Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 74

– Jimbo, co z tym żarciem? Jestem głodna i małolatki też muszą coś zjeść, bo zaraz nam tu popadają. – Zaśmiała się Susan.

– Wstawiłem do piekarnika, za dziesięć – piętnaście minut będzie – odparł Jimmy, stawiając na stole nową flaszkę.

– Tak? Ciekawe. Chyba nie pamiętasz, ile wczoraj wypiłam – odpyskowała znienacka Emma, machając cwaniacko głową w kierunku Susan i po chwili wszyscy uderzyli wesołym śmiechem. Byli kompletnie zaskoczeni jej nagłym wyskokiem.

– No co? Jestem z facetem i nic mi nie zrobisz – podjarana Emma wystawiła język do Susan, która po tym geście ze śmiechu o mało nie spadła z krzesła.

Laura także w końcu się rozweseliła, przyjaciółka zawsze potrafiła wydusić z niej radość. Dyskretnie spojrzała na Amber – także wyglądała, jakby miała się zaraz roześmiać, ale powstrzymywała się, jak mogła.

– Dobra, my tu gadu gadu, a robota czeka. Skoczę tylko do kibelka – rzekła uśmiechnięta od ucha do ucha Sue i wyszła.

Gdy tylko dziewczyna zniknęła, Amber przecięła Laurę tak nieprzychylnym spojrzeniem, że nastolatka od razu odwróciła wzrok. Prześladowczyni prawdopodobnie myślała, znając już co nieco dziewczynę, że ta się nie poskarży. Po chwili Sue wróciła i Emma, patrząc na Amber, bez skrupułów wyskoczyła:

– Znów coś jej nie pasuje.

– Słucham? – Susan się zatrzymała.

– Gapi się na nią jak nawiedzona – wyjaśniła.

Laura się wkurzyła, nie chciała, aby atmosfera znowu zgęstniała.

– Zaraz jej podpasuje. – Zachichotała Sue, sięgając do pudełka. Stała chwilę w milczeniu, lecz nagle jakby odpalił jej się lont.

– Chodź tu, kurwo! – Znienacka chwyciła Amber za włosy, powaliła na podłogę i wykręcając do tyło jej rękę, przycisnęła ją kolanem.

Zaburczała maszynka i dziewczyna momentalnie zaczęła rzucać się i wić jak opętana – Sue miała niemałe problemy z jej utrzymaniem.

– Kurwa, proszę cię, nie rób tego! – zagrzmiała błagalnie leżąca, taczając się w napadzie paniki.

– Kurwo, leż!

– Proszę cię!

– Jimbo, chodź tu, pomóż mi! – krzyknęła Sue, usilnie próbując utrzymać Amber.

Chłopak natychmiast pojawił się przy koleżance i przycisnął na plecach obie ręce Amber, unieruchamiając ją bez problemu.

– Kurwa, Chris cię zajebie! – walczyła ofiara, lecz Susan tylko się zaśmiała, chwyciła Amber za włosy i przekręciła w bok jej głowę.

Nastolatki patrzyły na to wszystko z niedowierzaniem, były kompletnie zaskoczone. Sue dzielnie walczyła, aby pozbyć się choć odrobiny włosów, ale nic z tego nie wychodziło.

– Kurwa, za długie, nie bierze – fuknęła rozczarowana. – Młoda, dawaj nożyczki, leżą w kuchni – rzuciła do Emmy, która bez sprzeciwu poszła i przyniosła je dziewczynie.

– Sue, proszę cię! – walczyła jeszcze Amber.

– Kurwa, zamknij się i nie wierzgaj! – ryknął wkurzony Jimmy, mocno wykręcając lewą rękę brunetki.

Krzyknęła z bólu i natychmiast się uspokoiła.

– Mały, chodź tu i trzymaj, nie dam rady tak – poprosiła Sue.

Billy przykucnął i złapał Amber za głowę, wtedy Sue, mając już dwie wolne ręce, bez problemu złapała włosy Amber i zaczęła je obcinać. Dziewczyna już nie prosiła, płakała tylko rzewnymi łzami. Laura patrzyła na nią zszokowana, pierwszy raz przecież widziała, jak płacze.

– Kurwa, może jest dziwką, ale włosy ma cholernie grube, więc chyba o nie dba i widocznie czasem się myje – zadrwiła Susan, bezlitośnie pozbywając się kolejnych, czarnych pukli.

– Kurwa, po co to zrobiłaś? – syknęła pretensjonalnie Laura, szturchając Emmę w ramię.

Przyjaciółka nie zareagowała. Sue po chwili znów uruchomiła maszynkę, która teraz już gładko jechała po skórze, skracając włosy do długości dwóch, może trzech milimetrów.

– Suko, popamiętasz mnie – wyjąkała Amber, zalewając się łzami.

– Ej, może zostawimy jej irokeza? – zarżała „fryzjerka”, odrywając chwilowo maszynkę od głowy. – Co ty na to? Chcesz na punka czy na gładko? – szydziła.

– Zostaw, będzie śmieszniej – zaproponował Jimmy.

– Kurwa, idiotko, po co to zrobiłaś? – powtórzyła Laura, przecinając Emmę gorzkim spojrzeniem.

– Ja zrobiłam? Wyluzuj, dobra? – syknęła Emma. – Zresztą.... idę do kibla – dodała i zniknęła w kuchni.

Laura nie dawała za wygraną i poszła za przyjaciółką.

– Po co to powiedziałaś? – wznowiła pretensje, gdy tylko Emma opuściła toaletę.

– I co z tego? Widziałaś chyba tę maszynkę, więc i tak Amber skończyłaby na łyso. – Zaśmiała się blondynka. – A że to tylko odrobinę przyśpieszyło sprawę...?

– A idź! – wkurzyła się Laura.

– O co ci chodzi, do jasnej cholery? – Emma się zdenerwowała. – Kurwa mać, jeszcze jej bronisz? Powinnaś się zemścić, jak tylko można, ja bym tak zrobiła. Ale nie, przecież grzeczna Laura nie może. Nie wiem, a żeby nawet zabili ci matkę i brata, to co? Postawiłabyś jej jeszcze flaszkę? – furczała nakręcona używkami dziewczyna. – Kobieto, nie rozumiem cię. Wyruchali cię jak szmatę, ktoś się za tobą wstawia, a ty się jeszcze rzucasz. A może było ci fajnie, co, i chętnie powtórzyłabyś seans? – dodała kąśliwie i w tym momencie dostała w twarz.

– O ty suko! – Wściekła blondynka chwyciła przyjaciółkę za fraki, lecz Laura nie była jej dłużna i po chwili jak wariatki zaczęły szarpać się za ubranie.

– Kurwa, puszczaj mnie! – wrzasnęła Laura, szamocząc się z koleżanką. – Jesteś pojebana!

– Ej! – zagrzmiał nagle Jimmy i natychmiast rozdzielił walczące. – Dziewczyny, a wam co?! Odbiło wam?! – krzyknął z dezaprobatą, kompletnie oniemiały tym, co widzi.

– Nie odzywaj się do mnie! – ryknęła do przyjaciółki Laura, odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wyjścia, jednak chłopak szybko zatrzymał ją przy drzwiach. Miko zaraz pojawił się obok.

– Śliczna, co się dzieje, o co poszło? – zapytał delikatnie.

– O nic!

– Mała, no nie mów, że pobiłyście się o tę szmatę? – Nie dowierzał chłopak.

– Nie powinna była jej podburzać – warczała Laura, lecz już nieco się opanowała.

– Mała, ale Sue i tak zrobiłaby swoje, rozumiesz? Nie znasz Cichej, ona potrafi. I tak się dziwię, że tylko na tym się skończyło, nie chciałabyś zobaczyć, na co ją stać. Ona nienawidzi Amber, ze mną od dawna się przyjaźni, więc nic dziwnego, że się za tobą wstawiła, I to żaden szpan, rozumiesz? Należała jej się nauczka, Laura, dlaczego się tak wściekasz? Poza tym to tylko kudły, odrosną. Wolałabyś, żeby naprawdę wydziarała jej na czole jakieś sprośne hasełko? – Zaśmiał się. – Chociaż impreza dopiero się rozkręca, więc nigdy nic nie wiadomo. Jak suka będzie dalej fikać, to źle skończy. Laura, uspokój się już, chodź, zjemy coś. I nie kłóć się z młodą, naprawdę uważasz, że warto kłócić się z najlepszą kumpelą przez to coś? Zwłaszcza przez to coś. W życiu bym się nie spodziewał, że weźmiecie się za łby, do tego przez tę sukę. Chodź – nalegał, delikatnie ciągnąc dziewczynę za dłoń.

Ustąpiła i poszła za nim, lecz gdy tylko weszła do salonu, niemal wytrzeszczyła oczy. Z łysą głową i pozostawionym na środku, wystrzępionym byle jak pasem Amber wyglądała strasznie, a jednocześnie przekomicznie. Laurę jednak bardziej przeraził niż rozśmieszył ten widok, zwłaszcza, że dziewczyna nadal płakała.

– Kurwo, nie daruję ci tego – wyjechała nagle do Laury załamana ofiara, ciężko wydobywając słowa.

Polewająca właśnie wódkę Sue nie zareagowała, zaśmiała się tylko. Laura znów się wystraszyła, lecz nie dała niczego po sobie poznać.

– No i widzisz? Dalej będziesz jej żałować? – Zniesmaczył się brunet, zaglądając w oczy nastolatce.

Dziewczyna milczała. Sue wstała i podeszła do Amber.

– Młoda, nie przejmuj się, przecież nie zrobiłam jej krzywdy, tylko wyświadczyłam przysługę. Teraz przynajmniej nie będą przeszkadzać przy obciąganiu. – Zaśmiała się do Laury, delikatnie tarmosząc Amber za postrzępione włosy. – Co się mówi? – Mocno ścisnęła policzki dziewczyny.

– Dziękuję – wypaplała cicho Amber – chyba już kompletnie zrezygnowała.

– No... myślę sobie. – Susan poklepała ją po policzku i spokojnie usiadła na swoje miejsce.

 

– Dobra, zjedzmy – rzekł Billy, stawiając na stół cztery talerze.

– Mała, siadaj. – poprosił Jimmy, gdyż Emma się nie czaiła i już siedziała obok Susan, ale i obok Amber. Wyglądała, jakby ani trochę nie bała się dwudziestodwulatki

– Nie jestem głodna – mruknęła Laura.

– Jak to? Przecież byłaś.

– Ale mi przeszło.

– Laura, no przestań. Było, minęło. Siadaj jeść. – Głos Jimmy’ego ostygł.

Dziewczyna była jednak głodna, postanowiła więc przestać się popisywać i już chciała wstawać, ale gdy spojrzała przed siebie i okazało się, że jedyne wolne krzesło stoi obok prześladowczyni, chęci jej przeszły.

– Młoda, siadaj tu. – Jak zawsze bystra Sue wstała i zwolniła swoje miejsce. – A ty tylko spróbuj na nią spojrzeć – fuknęła do Amber, która siedziała jak posąg, już nie załamana, a rzetelnie wkurwiona.

Miała naprawdę gęste, piękne czarne włosy, nie dziw więc, że czuła się źle. Laura zajęła miejsce i ponownie gorzko spojrzała na przyjaciółkę, w końcu Emma się zdenerwowała.

– Kurwa, przestań się w końcu napuszać, do cholery! – warknęła.

– Spierdalaj!

– A kurwa, rób sobie, co chcesz. Myślisz, że każdy całe życie będzie nad tobą skakał – skwitowała wkurzona blondynka.

Amber się ożywiła, dyskretnie patrząc z niemałym zdziwieniem na obie panie, podobnie Susan, która aż uniosła brwi.

– Laski, wyluzujcie, dobra? – Zaśmiał się Jimmy, nie mogąc pojąć, co im strzela do głów.

– No, ładnie. Co się stało? – zapytała Sue, która zjadła już ponad pół steka, wcinała tak szybko, jakby nie jadła od tygodnia.

Laura jadła równie szybko, zerkając na Emmę z taką awersją, jakby ta miała jakąś zarazę. Starsza z blondynek polała kolejne kieliszki.

– Hej, dziewczyny, przestaniecie? – Sue nie wytrzymała i parsknęła śmiechem, widząc, że miny obu pań nadal przekraczają wszelkie granice normalności. – Wypijmy lepiej – dodała i przechyliła swój kieliszek.

Laura szybko poszła w jej ślady.

– Ja nic nie robię, powiedziałam tylko prawdę – warknęła nieustępliwa Emma i teraz Laura już nie wytrzymała, bo zerwała się z miejsca i ponownie chciała wyjść.

Nie zrobiła jednak nawet dwóch kroków, bo Sue szybko zagrodziła jej drogę.

– Kurwa, co z wami, do cholery?! – zagrzmiała, zmęczona już tą szopką. – Odbija wam czy jak? Zachowujecie się jak małe dziewczynki. O co poszło? – zażądała wyjaśnień.

– Jak to o co? O to – odparł Jimmy, wskazując głową Amber.

– O nią? Nie rozumiem. – Sue się pogubiła.

– Bo wciąż jej broni i już mnie wkurwiła – wyjaśniła Emma, która właśnie skończyła posiłek. – Dzięki. – Odsunęła talerz i dopiero teraz wypiła alkohol.

– A odpierdol się! – odparowała Laura i teraz Susan zaśmiała się już na całe gardło.

– I co? Długo tak zamierzacie? – brechała. – Jesteście przekomiczne, powinniśmy wcześniej zapalić, a potem nagrać film: „ Wojna małolatek o różowy kwiatek” – ironizowała, śmiejąc się jak najęta.

Rozległ się śmiech chłopaków.

– Nie wiedziałam, suko, że potrafisz wzbudzić takie emocje. – Susan spojrzała na Amber. – Chociaż na różowy kwiatek to mi nie wyglądasz, raczej na trujący chwast, który należy jak najszybciej wyplenić – skwitowała, zbierając puste naczynia.

Miko zaczął popiskiwać.

– Zaraz cię wypuszczę – rzucił Jimmy, wstając.

– Jak go wypuścisz? Nie ucieknie? – zapytała Laura.

– Spokojnie, ogródek jest ogrodzony.

– Na pewno?

– Tak.

Po chwili chłopak podszedł do znajdujących się po prawej od łazienki, zniszczonych drzwi i pociągnął za tak samo zdezelowaną klamkę, ale były zamknięte. Chłopak zaczął szperać w stojącej przy lodówce szafce.

– Kurwa, gdzie ten cwel wjebał klucz? – warknął po chwili, gdy przewalił już całą. – Stary, jeszcze momencik, ok? Sprawdzę w pokoju – zwrócił się do psa, który zaczął się już niecierpliwić.

Wrócił bardzo szybko i przekręcił klucz w drzwiach. Ten kręcił się wkoło, lecz zamek nadal był zatrzaśnięty.

– Chudy, to stary złom i pewnie dlatego nie działa. Kiedy je ostatnio otwierałeś? – wtrącił Billy, stojąc oparty o ścianę i przyglądając się wyczynom przyjaciela.

– A kurwa! – Jimmy się zdenerwował i zaczął agresywnie kopać w drzwi, które już po trzech uderzeniach puściły. – Proszę bardzo. – Zadowolony na oścież otworzył skrzydło, dumnie uśmiechając się do Laury, która stanęła obok Billy'ego.

– Jimbo, jak wróci, nie zamykaj, gorąco tu jak w piekle! – krzyknęła Sue.

– Dlaczego to zrobiłeś? Mogliśmy z nim wyjść – zapytała zdziwiona nastolatka.

– W dupie to mam, i tak jutro już mnie tu nie będzie… mam nadzieję. – Brunet sugestywnie spojrzał na dziewczynę, wyginając usta na całą szerokość twarzy.

– Ty kurwo zajebana! – Doszło nagle z salonu i we trójkę, jak jeden mąż natychmiast rzucili się w tamtą stronę.

Sue znowu stała nad Amber i trzymała ją za szyję. W drugiej ręce ściskała niebieską zmiotkę.

– Co mówiłam? – Nisko zgięła głowę dziewczyny i niezbyt mocno uderzyła w nią szczotką. – Patrzcie, mamy dowód, że pusto. – Zaśmiała się, raz po raz stukając Amber po głowie. – Kurwa, nic tam nie ma – drwiła, bawiąc się coraz lepiej.

Laura spojrzała na podłogę i zrozumiała powód – nadal leżały na niej porozwalane włosy.

– Puść, udusisz ją – zareagował Jimmy, widząc, że Amber robi się purpurowa.

– Sprzątaj to! Za darmo dostałaś usługę, więc możesz się wysilić – ironizowała Sue, spychająca Amber z krzesła i rzuciła obok niej zmiotkę.

Miko wrócił, napił się wody i od razu poszedł do sypialni.

– Widzisz? Dobrze się u mnie czuje – rzekł do Laury usatysfakcjonowany Jimmy. – A tak poza tym to siadaj, czemu my dalej stoimy tu jak debile? – Uśmiechnął się.

Laura usiadła jak najbliżej kuchni i jak najdalej od Amber, Jimmy ruszył do regału, natomiast Billy podszedł do stołu i chwycił w dłoń leżącego na nim skręta.

– No, masz szczęście – wyszczerzył się do Sue. – Ale czemu zrobiłaś tylko jednego? Mała, chodź do mnie, nie siedź przy niej – skarcił Emmę, widząc, że nie zamierza ruszyć tyłka od stołu.

Emma wstała, ale nie poszła od strony Amber, tylko przeszła z drugiej i zaraz siedziała obok Laury. Miny dziewczyn nie uległy zmianie.

I nagle Emma szturchnęła przyjaciółkę.

– Możemy pogadać? – mruknęła.

Laura wstała i poszła z nią do pokoju przy drzwiach wejściowych.

– Przepraszam, nie powinnam była tak gadać – rzuciła blondynka.

– W porządku.

– Nie, nie w porządku, Przepraszam, za mocno się zapędziłam. Ale zrozum, ja po prostu nie mogę zrozumieć twojej postawy.

– Kurwa, nie możesz? – Laurę znów ponosiło, jednak mówiła bardzo cicho. – Ale ja mogę. Nadal nie wiesz, dlaczego jej bronię? Bo wiem, że jak za mocno oberwie, to to wszystko odbije się znowu na mnie, rozumiesz? Jak kiedyś znajdziesz się w sytuacji, w której ja byłam, może do ciebie dotrze. Wiem, znowu brzmię, jakbym się pieściła i użalała nad sobą, ale gówno już mnie obchodzi, co kto sobie pomyśli. Poza tym może spójrz na siebie, co? Nie rozumiem, co się z tobą dzieje, nigdy się tak nie zachowywałaś. Co? Dorwałaś faceta, to przyjaciółka już ci niepotrzebna, tak? – ciągnęła Laura, którą w tej chwili opanował wielki żal – była pewna, że jej interpretacja jest niepodważalna.

– Nieprawda, on nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu mnie wkurzyłaś – tłumaczyła się Emma.

– Wkurzyłam cię? Czym? Tym, że się boję? Dobrze, więc bardzo cię przepraszam, to się więcej nie powtórzy. I myślę, że skończyłyśmy rozmowę – burknęła brunetka i już wykręcała się na pięcie, jednak szybko została zatrzymana.

– Laura, sorry, możemy o tym zapomnieć? Wiem, moja wina, przepraszam – naciskała Emma, uwieszając się na szyi przyjaciółki.

– No, to rozumiem. – Zaśmiał się Jimmy, stając w progu.

– Spadaj stąd – zachichotała Emma, nie odrywając się od kumpeli.

– Dobra, sorry, nie krzycz – brechał chłopak i zaraz schował się w pokoju.

– Em, udusisz mnie – wycedziła Laura.

– Nie puszczę, póki nie powiesz, że już ok – oznajmiła blondynka.

– Wszystko ok – rzekła Laura, uśmiechając się pod nosem.

– Kłamiesz. – Emma się zaśmiała.

– Em, puść mnie, nie było sprawy – nalegała Laura, gdyż przyjaciółka naprawdę dość mocno ją ściskała.

Blondynka uwolniła dziewczynę.

– Patrz, jak znowu zobaczę jakiś foch na twojej gębie... – Uśmiechnęła się szeroko, strzelając w Laurę paluchem.

– Zobaczysz… jeszcze niejeden… – Laura wyszczerzyła zęby.

– Hej, bzykacie się tam?! – krzyknęła nagle Sue. – Jeśli tak, to informuję was, że wybrałyście niezbyt ustronne miejsce – dodała, chichocząc.

– Idziemy – rozradowana słowami dziewczyny Laura popchnęła Emmę w stronę salonu i po chwili obie, uśmiechnięte od ucha do ucha siedziały na swoich miejscach.

– Już? Po buziaku i zgoda? A może nie tylko buzi było, co? W domu też się trochę ociągałyście – rozweseliła się Sue.

Nastolatki nie odpowiedziały.

– No dobra, już wam nie dokuczam. Zapalmy lepiej – zarządziła niemalże uroczyście Susan i wręczyła Emmie skręta, domyślając się, że Laura będzie się onieśmielać. – Jak w ogóle się czujesz? Chuj w proch, ale ładnie go przepiłaś, nie ma co… o paleniu nie wspomnę. Jak na początkującego masz łeb, jestem pod wielkim wrażeniem. Gówniara osiemnaście lat, a pije, jak stara. – Zaśmiała się Sue.

– Ćpun – warknęła Laura. – I pijak – dodała, uśmiechając się pod nosem.

– Odezwała się… abstynentka… co ostatnio ledwo powłóczyła nogami, jak się ze mną nachlała – odparowała blondynka, z zadowoleniem pociągając blanta.

– Taaak? Ciekawe tylko, kto we mnie wlał to wszystko?

– No pewnie, ja. Związałam cię jak gęś i nakarmiłam. Przykro mi, że musiałam posunąć się do tak drastycznych środków, ale skoro sama nie chciałaś…? – skwituowała z pełną powagą Emma.

Towarzystwo parsknęło śmiechem i Laura już chciała się odzywać, ale pod jej nos wjechał kieliszek i napój. Wypiła bez sprzeciwu. Jimmy odstawił szkło, po czym nagle zarzucił nogę za plecami niczego nie spodziewającej się brunetki i usiadł z tyłu tak, że siedziała teraz między udami chłopaka, owinięta jego rękoma.

Poczuła się dość dziwnie, ale ufała, że nie będzie niczego próbował, więc nie protestowała. Nic ją też nie bolało, alkohol znieczulił dziewczynę.

– No proszę, Jimbo już coraz bliżej. Miej się na baczności, to łobuz. – Zachichotała Sue.

Laura się uśmiechnęła. Wódka już lekko szumiała w jej głowie i dziewczyna czuła sie coraz lepiej.

– Jimmy, mogę zapalić? – wyjechała nagle cichutko Amber, wyciągając z kieszeni czerwone Marlboro.

– O mamuniu, czy wy to widzicie?! – zapiała Sue, humorem której kierowała już marihuana. – Dupsko jara kowboje, no nie mogę! Kogo okradłaś, szmato? – Dziewczyna spoważniała, przecinając Amber morderczym spojrzeniem.

Brunetka nadal nie otwierała ust.

– Ale po co pytam, przecież to jebanie klasy „komfort”, z możliwymi gratisami, więc może ją stać? Wiesz, że skoro tak dużo obciągasz, nie powinnaś palić. Klientom pożółkną fiuty – brechała.

– Jimmy, mogę zapalić? – Amber ponowiła pytanie i nagle Sue zerwała się z miejsca, podskoczyła do dziewczyny i kopnęła ją prosto w twarz. Bez trudu powaliła dziewczynę wraz z krzesłem na podłogę, a z nosa ofiary natychmiast popłynęła krew.

– Kurwo, jak mówię do ciebie, to odpowiadaj, rozumiesz?! – Sue rozdarła twarz, wisząc nad przerażoną dziewczyną; najwidoczniej milczenie Amber odebrała jako ignorowanie jej osoby.

– Jimmy – mruknęła Laura. Teraz już nie bała się o siebie, a o Amber, ten kopniak nie wyglądał zbyt subtelnie.

– Ty znowu? Nie wpierdalaj się! – upomniała sucho Emma.

– No co? Wstawaj! – nakazała blondynka, popychając Amber nogą i ta od razu grzecznie podniosła się z podłogi.

Sue chwyciła krzesło i postawiła na miejsce, głośno stuknąwszy nim o podłogę, nagle opanowała ją jakaś niewytłumaczalna wściekłość.

Amber posłusznie usiadła, wydawała się w tej chwili nic nie warta.

– I co, szmato? Nie rozumiem, przecież jesteś taka mocna, wielka, kurwa, pani, więc czemu nie otwierasz mordy? Grzecznie cię zapytałam, a ty co? Zabrakło języka w gębie? Aaaa, no tak, to nie młoda, nie? Z nią ŁATWIEJ ci się rozmawia, prawda? – ciągnęła Sue, wisząc nad głową ofiary.

Amber ręce coraz bardziej się trzęsły, ale nadal nie miała odwagi się odezwać, może myślała, że cisza wyjdzie jej bardziej na korzyść. Bardzo się pomyliła, bo Sue widząc, że dziewczyna nadal milczy, z pełnym impetem huknęła ją z liścia w twarz. Obecni szybko zobaczyli różnicę między jej ciosem, a ciosem Laury, Amber w okamgnieniu znalazła się znów na podłodze.

– Ty! – rzucił nagle Jimmy. – Kurwa, przecież suka siedziała w bagażniku, może zadzwoniła do Chrisa? – Uświadomił sobie nagle.

Sue podeszła do dziewczyny i mocno przydusiła adidasem jej policzek.

– Dzwoniłaś, szmato?

– Tak – przyznała w okamgnieniu Amber.

– Kurwo, zajebać cię?! – zawyła Sue, zdejmując nogę z twarzy dziewczyny.

– Ale on nie odebrał – wyjaśniła ekspresowo poszkodowana.

– Dawaj telefon – nakazała blondynka.

W sekundę go dostała.

– I siadaj – warknęła nieco spokojniej i zajęła swoje miejsce.

Skręt już zrobił kółeczko i Jimmy przygasił niedopałek.

– Dzikusko ty! – wtrącił znienacka wesoło Billy. – Powinnaś pić melisę albo jakieś inne ziółka. Jesteś bardzo nerwowa, wiesz, że to niezdrowo w tak młodym wieku? A może to już menopauza? – zadrwił, najarany w sztok.

– Mały… – Sue uniosła twarz znad telefonu, ale już miała uśmiech na twarzy. – A tak poza tym to co to jest? – Uniosła trawkę nad stół. – Takie ziółka nie mogą być?

– Nawet wskazane. – Zaśmiał się młodzik.

– I co? – dopytywał Jimmy.

– Nie odebrał – odparła Sue i spokojnie odłożyła telefon. Amber nie miała odwagi nawet na niego spojrzeć.

Brunet wygrzebał się zza pleców Laury, podniósł leżące na ziemi papierosy i położył przed „więźniem”.

– Pal. Już jesteś na tyle zasrana, że nawet o to pytasz? – zadrwił i grzecznie usiadł na miejsce, w takiej samej pozycji co poprzednio.

– Widzisz, jaka odważna? – Sue spojrzała na Laurę. – Ona tak naprawdę gówno może. Ona dobrze wie, do kogo fikać, nie rozumiem takiej pojebanej rozrywki. Powiem ci szczerze, że sądzę, że tłukę się najgorzej, ale do słabszego nigdy nie podbijałam, nie widzę w tym żadnego powodu do dumy. Tu tylko zrobiłam wyjątek – wskazała głową Amber. – Wiem, że jesteś spokojną osobą, ale trzeba było nie czekać, tylko już w pracy, przy jej pierwszym do ciebie podejściu wziąć coś ciężkiego, na przykład patelnię i przyjebać jej w ten durny łeb. Pusta świnia…

Telefon Laury przerwał monolog i dziewczyna z miejsca zdrętwiała.

– Odbierz – rzucił pod razu Jimmy.

Dziewczyna spodziewała się, kto to, dlatego nie bardzo chciała. Wiedziała, jak będzie brzmiała ta rozmowa i że tylko ją zdenerwuje.

– Śliczna, no odbierz, po co mają się wkurwiać. Jesteś trzeźwa, powiesz, że jesteś z Emmą w mieście i już – nalegał Jimmy.

– I myślisz, że to coś da? Zaraz będzie kazał mi wracać do domu, bo już nigdzie przecież nie mogę wyjść – fuknęła dziewczyna.

– A dziwisz się po tym, co się stało? Martwią się – spuentował cierpko chłopak, patrząc na Amber lodowatym wzrokiem.

– Taaak? Wcześniej było to samo, dziesiąta mnie nie ma… kurwa, co ja mówię, dziesiąta? O ósmej już wydzwaniał i tatusiował! – burknęła oburzona nastolatka, która nagle rozgadała się na całego.

Susan parsknęła śmiechem, nie odrywając się od robienia blantów.

– Ok, jak chcesz, ja tylko doradziłem. – Jimmy zrezygnował i nieco mocniej przytulił dziewczynę.

– Mały, polejesz? – poprosiła Sue.

Pół minuty później byli już po aplikacji i Susan podała Amber marihuanę. Dziewczyna się nie sprzeciwiała i wzięła używkę, lecz gdy ją odpalała, ręce latały jej już tak bardzo, że miała mały problem z odpaleniem używki.

– Czego się boisz, maleńka? – Teraz Billy zaczął dokuczać dziewczynie. – Ty się czegoś boisz? To niewiarygodne, taka twarda sztuka... A może to nie strach, tylko kac, albo głód, temu cię tak telepie? Jebałaś już dziś? Może jeszcze dupa nie była zatykana i temu masz niedobory – dodał kwaśno, wywołując już teraz nie chichot, lecz głośny śmiech wszystkich obecnych – Fajnie, co? – kontynuował chłopak, wstając. – Jimbo, daj mi telefon – poprosił.

– Billy. – Emma złapała go za rękę, ale się wyrwał.

– Po co ci? – zapytał brunet.

– Daj.

Chłopak dał mu komórkę, młodzik szybko coś w niej znalazł i wystawił monitorek przed nosem Amber. Zrobiła dość dziwaczną minę.

– I co?

Cisza.

– Kurwo, co, pytam?! – wrzasnął furiacko młodzik, także częstując Amber ciosem w twarz.

Zaliczyła glebę po raz trzeci, z tą różnicą, że już nie dostała z liścia, a z pięści.

– Nie wstawaj! – Billy wystawił palec w kierunku Emmy, nawet na nią nie spojrzawszy. – Kurwo, masz szczęście, że Laura tu jest, bo mógłbym duuuużo powiedzieć, rozumiesz? DUŻOOO! – wydarł się, furiacko kopiąc Amber w twarz i teraz Emma już zareagowała.

– Zostaw, odbiło ci? – Wyskoczyła mu przed nos.

– Kurwa, mi odbiło?! Widziałaś swoją przyjaciółkę. Widziałaś, więc się nie wpierdalaj! Kurwa, powinienem cię tu zatłuc, zdziro, szmato, kurwo zajebana ty! – Pieklił się chłopak i Amber oberwała kolejny raz, tym razem w brzuch.

– Billy, kurwa! – Apelowała zdenerwowana Emma, widząc, że sytuacja wymknęła się spod kontroli. – Chodź. – Pociągnęła młodzika za rękę.

– Ścierwo – syknął Billy, splunął jeszcze na Amberę i dopiero teraz usiadł na miejsce.

– Chodź, przejdziemy się – poprosiła Emma, ciągnąc go za dłoń.

– Gdzie?! – warknął nieuprzejmie chłopak.

– No chodź – nalegała dziewczyna, ustąpił więc i wstał. – Kupić coś? – zapytała nastolatka.

Głos jej odrobinę drżał, nie spodziewała się pewnie takiego wyskoku ukochanego, no i nie znała go też pewnie z tej strony.

– Czekaj – rzuciła Sue, poszła do kuchni i zajrzała do lodówki. – Kup jeszcze wódkę… duuużo wódki – zaśmiała się – i coś do picia. I weźcie jakieś przekąski, sami zdecydujcie. Ale chipsy jakieś musowo, ok? Cały czas jestem głodna. Powinno wystarczyć. – Sue wręczyła Emmie dwieście dolarów, które ta od razu przekazała chłopakowi i po chwili para zniknęła za drzwiami, przy akompaniamencie przekręcanego klucza.

Laura od razu pomyślała, że muszą być naprawdę dobrymi przyjaciółmi, skoro Billy ma klucz do domu Jimmy’ego. Amber już siedziała na krześle, trzymając się za twarz.

– Wiesz, co? – Sue wznowiła czepianie się dziewczyny. – Wiesz, że mogłabyś nadal siedzieć na tej ławce i pić piwo ze swoimi tępymi koleżaneczkami?

Starsza z brunetek nadal nie reagowała. Nie patrzyła na Susan, wzrok na stałe utkwił jej… nie wiadomo, gdzie. Bała się już chyba nawet oddychać, zwłaszcza, że w tej chwili głos blondynki był do tego stopnia przesycony spokojem, że aż Laura poczuła się dziwnie. To chyba jeszcze bardziej dołowało Amber.

– Co, nie wiesz, o czym mówię? – Susan wzięła jej papierosa i natychmiast odpaliła.

Amber siedziała jak rzeźba.

– Po co zadzwoniłaś? – zapytała spokojnie blondynka.

– Nie wiem, przepraszam – wypaplała znienacka przez zęby Amber, z miejsca zadziwiając starszą z dziewczyn.

– Nadal szukasz wrażeń? Mało ci tego, co stało się z Jay'em i tym brudasem, Tobym?

Laurę ciarki przeszły, lecz Jimmy był czujny i mocniej ścisnął jej dłoń, dając jej enty raz do zrozumienia, że jest bezpieczna.

– Nie – bąknęła Amber.

– Więc dlaczego zadzwoniłaś? Nie dzwoni się do kogoś bez powodu. I co, chcesz ją zabić? – Zaśmiała się ironicznie Sue.

Amber ponownie zamilkła, ale jej twarz zrobiła się już blada, jak ściana, a na czole pojawiły się pierwsze oznaki wilgoci.

– No odpowiedz, przecież grzecznie z tobą rozmawiam. Czy wolisz w jednak w inny sposób? – ciągnęła nieśpiesznie, z wredną premedytacją Sue.

– Nie.

– Co nie?

Znowu cisza, widocznie Amber wiedząc, że jej wina jest bezsporna, nie miała pojęcia, co mówić.

– Słucham – naciskała Susan, lecz ton głosu zaczął emanować chichotem.

Jimmy z Laurą bacznie obserwowali pytającą, lecz nie mogli wywnioskować, czy już szczerzy zęby, bo dziewczyna znowu zajęła się za robieniem skrętów i siedziała ze spuszczoną głową.

– Polej – rzuciła Sue i Jimmy już chciał wstawać. – Nie ty. Ona – Blondynka przystopowała chłopaka i teraz już uniosła twarz – uśmiech miała od ucha do ucha.

Amber spojrzała na nią wielkimi oczyma, zastanawiając się zapewne, co dziewczyna kombinuje.

– No polej. – Susan wskazała głową butelkę.

Jimmy już chichotał, chuchając w ucho Laury ciepłym oddechem.

– Nie szkoda ci wódki? – brechał.

– No lej, nie grzej szkła – nalegała Sue, ignorując przyjaciela.

Zmuszona do posłuszeństwa Amber postawiła przed sobą wszystkie pięć kieliszków i sięgnęła po butelkę. Taniec rąk nic a nic się nie zmienił, więc gdy zaczęła zapełniać zaledwie pierwszy, już porozlewała dookoła więcej, niż wlała, a tak właściwie to do środka nie nalała prawie nic. Susan zarechotała, podobnie Jimmy, Laura natomiast tylko się uśmiechnęła. Patrzyła na trwogę prześladowczyni i powoli zaczynał bawić ją fakt, że ta od zawsze zaczepna, zadufana w sobie, wredna suka zrobiła się maleńka jak karaluch i już o mało nie robi pod siebie. Uspokajał ją również fakt, że Sue już nie bije dziewczyny, przez co też bardzo wyluzowała.

– No kurwa, nie umiesz nalać wódki? – chichotała Sue, odpalając kolejnego skręta.

– Dobra, nie rób cyrków. – Jimmy się zdenerwował, widząc, że Amber gotowa jest już zalać połowę stołu, wstał i odebrał jej butelkę. – I kto to będzie sprzątał, co? – fuknął do przyjaciółki, robiąc obrażoną minę.

– A kto polewał? – odparła niewzruszona Sue i spojrzała na Laurę, puszczając jej oczko.

– Idź, jesteś pojebana – furczał brunet, poszedł do kuchni i przyniósł dużą białą ścierkę.

– Wycieraj to – nakazał Amber, przestawił kieliszki na drugi koniec stołu i sam zapełnił.

– Jimbuniu, nie napinaj się, dzień jeszcze młody – zaczepiała go Sue, widząc, jak się uruchamia i wyciągnęła do Laury rękę ze skrętem.

Podbudowana i uspokojona tym oczkiem nastolatka już z większym wyluzowaniem wzięła od niej trawę, ale pociągnęła tylko dwa razy, do tego najsłabiej, jak tylko mogła. Susan natychmiast to zauważyła.

– Co tak skromnie? – Uśmiechnęła się.

– Mam słabą głowę, tamto mnie już zakręciło – odparła spokojnie brunetka.

– Daj kurwie, zdołujemy ją – rzekła wprost Sue i Laura nagle straciła całe swoje wyluzowanie. – No nie bój się, przecież nic ci nie zrobi, dotykać cię też nie będzie, więc i jebiozą się nie zarazisz – szydziła Susan, śmiejąc się do Laury czerwonymi od trawy oczyma.

Brunetka wstała i podała Amber skręta, ale nadal starała się trzymać z daleka. Poznała ją już dość dobrze i nie była pewna, czy mimo swojej nieciekawej sytuacji coś jej nie odbije i znów jej nie zaatakuje.

– Patrz, Jimbo, jaki dystans trzyma. – Rozradowała się Susan. – Ale ma dziewczyna rację, wiadomo, czy kurwa nie przenosi jakiejś zarazy drogą kropelkową? A ja jej dotykałam… Fuuu – skwitowała i zaczęła wycierać ręce o spodnie, z obrzydzeniem wykrzywiając usta.

Laura się roześmiała, dziewczyna z każdą chwila robiła coraz to komiczniejsze miny.

– Tu nie ma się z czego śmiać, wiadomo, gdzie suka się ciągała i jakie plagi może na nas sprowadzić? Od teraz dotykam ją tylko kijem. Jimbo, gdzie twój przyjaciel?! – krzyknęła, gdyż brunet chwilowo zaginął w kuchni.

– Został u Mnicha w samochodzie!

Ktoś zapukał do drzwi i Susan niespokojnie spojrzała w tamtą stronę, po czym nagle zerwała się z miejsca, szybko chwyciła zawiniątko i zniknęła w kuchni.

Laura zdrętwiała.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Pomysły, to oni mają – ogolić glacę, wystrzępić włosy. Emma przypomina mi Sue, jakby tłumiła to, jaka naprawdę jest. To, jak siadła na Laurę to potwierdza. Walka kogutów przerwana.
    Emma ma dość Laury, tak samo jak Frank i Travis. Jimmy też jest bojowo nastawiony do jej humorów. Będzie ogień, a Amber, jak stamtąd wyjdzie, zgotuje Laurze piekło na bank.
    Coś mi się zdaje, że Chris zainterweniuje i Jimmy, oraz Sue tego pożałują. Na razie wyzwalają w Amber to, co czuła Laura, kiedy była gnębiona. Znów ktoś przyszedł i…
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Xd

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania