Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 69

Drążenie tematu zaginionej koleżanki przyniosło rezultaty. Śniło jej się, że do ich domu przyjechała policja i oświadczyła, że musi dostać się do pokoju Laury. Dziewczyna nic z tego nie zrozumiała, na dodatek była sama i obecność władz bardzo ją stresowała. Gliniarze nalegali, lecz dziewczyna zupełnie nie wiedziała, o co chodzi, dlaczego akurat do jej pokoju? Przecież była tam przed chwilą i nic się w nim nie dzieje.

Zaprowadziła ich jednak na górę i gdy stanęli przed drzwiami, które były całkiem inne – wielkie i masywne, do tego zamknięte na jakiś dziwny, olbrzymi zamek. Policjanci zapytali, co się dzieje, otrzymując od dziewczyny odpowiedź, że nie rozumie pytania, że przecież wszystko jest normalnie. Laura nie widziała w zmianie wyglądu drzwi nic dziwnego, jakby były one tam od zawsze i od zawsze w takiej formie.

Gliniarze wyjęli z czarnej torby ogromny pęk kluczy, których zaraz użyli, lecz mimo że dwoili się i troili, nie dali rady dostać się do środka. Laura zaczęła denerwować się faktem, że nie będzie mogła wejść do własnego pokoju, ponaglała więc mężczyzn, ci jednak nadal mieli problemy z otwarciem drzwi.

– Ja to zrobię – odezwała się nagle matka Emmy, która nagle pojawiła się za ich plecami, znikąd.

Kobieta nie użyła żadnego klucza, tylko spokojnie pociągnęła za klamkę i drzwi się otworzyły.

– Jest w łazience – rzekła, z dziwnym uśmiechem patrząc gdzieś w dal.

Laura nie miała pojęcia, o co chodzi, lecz zaciekawiona, pchnięta słowami kobiety, ruszyła w kierunku toalety. Otworzyła drzwi i zamarła – Emma stała przed nią bosa, cała brudna i w podartym ubraniu. Była blada jak ściana, włosy miała tłuste i w nieładzie, a oczy miała mocno przekrwione, jakby od kilku godzin płakała lub coś ćpała. Tkwiła w bezruchu i patrzyła na Laurę zimnym obojętnym wzrokiem, kurczowo ściskając w ręku kuchenny nóż.

– Em? – wydusiła brunetka, którą dobitnie przeraził ten widok.

Wolno ruszyła w kierunku przyjaciółki, lecz ta ani drgnęła, wyglądała jak kamienny posąg.

– Em, oddaj mi nóż – poprosiła łagodnie Laura i dziewczyna bez słowa, powolutku wyciągnęła do niej rękę.

Brunetka zrobiła jeszcze krok i chciała wziąć od niej narzędzie, lecz nagle okazało się, że nie może go dotknąć, jakby Emmę otaczało jakieś dziwne pole siłowe. Podjęła kolejną próbę, ale efekt był taki sam. Spróbowała podejść bliżej, ale to też, niestety, okazało się niewykonalne, niewidzialna powłoka dzielnie broniła dziewczynę przed intruzami z zewnątrz.

I nagle Emma powoli, jakby w zwolnionym tempie uniosła dłoń i skierowała ją w górę, nadal stojąc w bezruchu.

– Em, nie! – krzyknęła Laura, lecz jej apel odbił się od broniącego przyjaciółki „czegoś” i rozszedł złowrogim echem po całym wnętrzu łazienki.

– Tak – Powiedziała za plecami nastolatki matka przyjaciółki.

Ręka Emmy wędrowała dalej.

– Em, nieeee! – wrzasnęła Laura, usiłując ruszyć się z miejsca i znów pokonać broniącą dostępu do dziewczyny osłonę, lecz nadaremnie.

Dłoń kontynuując powolną wędrówkę, dotarła w końcu do krtani i tam się zatrzymała,

– Em, nie rób tego! – apelowała zatrwożona brunetka, lecz przyjaciółka jak gdyby jej nie słyszała, bo wciąż stała nieruchomo, patrząc przed siebie nieobecnym wzrokiem.

Laura krzyczała nadal, lecz bez skutku. Za moment z oczu Emmy popłynęły czarne jak smoła łzy i po chwili dziewczyna pociągnęła nożem po całej szerokości szyi, przecinając obie tętnice, po czym padła jak kłoda na ziemię. Rozległ się dziwny, świszczący szum i w łazience zapadła ciemność. Laura doskoczyła do przyjaciółki i padła na kolana…

 

Zerwała się jak oparzona, wydając przeraźliwy jęk. Natychmiast poczuła ponowny ból i przenikające zimno oblanego potem ciała. Olbrzymie poczucie rozżalenia otuliło ją całą, sen był bardzo realny. Nie wytrzymała i znów się rozpłakała, trzęsąc się na całym ciele. Miko, usłyszawszy, że dziewczyna wydaje jakieś dziwne dźwięki, natychmiast zerwał się z miejsca i zaczął szturchać ją nosem. Przytuliła go, lecz to wywołało jeszcze większą rozpacz, po kilku chwilach jednak piesek położył się na miejsce, zostawiając dziewczynę samą pod ścianą.

Płakała dość długo, stojący w wyobraźni obraz koszmaru tak nią zawładnął, że bardzo ciężko było jej się pozbierać. W końcu łzy się wyczerpały, wtedy się nieco uspokoiła. Chciała wstać z podłogi, ale gdy tylko się ruszyła, znowu zakłuło ją w boku, zrezygnowała więc.

Rozległo się pukanie i Laura od razu się ożywiła, zamarłszy zarazem. Domyślała się, kto to, lecz nie odpowiedziała. Nie chcąc, aby matka widziała ją w tej pozycji, ponownie pośpiesznie chciała wstać z miejsca, ale tak szybko, jak się ruszyła, tak szybko usiadła z powrotem. Ciało po drzemce zdrętwiało i złośliwie nie chciało słuchać dziewczyny.

Pukanie nie rozległo się ponownie, tylko drzwi się uchyliły i kobieta pojawiła się w pokoju. Miko już nie skakał, jedynie podniósł głowę i jak zobaczył, kto to, natychmiast wrócił do poprzedniej pozycji. Laura ciężko przełknęła ślinę. Matka nie była w tym momencie pożądanym gościem, dziewczynie nie dość, że było niewyobrażalnie wstyd, to na dodatek płacz wciąż tkwił w przełyku, a nie miała ochoty na tłumaczenie się, dlaczego płacze.

– Dziecko, co ci jest? – zapytała zdumiona kobieta i natychmiast ukucnęła obok nastolatki, łapiąc ją za ramiona.

Była ewidentnie zaskoczona i zaniepokojona, widząc córkę siedzącą pod ścianą, bez światła, w ciemnym jak noc pokoju.

– Mamo ja… przepraszam – wydusiła od razu Laura, aby jak najszybciej zagłuszyć wyrzuty sumienia, poza tym tylko to przyszło jej w tej chwili do głowy.

– Laura, co ci jest? – drążyła pani Anderson, wyczuwszy, że dziewczyna trzęsie się jak galareta. – Dziecko, co się stało, dlaczego tu siedzisz?

– Nie wiem, jakoś tak… – mruknęła Laura, którą nadal dręczył obraz podcinającej sobie gardło Emmy.

– Chodź. – Kobieta wstała i pociągnąwszy córkę za ramię, powoli podniosła ją z podłogi.

Wygięła usta w przykrym grymasie, wydając cichy jęk.

– Laura… – zatroskana matka natychmiast objęła nastolatkę i posadził ja na łóżku.

Dziewczyna nie dała rady wydusić z siebie słowa i gdyby mogła, najchętniej by teraz umarła.

– Dziecko, co się dzieje? – dociekała matka, wystawiwszy twarz przed jej nosem.

– Boli – wystękała w końcu dziewczyna.

– Co cię boli? Brzuch? Żebra?

Laura pokiwała głową.

– Mocno?

Ten sam gest.

– Zaraz wracam – oznajmiła pani Anderson i wyszła z pokoju.

Miko zerwał się i pobiegł za nią, lecz Laura nie była w stanie krzyknąć, aby go zatrzymać. Kobieta wróciła bardzo szybko, trzymając w dłoni strzykawkę. Laura wytrzeszczyła oczy, ale zaraz zrozumiała, choć nie do końca. Gdy za moment otrzymała zastrzyk, lżej jej się zrobiło na sercu, wiedziała, że pomoże.

– Dałam ci tylko pół, jakby nadal mocno bolało, powiedz, dobrze? – nakazała pani Anderson.

Laura przytaknęła w milczeniu.

Miko powrócił i grzecznie położył się obok łóżka nastolatki.

– Porozmawiamy o tym jeszcze, dobrze? – kobieta wskazała głową psa.

– Mamo, ja naprawdę przepraszam, ja nie chciałam – wydukała Laura.

– Dobrze, nie mówmy o tym teraz, porozmawiamy jutro – odparła ciepło rodzicielka, lecz słychać było, że jest jej przykro. – Spróbuj się zdrzemnąć, ale jakbyś miała problem z zaśnięciem, popij to – powiedziała pani Anderson, pokazując jej pigułkę, którą położyła na stole. – Ale nie od razu, tylko, tylko, gdybyś nie dała zasnąć, rozumiesz?

– Tak.

– Dobrze, więc położę się już, rano idę do pracy. Laura, jakby coś się działo, zbudź mnie, proszę – poprosiła kobieta.

– Dobrze.

– Dobranoc. – Matka ucałowała nastolatkę w czoło głowę i ruszyła w stronę drzwi. – I nie siedź na podłodze – dodała, po czym delikatnie zamknęła za sobą drzwi.

Laura z trudem sięgnęła po telefon, który kobieta położyła na biurku, dziwiąc się przy okazji, że nie pytała. Ale rozumiała, że to zapewne nie kwestia telefonu chodziła w tej chwili matce po głowie.

Nacisnęła guziczek, dowiadując się, że jest wpół do pierwszej, i położyła się w końcu na miękkim łóżku. Tyłek bolał nadal, żebra także, ale fakt, że matka dała jej zastrzyk, bardzo uspokajał nastolatkę.

Leżała, rozmyślając, lecz po tej ponad trzygodzinnej drzemce sen nie chciał przyjść. Minęło kolejne pół godziny i końcu dziewczyna zdecydowała się wziąć pigułkę. Miko władował się na górę i legł obok nastolatki, nie przeganiała go jednak, tylko położyła rękę na jego miękką sierść i zamknęła oczy.

Ból z wolna zanikał, a tabletka zaczęła działać i dziewczynę zaczęło powoli mulić. Nagle zadzwonił telefon i Laura natychmiast ożyła. Emma – pomyślała i po chwili miała już komórkę w dłoni, lecz gdy zobaczyła, kto dzwoni, oniemiała. Nie odebrała, nie chciała rozmawiać z nim teraz, kiedy obok jest zagrożenie w postaci matki i brata.

Wyciszyła dzwonek, zostawiając wibracje i już poddenerwowana, odłożyła telefon na biurko. Po chwili zaczął komórka zaczęła przemieszczać się po blacie i tańczyła dość długo, w końcu się uspokoiła. Laura czekała pół minuty, minutę i widząc, że trzeciego połączenia nie ma, odetchnęła z ulgą i na powrót zamknęła oczy.

Nie poleżała długo, gdyż za moment telefon zawibrował ponownie, tym razem informując o przyjściu sms-a. Zadumała się chwilę, nie wiedząc, czy czytać go dziś i psuć sobie nerwy przed spaniem, czy nie. Ciekawość jednak zwyciężyła i gdy dziewczyna po chwili odczytała wiadomość, jej oczy zrobiły się wielkie, jak spodki. Od razu przeszedł ją zimny dreszcz i bez zastanowienia wybrała numer bruneta.

– Laura? Nic ci nie jest? – Usłyszała od razu.

– Jimmy? – wydusiła, zdenerwowana. – Jak to… jak to o Emmę, ty coś wiesz? – jąkała się, kompletnie zaskoczona, nie mogąc poskładać słów.

– Tak.

– Ale… ale jak, co ty masz do Emmy? – dociekała nastolatka, zupełnie nie wiedząc, co się dzieje, przecież oni się nie znają.

– Jak się czujesz? – Chłopak ponowił pytanie.

– Dobrze.

– Dobrze? Śliczna, no jak to dobrze? – mruknął gorzko Jimmy, któremu wyraźnie zmienił się głos.

– Co z tą Emmą? – ponaglała brunetka.

– Emma wczoraj u mnie nocowała.

– Co takiego? – Laura niemal krzyknęła. – Jak to nocowała? U ciebie? Ale skąd… jak to noco…

– Laura, posłuchaj mnie! – fuknął brunet, gdyż była już najpewniej gotowa przejść do słowotoku. – Spotkałem ją w nocy, jak błąkała się po mieście i zabrałem do domu. Pożarła się z matką i ta wywaliła ją z domu. Dzwoniliśmy do ciebie, ona dzwoniła, kilka razy, ale nie odbierałaś. Potem żeśmy trochę wypili, zapalili, pojechaliśmy na dyskotekę i tam zniknęła. Szukaliśmy jej, ale przepadła na amen. Susan, moja kumpela jest wściekła, lepiej, żeby nie dorwała jej w swoje ręce. Śliczna, czy ona mogła kogoś spotkać i z tym kimś pójść? Możesz się domyślać, gdzie może być? Sue szaleje, bo bardzo ją polubiła, podobnie Chris, który uważa ją za swoją żonę, którą mu ukradli. – Zaśmiał się chłopak.

Laurę momentalnie przytkało. Jakaś Sue, Chris? Ten sam Chris? Na jakiej dyskotece, z kim?. Za dużo informacji naraz. Ale jakim cudem, jaka dyskoteka, skąd Jimmy zna Emmę? Tak, widział ją, jak była u mnie na kawie, ale czy zdołał tak wyraźnie jej się przyjrzeć, żeby ją poznać? – przetrawiała wszystko, zdezorientowana, mając już w głowie kompletny bałagan.

– Laura. – Doszło ze słuchawki.

– Jestem – wymamlała. – Ale Jimmy… ale jak to nocowała, skąd ty znasz Emmę?

– Długa historia.

– Ale…

– Mała, możemy się spotkać? – Przerwał jej w okamgnieniu.

– Spotkać? – zapytała zaskoczona, unosząc brwi.

– Tak, jak będziesz mogła. Proszę cię…

– Ale co z Emmą? – Nastolatka nie ustępowała. – O której ją spotkałeś, gdzie? Co się stało u niej w domu, mówiła coś? Czy ona na tej dyskotece była mocno pijana, dużo paliła? O której zniknęła, z nikim nie gadała? Ale czemu płakała, dlaczego nie ma komórki i dlaczego dzwoniła z budki? Czy ktoś ukradł jej telef…

– Laura! – Teraz Jimmy już krzyknął. – Uspokój się i daj mi powiedzieć, ok? Nic jej nie jest… to znaczy nie wiem, bo nie mam pojęcia, gdzie polazła, ale nic jej nie było, dopóki była z nami. Znasz ją dobrze, więc może ty spróbuj jej poszukać. Naprawdę się martwimy, zwłaszcza Sue. Młoda poszła tańczyć i sporo czasu jej nie widzieliśmy, więc nie wiem, w jakim stanie była, jak wyszła z dyskoteki, no ale wypiła dość dużo i spaliła z nami kilka skrętów.

– To, kurwa, nawaliliście ją i nie pilnowaliście?! No co z wami, do cholery?! – Laura się zdenerwowała.

– Śliczna, nie denerwuj się. Jak była z nami, była w porządku, nie wiem, dlaczego zniknęła – tłumaczył spokojnie Jimmy, lecz słychać było, że także jest poddenerwowany, zwłaszcza że postawa Laury nie był zbyt przyjazna.

– No jak mam się, kurwa, nie denerwować? Emma to nie ja, ona jest nienormalna.

Ona na wspomagaczach potrafi wpaść na kompletnie debilne pomysły, rozumiesz? Kurwa, Ji…!

– Musisz się tak drzeć?! Jest pierwsza w nocy? – zagrzmiał nagle Travis, stanąwszy w drzwiach sypialni i widząc telefon w jej dłoni, ruszył w stronę dziewczyny.

Laura zdrętwiała, jego maniera od czasu tego napadu nic a nic się nie zmieniła, nadal był ewidentnie wściekły.

– Kurwa, urządzasz pogaduszki po nocach, za mało jeszcze oberwałaś? – syknął, machnąwszy rękoma nad jej głową.

Natychmiast zakryła głowę, myśląc, że znowu ją uderzy. Z komórki dochodził cichy szum, lecz Laura nie zwracała na to uwagi, w głowie miała tylko jedno: „idź stąd”.

– Jeszcze raz się rozedrzyj! – ostrzegł surowo Travis i wyszedł z pokoju, delikatnie zamykając za sobą drzwi.

– Laura – Dobiegło cicho z telefonu.

– Już… sorry – mruknęła dziewczyna, o mało już nie płacząc.

– Śliczna, co jest? – Jimmy natychmiast wyłapał strach nastolatki.

– Nic, sorry.

– Nic, kurwa? Jak to: „za mało oberwałaś?”. Jeśli ta kurwa cię uderzyła, obiję mu mordę, rozumiesz! – oznajmił zimno Jimmy.

– Ale nic się nie stało, nikt mnie nie uderzył – plątała Laura, która zaczęła bać się, że Jimmy się wkurzy i Travis może ciężko pożałować.

Emma chwilowo zniknęła, nastolatka miała teraz zupełnie inny problem.

– Śliczna, nie kłam, przecież słyszałem – drążył Jimmy, uspokoiwszy jednak ton głosu.

– Ale nic się nie stało, naprawdę, on mnie tylko popchnął, nic więcej. Wkurzył się, bo pyskowałam do matki, i to to trochę za ostro – tłumaczyła dziewczyna, nie wiedząc, jak się z tego wyplątać.

– Nieważne, co zrobiłaś – mruknął Jimmy.

– Dobra, koniec tematu! – Uniosła się dziewczyna, myśląc, że to załatwi sprawę, ale się pomyliła, bo Jimmy zaraz rzekł:

– Przekaż mu, że mamy do pogadania.

– Jimmy…

Chłopak się zaśmiał, lecz dziewczynie nie było do śmiechu. Już nie wiedziała, czy sobie żartuje, czy nie.

– Śliczna, wyluzuj, przecież nic mu nie zrobię. – Chichotał brunet, ale zaraz spoważniał. – Laura, ale jest coś jeszcze…

Te słowa wywołał na ciele nastolatki nieprzyjemne mrowienie, brzmiały bardzo poważnie.

– No mów.

– Laura, nie powinienem i nie chciałem ci tego mówić, bo wiedziałem, że ostro ją opierdolisz, ale w tej sytuacji chyba muszę, bo wiem, jak człowieka nosi… – rzekł chłopak, ponownie przerywając.

– Jimmy!

– Ona brała kokainę – wywalił wprost brunet.

– Co takiego?! – Laura aż wytrzeszczyła oczy.

Starała się znowu nie unieść, raz po raz zerkając w stronę drzwi, lecz ta wiadomość zupełnie ją zszokowała.

– No… jakoś tak wyszło…

– Wyszło? Kurwa, Jimmy…

– Mała, no co miałem zrobić? Odradzałem, ale się uparła, nie zwiążę jej przecież – tłumaczył się chłopak.

– Może trzeba było tak zrobić – fuknęła nastolatka. – I co? Ale jak to działa, co się dzieje? Czy ona może zrobić coś głupiego? – dopytywała Laura, która teraz zdenerwowała się już na potęgę.

– Ciężko stwierdzić. Gdyby wzięła sam koks, to bez przypału, ale dość dużo wypiła i sporo popaliła, więc przypuszczam, że nieźle odjechała.

– Do cholery, Jimmy, o czym się jeszcze dowiem? Mów wszystko, trzeba jej szukać. Zajebię ją, normalnie ją zapierdolę – panikowała coraz bardziej rozgorączkowana dziewczyna.

– Laura, uspokój, na pewno nic jej nie jest.

– Jak to nic, skąd wiesz? A jeśli ona sobie coś zrobi? Przecież ona jest naćpana, do cholery, Jimmy... Kurwa, dlaczego jej nie przypilnowaliście? – Laura nie mogła darować, a strach o przyjaciółkę urósł już do kolosalnych rozmiarów.

– Śliczna, przepraszam cię, no ale skąd mogłem wiedzieć, że nawieje. No Laura…

– Dobra, nieważne. Muszę jej poszukać, muszę kończyć.

– Dobrze, ale spotkamy się? – nalegał brunet.

– Nie wiem.

– Laura, ja muszę zobaczyć, jak się czujesz, rozumiesz? Nie ustąpię – powiedział ciepło, aczkolwiek bardzo zdecydowanie chłopak.

– Nie wiem… może, ale na pewno nie teraz, nie w ciągu najbliższych dni.

– Dobrze, więc daj znać, poczekam. Będziesz jej szukać? A może pojedziemy razem? – kombinował brunet.

– Nie.

– Dlaczego? Łeb idzie do pracy, będziesz sama. Przejedziemy się to tu, to tam i po południu odwiozę cię do domu.

– Jimmy, jeszcze nie, jeszcze nie teraz. Mam huragan w domu, rozumiesz?

– W porządku, twoja decyzja, ale Laura… Zadzwoń lub napisz, jak czegoś się dowiesz, ok? Susan jest wściekła.

– Susan?

– Wyjaśnię ci, jak się spotka…

Przerwało połączenie, gdyż środki na koncie się wyczerpały.

– Kurwa – syknęła brunetka, mocno potrząsając telefonem, po chwili się jednak opanowała, gdyż miała na głowie większe zmartwienie niż telefon.

Cholera jasna, kokaina? Kompletnie jej już odbiło? – warczała w duchu wkurzona dziewczyna, choć z drugiej strony nie była do końca zaskoczona. Znała Emmę na wylot i wiedziała, że czasem potrafi zbyt mocno rozkręcić się w zabawie, a jeszcze w takim towarzystwie? Jimmy, Chris, jakaś Susan? Oni definitywnie nie stronią od używek i pewnie ją poczęstowali, a ona nie odmówiła. Ona potrafi...

Spojrzała na ekranik – pierwsza dwadzieścia sześć. Nie wiedziała, co robić. Nie miała pojęcia, jak działa ten narkotyk i bała się, żeby rzeczywiście przyjaciółce jakaś głupota nie przyszła do głowy, albo żeby ktoś, widząc, że jest napruta, nie wykorzystał sytuacji i czegoś jej nie zrobił.

Wstała zdecydowanie z jednoznacznymi zamiarami, ale nagle się zatrzymała. Nic innego nie przychodziło jej do głowy, niemniej jednak bała się iść do brata. Wstydziła się swojego zachowania w stosunku do matki, wstydziła się faktu, że ją pobił i wstydziła się o cokolwiek go poprosić, wiedząc, że jest zły. Stała jak kołek dobrą minutę, walcząc z zażenowaniem, lecz lęk o Emmę i gryząca jej psychikę niewiedza były tak duże, że w końcu przeważyła. Laura przełknęła stojące w przełyku, negatywne emocje i ruszyła do pokoju obok. Miko tym razem nie gonił dziewczyny, leżał spokojnie, zajmując połowę łóżka. Podeszła do drzwi, zapukała cicho i nie czekając na zaproszenie, niepewnie weszła do środka.

– Wyjdź stąd! – Rozbrzmiało w ciemności.

– Travis, musimy poszukać Emmy – oznajmiła, nie czekając, aż zacznie się rzucać.

– Co?

– Musimy jej poszukać. Ona się napiła, naćpała i łazi gdzieś po mieście, albo nie wiadomo, gdzie. Proszę cię…

Zapaliła się nocna lampka.

– Jak to: „napiła i naćpała”? – zapytał chłopak, siadając na łóżku.

Jego wcześniejsza mina zniknęła, a na twarzy wymalował się ewidentny niepokój.

– Nie wiem, jak, ale wiem, że jest nawalona, i to chyba mocno – mruknęła Laura, nadal bojaźliwie stojąc przy drzwiach.

– Skąd wiesz?

– Gadałam ze znajomym.

– Ze znajomym… – mruknął sarkastycznie Travis i spojrzał na zegarek. – Jest wpół do drugiej. I jak zamierzasz to zrobić, gdzie chcesz jej szukać?

Laura tylko wzruszyła ramionami. Czuła się psychicznie bardzo źle, teraz chciałaby tylko znaleźć przyjaciółkę, zabrać ją do domu i zniknąć chłopakowi z oczu. Dusiło ją nieodparte przeczucie, że dziewczyna postanowiła zawrzeć sobie jakieś nowe znajomości, niekoniecznie te pozytywne.

– Młoda. – Travis dotknął jej ramienia, już ubrany.

Natychmiast się cofnęła, wystraszona. Na twarz chłopaka w okamgnieniu wypłynęła dziwna mina i chyba zrobiło mu się totalnie głupio z faktu, że siostra się go boi.

– Mama śpi? – zapytał płytko.

– Nie wiem.

– Chodź, tylko cicho. I zamknij psa, żeby się nie wałęsał.

– A może go zabrać? Będzie piszczał.

– Dobra, chodź.

Wyszli z pokoju i Travis zajrzał do sypialni matki, po czym przystawił palec do ust, wypuścił psa i udał się w stronę schodów. Laura ruszyła za nim, perspektywa spędzenia najbliższych, nie wiadomo, ilu minut sam na sam z bratem wywoływała bardzo nieprzyjemne uczucia.

Zeszli na dół, Travis zapiął psa i cichutko wyjął kluczyki z torebki matki. Laura zrobiła wybitnie zdziwioną minę, nie wiedząc, dlaczego to robi.

– No co? A jeśli ją znajdziemy, gdzie ją wsadzisz? Na pakę? – burknął ratownik, choć nie było w tej wypowiedzi ani krzty złości, chłopak miał chyba wyrzuty sumienia względem siostry.

Laura milczała i w tej atmosferze, cicho jak myszki wyszli z domu i po chwili wsiedli do Forda kobiety, meldując psa na tylnym siedzeniu.

– Jak matka się obudzi i zobaczy, że nas nie ma, będzie lipa. Kurwa, teraz nie będę już wracał, ale mogłem napisać kartkę – mruknął chłopak.

Laura nadal nie opowiadała, zestresowana siedziała jak manekin i gapiła się w szybę – chciała mieć to jak najszybciej za sobą.

– Mówił coś? Gdzie jej szukać? – zapytał Travis, ruszając.

Dziewczyna zaprzeczyła ruchem głowy.

– To gdzie mam jechać?

– Nie wiem.

– Jechać do centrum?

– Dobrze.

– Młoda, przepraszam cię, ale już tak mnie wkurwiłaś, że nie wytrzymałem – rzekł nagle chłopak.

Nastolatka milczała.

– Laura…

– W porządku – bąknęła obojętnie.

Nie miała ochoty rozmawiać, tym bardziej że po jego słowach znów zbierał jej się na płacz. Przypomniała sobie, jak się darł i ją bił, i znowu zrobiło jej się przykro.

– Jak to: „się naćpała”? Czym? Kurwa, sama się naćpała? Na pewno jej pomogli – warknął Travis, nieco mocniej wciskając gaz.

Bez odzewu. Chłopak, widząc, że nijak nie dogada się z nastolatką, dał w końcu spokój i skupił się na drodze.

Objechali calutkie miasto, dojeżdżając nawet do oddalonego o kilkanaście kilometrów mostu, ale nie znaleźli dziewczyny. Laura był już na skraju wyczerpania, w głowie miała już wszystko – od porwania, zamknięcia i wykorzystania gdzieś dziewczyny, po samobójstwo w najróżniejszych, najbardziej kreatywnych postaciach.

– Jedź do skateparku – mruknęła nagle, choć nie miała ani cienia nadziei, że tam ją znajdą.

Ratownik nie dyskutował, tylko pojechał we wskazane miejsce i dziesięć minut później zatrzymał się przy trawniku otaczającym park. Obeszli wkoło, nawołując dziewczynę, sprawdzili wszystkie altanki i ławki, lecz bez rezultatu, postanowili więc sprawdzić też na rampach, których mniejszych, większych i tych ogromnych było w tu dość sporo.

– To bez sensu – wycedziła Laura, sprawdzając już chyba szóstą z kolei i wypowiedziała to w dobrym momencie, bo właśnie dostrzegli dziewczynę.

Momentalnie zdębieli i stając w miejscu, jakby przyrośli do ziemi, wlepili wzrok w nastolatkę, nie wierząc w to, co widzą.

Tkwili tak chwilę, oswajając się z widokiem, jednak Laura szybko się pozbierała i zaraz ukucnęła przy koleżance.

– No, pięknie – mruknął Travis, stając nad głową siostry.

– Em. – Laura zaczęła ruszać nieprzytomną dziewczynę, lecz ta nie reagowała.

Leżała bezwładnie, bez butów, w całkowicie brudnych ciuchach i spała sobie w najlepsze, w sąsiedztwie leżącej obok, niedopitej flaszki. Jej spodenki z błękitnych zmieniły kolor na błękitno-czarne wyglądając, jakby nastolatka taczała się po ziemi, koszulka od góry do dołu oblana była jakąś ciemną, niezidentyfikowaną cieczą, a lewe kolano było całe odrapane i na ranie zdążyła zakrzepnąć już krew.

– Emma. – Laura mocniej potrząsnęła przyjaciółką, lecz wciąż bezskutecznie.

– Naćpała się... – burknął wkurzony chłopak. – No właśnie widzę, jak się naćpała. Nie dobudzisz jej, przecież to totalny zgon – warczał zniesmaczony widokiem wyglądającej jak zwłoki blondynki.

– Emma! – Teraz już Laura wstrząsnęła nią jak szmacianą lalką.

Dziewczyna mruknęła coś pod nosem, poruszywszy się nieznacznie, lecz po chwili znów zastygła w bezruchu. Brunetka spojrzała na brata, wzrokiem prosząc o pomoc.

– Wracajmy, zanim matka się obudzi. Poszukam jej butów – rzekł zdegustowany chłopak i zszedł z rampy.

– Emma! – Laura ponowiła próbę, tym razem szarpiąc przyjaciółkę już z całej siły i to poskutkowało, bo dziewczyna mruknęła: – daj mi spać – lecz zaraz ponownie skuliła się na rampie, zwinięta w kłębek.

– Em, obudź się, do cholery! – zagrzmiała brunetka, podnosząc w końcu nastolatkę za fraki.

Zaspana dziewczyna znów burknęła niewyraźnie, ale za moment uniosła zmęczone powieki i spojrzała na koleżankę półprzytomnym wzrokiem. Wyglądała, jakby wypiła połowę gorzelni i wypaliła worek trawy. Do tego była kompletnie gumowa, Laura musiała ją trzymać, żeby nie upadła.

– Wiesz, gdzie były jej buty? – rzekł nagle Travis, stając przed siostrą z adidasami w dłoni.

Spojrzała pytająco w górę, lecz nadal nie puszczała koleżanki, która już zasypiała na siedząco.

– Jeden tam – Chłopak machnął głową w kierunku stojącej nieopodal ławki – a drugi tam – wskazał oddalony o kilkadziesiąt metrów, mały staw. – Kurwa, zamierzała się kąpać, czy jak? – dodał, uderzając wesołym śmiechem.

Laura tylko zacisnęła usta w geście rezygnacji, mówiąc bezgłośne: „A wiadomo? Ona nie jest normalna”.

– Dobra, mała, wstajemy – zadecydował w końcu Travis, odstawił buty, po czym chwycił Emmę pod ręce i prężnym ruchem podniósł do pionu.

– Zoooostaw mnieee, chcę spaaać – wymamlała dziewczyna.

Była kompletnie wiotka, Travis miał niemałe problemy z utrzymaniem jej na nogach.

– Idziemy. Weź buty – rzekł do siostry, zarzucił rękę Emmy na swoją szyję i objąwszy jej biodro, ruszył w kierunku samochodu.

– Traaaavis… aaale moooja wóóódka – wymamlała półprzytomna nastolatka i chciała wykręcić się z uścisku, zamierzając chyba wracać po flaszkę

– Kurwa, nie ma żadnej wódki! – huknął Travis, prowadząc ledwo powłóczącą nogami nastolatkę, praktycznie to nie szła, tylko ją ciągnął. – Aaa coo ty tuuu rooobisz? Puuść mnieee, zooostaw, ja chcę spaaaać… mooja wóóóódka – pyskowała Emma, o mało nie padając.

– Dobra, dość tego! – warknął Travis, wziął dziewczynę na ręce i takim oto sposobem ekspresowo znalazł się przy samochodzie.

Laura otworzyła tylne drzwi i chłopak posadził nastolatkę, która od razu bezwolnie opadła na siedzenie, opierając głowę o szybę. Miko natychmiast dopadł do dziewczyny, którą zaczął całować. Emma nieporadnie zasłoniła twarz.

– Usiądę z tyłu – poinformowała Laura i zaraz zajęła miejsce obok przyjaciółki, przemieszczając pieska pod okno.

– Jaaa chcę spaaać, co mi rooobicie? Ja chcę spaaać, moja flaaaaszkaaa. Aaanderson, wzięęęłaś moją flaaaaszkę? – marudziła nastolatka, gdy przekręcał kluczyk.

Wyłapała obecność Laury, czyli jeszcze jakkolwiek kontaktowała, nie umniejsza to jednak faktu, że była w stanie totalnego rozpadu.

– Ale się napruła, no nie mogę – rzekł Travis i ponownie się roześmiał.

Brunetka się nie odzywała, była rozczarowana i wściekła, do tego już bardzo zmęczona. Siedziała i przetrawiała wygląd i zachowanie przyjaciółki, zżerana przy okazji ciekawością, co zażywała, z kim i w jakich ilościach, skoro tak wygląda.

– Laura, daj coś pić – wymamrotała nagle Emma, już nieco wyraźniej, jakby odrobinę oprzytomniała.

Jej słowa nadal przypominały bełkot, lecz już bardziej ludzki bełkot.

– Nie mam, zaraz dojedziemy do domu.

– Ale ja nie chcę do domu, nie chcę tej suki, jebanej szmaty widzieć na oczy.

Nie wieź mnie, kurwa, do domu! – fuknęła dziewczyna i chciała się podnieść, lecz gdy tylko oderwała plecy od siedzenia, natychmiast wróciła do poprzedniej pozycji.

Laura nie mogła uwierzyć, jak można mieć taką krzepę i potrafić wypić tak dużo, ażeby doprowadzić się aż do takiego stanu.

– Anderson, słyszysz mnie, kurwa?! Wysadź mnie, ja nie chcę do domu! – wycharczała głośno Emma, lecz już nie podejmowała próby powstania.

– Cicho, kurwa, jedziemy do mnie! – odpowiedziała wkurzona brunetka.

Spojrzała na Travisa – wyglądał na wściekłego.

– Macie wódkę? A może macie coś przyjebać? Chujowo mi – odezwała się ponownie Emma, tym razem bardzo rozbawionym głosem. – Albo skręta. O, tak, jak ja bym sobie teraz zajarała. – Chichotała.

– Piznę jej zaraz – warknął w końcu Travis.

– Travis, dlaczego zostawiłeś tam moją flaszkę, czemu nie pozwoliłeś mi zabrać? Co ty sobie, kurwa, wyobrażasz? Ona kosztuje pieniądze? – Rozweselona blondynka nie odpuszczała.

Chłopak nie skomentował, ale nie musiał, bo właśnie zakręcił na swój podjazd i zatrzymał wóz. Laura wysiadła, ale nie robiła nic, czekając na działania brata. Emma jednak także nie czekała, tylko mozolnie wysiadła z wozu, ale gdy tylko udało jej się wygramolić, od razu zatoczyła dwa kroki w bok i gdyby akurat Travis nie pojawił się obok i jej nie złapał, leżałaby na podjeździe jak długa.

– Och, dziękuję ci, uratowałeś mnie. Jesteś moim rycerzem – ironizowała pieszczotliwie Emma, chichocząc jak głupia.

– Cicho, Em, kurwa, jest trzecia w nocy – zbeształa ją Laura, która zaczynała już tracić cierpliwość.

Travis objął dziewczynę i wolno ruszył w stronę domu, starając się, jak może, utrzymać na nogach machającą się na lewo i prawo nastolatkę.

– Trzecia? – Emma wykręciła twarz, nawalając się na Travisa całym ciałem, miała ewidentne problemy z utrzymaniem równowagi.

– To już trzecia? Ale jak to trzecia? A gdzie jest druga i pierwsza?

– Cicho! – warknął Travis.

– A zresztą, chuj tam, pierdolę to – stwierdziła Emma, machnąwszy niedbale ręką.

Doszli do domu, Travis dał siostrze klucz i Laura najciszej, jak umiała, otworzyła drzwi.

– Em, cicho, proszę cię. Matka śpi – szepnęła błagalnie do przyjaciółki, modląc się w duchu, aby ta nie zaczęła świrować.

– Ja zawsze jestem cicho, kochana moja – wybełkotała Emma, lecz tym razem uszanowała prośbę koleżanki i zrobiła to niemalże niesłyszalnie.

Travisowi, co okazało się dość trudnym zadaniem, udało się doprowadzić Emmę do sypialni siostry i posadzić na łóżku.

– Oooo, jak tuu mięęękko – zakwiliła dziewczyna i padła na plecy, śmiejąc się jak nienormalna. – Laaauro Aaanderson, kochaaana ty moooja, daj mi wooody. Albo nieee, daj mi piiiwo… O taak, piiiwo mi daaaj – bełkotała Emma i chciała się podnieść, ale to się jej oczywiście nie udało.

Fakt, że nie da razy wstać, chyba bardzo rozbawił dziewczynę, bo teraz już zawyła dość głośno. Stojąca obok niej Laura już nie wytrzymała i także się roześmiała, podobnie Travis, który jednak po chwili wyszedł z pokoju.

Laura chichotała chwilę, lecz szybko spoważniała.

– Em, kurde, prosiłam o coś? Zaraz wpadnie tu matka i będziemy miały pozamiatane… ty i ja – burknęła.

– Aa taam, pozaaamiataaane, twoja maaatka mnie luuubi… koooocha mnie – odparła Emma, brechając pod nosem.

Travis wrócił i wręczył siostrze butelkę coli.

– Daaaaj – zapiszczała nastolatka, wyciągając przed siebie obie ręce.

Chłopak pomógł jej usiąść, Laura się napić, gdyż sama na pewno powylewałby wszystko dookoła, po czym znów ułożyli dziewczynę na wznak i Laura kazała bratu wyjść.

– Chyba nie będzie spać w tych ciuchach, nie? A może nie chce, żebyś oglądał ją w bieliźnie – wyjaśniła, gdy nie chciał opuścić pokoju.

– Przecież widziałem ją w bikini, więc jaka to różnica, poza tym wątpię, abyś poradziła sobie sama – odparł chłopak, pewny, że jest w tej chwili górą.

– Dobra, to ściągaj to, a ja poszukam jej jakichś spodenek.

Travis w moment rozebrał dziewczynę do bielizny. Chyba znowu zasypiała, bo tylko wyburczała coś pod nosem, nie ruszając się z miejsca.

– A co z tą nogą? – zapytał, wskazując dość spore zadrapanie na kończynie blondynki, która najpewniej padała kolanami na beton.

– Nie wiem – odparła Laura, która właśnie znalazła spodenki, koszulkę i wręczyła chłopkowi. – Chyba przydałoby się przemyć, chociaż trochę.

Rozmawiała z bratem, jednak złość nie minęła. Cały czas miała w głowie jego wrzaski i bicie, jednakże teraz Emma była ważniejsza, dlatego starała się odepchnąć od siebie ten temat.

– Pójdę po wodę, a ty ją ubierz – rzekła brunetka, gdyż zastrzyk sprawiał się na medal i ból całkowicie zniknął.

Dwie minuty później rana była już prowizorycznie przemyta i przebrana Emma grzecznie leżała pod kocem, od strony okna, gdzie położył ją Travis.

– Coś jeszcze? – zapytał.

– Nie, idę spać – mruknęła Laura i nie czekając na nic, w mig zajęła miejsce obok przyjaciółki.

– A co z matką, co powiemy? Przecież godzinę temu jej tu nie było.

– Coś wymyślimy.

Travis już nie dyskutował, tylko rzucił ciche: „dobranoc”, zgasił światło i wyszedł, bezszelestnie zamykając za sobą drzwi.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Laura tak się nakręciła, że teraz śni koszmary. Piękna wizja koleżanki, a że sny odbieramy na opak, to może iść spać dalej, tylko tym razem w łóżku, nie pod ścianą jak menel. ;)
    Kurwa, kolejne pretensje – ja nie wyrobię z tą dziewczyną. Nie upilnowali – Emma to pies, którego trzeba na smyczy prowadzać, czy dorosła panienka, która myśli? 😡
    Emma padła – nie dziwię się wcale; po takiej mieszance wybuchowej. Dzisiaj Emma tęskni za flaszką, ale kiedy będzie kac, ciekawe, czy nadal będzie o nią prosić?
    Ciut za dużo powtórzeń i rozkmin o tym samym. :)
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Spoko, poprawię, ale potem. Czytać to 39483 to masakra. Xd Emma jest szalona, i dobrze.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania