sobie pozwalasz. – Dziewczyny od razu po wejściu usłyszały, jak Sue znów atakuje Amber.

– Ale ją wzięło – szepnęła Laura, zatrzymując Emmę przy drzwiach, gdzie zza ściany nie było ich widać. – A jak ona coś jej zrobi? Widzisz, że coraz gorzej jej odbija.

– Tobie odbija – fuknęła Emma. – Czemu jej, kurwa, tak bronisz? Kurde, kobieto, wyjaśnij mi, bo naprawdę nie mogę zrozumieć. Masz coś z głową, czy jak? Chodź, walniemy kielicha, bo definitywnie za mało wypiłaś – ironizowała przyjaciółka, zdenerwowana i zmęczona nużącym zachowaniem Laury.

– Nie bronię, ale boję się, żeby to wszystko nie zaszło za daleko – odparła dziewczyna.

– Kurwo, jeszcze raz otwórz gębę, rozumiesz?! Jeszcze raz! – Sue nadal nacierała na Amber, i już nie wkurzona, a ewidentnie wściekła.

– Dlaczego tu stoicie? Podsłuchujecie? – Nagle zza ściany wychylił się uśmiechnięty Jimmy i wystraszył obie dziewczyny. – Śliczna, coś się stało? – Natychmiast przed nią stanął.

– Nie – wygięła usta.

– Na pewno? Jak rozmowa?

– Dobrze. Wyłączyłam się – odparła dumnie Laura.

– Taaak? – Jimmy się roześmiał. – A przekazałaś mu, że ma w kły?

– Przestań!

– Mała, przejdziesz się ze mną? Sklerozy nie kupiły napoju – zapytał, spojrzawszy na Emmę. – No i muszę załatwić jedną sprawę.

– Zapomnieliśmy, sorry – mruknęła blondynka.

– Jaką sprawę? – Spanikowała Laura, nie chciała się w nic mieszać. – Jak się przejdę? A jak się na kogoś natknę?

Jimmy podał jej czapeczkę Sue.

– I co, myślisz, że w czapce matka mnie nie pozna? – Dziewczyna się uśmiechnęła.

– Mała, ale ona wraca po szóstej, tak samo dupek – Jimmy wyszczerzył się wymownie – więc jeszcze masz trochę czasu, a sklep jest po drugiej stronie.

Miko wyskoczył i przerwał negocjacje.

– No i Miko, zaraz będzie świrował – broniła się dziewczyna.

– Nie będzie – wtrąciła Emma.

– Kurwa, Łysy, puszczaj mnie! Co ty sobie wyobrażasz?! – Do ich uszu kolejny raz doszedł głos wkurwionej Susan.

Jake coś burknął, lecz tak cicho, że nie udało im się niczego usłyszeć.

– Jaką sprawę? – Laura ponowiła pytanie.

– Mała, tylko tu, do knajpy, naprzeciwko. To zajmie dziesięć minut. Wyjaśnię ci, jak wyjdziemy, ok? – uspokajał dziewczynę Jimmy.

Brzmiał na bardzo pewnego siebie i swoich umiejętności przekonywania.

– Dobrze, chodźmy. – Laura ustąpiła, bo choć nie była przekonana co do wyjścia, to jednak wolała przeczekać burzę nazywającą się „Sue”.

Jimmy od razu po wyjściu chwycił dłoń nastolatki.

– Gdzie idziemy? – zapytała dziewczyna, idąc z lekko spuszczoną głową i rozglądając się dyskretnie dookoła.

– Tu, do pubu – Jimmy wskazał jej lokal, w którym Emma była z Susan.

– Ale po co?

– Piękna, uspokój się. Umówiłem się z kumplem, ma dać mi klucze.

– Klucze? Więc po co ci jestem potrzebna?

– Bo chcę, żebyś wiedziała, co jest grane i nie myślała, że coś ukrywam – odparł zgodnie z prawdą. – Derek może wydawać się trochę kwaśny, więc się nie denerwuj, ok? On już taki jest i nic tego nie zmieni – wyjaśnił zawczasu brunet.

Laura zamilkła. Widziała, że przy chłopaku nie stanie jej się krzywda, postanowiła więc nie zagłębiać się w temat.

– Ładnie ci w czapce i dresach, wyglądasz tak… luźno – pochwalił Jimmy. – Dlaczego tak rzadko się tak ubierasz?

– A bo ja wiem? – Dziewczyna wzruszyła ramionami.

– Zresztą ty we wszystkim wyglądasz pięknie… a nago to już w ogóle – dowcipkował radośnie chłopak.

– Co ty nie powiesz? – warknęła speszona nastolatka.

– śliczna… – Jimmy zarechotał jeszcze głośniej, przytulając napuszoną dziewczynę.

Szybko doszli do lokalu i usiedli przy stoliku na samym końcu, w miłym, chłodnym wnętrzu.

– Co chcesz? – Jimmy nachylił się nad nastolatką.

– Drinka – odparła natychmiast, wiedząc, że alkohol pomaga jej na stres.

Znowu była na siebie zła za to, że mimo niepewności co do wyjścia i niechcianego spotkania z nieznajomym, kolejny raz uległa brunetowi.

– Jakiś konkretny? – dopytywał Jimmy.

– Nie, tylko żeby nie był mocny – poprosiła.

– Ok, pani życzenie jest dla mnie rozkazem – Chłopak się uśmiechnął i zaraz stał przy barze.

Laura wiedząc, że nikt z jej znajomych, a tym bardziej Travis i prawdopodobnie Frank nie pojawią się w tym lokalu, gdyż nigdy w nim nie była ani o nim nie słyszała, zdjęła czapkę. Trochę się uspokoiła, nadal jednak zaglądała przez oddaloną szybę, inwigilując wzrokiem ludzi na zewnątrz.

– Mała, wyluzuj, wątpię, czy ktoś cię tu namierzy – rzekł Jimmy, stawiając na stoliku szklankę z czerwonym płynem. – Bywałem w tej knajpie setki razy i nikogo, kogo znasz, jeszcze tu nie widziałem – dodał i upił zimnego piwa. – Wódka z sokiem żurawinowym i cytryną. Podobno bardzo słodki, chyba takie lubisz. – Wskazał ręka drinka.

– Tak, dzięki – mruknęła.

I nagle coś sobie przypomniała.

– Połamałeś nos Frankowi? – wyskoczyła. – A mówiłeś, że nic mu nie zrobiłeś – wyrzucała z oburzeniem, lecz uśmiech przemknął po jej ustach. Nie wiedzieć, czemu, temat pobitej twarzy bruneta wciąż rozbawiał dziewczynę.

– Nic o tym nie wiem – odparł z powagą Jimmy.

– Travis mówił, że był w szpitalu – wyjaśniła brunetka.

– Mała, znowu masz mi coś za złe? Mówiłem przecież, że to nie ja go zaczepiłem – warknął Jimmy. – A tak poza tym jeśli naprawdę lubisz tego lamusa, to nie powinnaś się do mnie czepiać, tylko mi podziękować. Chris naprawdę się uruchomił i żebym nie zatrzymał durnia, połamałby go całego.

– A czego od ciebie chciał? – Laurą targała ciekawość.

– Uczepił się za nasze spotkanie – bąknął przez zęby Jimmy, wiedząc, że nie jest to dla dziewczyny przyjemny temat. – Skąd on wie, że coś między nami zaszło?

– Powiedziałam mu – odparła bez ceregieli Laura, coraz szybciej pijąc swojego drinka.

– Powiedziałaś? – Twarz Jimmy’ego wyraziła niemałe zdziwienie.

– Tak, bo też pieprzył się z inną – wyjaśniła nastolatka.

Alkohol powodował coraz większą szczerość i rozluźnienie, choć wspomnienie kłótni z Frankiem nadal wywoływało u niej rozdrażnienie.

– Poważnie? A nie mówiłem, że to imbecyl. – Jimmy się roześmiał. – Mieć taką kobietę i skręcić w bok? On naprawdę ma coś z głową. Nie rozumiem... – spuentował szorstko.

– Przestań już – upomniała Laura.

– No co, nieprawdę mówię? Jedyne, co w nim fajnego to fura, którą ma, bo cała reszta do całkowitej wymiany – drwił brunet.

– Jimmy…

– Dobra, już nic nie mówię, ale swoje wiem – bąknął chłopak i sięgnął po piwo. – Przemyślałaś moją propozycję? – Mocniej przytulił dziewczynę.

– Nie wiem – mruknęła.

– Emma jest bardziej zdecydowana od ciebie, wiesz?

– I co, pojedzie? – Laura natychmiast wlepiła w chłopaka wzrok, choć wcale zaskoczona nie była.

Pokiwał potakująco głową.

– Skąd wiesz?

– Billy mówił.

– A co z jej matką?

– Nic, a co ma być?

– Kurde, Jimmy, chyba ci mówiłam. – Wkurzyła się dziewczyna.

– Piękna, wszystko będzie dobrze, zaufaj mi. Wiem, już raz to mówiłem, ale ja naprawdę nie wiedziałem… – znów zaczął się tłumaczyć, wciąż zmieszany tym, co się stało. – Ale teraz będzie inaczej, naprawdę, mała… – przekonywał niewyraźnym głosem.

– A co z moją matka, pomyślałeś o tym? – Laura nie ustępowała, lecz wypytywała, bo korciło ją jednak, aby zaznać wolności, zwłaszcza wolności w towarzystwie najlepszej przyjaciółki.

– Co masz na myśli?

– Jak to, co? Myślisz, że ona nie zawiadomi policji?

– Powiadomisz ją, napiszesz kartkę, czy jak? Nie wiem, mała, musisz sama zdecydować, nie znam twojej matki.

– Kartkę? – Laura uwolniła z siebie głośny, ironiczny śmiech. – Kurwa, kartkę? – szydziła, kręcąc z dezaprobatą głową, wzburzona jego ignoranckim podejściem do sprawy

– Ja myślę, że ona tego nie zgłosi – rzekł spokojnie Jimmy.

– A jak zgłosi? – Laura się zdenerwowała. – Ja to ja, mi nic nie zrobi, ale pomyślałeś o sobie, o Billym?

– Jeśli pojedziesz z własnej woli, nic nam nie zrobią, nawet, jeśli jesteś niepełnoletnia – przekonywał Jimmy, z dobitną pewnością siebie.

Laura pomyślała, że może mieć rację. W końcu obracał się w takim, a nie innym towarzystwie, dlatego wywnioskowała, że może znać się co nieco na prawie. Pewna jednak co do tego nie była i nadal miała obawy. Bardzo nie chciała, aby matka się o nią martwiła. Wiedziała, że nawet, jak napisze list, jak będzie starała się to wszystko wyjaśnić i zapewnić kobietę, że jest bezpieczna, ta i tak będzie się denerwować. Nie martwiła się jedynie Travisem, zupełnie jej w tej chwili zwisał.

– Laura – chłopak „wybudził” ją z zadumy. – Co się dzieje? Powiedziałem ci przecież, że do niczego cię nie zmuszam, ale chciałbym, abyś spróbowała. Odetchniesz trochę, wyluzujesz, no i będziesz przecież z Emmą. I mówiłem już, że w każdej chwili będziesz mogła wrócić, osobiście odstawię cię pod drzwi. Mała, no proszę cię, zastanów się – nalegał Jimmy, któremu chyba nie zależało w tej chwili na niczym innym tak bardzo, jak na jej wyjeździe.

– Dobrze, przemyślę to – mruknęła nastolatka i dopiła swojego drinka.

– I jak? – Jimmy wystawił przed nią twarz.

– Dobry, ale naprawdę trochę za słodki – Laura uśmiechnęła się niewyraźnie.

– Śliczna, nie myśl już o tym i się nie denerwuj. Pomyślisz potem, ok? Teraz się napijmy – rzekł Jimmy i wstał. – Takiego samego? – Wskazał szklankę.

Przytaknęła bezgłośnie. Chwilę później dostała kolejny alkohol i Jimmy spojrzał na zegar wiszący nad barem.

– No kurwa, i gdzie on jest? Miał być piątej – burknął i właśnie, jak na zawołanie, drzwi lokalu się uchyliły i do środka wszedł ubrany w czarną skórę i jasne jeansy facet po czterdziestce. Uśmiechał się, lecz gdy tylko dostrzegł Laurę, radość zniknęła z jego twarzy, ustępując miejsca złowrogiej minie. Dziewczyna tylko przełknęła ślinę i od razu pożałowała, że dała się namówić na to spotkanie. Koleś szybko podszedł do ich stolika i stanąwszy nad głową Jimmy'ego, rzucił do niego głosem rodem zza grobu:

– Miałeś być sam!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Imprezy ciąg dalszy – doszło dwóch nowych do kielicha. Emma wyraziła zgodę na wyjazd, Laura jeszcze kluczy. Frank został ponownie wyśmiany, a szala Laury przeważa na stronę Jimmy’ego. :)
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Ona już dawno była za Jimmym.:D
  • il cuore 2 miesiące temu
    /że Eema zdążyła już dobrze/ – Emma
    /ironizował Łysy, która nadal był/ – który
    /– Tak? A dlaczego o nie odbierasz?/ – coś nie teges
    /choć wspomnienie kłótni Frankiem nadal/ – z Frankiem
    /Odetchniesz trochę, wyluzujesz, no i będzie przecież z Emmą./ – będziesz
    /i gdzie on jest? Miało być piątej – burknął/ – o piątej

    strasznie to wulgarne&patola, asz mie rumieńce wystompiły na mym licu, fuj
    cul8r
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Dzięki, potem poprawię. Tak, to istna patologia. :D
  • Skorpionka 2 miesiące temu
    "Nie jest to dziewczynie przyjemny temat" - dla dziewczyny
    "wywalił oczy" - nie po polsku
    "w moment" - momentalnie
    "Wyjaśnię ci, jak wyjdziemy, ok? – sprostował spokojnie Jimmy." - wcześniej nie powiedział nic, co wymagałoby sprostowania.
  • Jezus Hitler 2 miesiące temu
    Kiedyś sąsiadka bardzo się śmiała ze mnie, że powiedziałem "udko". Ha ha, mówi się "łudko"! i patrzyła z politowaniem...
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Ok, sugestie przyjęte.
  • Skorpionka 2 miesiące temu
    Jezus Hitler Mówi się też kołudra, a nie kołdra, jak by się kto pytał.
  • Jezus Hitler 2 miesiące temu
    Skorpionka, jabułko słyszałem, kołudry nie, ale kordłę tak, kolega tak mówił, po czterdziestce dopiero się zorjentował :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania