Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Szare istnienie cz. 39

Minęło już na pewno ponad dwadzieścia minut, a Frank nie wracał i Laura zaczęła się już zastanawiać, gdzie go wcięło. Do tej pory chyba nie miała pojęcia, że jest u jego sąsiadów, bo skąd mogła wiedzieć?

– Mogę dostać wody? – zapytała wracającą właśnie Jenny.

Za chwilę dostała butelkę soku ze słomką, którą blondynka jej przytrzymała.

– Młoda, masz kaca, czy jak? – Zaśmiała się, czym jeszcze bardziej zawstydziła nastolatkę.

– Przepraszam – mruknęła brunetka.

– No przestań. Laura, wyluzuj się w końcu. Zjesz coś? Dałabym ci spróbować Frankowego gulaszu, ale był tak smaczny, żeśmy wszystko zjedli. Chłopak się narobił, a sam tylko liznął. – Cieszyła się. – On naprawdę lubi gotować i umie to robić.

– Wiem. – Nastolatka w końcu się uśmiechnęła. – Gdzie jest Frank?

– Nie wiem, dwadzieścia po dwunastej, nie ma go już pół godziny. Może zaszedł do domu – odparła Jenny.

– Do domu? – Laura nic nie zrozumiała.

– No tak, mieszka dwa domy dalej.

Dziewczyna była kompletnie zaskoczona, dom chłopaka pamiętała.

– Jesteśmy na Lake Avenue, no ale przecież skąd mogłaś wiedzieć. Połóż się, a ja zrobię herbaty z cytryną, ona lepiej zabija suszę. – Jenny szeroko się uśmiechnęła, pomogła Laurze polec na sofie i zniknęła w kuchni.

Brunetka przysypiała, lecz powoli znowu zaczynała czuć ból, który z minuty na minutę stawał się coraz większy i dziewczyna z tego wszystkiego zaczynała już się pocić. Wstydziła się przyznać, więc ponownie zaczęła chlipać w poduszkę, co Jenny w mig wyłapała.

– Laura, znowu cię boli? – Ukucnęła.

Dziewczyna poruszała głową.

– To dlaczego nic nie mówisz?

Zrobiła zastrzyk nie mniej fachowo, niż David i wywaliła przyrząd do torby. Po kilku minutach dziewczyna przysnęła, nie słysząc, kiedy Frank wrócił. Chłopak bez słowa usiadł przy kuchennej wyspie, był jakiś dziwny.

– Co się stało? – zapytała w końcu gospodyni, dając mu drinka.

– Nic! – fuknął.

Jenny dała spokój i usiadła obok.

– Sorry – mruknął. – Mogę nalać jeszcze? – Wskazał pustą szklankę.

– Jasne.

Chłopak napełnił literatkę i stanął przy stole, widocznie wkurwiony. Druga szklanka zniknęła tak szybko, jak pierwsza i zaraz miał w ręku trzecią. Już nawet nie chował wódki, tylko postawił na blacie.

– Co się stało? Nie chcesz pogadać? – Jenny stanęła obok i napełniła swoje szkło.

– Kurwa, musiałem się nadziać na jaśnie pana. Nawet z siostrą spokojnie pogadać nie mogłem, bo musiał się zatrzymać, żeby pokazać swoje ego! „Co tu robisz? Co? Skończyły ci się fundusze i ciągniesz od siostry?” i tym podobne pieprzenie. Nawet nie słuchałem, tylko sobie poszedłem. No co za gnój – wkurzał się brunet, oparłszy się biodrami o blat.

– Przestań się przejmować, nie ma czym. – Jenny ponownie chwyciła jego dłoń i mimo że znowu miło odczuł ten dotyk, nadal był zły.

Chłopak zamilkł i po chwili stało się coś, czego dziewczyna na pewno by się nie spodziewała – Frank się wyprostował i czule ją pocałował. Nie odsunęła się, natychmiast odwzajemniła pocałunek. Otulił ją w pasie, mocniej przysuwając do siebie. Objęła chłopaka za szyję. Z każdą chwilą pocałunek stawał się coraz bardziej drapieżny, w końcu brunet podniósł byłą za pośladki i posadził na stole. Szczepili się ustami jeszcze mocniej. Gdy Jenny wjechała dłońmi pod jego koszulkę i przejechała paznokciami po plecach, lekko zadrżał i jeszcze bliżej przysunął jej biodra do siebie. Zdjął dziewczynie koszulkę i ręka w mig powędrowała pod stanik. Jenny cicho westchnęła. Całowali się coraz namiętniej, w końcu, gdy dziewczyna także pozbyła się jego górnego stroju, zdjął ją z blatu i ułożył na leżącym w kuchni, puchatym dywaniku. Zadarł bieliznę i przyssał się do piersi.

Opanowała ich totalna ekstaza. Nie patrzyli na to, co robią i że Laura, która może ich usłyszeć, jest za ścianą, byli gdzieś indziej.

Przechodził z lewej piersi na prawą, wywołując u blondynki coraz to inne odgłosy, w końcu zsunął jej spodenki i ręka podążyła do intymności dziewczyny. Teraz Jenny wydała z siebie bardziej wymowny odgłos, lekko się naprężając. Masował ją subtelnie i gdy była już widocznie pobudzona, wszedł w nią delikatnie. Westchnęła i wplotła palce w jego włosy, lekko je ścisnąwszy.

Ruszał się powoli, lecz z każdą chwilą robił to szybciej i w końcu wsuwał się już w nią do samego końca, wydobywając z siebie nie mniej entuzjastyczne dźwięki. Byli tak pobudzeni, że zbliżenie trwało bardzo krótko, po kilku minutach chłopak wyślizgnął się z blondynki i padł delikatnie na jej ciało, ciężko oddychając.

Leżeli tak kilka chwil.

– Frank. Co myśmy zrobili? – zapytała w końcu Jenny, dziwnym przytłumionym głosem.

– Nie wiem, przepraszam – mruknął brunet, wstał i nerwowym ruchem nalał wódki do szklanki.

Jenny zniknęła w łazience. Gdy wróciła do kuchni, zrobiła drinka sobie. Frank czuł się jak skończony idiota, więc wyszedł ze szklanką i nachylił się nad Laurą – spała. Dopiero teraz doszło do niego, co zrobił. Czuł się dziwnie, nie wiedział, gdzie wleźć, co powiedzieć, jak w ogóle się zachować, podobnie Jenny, która także przyszła do salonu i w milczeniu usiadła w fotelu...

 

– Ja nie zajdę, nie sam – stwierdził Jimmy, gapiąc się pretensjonalnie na Chrisa.

– Diablo, idź, zobacz, czy jest – powiedział blondyn, odwracając się do siedzącego na tylnym siedzeniu wielkiego gościa, obok którego siedział drugi, podobnej postury typ.

Chłopak wysiadł i po chwili pukał do drzwi Jimmy’ego, ale nikt nie otwierał. Zapukał drugi raz, również bez rezultatu, w końcu wrócił do wozu.

– Nie ma cwela, na pewno kręci się po centrum. Jest po trzynastej, przecież on nie wysiedzi na dupie. Już się pewnie nawalił i szuka kolegów albo wrażeń.

Chris poczęstował skrętami towarzyszy i sam odpalił.

– To jak szuka, to powinien na mnie czekać. Przecież po to przyjechałem, żeby mu tych wrażeń dostarczyć. – Zaśmiał się blondyn, odpalił silnik i ruszył w kierunku miasta. – Spokojnie, cwelu, znajdziemy cię – odgrażał się podjarany trzydziestolatek, operując uśmiechem od ucha do ucha.

Przejechał prawie całe centrum, a Jaya nie widać.

– Jedź do „Trzech Diabłów” on często tam siedzi – rzekł Jimmy.

Po chwili Chris parkował pod lokalem.

– Kto idzie za mną? – Zaśmiał się, coraz bardziej rozbawiony i zadowolony, wysiadając.

Jimmy udał się z kumplem w kierunku pubu. Blondyn nie patrzył na gości, na obsługę, tylko na bezczelnie wszedł do pubu ze skrętem w dłoni i zaczął rozglądać się za bratem Jimmy'ego, tego jednak nigdzie nie było. Barman chciał wyjść zza lady, aby zwrócić uwagę chłopakowi, ale stojący obok drugi pracownik szybko przytrzymał go za fraki, gadając coś po cichu. Chris nawet tego nie zauważył.

– No kurwa, i gdzie ta ciota? Mój baseball chce poruchać – oświadczył zadowolony, wciąż rozglądając się za Jay'em. – Nie ma go, spierdalamy stąd. Jimbo, myśl, gdzie ta kurwa mogła pójść? – rzucił, wracając za kółko.

– Nie mam pojęcia, może być wszędzie.

– Dobra, załatwisz sprawę, a potem pokrążymy, zobaczymy i przy okazji kupimy wódkę – zadecydował blondyn i ruszył w kierunku domu Laury.

Na miejsce dojechali po kwadransie i Jimmy z Chrisem opuścili pojazd.

– On pracuje, może go nie być – stwierdził brunet, ale po chwili stali już przed drzwiami dziewczyny, do których Jimmy agresywnie zapukał.

Travis właśnie wybierał się do pracy, więc drzwi otworzyła Emma i gdy zobaczyła Jimmy’ego, do tego w towarzystwie wytatuowanego od stóp do głów chłopaka, natychmiast zbladła, a ręce zaczęły drżeć.

– Tak? – wydusiła.

– Jest Travis? – rzucił brunet bez jakichkolwiek emocji.

– Zaraz go zawołam – oznajmiła nastolatka i migiem schowała się w środku.

Niemal biegiem weszła do salonu, gdzie chłopak kończył się ubierać i stanęła przed nim jak zmora, z niezidentyfikowaną miną.

– Travis, to chyba ten gość, do tego z jakimś kryminalistą. Pytają o ciebie, nie wychodź! – spanikowała.

Chłopak postawił oczy w słup, ale zaraz ruszył do drzwi, choć także odczuwał lęk.

–Travis, nie idź! – Przerażona dziewczyna wyskoczyła mu przed nosem, widok obu panów totalnie ją rozstroił.

– Oni nic mi nie zrobią... tak myślę. Czegoś chcą, wyjdę, pogadam, dowiem się, o co chodzi. Uspokój się – Travis odsunął przyjaciółkę.

– Nie idź! – nalegała Emma, łapiąc ratownika za rękę.

– Emma, puść mnie – Chłopak się zdenerwował. – Wszystko będzie ok, przecież i tak chciałem z nim pogadać.

– Ale nie dziś, nie teraz, jest ich dwóch. Proszę cię! – apelowała nastolatka.

– Będzie dobrze. – Travis się uwolnił się i ponownie ruszył do drzwi.

Już go nie zatrzymywała. Gdy wyszedł, Jimmy od razu wyskoczył:

– Ile można na ciebie czekać?

– Szykuję się do pracy – odparł gospodarz, próbując być opanowanym, ale lęk momentalnie wzrósł.

– Co z Laurą?

– Źle.

– Kurwa, co to znaczy: „źle”? Nic mi to nie mówi. Może coś więcej? Co jej zrobili?

– A co, nie wiesz? Przecież byłeś w szpitalu. – Travis się zirytował i mimo strachu, poniosło go trochę.

– A skąd mam wiedzieć?! Kurwa, mów, bo nie mam czasu! – ryknął Jimmy, chwytając ratownika za fraki i przyciskając do ściany.

– Zostaw! – huknął Chris i natychmiast odciągnął kumpla od chłopaka. – Co z nią? – zapytał o wiele spokojniej.

– Zgwałcili ją, pobili i nie wiadomo, co jeszcze! Zadowolony? – zagrzmiał Travis.

– Jak się czuje? – zapytał Jimmy, z nieco większym opanowaniem.

– A jak może się czuć? Nic nie pamięta, wszystkiego się boi, jest źle.

– Pokaż mi jej telefon.

– Po co?

– Pokaż, kurwa, i nie dyskutuj! – nakazał szorstko brunet i znów chciał ruszać na chłopaka, ale blondyn go powstrzymał.

– Poczekaj – rzekł Travis i schował się w domu.

Od razu zaatakowała go Emma, z milionem pytań w oczach. Ratownik wziął z regału komórkę i ze słowami: „spokojnie, zaraz wracam” wyszedł do chłopaków. Dał telefon Jimmy’emu, który szybko znalazł film i natychmiast go włączył. Stał jak słup, gapiąc się w ekranik, a jego mina z chwili na chwilę stawała się coraz bardziej niepojęta. W końcu film się skończył.

– Zajebię tę kurwę! – ryknął, wcisnął komórkę w dłoń Travisa i szybkim krokiem ruszył do wozu. – Kurwę zajebię, zapierdolę, kurwaaa! – klął jak szewc, ze łzami złości, a może żalu w oczach, po czym wsiadł i z całej siły trzasnął drzwiami wozu. – Szukaj tego cwela, szukaj jebanej dziwki! – darł się.

– Spokojnie, znajdziemy go. Kupmy jakąś wódkę – rzekł Chris i ruszył.

– Kurwa, jebana suka! – ryczał Jimmy. – Nie, no ja go, kurwa, zostawię w tym lesie. Rozbiorę, wypiję wódkę, wyrucham tą samą, pobitą butelką, aż mu dupę rozchlasta, a potem wywiozę do miasta i wypierdolę na środku ulicy, ale przedtem wyjebię mu na czole: „jestem pierdolonym gwałcicielem”! – przeklinał wściekły brunet, aż Chris z niedowierzaniem spojrzał w jego stronę. – Ja mu, kurwie, pokażę, co to znaczy jebać w dupę. Tak mu się słodko zrobi, że do końca życia zapamięta, co to anal! Kurwaaa! – Jimmy nie mógł darować. – Czemu jej, kurwa, stamtąd nie zabrałeś?! – zaatakował kierowcę.

– A skąd mogłem wiedzieć, że była z tobą, a nie że ją tam przywlekli?!

– Zatrzymaj się, jest sklep – poprosił, a raczej zawarczał Jimmy i szybko wysiadł z auta.

Zamaszystym krokiem wszedł do środka i podszedł do lady.

– Sześć razy litrową Skyy i dwie paczki Marlboro – burknął, zły.

Facet mu zapakował, chłopak zapłacił pozostałością z kasy, którą ukradł gogusiowi i zaraz opuścił sklep, natychmiast wsadzając fajkę w zęby. Wsiadł do auta z taką samą manierą, z jaką wysiadł i od razu poczęstował papierosem towarzyszy. Chwilę później już ciągnął z butelki, po czym podał ją Chrisowi.

– Prowadzę.

– Trzymajcie – odwrócił się i wręczył całą butelkę chłopakom z tylnego siedzenia. – A ta kurwa, Toby, to co?! Też, dziwka, oberwie. Amber jest w domu? – Jimmy spojrzał na Chrisa.

– Nie ma.

– Czyli są na stadionie, jedź tam!

Blondyn ruszył i po kilkunastu minutach dojechali na miejsce. Brama była wyłamana, więc chłopak wjechał do wewnątrz i zaparkował przy samych schodkach prowadzących na trybuny. Już z auta słyszeli wesołe śmiechy, które tylko podnosiły brunetowi ciśnienie.

– Idziecie? – zapytał pasażerów z tyłu. – Możecie poczekać i popić, zaraz wrócimy – dodał i wysiadł z Chrisem z wozu.

Od razu zauważyli na górze Amber z dwiema koleżankami, Toby’ego i jakiegoś gościa, którego nie znali. Jimmy z wódką w ręku wściekle ruszył po schodach, a Chris w milczeniu za nim, uśmiechając się pod nosem. Brunet szaleńczo wpadł na górę i z całej siły trzasnął Toby’ego butelką w twarz, aż mu wykręciło głowę.

– Co, kurwo?! Znalazłeś sobie kumpla?! – zawył.

Chris stanął przy schodkach, oparł się o barierkę i spokojnie odpalił papierosa.

– Jimmy, no co ty? – miauknął zszokowany młodzik.

– Gadaj, kurwa, bo zatłukę cię tu jak psa! – wrzasnął Jimmy i znów się zamachnął.

Toby schował głowę, ale chłopak już go nie uderzył, wisiał tylko nad nim, oddychając szybko.

– Chudy... – wtrąciła Amber.

– Nie wpierdalaj się! – warknął Chris i dziewczyna zrobiła totalnie ogłupiałą minę.

– On mnie poprosił, żebym z nim pojechał.

– I co, kurwa, fajnie było patrzeć, jak mnie napierdala?! – Jimmy pociągnął z butelki, którą zaraz zakręcił, ponownie chwytając za szyjkę, jakby zamierzał drugi raz uderzyć młodzika.

– A co miałem zrobić? – jęknął małolat, totalnie wystraszony.

– A po co z nim jechałeś?

– Kurwa, boję się go, co miałem zrobić? – fuknął Toby i w tym momencie dostał w twarz.

– Taaak, boisz się? Ale jakoś potem bardzo dobrze się z nim bawiłeś, nie wygląda mi to na strach.

Młodzik zamilkł, już chyba nie wiedział, co powiedzieć.

– No co, kurwa, milczysz?! Przecież taki z ciebie bohater i twardziel... do kobiet, a teraz co?! Nie masz nic do powiedzenia?!

Cisza.

– Dobrze się bawiłeś, jak ją biłeś i gwałciłeś?

Sedzący obok koleś kręcił się i kręcił, w końcu już chciał wstać i chyba się ulotnić.

– Siedź – mruknął Chris i chłopak migiem wrócił na miejsce.

– Pytałem o coś! – grzmiał Jimmy i małolat znów oberwał, tym razem z pięści.

– Nie – powiedział cichutko Toby.

– Nie? Nie przejmuj się, widziałem ten film. W sumie dobrze, że go nagrała, będę wiedział, za co mam tłuc i jak tłuc. – Brunet się uśmiechnął.

Toby’emu ręce latały już na wszystkie strony zwłaszcza, że obok stał Chris, którego chłopak panicznie się bał.

– Fajnie poznęcać się nad bezbronną dziewczyną, zgwałcić ją, pokopać, co? Mów, kurwo! – Toby znów oberwał z pięści.

– Nie.

– To co, jedziemy? Też ci dziś pokażę, że gwałt to dobra zabawa, tylko od tej drugiej strony. Twojemu przyjacielowi również. A zresztą, po co ja mam wam pokazywać, skoro macie siebie? – Jimmy się uśmiechnął i w tym momencie Chris głośno się roześmiał. – No to co, wstawaj, jedziemy – nakazał radośnie, popijając z butelki.

– Przepraszam – wydusił młodzik, totalnie przerażony.

– No wstawaj, wstawaj – ponaglał Chris.

Toby nie ruszał się z miejsca, trząsł się tylko cały.

– No wstawaj, kurwa, nie mam czasu! – ryknął blondyn i dopiero wtedy młokos podniósł się z krzesełka.

– Proszę was, przepraszam – próbował jeszcze, malutki już teraz bohater.

– Idziemy – nakazał Chris i Toby ruszył po schodkach, a chłopaki za nim. – O której będziesz w domu, bo nie mam klucza? – zapytał blondyn siostrę.

– Nie wiem.

– Dobra, zadzwonię.

Po chwili, przy akompaniamencie jeszcze trzech bezowocnych próśb małolata, doszli w końcu do Forda i Chris otworzył tylne drzwi.

– Diablo... – machnął głową i chłopak wysiadł. – Wskakuj – Spojrzał na młodzika, który totalnie spanikowany wsiadł do auta i wtedy dryblas wrócił na miejsce.

– Masz, napij się. – Diablo podał mu flaszkę, więc chłopak, bojąc się przeciwstawić, napił się odrobinę. – Umyłeś dziś zęby? – zapytał kolos.

Toby nie odpowiedział, słowa kołkiem stały mu w gardle.

– Bo nie mam gumki, więc wolę, żebyś miał czystą mordę – oświadczył Diablo i wszyscy obecni ryknęli głośnym śmiechem. Auto nadal stało.

– Daj – poprosił Chris i zaraz pociągnął z butelki raz i drugi.

– I co, boisz się? – zapytał Jimmy.

– Taaak – wykrztusił, a raczej wystękał młodzik.

– Tak? Ona też się bała, ale miałeś to w dupie, nie? I co, miło być teraz na jej miejscu?

– Nieee.

– No pewnie, że nie, bo z tobą zabawimy się trzy razy cieplej – rzucił brunet, dołując chłopaka coraz bardziej. – Też ją zgwałciłeś, czy tylko Jay?

Cisza.

– Mów, kurwa! – ryknął Diablo, klepiąc Toby'ego po policzku.

– Tak.

– No, cenię sobie szczerość. – Zaśmiał się Jimmy. – A ty czemu stoisz? – zapytał kierowcę.

– Zaraz pojedziemy, jeszcze wcześnie. Około trzeciej szybciej dorwiemy go w mieście.

– Ale to był jego pomysł, ja w ogóle nie chciałem – rzucił małolat i teraz już się rozpłakał.

– Przestań pierdolić, bo rzygać mi się chce – warknął Jimmy, popijając.

– Mam dla ciebie gumkę – rzekł nagle do mięśniaka Chris.

– Spoko.

– Dobra, jedziemy – rzucił kierowca i odpalił silnik.

 

Do centrum dojechali bardzo szybko i Jimmy z Chrisem ponownie skierowali się do wcześniejszego pubu, ale i tym razem brata bruneta w nim nie było.

– Co robimy? – zapytał blondyn.

– On tu będzie przed szesnastą – rzucił nagle Toby, myśląc chyba, że to mu w czymś pomoże.

– O kurwa, ale konfident z ciebie! Czekaj, Jay ci da, niech się tylko dowie! – zarechotał kierowca i Toby zdołował się jeszcze bardziej.

– Dobra, poczekamy. Ale to jeszcze godzina, nie chce mi się tu stać tyle czasu, jedź jeszcze raz do mnie.

Podjechali pod dom bruneta, ale i tym razem nikogo nie było, wrócili więc pod knajpę. Jimmy coraz szybciej osuszał butelkę i był już lekko podcięty, co tylko wzmagało jego nienawiść i gniew.

– Wiesz, jak teraz wygląda ta dziewczyna? – Znów uczepił się młodego. Czy ty, kurwa, nie masz sumienia, żeby tak bić kobietę, ty kurwo zajebana?!

Toby się nie odzywał.

– No mów, gnoju, bo zaraz się przesiądę i będziesz się modlił, żeby Diablo tam wrócił! – zagrzmiał brunet.

– Ja nie chciałem, byłem pijany, przepraszam, naprawdę – mamrotał Toby.

– Pijany? Co mi tu pierdolisz, tłumaczysz się wódką?!

– Nie.

– Co jeszcze robiliście? Bo nie wierzę, że przez tyle czasu tylko raz ją zgwałciliście, prócz notorycznego kopania oczywiście.

– Nic.

– Gadaj, kurwa, pókim dobry, bo naprawdę zaraz skończy się moja cierpliwość – warknął Jimmy i otworzył następną butelkę. – Łysy, wypiliście? – zwrócił się do drugiego z typów.

Kumpel uniósł do góry pustą butelkę.

– Trzymaj – Jimmy podał mu nową. – Przeszło ci już? – Brunet uderzył w śmiech.

– Po tej flaszeczce trochę mi lepiej – odparł naćpany jeszcze nieco typek, co wyjaśniało jego wcześniejsze milczenie. – A to to co? – spojrzał na Toby’ego.

– To nasz dziwka na dziś. Tylko nie chce powiedzieć, czy mył zęby, ale Christopher ma gumy, więc nie ma biedy – Roześmiał się Diablo. – Ty... masz jeszcze palenie? – Szturchnął kierowcę, który pisał sma-a.

– Kurwa, co mnie tykasz? Nie widzisz, co robię?! – Chris rozdarł się tak głośno, jakby kumpel popełnił zbrodnię. – W schowku.

Po chwili w aucie już unosiła się chmurka narkotycznego dymu.

– Dajcie trochę dziwce, przyjemniej będzie jej się pracować. – Zarechotał Diablo.

Toby, chcąc nie chcąc, zaraz zapalił, przez co jeszcze bardziej się zdołował.

– Wiesz co? – Jimmy wznowił temat. – Żeby była zdrowa, wziąłbym ją dziś z nami, żeby popatrzyła sobie, jak jej oprawcy stają się ofiarami, ale niestety... doprowadziliście ją do takiego stanu, że chuj wie, kiedy dojdzie do siebie – warknął. – Oj, dziwko, obiecuję ci, że dziś będziesz przeklinał ten dzień, w którym dotknąłeś tę dziewczynę, rozumiesz?

– Jimbo! – Ożywił się nagle Łysy i Jimmy się obejrzał. – Jest twój braciszek. – Kumpel wskazał głową na wprost.

Niczego nieświadom Jay szedł sobie spokojnie drugą stroną ulicy.

– Mnichu, jedź! – nakazał Jimmy i Chris zaraz zakręcił na przeciwległą stronę, po czym podjechał do chłopaka.

Szybko wysiedli i przestąpili mu drogę, a Diablo otworzył tylne drzwi.

– Wsiadaj – rozkazał Chris, wskazując Forda.

– Nie – burknął Jay, myśląc chyba, że jak jest wśród masy przechodniów, nic mu nie grozi.

– Na razie grzecznie proszę – warknął Chris, popalając papierosa.

– O co ci chodzi, o tamtą sprzeczkę? – Jay spanikował.

– Kurwa, wsiadaj, do chuja ciężkiego. – Diablo chwycił chłopaka za fraki i zaraz wepchnął do auta, po czym sam wsiadł, ledwo się już mieszcząc. – Mnichu, jedź gdzieś blisko, gdzie nie ma ludzi, trzeba tę kurwę przekwaterować do bagażnika. Ciasno tu.

– Chris, o co chodzi? – dopytywał się spłoszony Jay, a strach tylko wzmagał fakt, że Toby także siedział w tym samochodzie.

Jimmy nie wytrzymał.

– Jeszcze się, kurwo, pytasz, o co chodzi?! – Chciał go uderzyć, ale nie dosięgnął. – Ja ci, kurwa, dziś pokażę, o co chodzi.

Auto zatrzymało się miedzy dwiema kamienicami i Chris otworzył klapę. Diablo wyciągnął Jay'a za fraki i pchnął przed siebie.

– Właź, kurwa! – ryknął i kiedy chłopak posłusznie schował nogi i ręce, dryblas zatrzasnął maskę.

Wrócili na miejsca i samochód ruszył. Młodzik siedział w totalnym szoku i ze strachu już coraz ciężej łapał powietrze, w końcu Diablo się zdenerwował.

– Kurwa, czego sapiesz, jeszcze nikt cię nie posuwa. – Zaśmiał się.

– On już przygotowuje się psychicznie. – syknął Jimmy. – Albo ćwiczy. Nie chce rozczarować swojego kochasia, prawda, dziwko? – Zarechotał brunet.

– Nie musisz ćwiczyć, ja nie jestem wymagający. – Łysy objął małolata ramieniem. – Weźmiesz z połykiem i wystarczy, to raczej nie jest trudne.

– Ale on uczy się romantycznych wydechów, no jak się zaprezentuje drugiej kurwie, jak nie będzie odpowiednio ładnie stękał? Kochaś zaraz pomyśli, że nie jest usatysfakcjonowany – szydził Jimmy, śmiejąc się wesoło.

– Jimbo, gdzie jedziemy? Do lasu? Bez sensu, jak zamierzasz pić tam wódkę? Jedźmy na działki, zresztą to ich klimaty, oni lubią się tam zabawiać – rzekł Chris. Jest tam pełny asortyment, kieliszki, szklanki... ale nie kupiliśmy nic do żarcia.

– Po drodze będzie jeszcze sklep, to się coś kupi.

– Wiesz co? Tylko się nie wkurwiaj, dobra? Bo nic nie powiem – rzucił nagle Chris, dziwnym tonem, co w jego przypadku było dość niespotykane.

– Dajesz.

– Ona prosiła mnie o pomoc, ale ja, kurwa... no nie wiedziałem, do chuja... nie wiedziałem – oznajmił blondyn.

– Dobra, teraz to i tak już nie ma znaczenia – warknął Jimmy. – Przeleciałeś ją? – wyjechał nagle Chris i bruneta nieco przytkało.

– A czy to ważne? – mruknął.

– Aha, jasne... – Chris wymownie się uśmiechnął i w tej chwili zatrzymał pojazd.

Zrobili zakupy w okamgnieniu.

– Ty! Znasz tę laskę, która otworzyła nam dziś drzwi? – zapytał nagle kierowca.

– To chyba jej najlepsza kumpela, a co?

– Fajna była, mogliśmy ją wziąć. Impreza bez kobiet jakiś mi nie podchodzi. Zresztą jak tamta nie może, to niech chociaż jej koleżanka sobie popatrzy. Powinna być zadowolona, że ktoś ma jednak na uwadze jej przyjaciółkę, jak myślisz? – kombinował upalony Chris.

– To zawracaj – rzucił podpity Jimmy i Chris ruszył w drogę powrotną.

Do domu Laury dojechał bardzo szybko, lecz tam zastali tylko zamknięte drzwi.

– No i co? Wielka lipa. – Wkurwił się blondyn.

– Pewnie jest na basenie, typek jest ratownikiem. Dawaj tam – rzucił Jimmy.

Gdy już dojechali, znów obaj weszli do ośrodka, nie kupując oczywiście biletu, dlatego natychmiast wyrósł przed nimi ochroniarz.

– A panowie dokąd? Kupiliście bilety?

– Koleś, my tylko na chwilę. Będę płacił dwie dychy, jak zaraz wychodzę? – warknął Chris.

– No, niestety – odparł bramkarz, będąc w dalszym ciągu bardzo grzecznym.

– Dobra, Jimbo, ja zapłacę, a ty idź; mnie się zaraz wystraszy. – Zaśmiał się blondyn i wrócił do kasy.

Jimmy bardzo szybko znalazł dziewczynę, która widząc go już z daleka, od razu się zdenerwowała. Siedziała niedaleko stanowiska Travisa i piła piwo. Podszedł do niej i przykucnął.

– Jak masz na imię? – wyjechał na początek, uśmiechając się od ucha do ucha.

– Emma – mruknęła, nie wiedząc kompletnie, co się dzieje.

Podszedł Travis.

– Czego od niej chcesz? Zostaw ją w spokoju – rozkazał, ale Jimmy jakby go nie słyszał.

– Lubisz swoją przyjaciółkę? – ciągnął brunet.

– Tak.

– Słyszałeś, co powiedziałem?! – ryknął ratownik.

– Wyrywaj stąd, chcę tylko pogadać – warknął Jimmy, nie podnosząc się z miejsca, ale Travis ani drgnął.

Emma trzęsła się już cała. Chłopak wznowił temat.

– Chodź ze mną – poprosił bez ogródek.

Zszokowanej dziewczynie natychmiast stanął w oczach obraz gwałconej Laury, tylko z że nią w roli głównej.

– No ubieraj się i chodź, nie bój się. Chcę, żebyś zobaczyła, jak kończą oprawcy twojej koleżanki. Nic ci się nie stanie, no i mój kumpel chce cię poznać. – Jimmy wyszczerzył się jeszcze mocniej, co tylko wzmogło zdenerwowanie blondynki.

– Dzwonię na policję! – rzucił Travis.

– Nie radzę – odparł brunet, nie spojrzawszy nawet na chłopaka. – No to co? – Przenikał Emmę wzrokiem.

– Nie chcę, zostaw mnie w spokoju.

Travis pogadał coś przez szczekaczkę i nad głową Jimmy’ego zaraz pojawił się Chris.

– Co jest?

– Ciągnie ją gdzieś, zabierz go stąd – rzekł zdenerwowany ratownik.

– Dobra koleś, wychodzimy.

– Jak to „wychodzimy”? – Brunet stanął na baczność. – Zapłaciłem za bilet i grzecznie sobie rozmawiam, więc co to znaczy: „wychodzimy”?

– Idź, gościu i mnie nie denerwuj – fuknął ochroniarz.

Przemyśl moją propozycję – rzucił Jimmy i chcąc, nie chcąc, ruszył za potężnym chłopakiem. Ten przed wyjściem oddał mu pieniądze i z uśmiechem na twarzy odprowadził wzrokiem za bramę.

– I co? – wyjechał od razu brat Amber, gdy kumpel wrócił do auta.

– Braciszek ślicznej wjebał mi się w interes, a laska ostro spanikowała – wyjaśnił wesoło Jimmy. – Może daj sobie spokój, innym razem ją zgarniemy, zresztą i tak nie dorównuje Laurze, więc mała strata – szydził.

– O której zamykają? – Chris spojrzał na zegarek – siedemnasta dwie.

– O szóstej.

– Poczekamy.

– Kurwa, będę tu stał prawie godzinę?! – Jimmy się wkurzył.

– Poczekamy.

W tym momencie usłyszeli stukot w bagażniku. Chris odjechał i zatrzymał się przy lasku, gdzie płakała Laura i gdzie nie było ich już widać.

– Jakiego chuja on chce? – zapytał Jimmy.

– Może lać. Idź, Diablo, wypuść go, jeszcze narobi mi syfu w wozie – warknął Chris i chłopak wysiadł, po czym otworzył bagażnik.

– Czego?! – zagrzmiał.

– Kurwa, lać mi się chce.

– To wyłaź i migiem!

Jay załatwił potrzebę na poboczu i zaraz wyjechał:

– Czego on ode mnie chce?

– Właź, kurwa, nie będę tu z tobą dyskutował – warknął Diablo i w tym momencie Jay biegiem ruszył przed siebie.

Jimmy wiedząc, że z racji postury Diablo go nie dogoni, zerwał się i natychmiast ruszył za nim, z Chrisem za plecami. Biegał bardzo szybko, więc już po kilkudziesięciu metrach dorwał brata i skacząc mu na plecy, powalił na ziemię. Chłopak był jednak o wiele silniejszy, więc natychmiast zrzucił z siebie bruneta. Nie zdążył jednak nawet dobrze wstać, bo Chris momentalnie powalił go z powrotem i zaczął kopać po żebrach.

– Kurwo niemyta, wycieczek ci się zachciewa?! – zawył, tłukąc gościa jak wariat, w końcu Jimmy go powstrzymał, odsuwając lekko do tyłu.

– Zostaw, chcesz go tu pogrzebać?

– A co, kurwa, będzie mi spierdalać?!

– Dawaj go, wracamy.

Podnieśli typa za fraki i po chwili byli przy wozie. Przed zamknięciem w bagażniku Jay oberwał jeszcze od Diablo z kolana i wtedy dopiero schowali go wewnątrz.

– Która godzina? Długo jeszcze? – zapytał zniecierpliwiony Łysy.

– Piętnaście po.

– Do cholery, Mnichu, chcesz tu siedzieć do szóstej?

– Fajna cipka, może da zamoczyć? – Zaśmiał się Chris.

– I może będziesz pytał? – Roześmiał się Łysy.

– Co ty, kurwa, chcesz mnie obrazić?! – Chris natychmiast się odwrócił. – Co ty myślisz, że ja jestem Jay?!

Cisza.

– No mów, kurwa! – wrzeszczał zirytowany kierowca.

– Nie myślę, ale jak już chcesz poruchać... – mruknął Łysy, który ewidentnie się pogubił.

– Wypierdalaj z mojego samochodu!

Kompletnie zdezorientowany chłopak wysiadł i ruszył w kierunku przystanku. Jimmy patrzył na Chrisa z niedowierzaniem, lecz ten zaraz wysiadł.

– Łysy, wracaj! – krzyknął.

Olbrzym zawrócił i wsiadł do auta.

– Nigdy więcej tak nie mów – mruknął blondyn i odpalił papierosa.

Na tym akcja się skończyła. Małolat ciągle niespokojnie kręcił się na fotelu, w końcu Diablo rzekł:

– Ty, kurwa, wierci się i wierci, chyba nie może się doczekać. To może go nie męczmy, co? – Zaśmiał się i zaczął rozpinać rozporek.

Toby zbladł. Po chwili Diablo już siedział z fujarą na wierzchu i czekał, nie odzywając się słowem. Minęła minuta, dwie, lecz młodzik nie reagował, w końcu dryblas z całej siły rąbnął go w potylicę.

– No, piękna, długo mam czekać?

– Proszę cię – wymamlał młodzik.

– Ona na pewno też tak mówiła, prosiła, i co zrobiłeś? – wyjechał Jimmy

Milczenie.

– No więc? – burknął brunet.

– Nie chcesz gumki? – wtrącił wesoło Chris.

– A chuj tam. No? na co czekasz? Ciągnij, maleńki, szybciutko – ponaglał Diablo, lecz nadal bez reakcji. – Kurwo, ssij, bo zaraz nie dojedziesz do tych działek, tylko tu cię wywlokę i zcwelę, rozumiesz?! – ryknął kolos, chwytając za włosy przerażonego młokosa. – Jedziesz, suko! – grzmiał, przyciskając twarz chłopaka do swojego przyrodzenia.

Wystraszony Toby w końcu zamknął oczy i wziął penisa do ust. Szarpnął nim odruch wymiotny i chciał zaraz wypuścić członka, ale Diablo ściskał go za włosy, nie pozwalając mu się wyzwolić i po chwili zaczął ruszać głową małolata. Chłopak zaczął się krztusić, więc dryblas odpuścił, lecz nadal go trzymał.

– Ciągniesz sam, czy dalej ci pomagać?! – zapytał.

Toby przytaknął, wtedy Diablo go puścił. Młodzik w asyście konwulsji męczył się około dziesięciu minut, w końcu olbrzym ponownie chwycił go za włosy i strzelił mu nasieniem prosto w usta, po czym szybko zatkał je dłonią.

– Połykaj – nakazał.

Toby kilka chwil bez powietrza w końcu połknął cały ładunek i natychmiast szarpnęło go na wymioty.

– Wywal go stąd, zarzyga mi samochód! – ryknął Chris, więc Łysy migiem wysiadł i wywlekł młokosa na zewnątrz.

Ten natychmiast zwymiotował, padłszy na kolana, Diablo w tym czasie dążył już się ubrać.

– No dobra, to teraz mogę się napić i zapalić – oznajmił zadowolony i jak powiedział, tak za chwilę zrobił.

Młodzik nadal klęczał, nie mogąc opanować konwulsji i siedział tam dobre kilka minut, w końcu Łysy krzyknął:

– Ej, mała, szybciej tam!

Toby wytarł się ręką i roztrzęsiony, wrócił do auta.

– Przyzwyczaisz się. – Zaśmiał się Diablo, obejmując go ramieniem. – Napij się, zapal, wyluzuj. – Podał mu flaszkę i papierosa.

Młodzik łapczywie przyssał się do butelki, lecz ręce latały mu w tej chwili jeszcze gorzej, niż Laurze w domku. Z odpaleniem papierosa też miał spore problemy, więc Diablo mu pomógł, śmiejąc się do rozpuku.

Przesiedzieli jeszcze kilkanaście minut, wyśmiewając się z młodzika, w końcu z basenu zaczęli wychodzić ludzie, lecz Emmy wśród nich nie było.

– Cicho! – nakazał Chris. – Rozglądajcie się.

– Ona wyjdzie z tym Travisem, dopiero po jego pracy – oznajmił Jimmy.

Chris spojrzał na zegarek – osiemnasta dwie.

– Kurwa, to o której to nastąpi? Wódki mi się chce – warczał.

– Nie wiem. A ty co, zakochałeś się? – Zarżał brunet.

– No pewnie, w mokrej cipce – odparł wesoło Chris i w tym momencie Travis z Emmą opuścili obiekt. – Diablo, idź z Jimmym, ten wielki może zaraz wyjść.

Chłopaki szybko wysiedli i za chwilę przestąpili drogę parze. Ratownik zdębiał, podobnie nastolatka.

– Chodź – rzekł Jimmy, chwytając rękę blondynki.

– Zostaw ją – ruszył na niego Travis, ale zaraz został zatrzymany przez olbrzyma.

– Puść mnie – spanikowała dziewczyna, ale brunet zaraz objął ją w pasie i poprowadził przed siebie. – Zostaw mnie! – Dziewczyna zapierała się nogami, ale to nic nie dało.

– Puść ją! – darł się Travis, lecz mógł się sobie drzeć, za chwilę Jimmy doszedł do wozu.

Serce nastolatki waliło jak szalone, była już pewna, że spotka ją to samo, co Laurę.

– Puść mnie, proszę cię – apelowała, lecz Jimmy milczał.

– Mnichu, otwórz bagażnik, jak się tu wszyscy zmieścimy? – zapytał Łysy.

– Przecież druga dziwka już tam nie wlezie, jak chcesz to zrobić? Wołaj Diablo, odjedziemy, to pomyślimy – odparł Chris.

Emma w tym momencie wyrwała się chłopakowi i chciała uciekać, jednak w mig ją złapał i ponownie postawił przy aucie. Blondynka nie miała tak płochliwego charakteru, jak Laura, lecz obecny strach powodował, że i jej powoli zaczynało zbierać się na płacz.

– Wsiadaj – nakazał brunet.

Dziewczyna nie reagowała, wepchnął ją więc do samochodu i zaraz usiadł obok.

– Diablo, jedziemy!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (21)

  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Coś mi się źle wkleiło, ale już jest ok. Sorawa.
  • Joan Tiger 3 miesiące temu
    To, że Frank prędzej, czy później zamoczy, było do przewidzenia. Niby ma laskę, ale jeszcze mu nie dała, a teraz po gwałcie, to już wcale się nie doczeka.
    W końcu Jimmy w akcji. No a Chrisa pokryłaś dziarami – bosko😍. Jednego już gagatka mają i jak znajdą drugiego bydlaka, naprawdę będzie dobra zabawa, na co Chris już nie może się doczekać. Jimmy będzie prowadzącym widowisko, a pozostali kumple gapiami, albo oprawcami. :)
    Ale się uśmiałam🤣. Toby taki chojrak, a o mało nie narobił w portki, nasz pan panienka od połyku. Jimmy jest bardzo porywczy i gwałciciele będą mieli przejebane. To, aby Emma zobaczyła, co zrobią oprawcą Laury, to chyba nie najlepszy pomysł. Dziewczyna się tylko przeraziła i ma czarne scenariusze w głowie. :(
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    😈😈😈
  • Joan Tiger 3 miesiące temu
    ZielonoMi 😇
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Joan Tiger Jasne, aureolka... 🤣
  • Joan Tiger 3 miesiące temu
    ZielonoMi, oczywiście.🤣 Diablica skryta za białymi piórkami i jasną poświatą.
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Joan Tiger 😱
  • Pasja miesiąc temu
    No, no Pani Zielona akcja za akcją. Zdrada i Frank taki amant i żona lekarza. Po sąsiedzku i bardzo delikatnie zaliczyli skok w bok. Oby z tego nie było siary.
    Kolejna część naszpikowana mocno brutalnością i mięsem. Jimmy ma charakter i nawet brata nie oszczędzi. Co teraz z Emmą? Widać, że Chris ma na nią ochotę.

    Pozdrówka
  • ZielonoMi miesiąc temu
    Kochana, to jeszcze nie jest brutalnie, to dopiero przystawka. Ja nie mam hamulców, choć jak widzę, są zwolennicy ostrego pisania. To cieszy. Pozdrawiam. ;*
  • SwanSong miesiąc temu
    ZielonoMi
    Tak, tak, bez hamulców xD wystarczy napaćkać tekst przekleństwami, pobawić się w Masłowską i już jest ostro? Więcej kurwa, kurwa!
    Pierwsza scena seksu wstydliwa, drugą wulgarna. Lepiej wybierz kierunek i się go trzymaj, bo albo brakuje ci odwagi albo uważasz, że ostre słownictwo podkreśla dramatyzm. Nie podkreśla.
    PS masz brakujące dywizy w dialogach i headhopping.
  • ZielonoMi miesiąc temu
    SwanSong Nie chodzi podkreślenie dramaturgii, raczej patologii. Jakbyś nie zauważył, towarzystwo nie należy do zwolenników układania puzzli i czytania książek. Brakuje mi odwagi? Może sprecyzuj, bo nie bardzo rozumiem. Wiesz, jak wyglądały obie sceny seksu, więc czyżbyś zaglądał zza winkla? :) Tylko po co, skoro nie odpowiada? p.s. Gdzie Pan widzi dywizy w dialogach? Ja tam widzę półpauzy i wątpię, że coś przegapiłam, aczkolwiek mogę się mylić i sprawdzę. I nawet podziękuję za zwrócenie uwagi. xd
  • Adin dwa tri miesiąc temu
    Same Chrisy i inne penisy...
  • ZielonoMi miesiąc temu
    I ty między tym wszystkim. O, mamo!😱
  • Adin dwa tri miesiąc temu
    ZielonoMi Raczej autorka co marzy o mężu zza granicy xD
  • Adin dwa tri miesiąc temu
    Może jak mama Mar, opłacasz jakiegoś ciapaka przez net?
  • ZielonoMi miesiąc temu
    Adin dwa tri A żeby to jednego...
  • Adin dwa tri miesiąc temu
    ZielonoMi To ja też jestem Kapitanem w siłach pokojowych w Afryce, tylko ukradli mi kartę płatniczą i nie mam jak wrócić do Polski
  • Adin dwa tri miesiąc temu
    Bilet kosztuje 8000. Oczywiście wszystko oddam jak tylko otrzymam dostęp do mojego konta
  • Adin dwa tri miesiąc temu
    xD
  • ZielonoMi miesiąc temu
    Adin dwa tri Już wysyłam.:D
  • Adin dwa tri miesiąc temu
    ZielonoMi Nawet nie wiesz jaki jestem tobie wdzięczny za pomoc....

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania