Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Szare istnienie cz. 78

– Sue, nie przeginaj, dobra? – Zaśmiał się Jimmy i jego słowa natychmiast dały Laurze do myślenia.

Co za Zizi, jakaś pojebana, gorsza od Susan? – Zapytała w myślach Laura, widząc, że Amber na wieść o nieznajomej tylko przełknęła ślinę.

– No, mała, ja nic nie zrobię, ale mam nadzieję, że Zoe nie przyjedzie. Za kratami, gdy się dowiedzą, że dziewczyna pozwoliła zgwałcić inną dziewczynę… Oj, śliczna, lepiej, żeby Zizi nie przyjechała, bo jak się dowie, co suka zrobiła, nie wiem, jak to się skończy. I ona bardzo dobrze o tym wie – rzekł Jimmy, wskazując głową Amber – dlatego siedzi taka zasrana. Jestem bardzo ciekaw, o czym teraz myśli.

Laura się nie odzywała, po słowach chłopaka sama zaczęła obawiać się tej wizyty.

– Wiesz, co kiedyś zrobili takiej jednej, która zainicjowała gwałt na koleżance? Najlepszej koleżance, uwierzysz? Cztery laski dorwały sukę, wsadziły jej dupę butelkę po wódce, a potem podniosły do pionu i posadziły na krześle. Ciąg dalszy raczej nie trudno sobie wyobrazić. Nie wiem, co się stało z ta dziewczyną, ale słodko nie miała – spuentował Jimmy, wywołując na ciele Laury lodowaty dreszcz.

– Nic jej się nie stało. Znaczy nic… Miała jakieś obrażenia, bo ją operowali, ale nadal żyje i prócz tego, że chodzi teraz kanałami, ma się całkiem dobrze – wtrąciła Sue. – Ta suka – wskazała Amber – zna tę historię, bo to było na jej osiedlu, więc tym bardziej nie rozumiem, jak miała czelność. Pewnie myślała, że ujdzie jej to płazem, jak większość kurestwa, które w życiu zrobiła, a tu proszę – taka niespodzianka – dodała sucho blondynka, gasząc papierosa.

Włączona na głośnomówiący komórka wysłała już sporo sygnałów, lecz koleżanka Sue nie odbierała.

– No kurde, odbieraj, mała suko. – Zaśmiała się z sympatią dziewczyna.

– Kurde, ty tak na poważnie? – Rozradował się Jimmy. – No kurde, Sue. – Brechał, zmuszając Laurę do wesołości.

– Spierdalaj – odparowała Susan. – A może jednak zadzwonię po jakiś proszek? Niekoniecznie po koks, ale jakąś fetę? Małolaty nam popadają, a tak da się im po pięć dyszek i będą dłużej czynne. – Uśmiechnęła się szeroko.

– Nie!

– Jimbusiu, wyluzuj. I suce damy na boleści – szydziła dziewczyna.

– Cicha, nie wkurwiaj mnie, dobrze?! – Chłopak się zdenerwował.

– Laura? – Sue spojrzała na nastolatkę.

– Co to jest feta? – zapytała Laura, której humor powoli wracał.

Sue zarechotała na cały pokój.

– Poważnie?

– Poważnie, poważnie… – przedrzeźniał ją Jimmy, marszcząc wargę. – A skąd może wiedzieć? Nie każdy jest już tak zdezelowanym ćpunem i pijakiem, jak ty.

– O nieee, kochaniutki. – Sue pomachała palcem na boki. – Ja jestem smakoszem i testerem czasem, gdy wpadnie jakaś świeżynka – skwitowała, mając już na ustach uśmiech wielkości banana. – Tak, młoda, to był dobry pomysł, żeby zapalić – popatrzyła na Laurę ciepłym wzrokiem.

Chyba mocno wyluzowała, przez co brunetce ulżyło; akcja, gdy Sue biła Amber, wyglądała naprawdę nieciekawie.

– Feta to amfetamina – wyjaśnił Jimmy.

– Tak myślałam, ale nie byłam pewna – powiedziała Laura.

Atmosfera nieco się przerzedziła i dziewczyna znów poczuła się dobrze.

– Dobra, dzwonię ostatni raz, jak nie odbierze, trudno – rzuciła Sue. – Ale i tak się wkurwię – dodała z uśmiechem i ponownie wybrała numer koleżanki, przełączyła na głośnik i położyła telefon na stole.

 

– Czego? – syknęła od razu nieznajoma, chyba była podpita.

– Zizi, dlaczego nie odbierasz? Dochodzi siódma, a ty jeszcze śpisz? Czy śpisz już? – Zaśmiała się Sue.

– Widziałam, że dzwoniłaś, ale nie bardzo mogę gadać. Co jest, zatęskniłaś? – Zoe także się roześmiała.

– Jasne. Ale mam tu też dziwkę Czarną i chcę, żebyś przyjechała, pomogła mi ją przeorać. Faceci zmiękli i nie chcą.

– Co? – zapytała zdziwiona rozmówczyni.

– Sro. Zwinęłam sukę spod bloku i czeka na jebanko. Nie dam rady sama, przyjedź na wódkę.

– Nic nie rozumiem, możesz jaśniej? – warknęła Zizi, śmiejąc się pod nosem.

– Przyjedź, to ci wyjaśnię. I Zizi… są tu z nami dwie małolatki, więc grzecznie, ok?

– Małolatki?

– Dobra, wsadzaj dupę w taksówkę i dawaj do Jimbo. Zapłacę.

– Dobra, ale nie jestem sama. Jestem z Dori, kumpelą.

– W porządku. To ja idę po wódkę. Za ile będziesz?

– Do pół godziny.

– Ok, więc czekam. Suka Czarna też. Już nie może się doczekać, tak ją pizda swędzi. Nie miała jeszcze dziś bolca, więc szkoda mi się jej zrobiło i postanowiłam jej pomóc. I Zizi. Przywieź jaką fetę, jak masz, zapłacę. – Zachichotała Sue, przecinając Amber perfidnym wzrokiem.

Ta trzęsła się już cała, za nic nie potrafiąc opanować odruchów swojego organizmu.

– Dobra, to już się zbieram… zbieramy – rzekła Zizi i wyłączyła rozmowę.

– No, wytłuku, będzie ciepło, obiecuję ci. Jimbo, lej, bo potrzebna nam butelka. – poprosiła Sue, dołując Amber coraz bardziej. – Młoda, idziesz ze mną do sklepu? – spojrzała na Laurę.

– Nie wiem – wymamlała nastolatka.

Rozmowa sugerowała dosłownie wszystko, do tego głos Zoe wyraźnie mówił, że dziewczyna jest ostra, wredna i chyba zdolna do wszystkiego.

– Dobra, młoda, chodź. Zapalmy jeszcze tylko na drogę – Susan podała brunetce lufę.

– Ale dlaczego ja? Nie możesz iść z Emmą? – zapytała Laura, która bała się iść z Sue.

– Nie, nie mogę, poza tym widzisz gdzieś tu Emmę? Pal i idziemy!

– Śliczna, no idź z nią, przecież cię nie zje – wtrącił Jimmy, widząc, że Laura spanikowała.

– Nie chcę na razie palić – mruknęła brunetka.

Sue zapaliła sama, założyła czapkę i kazała Laurze podnosić tyłek. Dziewczyna, chcąc nie chcąc, wstała z miejsca i pokornie ruszyła za blondynką.

 

– Młoda, co jest? – zapytała Susan, gdy tylko wyszły z domu. – Przejmujesz się tą szmatą?

– No bo… bo ja nie chcę, żeby twojej koleżance odbiło, ona chyba jest porywcza – wywaliła wprost Laura.

– Jest, ale co z tego? I jest porywcza tylko wtedy, kiedy trzeba.

– Ale co wy chcecie jej zrobić? – dopytywała nastolatka.

Sue w odpowiedzi tylko cynicznie się uśmiechnęła. Laura się wyciszyła i w takiej atmosferze doszły do najbliższego marketu.

– Młoda, przestań już, bo zaczynasz mnie denerwować – upomniała Sue, widząc, że Laura zrobiła się bardzo niemrawa. – Dwa piwa – rzuciła do sprzedawcy.

Po chwili wzięła trunki i usiadły przy jednym z pięciu stolików na zewnątrz.

– Laura, posłuchaj mnie. – Susan spoważniała, gapiąc się na nastolatkę matczynym wzrokiem. – Boisz się o nią?

Laura przytaknęła głową.

– Zawsze jesteś taka miękka?

Sue mówiła bardzo łagodnie i z pełnym zrozumieniem, lecz mimo to Laurę bardzo stresowała ta pogadanka.

– Nie wiem, po prostu jestem… spokojna.

– To bardzo źle. Pomyśl, przypomnij sobie. Wiem, to nie jest miłe, ale wywal sobie w głowie calutki obraz tego, co się stało. Czy ona też była spokojna? Młoda, ja ci gwarantuję, że gdybym się w to wszystko nie wpierdoliła, ona nadal utrudniałaby ci życie, rozumiesz? Podobno Jimbo wysłał ci film z imprezy na działkach.

Ponowne kiwnięcie głową.

– Więc wiesz, co się działo, poza tym ja widziałam Jay'a, jak wygląda. Chłopcy bardzo się postarali, i co z tego? Widzisz, żeby coś dotarło do pustaka tej tępej kurwy? Dziś do ciebie zadzwoniła, pewnie myślała, że jak chłopaki oberwali, to sprawa jest zamknięta. Laura, daję sobie dwie ręce uciąć, dwie nogi i łeb, że gdyby szmata miała ponowną okazję, zrobiłaby ci to samo, rozumiesz? Ona jest nienormalna. – Sue upiła z kufla. – No… może nie na trzeźwo, bo jednak ma w świadomości to, co zrobiły chłopaki, ale jakby się nachlała, nie miałaby już żadnych zahamowań. Ona nie jest zdrowa, kumasz? Trzeba na oddział, i to jak najszybciej. Pij piwko. – Blondynka się uśmiechnęła i odpaliła papierosa.

Laura chwyciła szkło drżącymi lekko dłońmi. Sue ani na moment nie oderwała wzroku od dziewczyny, w końcu rzekła:

– Wiesz co? Muszę cię ostro upić, wtedy olejesz szmatę, przestaniesz się przejmować i jeszcze sama jej najebiesz. A może nawet nam pomożesz? Załatwimy fetę, mogę cię poczęstować, żebyś nam czasem nie upadła – zachichotała.

– Nie chcę.

– Spokojnie, Jimbo nawet nie załapie.

– Ale ja żartowałam... i nie boję się Jimbo. – Laura skromnie wygięła usta.

– Ok, ale jakbyś się namyśliła…

– Na pewno nie omieszkam cię poinformować – rzuciła luźno nastolatka..

Sue się zaśmiała i zapytała:

– Dochodzi dwadzieścia po ósmej, a ty nadal nieźle wyglądasz. Masz mocną głowę?

– Raczej nie.

– No ale w sumie podliczając wszystko, nie wychlałaś aż tak dużo. Choć i też niemało. No i zioło, powinnaś leżeć i kwiczeć. Naprawdę, godne podziwu.

– Bo jak patrzę na tę sukę, to nic mnie nie rusza. Ona wyprze wszystkie pozytywy, i te psychiczne, i te używkowe – stwierdziła niespodziewanie Laura.

– Masz absolutną rację – przyznała Sue. – Młoda, wiesz? Powinnaś zawsze taka być. Jak chcesz, masz gadanę i wychodzi z ciebie wredna suka. Moja krew – podsumowała blondynka.

Laura nie odniosła się do tej informacji. Zadzwonił telefon Susan, która po odebraniu rzuciła krótkie: – spoko, już idę – i na tym zakończyła rozmowę.

– Idziemy, laski już są. – Spojrzała na Laurę.

Poczuła się dziwnie, lecz nie dyskutowała, tylko upiła jeszcze łyk, zostawiła pół pełnego kufla i pośpiesznie wyszła z Susan z knajpy. Zakupiły jeszcze po drodze wódkę i gdy dochodziły już do Jimmy’ego, nastolatka zauważyła siedzące na ławce znajome Susan. Natychmiast się spięła. Widząc je, od razu ogarnęło ją przeczucie, że dzisiejszy dzień nie skończy się dobrze, przynajmniej dla Amber.

Jedna, mniej więcej jej wzrostu, farbowana na kolor ciemnej miedzi, szczupła długowłosa dziewczyna siedziała na ławce i popijała piwo, natomiast druga, o pół głowy od niej wyższa, ścięta na jeżyka blondynka stała i rozmawiała przez telefon. Nastolatka od razu zadała sobie pytanie: „która to Zizi?”. Podeszły bliżej i gdy „chłopczyca” je zauważyła, od razu zakończyła rozmowę. Ruda siedziała niewzruszona, uśmiechając się szeroko do Sue, więc Laura dostała właśnie odpowiedź.

– Kurwa, umawiasz się i spóźniasz? Co to ma być? – Dziewczyna ruszyła tyłek.

– Cześć – mruknęła miło Sue, uścisnęła kumpelę i przedstawiła z drugą z dziewczyn.

– Co ty, zatrudniłaś się jako opiekunka? Od kiedy to zadajesz się z dziećmi? – Zaśmiała się Zizi, stresując Laurę jeszcze bardziej.

– Ziz, wyluzuj, małolatka jest w porządku. Bądź grzeczna – ostrzegła z sympatią Susan. – Poza tym to dupa Chudego, więc uważaj, bo złoi ci skórę – dodała wesoło.

Laura stała jak na szpilkach. Dopiero z bliska przekonała się, że nawet, gdyby nie wiedziała, że są to dziewczyny z marginesu, ich wygląd od razu by ją o tym poinformował.

Dori całą szyję wytatuowaną miała w jakieś niezrozumiałe motywy, do tego dochodziły oczywiście dziwnie ścięte włosy, a dzieła dopełniały kolczyki, których miała chyba z dziesięć. Zizi prezentowała się mniej zjawiskowo, aczkolwiek pokryta tatuażami cała lewa ręka i dwie, „wymalowane” pod lewym okiem, czarne łezki mówiły bardzo dużo, a chłopięce ruchy i bardzo pewny siebie wyraz twarzy stawiały kropkę nad „i”. Jedyne, co należało do rzeczy normalnych, była malutka, wetknięta w nos dziewczyny, srebrna kuleczka.

– Młoda. – Szturchnęła ją Susan i Laura podskoczyła, zaskoczona. – To Dori, a to wariatka Zizi – wyszczerzyła się skrupulatnie. Nie dygaj.

Dziewczyny nie podały nastolatce ręki, lecz machnęły w jej stronę głowami.

– Masz fetę? – zapytała Sue.

– Nie mam, pusto.

– Kurwa…

– Ej, no co tam?! – Z drzwi wyłoniła się nagle głowa Jimmy’ego i po Laurze spłynęła nieopisana ulga.

– Jimbo, w mordę, tysiąc lat! – Zizi zerwała się z miejsca i zaraz wisiała na szyi chłopaka.

– Dobra, chodźmy, wóda się grzeje. – Sue spojrzała na Laurę. – Zapraszam – Wskazała ręką Dori drzwi i zaraz cała piątka skryła się we wnętrzu domu.

Miko natychmiast powitał ich radośnie, skacząc w kółeczko i warcząc zabawnie. Laura pierwsza poszła na obstrzał, lecz po chwili zaatakowane zostały również obie nieznajome.

– Piękny. Twój? – zapytała Zizi, patrząc na bruneta i głaszcząc psa.

– Nie, Laury.

Gdy już piesek został wygłaskany z każdej możliwej strony, postanowił sobie pójść i pozwolić dziewczynom spokojnie przejść do pokoju. Nie zdążyli nawet postawić stóp w salonie, gdyż Zizi, spojrzawszy na Amber, uderzyła głośnym, obłąkanym śmiechem. Sue widząc jej radość, także delikatnie zachichotała.

– O, kurwa, kto cię tak urządził? – zakrzyknęła z zachwytem ruda, skubiąc włosy starszej z brunetek.

Ta milczała, tkwiąc ze spuszczoną głową. Zoe chwilowo dała jej spokój i skierowała wzrok na Emmę, która siedziała już z Billym w sąsiedztwie Amber. Spojrzenie miała bardzo nieprzychylne i zimne, aczkolwiek podobnie, jak w stosunku do Laury, kiwnęła delikatnie głową w stronę pary. Laura nieco się zdziwiła, była pewna, że przybyszka podobnie, jak z pozostałymi, zna się z chłopakiem.

Oboje odpowiedzieli jej jedynie nikłym, niepewnym uśmiechem.

– No co? Gdzie ta wódka? – zapytała Zizi, wciąż zerkając na Amber i namiętnie szczerząc się do Jimmy’ego.

Wciąż milcząca Dori grzecznie przysiadła stojącym obok Susan krześle, co Laura odebrała jako definitywną ciszę przed burzą. Mina dziewczyny była bardzo trudna do zinterpretowania, ni to obojętna, ni chłodna, nie wiadomo, jaka. Wywoływała lęk i mnóstwo spekulacji i znaków zapytania, a odpowiedź tylko jedną: „będą kłopoty”.

Jimmy zniknął w sypialni, z której powrócił po chwili z drugim krzesłem, stawiając go w miejsce połamanego.

– Siadaj – Uśmiechnął się do Zoe.

– Nie chcę, tak mi dobrze – odparła radośnie dziewczyna i znów zawisła nad Amber, która zrobiła się już blada jak ściana. – Ucięli ci język? Zadałam ci pytanie – fuknęła szorstko.

– Sue – wydusiła natychmiast Amber.

– Co Sue?

– Sue obcięła mi włosy.

Laura od razu zauważyła, że zachowanie Amber, odkąd Zizi pojawiła się na horyzoncie, zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Fakt, przy Susan także była spanikowana i zagubiona, lecz teraz przeszło to w definitywne przerażenie. Głos jej drżał, dzielnie dotrzymując kroku całemu ciału, a odwagi do uniesienia twarzy nadal brakowało.

– Pijemy! – zarządziła Susan, podając spłoszonej Laurze kieliszek i szklankę. – Em, Dori. – Po kolei spojrzała na obie panie.

Koleżanka Zizi nie potrzebowała zbytniego zaproszenia, Emma natomiast ani drgnęła; to wszystko zaczęło wyglądać, jakby Zizi wprowadziła jakiś niezrozumiały reżim, całkowicie ostudzając atmosferę.

– Młoda, no co ty? Wymiękasz? Po Laurze bym się tego spodziewała, ale po tobie? – Zarechotała Susan, częstując Emmę przyjaznym spojrzeniem.

– Nie – mruknęła nastolatka, podnosząc tyłek.

– Zizi, kurwa, usiądź, straszysz małolaty – warknęła Sue, krzywiąc usta w dziwnym grymasie.

– Jaaa? – Zoe uniosła brwi. – W życiu – dodała, po chwili jednak zajęła miejsce obok Dori. – Nie boisz się aplikować z dzieciakami? – zapytała.

– Wyluzuj, powiedziałam, małolatki dużo mogą. Nie spinaj się, nie masz powodu – odparła Sue. – Zapalimy? – Uniosła w górę skręta.

– Nie, czyżbyś nie wiedziała, że nie przepadam? Ale Zapała chętnie zajara, nie? – Zaśmiała się, szturchając łokciem kumpelę.

Billy parsknął śmiechem, najwidoczniej rozbawiony przezwiskiem krótkowłosej dziewczyny.

– Jasne. – Dori odzyskała mowę i zaraz otrzymała używkę, aby sekundy później puszczać z ust kłęby dymu.

Nie widać było, aby w jakikolwiek sposób przejęła się reakcją chłopaka, a i uśmiech w końcu zagościł na jej obliczu.

– A może dropsa? – Zizi dumnie wyszczerzyła zęby.

– Nie masz proszku, a masz piguły? Nie mogłaś przy okazji załatwić? – burknęła niezadowolona Sue.

– Dostałam te piguły w ramach długu. Mam je już tydzień i zjadłam dopiero jedną – wyjaśniła Zizi. – Fajne, przytulne, miłe… – wymądrzała się.

Wciąż pałała zadowoleniem, aczkolwiek cały czas spoglądała na Amber z dość zastanawiającym wyrazem twarzy. Wyglądała jak drapieżnik czający się do ataku, Laura miała wrażenie, że w pewnym momencie, ni z tego ni z owego zerwie się z miejsca i rzuci na dziewczynę.

– Śliczna – szepnął Jimmy, objąwszy nastolatkę. – Co się dzieje?

– Nic.

– Nic? Przecież widzę. Śliczna, wyluzuj, wszystko będzie ok. Zizi to spoko laska, jeśli nie zaleziesz jej za skórę – uspokajał chłopak

Starał się być przekonującym, lecz Laura nadal czuła się nieswojo. Zoe miała w sobie coś dziwnego, coś tajemniczego i intrygującego, a wręcz demonicznego. W mniemaniu Laury, mimo iż była niska, szczupła i dość krucha, wyglądała nad wyraz groźnie.

– Ty ją tak obiłaś? – Zizi zwróciła się do Sue, dotykając swoich ust.

– Przyjebałam jej krzesłem – zarechotała Susan.

– Krzesłem? – Zdziwiła się Zizi. – I jeszcze chcesz ćpać? I tak już nieźle ci się miesza; poza tym nie szkoda ci było krzesła? – podsumowała, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. – Kto jara, bo więcej nie dam – ironizowała wesoło.

Palący skorzystali z poczęstunku, gdy w tym czasie Sue zdążyła polać już kolejne działki. Laura nie czekała, tylko sama wstała i szybko wypiła.

– Oooo, mała załapała smaki. – Ucieszyła się Susan.

Jimmy wstał, zabrał od Amber pustą szklankę i już chciał robić kolejnego drinka, lecz Zizi znienacka wyrwała mu naczynie i postawiła na samym końcu stołu.

– Tylko mi nie mów, że zamierzałeś zrobić tej kurwie kolejnego drinka? – zapytała diabolicznie, w okamgnieniu tracąc swój uśmiech.

– Dobra, nie wymyślaj – odburknął Jimmy, ale chyba nieco się pogubił.

– Wiesz co, ruro? – ruda zwróciła się do Amber.

Ta nadal siedziała jak sparaliżowana, w milczeniu przyjmując wszystkie słowa dziewczyny.

– KURWA, SPÓJRZ NA MNIE, JAK DO CIEBIE MÓWIĘ!

Towarzystwo natychmiast ucichło. Amber niepewnie podniosła głowę, lecz nadal nie patrzyła na Zoe, desperacko uciekając wzrokiem po każdym zakamarku pomieszczenia.

– Wiesz, że wiedzą o tobie nawet pod celą? Cicha, to wcale nie jest złośliwa plotka, że dziwka się puszcza, ona naprawdę jebie się na potęgę, do tego z cudzymi facetami z tego, co mi wiadomo. Więc nie jesteś jedyna, kurwisko wypina, gdzie tylko może i komu może – stwierdziła sucho dziewczyna.

– Przecież wiem. – Zaśmiała się Susan. – Chociaż z jednej strony jestem jej wdzięczna, żeby nie nabiła się na jego pal, do tej pory nie widziałabym, w jak pięknym stylu ta męska kurwa wali mnie po rogach. Dobrze ci chociaż było? – Spojrzała na Amber. – Bo w łóżku jest niezły, ale ciebie być może puknął tylko, aby puknąć... Byle jak. – Zaśmiała się.

Cisza.

– Co przeskrobała, że tu siedzi? – odezwała się niespodziewanie i zupełnie beznamiętnie Dori, która mimo wypalenia dość sporej ilości trawy, znów miała chmurną minę.

Laura natychmiast się spięła, nie chciała, aby Susan mówiła o tym, co się stało. Było jej wstyd.

– Zapytaj jej – odparła Sue, wskazując głową Amber.

– Czy Mnich o tym wie? – wtrąciła Zoe.

– Nie wie.

– To nie przejdzie gładko.

– Wiem, ale tym będę martwić się później – zaśmiała się Susan.

– Wiesz, że dziewczyny czekają na ciebie? I nie tylko w karnym, na śledczym też. – Zizi wznowiła zabawę. – Jesteś gwiazdą pierdla, myślę, że jak się w końcu powalisz, zrobisz tam nie lada karierę. Lepiej więc, żebyś jednak odzyskała język, przyda ci się – drwiła wesoło, przywracając ustom szeroki uśmiech.

Amber milczała jak zaklęta, próbując opanować drżenie ciała.

– Kurwo, mam wstać? – syknęła wreszcie gorzko zniecierpliwiona Zizi.

– Nie. – Mdłe słowo wyszło z ust wystraszonej dziewczyny.

– Sue, polejesz? – zapytała zagubiona Laura, która miała coraz większą ochotę się napić i zagłuszyć niemiłe emocje.

– Jasne.

Chwilę później alkohol zniknął w gardłach imprezowiczów, lecz Zoe nie odpuszczała.

– Co przeskrobałaś prócz tego, że jebiesz się z cudzymi facetami?

Amber uparcie milczała, więc Zizi wstała. Dziewczyna nerwowo się poruszyła, Zoe jednak jej nie zaczepiała, tylko minęła obojętnie i zniknęła w kuchni.

– Jimbo, masz coś do żarcia?! – krzyknęła po chwili, więc brunet wstał i poszedł do znajomej.

Podenerwowanie Laury wezbrało na sile, nie czuła się dobrze bez chłopaka. Spojrzała na Emmę, lecz ta jakby odleciała gdzieś myślami, bo siedziała sztywno w objęciu Billy’ego, milcząc i gapiąc się gdzieś w przestrzeń.

– Zjecie coś? – Jimmy wystawił głowę przez próg.

– Dopiero teraz pytasz, jak już wychlaliśmy na pusto połowę butelki? – syknęła z uśmiechem Sue. – Gospodarz z ciebie pełną gębą.

Jej mina przybrała już całkowicie inną postać, co znaczyło, że była już w mocno wskazującym stanie, podobnie Emma, której błyszczały oczy. Zizi wróciła z talerzem wędlin i postawiwszy go na środku stołu, zajęła swoje miejsce.

– Co u Mnicha? – zapytała, kierując wzrok na Amber.

– Dobrze – wystękała dziewczyna.

– Ja może być dobrze? Przecież facet nie może godnie żyć, mając siostrę – kurwę. – Zoe wznowiła zaczepki. – Nie rozumiem, jak możesz robić mu tak śmierdzącą opinię. Masz tylko szczęście, że jest poważany i wzbudza respekt, dlatego twój temat nie jest poruszany, choć ja na jego miejscu zamknęłabym cię w piwnicy i wypuszczała tylko w nocy… na siku. Naprawdę podziwiam jego cierpliwość.

– Z Jay'em też się puknęłaś? I z Tobym? – zapytała chłodno Sue.

Jimmy pojawił się z pieczywem, które znalazło swoje miejsce obok mięsa i zaraz usiadł obok Laury, ponownie otulając ją w pasie.

– Z Tobym? – Zizi wytrzeszczyła oczy. – Z tym małym, niewartym splunięcia wątłym pryszczem? No ale w sumie nic dziwnego – jaka panna, taki adorator, cały egzystencjalny śmieć w jednym worku – warczała, nakręcając się coraz bardziej. – A Jay? Chudy, wybacz, ale ten wynalazek ma jeszcze szczęście, że żyje. Wiesz, jakiego kwasu ci narobił, wiesz, że dawał ci lewy towar? Pod celą wieści szybko się rozchodzą, szybciej niż na wolności. Nie wiem, czy dotarło do ciebie, ale chłopaki chciały cię łamać, masz tego świadomość? Żeby nie Rachel, która wyjaśniła, że proszek należy do Jay'a, już wegetowałbyś na intensywnej terapii. Jeszcze jej chyba miłość nie przeszła.

– Że co? – Jimmy aż otworzył usta. – Jak to lewy?

– Normalnie, dziwne, że się nie zjarałeś. Przecież oboje wiemy, od kogo brał, dlatego wiadomo, że pyłek był dobry, więc skąd ta afera? Jak kurwa zaczęła go chrzcić, bo mu do ćpania było za mało, to tak się to skończyło. I myślę, że naprawdę powinieneś podziękować Rachel, laska uratowała ci dupę. A tak poza tym to gdzie w ogóle jest Jay?

Laurze powietrze stanęło kołkiem, temat z każdą chwilą robił się coraz bardziej niesympatyczny, nieuchronnie zbliżając się do wyjawienia prawdy. Spojrzała na Sue – wyglądała bardzo zastanawiająco. Zdenerwowanie zaczęło narastać, lecz bała się odezwać.

Zaczęły się kombinacje, żeby wziąć Jimmy’ego na stronę i zagadać, aby poprosił Susan o dyskrecję. Na to jednak też brakowało odwagi, nie chciała, aby uznali, że szepcze o czymś za ich plecami. Znajdowała się w towarzystwie, w jakim się znajdowała i obawiała się, że mogliby odebrać to jednoznacznie.

– Laura. – Jimmy kolejny raz zareagował.

– Wszystko ok.

– Co się dzieje?

Laura spojrzała na nieznajome, lecz te chwilowo zajęte były dyskusją z Susan.

– Jimmy, ja nie chcę, żeby Sue cokolwiek mówiła – przyznała się w końcu.

– Śliczna, ja rozumiem, ale co mogę zrobić? – zapytał Jimmy. – Laski jak się do czegoś uczepią, to żeby je powstrzymać, musiałbym je związać. Maleńka, przepraszam cię, ale naprawdę nie miałem pojęcia, że to wszystko wymknie się spod kontroli, że Sue zadzwoni do Zoe. Choć mogłem się domyślić. Jest pijana, nosi ją, powinienem to przewidzieć – tłumaczył się zakłopotany chłopak.

– Jimmy, pojadę do d…

– CO ZROBILI?! – huknęła nagle Zizi.

Laura natychmiast spojrzała w tamtą stronę – Zoe wpatrywała się w nią jak w obraz, z totalnym, jak to zinterpretowała, niedowierzaniem.

– To, co mówię, za sprawą tej suki oczywiście. – Sue także zerknęła na nastolatkę, a następnie na Amber.

Laura struchlała, lecz nie miała czasu na zdołowanie się, bo Zizi zerwała się z miejsca i błyskawicznie znalazła przy starszej z brunetek.

– CO, KURWO, ZROBIŁAŚ?! – wydarła się, uderzając dziewczynę z pięści w twarz. – CO SZMA-TO ZRO.-BI-ŁAŚ?! – grzmiała, z każdym wypowiadanym słowem zadając kolejne soczyste ciosy.

Przerażona Amber mogła tylko zasłonić głowę.

– Chodź tu, kurwa! – Zizi chwyciła ją za włosy, ściągnęła z kanapy i mocnym pchnięciem powaliła na ziemię. – Trzymajcie ją! – nakazała koleżankom, które już stały obok.

Dziewczyny się nie patyczkowały – Dori w okamgnieniu przycisnęła kolanem głowę ofiary, a Susan ręce.

– Puszczajcie mnie! – krzyknęła spanikowana Amber, nieporadnie wierzgając na ziemi.

– Trzymaj jej nogi – rzuciła Zoe, zupełnie ignorując jej prośby i gdy Sue zmieniła miejsce uchwytu, ruda bez ceregieli zaczęła rozpinać jej spodnie.

– Kurwa, puszczajcie! – powtarzała się Amber, lecz przyblokowana już nie wiła się tak mocno, mogła jedynie machać zabawnie rękoma.

Zizi w okamgnieniu rozpięła jeansy dziewczyny, które sekundę później z gracją znalazły się przy kostkach, po czym wstała i wzięła ze stołu swoją pustą butelkę po piwie.

– Kurwa, zostawcie mnie! – Amber nie odpuszczała, wtedy Zoe zdjęła jej adidasa, a następnie skarpetkę.

– Kurwa, zamknij się – warknęła, wpychając materiał w usta brunetki. – Zobaczymy – Zaśmiała się, unosząc w górę brązowe opakowanie.

– Jimmy – wydusiła zszokowana Laura, delikatnie szturchając chłopaka.

– Mała, nie wpierdalaj się, proszę, dobrze ci radzę – mruknął ozięble brunet, choć sam wyglądał na nie lada zaskoczonego.

Laura natychmiast zrozumiała, że jeśli on, chłopak spod ciemnej gwiazdy nie chce się w to mieszać, to widocznie ma ku temu dobry powód. Spojrzała na przyjaciółkę – siedziała jak posąg, nie odrywając wzroku od dziewczyn. Amber nadal próbowała się uwolnić, wypychając z zatkanych ust niewyraźne pomruki, ale im bardzie się rzucała, tym mocniej Dori przyciskała jej głowę. Zizi nie czekała długo, po chwili mocno ścisnęła butelkę i wepchnęła, a raczej usiłowała wepchnąć ją w dziewczynę, lecz naszpikowane stresem, spięte ciało Amber uporczywie nie przyjmowało intruza. Zizi jednak nie odpuszczała, ale dalszym ciągu jednak nic nie uzyskała, gdyż butelka zniknęła w środku jedynie nieco poniżej szyjki. Wyglądało to dość zabawnie, bo mimo iż schowała się tylko trochę, to teraz zabawnie sterczała w ciele ofiary.

Laura była przerażona, lecz nadal patrzyła na to wszystko, jakby coś hipnotycznie przykuwało jej wzrok. Zoe spróbowała kolejny raz i gdy ponownie nie uzyskała rezultatów, zerwała się z miejsca i z psychopatycznym: – Kurwaaa! – agresywnie kopnęła w dno butelki, mijając się nogą o centymetry od twarzy Susan. Teraz butelka już nie stawiała oporu i weszła prawie cała. Targnięta bólem Amber wydała z siebie dziki, stłumiony ryk i wygięła się w łuk, uwalniając z oczu wielkie jak grochy łzy. Zszokowana Laura zakryła usta rękoma i natychmiast odwróciła głowę.

– Kurwa, Zizi! – zagrzmiał Jimmy.

– Zamknij mordę – odwarknęła dziewczyna, po czym przykucnęła przy Amber i łapiąc ją za twarz, wykręciła jej głowę.

– Taka rozjebana dziunia i nie przyjmuje po piwku? – Zaśmiała się.

Brunetka milczała, zalewając się łzami.

– Co, kurwo, miło? – zapytała wściekle Zoe, gniotąc policzki dziewczyny. – Miło, szmato? Rozumiesz, dziwko, czym jest gwałt? Zgwałcił cię ktoś?! Nie?! A mnie tak, rozumiesz, więc dobrze wiem, co czuje wtedy kobieta! Szmato skurwiała, powinnaś mi jeszcze podziękować za moje miłosierdzie, mogłam wsadzić ci tę butelkę w dupę, tak, jak załatwiłaś tę dziewczynę. Jedynie za względu na Mnicha, tylko, kumasz? – katowała ofiarę, bezlitośnie wykręcając jej twarz. – A może jednak powinnam ci pokazać – stwierdziła nagle, po czym sprawnie wyjęła szkło z ciała Amber i jednym, płynnym ruchem przekręciła ją z pleców na brzuch.

Ta zaczęła panikować już na całego, rzucając się histerycznie i tak mocno, na ile tylko było ją stać.

– Kurwa, laski! – Jimmy w końcu poderwał się z miejsca i migiem doskoczył do dziewczyn, wyrastając wprost przed nosem rudej.

– Odwal się! – burknęła ostrzegawczo Zizi.

– Kurwa, Zizi, już wystarczy, opanuj się. – Brunet nie odpuszczał, łapiąc ramiona dziewczyny. – Pomyśl o Mnichu… POMYŚL!

– Dobra, może faktycznie wystarczy, dziwka chyba zrozumiała – wtrąciła Sue, podnosząc się z podłogi.

Zizi chyba jednak nie zamierzała dać za wygraną, bo zgrabnie wyminęła Jimmy’ego i za sekundę znów kucała przy Amber, trzymając w uścisku jej szyję.

– Wstawaj, szmato.

– Zizi – Jimmy ponowił próbę, próbując odizolować ją od brunetki.

– Kurwa, odpierdol się w końcu! – zagrzmiała Zoe, agresywnie odpychając chłopaka. – Wstawaj, powiedziałam – ponowiła rozkaz, zaglądając w oczy przerażonej ofierze.

Pchnięta strachem Amber podniosła się z podłogi, wykrzywiając usta w łapiącym za serce grymasie. Zizi zupełnie olała jej cierpienie i szarpnąwszy dziewczynę za szyję, poprowadziła w stronę Laury.

– Na kolana, suko – warknęła i popchnąwszy ją mocno, rzuciła jak lalkę przed nastolatką.

Umordowana Amber miała niemałe problemy z wykonaniem polecenia, po chwili jednak udało jej się uklęknąć przed Laurą. Ta była już kompletnie skołowana, a teraz, widząc przed sobą Zizi i zupełnie poniżoną prześladowczynię, spłoszyła się totalnie.

– No? Na co czekasz? – fuknęła Zizi, pochylając głowę Amber do samych stóp Laury.

– Przepraszam – wydusiła poszkodowana.

– To wszystko?

– Przepraszam – powtórzyła Amber, nie mając najwidoczniej pojęcia, o co chodzi Zizi i co robić.

– Całuj, kurwo.

Laura siedziała jak na szpilkach, zdrętwiała od stóp do głów, bojąc się chociażby poruszyć palcem. Amber bez sprzeciwu w okamgnieniu ucałowała oba adidasy nastolatki, po czym strachliwie wyprostowała się na kolanach.

– No! Pięknie teraz wyglądasz – rzekł znienacka Billy, ryknąwszy śmiechem.

– To wszystko? – kontynuowała Zizi, lecz już puściła Amber i stanęła równo na nogach.

– Wybaczysz mi? – wystękała Amber, lecz słychać było, że ciężko przechodzą jej przez gardło te słowa.

– Może wypijemy? – wtrąciła niecierpliwiona Sue.

– Młoda? – zapytała wymownie Zizi, wgapiając się w Laurę.

– Dobrze, wybaczam, ale skończmy to już, proszę – powiedziała cicho nastolatka, nie wiedząc, jak inaczej zakończyć tę chorą akcję.

– Do kąta, suko, i rozbieraj się. – Zizi pchnęła nogą Amber i spokojnie ruszyła w stronę stołu. – No nie wierzę, nie wierzę – mamrotała, siadając obok Susan.

– Rozbieraj się? – Sue pytająco spojrzała na znajomą.

– Rozbiorę kurwę i wywalę na ulicę – wyjaśniła sucho Zoe.

– Co? Nie ma takiej opcji, zaraz dzwonię do Tony’ego – oznajmiła zadowolona blondynka.

– Dobra, nieważne, muszę się napić – rzekła byle jak Zizi i opierając się luźno na krześle, chwyciła w dłoń swój kieliszek.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Dwie kolejne do towarzystwa. Atmosfera się zagęszcza i jeszcze trochę, a zabraknie tlenu, bo dym go przyćmi. Teraz, to nawet ja już chyba Amber współczuję – będzie grubo, bo dziewczyny normalne nie są, a jak jeszcze odpalą mózgi… :)
    Jimmy sobie nie radzi, jeśli chodzi o zapanowanie nad tym, co akurat trwa. To jego „Spokojnie, nic się nie stanie”, to tylko puste słowa. Nie myśli nad tym, co mówi i jakie mogą być tego skutki. Jak na faceta, jest za bardzo rozstawiany po kątach i niewiele z tym robi. Billy to już zupełnie. :(
    Sue za bardzo wszystko podkręca i stawia Jimmy’ego w niezręcznych sytuacjach. Z jednej strony, chęć zemsty chłopaka na Amber, z drugiej, przyjaźń z Chrisem. Z trzeciej, nie chce wyjść na mięczaka przed dziewczynami, z czwartej, nieme błaganie Laury, aby tego nie robił.
    Jimmy jest między młotem, a kowadłem i nie stawia go to w dobrym świetle, zwłaszcza w oczach Laury, która ewidentnie ma dość tej szopki. Na jej miejscu bym z Jimmym nie wyjeżdżała. Będzie miała ciężkie życie i naszpikowane niespodziankami – niestety niemiłymi.
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    A ja bym wyjechała. :D Jimmy nie bardzo chce bronić Amber, dlatego tego nie robi. I wcale mu się nie dziwię. A może boi się Zizi? XD
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    ZielonoMi, powiem ci, że coraz barwniejsze elementy wprowadzasz do towarzystwa.😁. Frank jeszcze będzie, czy zapił się na śmierć?
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Joan Tiger Miało być bez spojlerów. :D Chciałaś przecież "barwniejsze elementy", więc proszę bardzo. I współczujesz Amber, więc chyba "elementy" się sprawdziły. :D Frank będzie, ale to już końcówka. Wrzucę coś innego. Nieskończone, ale mam nadzieję skończyć. Może
    opowi mnie zmotywuje i weny trochę da. xd
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    ZielonoMi, no gdzie, jaki spojler? Zaginął w akcji, to pytam.😅 No, dochodzimy do finału wielkimi krokami. :) Ciekawe, czy kogoś uśmiercisz...
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Joan Tiger Sadystka. xd;)
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    ZielonoMi, pacyfistka się odezwała.🤣😘😘
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Joan Tiger 😅
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Zielonka, zamilkłaś, więc przeczytałam cd. na Lol. Zwieraj pośladki i pisz zakończenie, bo tamto, to jakaś porażka. Pootwierane furtki, jak być numer 2 planowała napisać. 😘😁😡
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Bo miałam pisać, trochę wymęczyłam i pomysły zblakły. Czasu ostatnio brak, a Pani niecierpliwa.🤣 Na Lolu bez korekty, toż to obciach tam czytać.
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    A inne zakończenie? Też nic do głowy nie przychodzi, jak jest brak weny, nie ma na to rady.🥶
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    ZielonoMi,a no niecierpliwa, bo fajnie było, wciągnęło i nagle otwieram księgę, a tu kartek brak.😆
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Joan Tiger Miałam trochę zamieszania w domu, jutro już by było.
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    ZielonoMi,spoko. Myślałam, że urwiesz, jak "Niepokorną".😚 No, widzisz, jak psychofanka sie martwi o autorkę.😚
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Joan Tiger Nie urwałam, chcę popisać jak cholera, ale nie wychodzi.☹

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania