Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 49

– Boli jeszcze? – Spojrzała na młodszą dziewczynę.

– Nie bardzo – odparła nastolatka, chichocząc, przez co Jenny znowu parsknęła śmiechem.

– Młoda, co z tobą, naćpałaś się? – Rechotała. – Ale to nic, fajnie, że się trochę rozruszałaś, cieszę się…

Rozległo się pukanie do drzwi i humor brunetki momentalnie zniknął. Domyślała się, że to jedzenie, lecz pewności mieć nie mogła. Nie była u siebie, więc znów poczuła się wyobcowana. Jenny po chwili rozwiała jej obawy, stawiając na stole pojemnik z zupą i dwa białe pudełka z chińskimi napisami. Po chwili obok Laury znalazła się łyżka. Jedno z pudełek Jenny wzięła sobie, drugie natomiast otworzyła i postawiła na środku.

– Kupiłam też sajgonki, może się jednak skusisz. Są świetne. David nie lubi, bo przecież BEZ MIĘSA, ale co on tam wie. Częstuj się.

Gadka się zakończyła i dziewczyny zabrały się za posiłek. Laura, ku własnemu zdziwieniu zjadła całą zupę i na dodatek zrobiła to bardzo szybko, dokładając do niej trzy warzywne roladki. Całość była pyszna i weszła bez najmniejszych oporów. Jenny zjadła jako druga i gdy zobaczyła pusty pojemnik znajomej, natychmiast rozpogodziło się jej oblicze.

– No widzisz, zjadłaś. Grzeczna dziewczyna. Smakowało?

– Tak, dziękuję…

– Pojedziesz ze mną do wypożyczali? Jeśli czujesz się na siłach oczywiście – zapytała nagle gospodyni. – Weźmiemy jakieś dobre filmy, no i odetchniesz trochę świeżym powietrzem. Jest fajna pogoda, poza tym ile można kisić się w domu? Dam ci okulary, jeśli chcesz.

– Dobrze, mogę się przejechać – odparła brunetka.

Szczerze ucieszyła ją ta propozycja. Mimo że ciężko było jej chodzić, miała dość siedzenia w jednym miejscu i chciała chociażby na chwilę wyrwać się z domu.

– Dać ci inne ciuchy, czy pojedziesz w tych? I tak poczekasz w wozie, ale może chcesz się chociaż przebrać? Wrócimy, to nasmarujemy cię maścią – poinformowała Jenny.

– Nie, dresy są przecież czyste, ale zmieniłabym koszulkę, jak mogę. Rano była cała mokra – odpowiedziała nieśmiało Laura, nie zamierzając jechać jak brudas.

– Ok, zaraz coś znajdę.

Jenny zniknęła w sypialni, z której wróciła bardzo szybko.

– Może być biała? To moja, ale będzie dobra, poza tym jest bardzo fajna, uwielbiam ją. Masz ciemne włosy, będziesz świetnie w niej wyglądać – Wręczyła Laurze t-shirt i ponownie się uśmiechnęła.

– Pójdę na chwilę do łazienki, ok? – Nastolatka wstała z kanapy.

– Pomóc ci?

– Nie, dzięki.

Nie było lekko, lecz jakoś udało się spłukać z siebie pamiątkę po sennych majakach i po kilku minutach Laura ubrana już w przylegająca do ciała koszulkę z napisem: „Crazy & Beautiful” wyłoniła się z toalety.

– To co, jedziemy? – zapytała Jenny, kręcąc wiszącym na palcu kluczykiem.

– Tak.

– Miko, idziemy!

 

– Fajnie w niej wyglądasz, lepiej, niż ja – ogłosiła Jenny. – Jesteś bardzo zgrabna, dlatego ładnie leży. Ale nie myśl sobie, ja wolę facetów! – Roześmiała się.

Tak, zwłaszcza cudzych – pomyślała brunetka i po tych krótkich pochwałach wyszły w końcu z domu. W chwilę po przekroczeniu progu Laura od razu skierowała wzrok w lewo, lecz nie dojrzała nic, posiadłość obok całkowicie zasłaniała dom Franka. Ruszyły do auta.

– Pomóc ci? – zapytała Jennifer, widząc, że Laura drepcze noga za nogą.

– Nie trzeba.

Nie naciskała, tylko ruszyła obok dziewczyny powoli, bez ponaglania. Miko już wskoczył na tylne siedzenie, oglądając się co chwila, jakby chciał powiedzieć: „ruszcie szybciej tyłki”. Do wozu doczłapały po około minucie, Jenny otworzyła drzwi pasażera i nastolatka powoli usiadła w jasnobeżowym fotelu. Piesek od razu zaczął wystawiać pysk, wiercąc się, jakby koniecznie chciał wepchnąć się między dziewczyny. Cały czas szturchał Jennifer, nie dając jej ruszyć, w końcu ta się zdenerwowała:

– Kurde, Miko, uspokoisz się? Zaraz zostaniesz w domu. Wracaj do tyłu! – rozkazała szorstko, po czym spojrzała na towarzyszkę. – A może jednak go zostawimy? Jest strasznie niesforny, zaraz wejdzie ci na głowę.

– Nie wiem – odparła Laura, choć osobiście wolałaby, aby piesek jechał z nimi.

– Dobra, to najwyżej zamknę dach, jak pójdę po filmy.

Laura nie skomentowała. Jenny wyjęła ze schowka ciemne okulary i wręczyła pasażerce, po czym wydobyła też białą czapeczkę z daszkiem.

– Chcesz założyć?

Laura zamilkła, jej zdaniem zabrzmiało to, jakby nowa znajoma wstydziła się swojej pasażerki i koniecznie chciała ją zamaskować. Jennifer natychmiast odczytała myśli dziewczyny.

– Laura, co znowu? Nie zmuszam cię, ale wiem, że kobieta może czasem czuć się niekomfortowo w takiej sytuacji. Wybacz, jeśli to dziwnie zabrzmiało.

Nastolatka założyła czapkę, sama nie chciała pokazywać się ludziom z obitą twarzą.

– Czapeczka też ci pasuje, nosisz? – zapytała Jenny.

– Nie.

– Dlaczego? Ja noszę przy każdej okazji.

– Nie przepadam.

– To może zdejmij?

– Nie.

– W porządku. A teraz już jedźmy, bo będziemy tu stały do powrotu Davida. I wtedy będzie lipa, bo się tu wtoczy i zablokuje nam podjazd – oznajmiła Jennifer i po chwili wóz już dziarsko mknął ulicą.

– Masz fajne auto – pochwaliła Laura.

– Wiem – odparła wesoło Jenny. – To gdzie jedziemy? Najpierw do sklepu czy do wypożyczalni?

– Nie wiem. Po co do sklepu?

– Trzeba kupić jakieś tłuste niezdrowe chipsy lub inną przekąskę, bo film bez chrupania...? – oburzyła się zabawnie Jenny.

– Nie wiem – mruknęła Laura.

Miko jednak nie wytrzymał i znowu wystawił nos, ale tym razem położył go na masce, po prawej stronie Laury.

– Coś ty zrobiła mojemu psu? – nie dowierzała Jenny. – On nigdy do nikogo tak nie lgnął.

– On nie lgnie, po prostu chce zaczerpnąć świeżego powietrza – zażartowała brunetka, wywołując niemałą radość u kierującej.

– No tak, w sumie może i masz rację. A w domu? Też o powietrze chodzi?

Laura nie odpowiedziała, uśmiechnęła się tylko. W tym momencie Jennifer sięgnęła prawą ręką, strasząc Laurę i zapięła jej pas, podobnie postąpiła ze swoim.

– Nie lubię pasów, dlatego nie zapinałam, ale na przedmieściach jest minimalny ruch, gorzej tu. Zaraz dojeżdżamy do centrum, a tam się roi od szaleńców, którym nigdy nie powinni dać prawka – wyjaśniła. – Już kiedyś miałam stłuczkę, bo jakiś idiota wyjechał spomiędzy kamienic, nie ustępując pierwszeństwa i wjechałam nosem prosto w niego. No po prostu wrodzony debilizm, o ile to jest wystarczające słowo. To dobrze, że nie jechałam szybko i miałam zapięty pas, bo nie wiem, co to by było. I jakbym miała przeczucie, bo zapięłam go dosłownie minutę wcześniej. A żebym tak jechała setką? To już byłoby po zębach i pewnie nie tylko. Ale olać zęby, szkoda samochodu, pogryziona kierownica nie wyglądałaby ładnie – dowcipkowała Jenny.

Laura słuchała tego monologu i też już trzęsła się ze śmiechu, zwłaszcza, że mina dziewczyny była dość osobliwa.

– I potem kombinerkami wyciągaliby z niej moje uzębienie. Mam mocne, zdrowe zęby, więc na pewno wbiłby się głęboko – szydziła starsza dziewczyna, lecz teraz już sama roześmiała się jak głupia, humor wyraźnie jej dopisywał.

Laura już płakała, jej ironia była rozbrajająca, a ton wypowiadanych pretensji jeszcze lepszy. Jenny spojrzała na pasażerkę z uśmiechem szerokości równika północnego.

– To gdzie najpierw? – wydusiła, brechając.

– Nie wiem – wystękała brunetka.

W tej chwili była bardzo wdzięczna zastrzykowi, że jeszcze działa, gdyż na pewno przy tej dawce humoru śmiech nie byłby przyjemnością, tylko cierpieniem.

– Dobra, to po filmy, nie będziemy krążyć.

– Ok.

Zatrzymały się pod niewielką wypożyczalnią i Jennifer zapytała:

– Co bierzemy?

– Nie wiem.

– „Nie wiem, nie wiem” – Jenny zmarszczyła górną wargę, robiąc jeszcze komiczniejszą minę. – Chyba wiesz, co lubisz. Ja preferuję komedie i dobre horrory, więc jak znasz już moją tajemnicę, gadaj – nakazała, wciąż nie wykazując ani krzty powagi.

– Nie wiem. Lubię dramaty, ale strasznie dużo już widziałam – odparła Laura, dochodząc do wniosku, że nie może ciągle robić z siebie wstydliwej idiotki.

– Dobra, to mogę wziąć dwadzieścia, może trafię na taki, którego nie oglądałaś.

Laura się uśmiechnęła, a Jennifer obejrzała – Miko przysnął na tylnym siedzeniu.

– Dobra, to idę i zaraz wracam. Ale czekaj!

Jenny wyjęła z bagażnika smycz, założyła psu i obwiązała wkoło fotela.

– Teraz nie będę musiała składać dachu – poinformowała i udała się w końcu do małego saloniku, znajdującego się zaledwie kilka metrów od auta.

Laura przez wesołość znajomej zupełnie zapomniała o wszystkich rzeczach, dotyczących jej życia, lecz teraz, gdy została sama, uświadomiła sobie, że jest prawie w samym centrum, a tu przecież może napatoczyć się Jimmy, Amber, a co najgorsze – Jay. Momentalnie obleciał ją strach, zsunęła więc czapkę, spuściła głowę i dyskretnie zaczęła się rozglądać. Nic podejrzanego nie wypatrzyła, ale przecież nie mogło obyć się bez wszczęcia „projekcji” perspektyw, niekoniecznie tych dobrych. Już widziała Jay'a, który podchodzi do samochodu i wali ją po twarzy, lub wywleka z auta i kopie, Amber, która sprawia jej podobną przyjemność i Jimmy’ego. Ale Jimmy… co by zrobił Jimmy? Na pewno by podszedł, ale co potem? Na pewno jakaś gadka, milion pytań, oglądanie jej zmasakrowanej gęby, a może nawet namawiałby ją do tego, by ją zabrać?

Zsunęła się na fotelu i spojrzała w stronę wypożyczalni, ale Jenny chyba tam zasnęła. A zresztą co Jenny? Jeśli wypatrzyłby mnie tu Jay, obie dostałybyśmy w pierdol.

Wkręciła sobie taki dół, że zaczęło jej się robić zimno. Nie trwało to jednak długo, gdyż blondynka właśnie wyłoniła się z budynku i po Laurze od razu spłynęła potężna, kojąca ulga. Sekundy później była już w aucie. Miko, słysząc trzaśnięcie drzwi, zerwał się jak oparzony i doskakując do właścicielki, koniecznie chciał okazać jej miłość, pogłaskała go więc i kazała wracać na miejsce.

– Wzięłam cztery komedie, cztery dramaty i jakiś thriller, rzekomo dobry. Mam nadzieję, że nie ogl… Laura, co się stało? – Dziewczyna się zacięła, widząc dziwną prezencję brunetki.

– Nic.

– Laura nie kłam, masz dziwną minę. Ktoś cię wystraszył? – drążyła, gdyż nastolatka w tej chwili miała identyczny wyraz twarzy jak wtedy, gdy panikowała.

– Daleko do tego sklepu?

– Nie, zaraz tu, dlaczego pytasz?

– Boję się – walnęła Laura prosto z mostu.

– Czego się boisz? Przecież jesteś ze mną.

Brunetka zwiesiła nos, przez to rozmyślanie całkowicie straciła swój dobry humor.

– Laura, spokojnie, nic ci się nie stanie. Jeśli nie chcesz, możemy nie jechać, tylko wrócimy do domu.

– Nie, jedźmy, jeśli to blisko.

Pożarł ją wstyd na myśl, że sama zgodziła się jechać, a teraz Jennifer nie zrealizuje przez nią swoich planów. Bała się, a z drugiej strony nie chciała robić lipy, wdarło się więc też spore niezdecydowanie.

– Laura, wracajmy.

– Nie, jedź, przecież nic się nie stanie.

Jenny ruszyła, lecz co chwila obserwowała nastolatkę. Przejechały tylko około stu metrów i Mercedes się zatrzymał. Laura lekko odetchnęła widząc, że to rzeczywiście bliziutko, lecz stres nie zniknął.

– No nie! – wyjechała nagle blondynka i Laura się „odwiesiła”.

Spojrzała na nią – miała wręcz diabelski wzrok.

– Nie, no kurwa, i weź tu nie przeklinaj! A nie mówiłam, że zawsze, ale to zawsze mam szczęście do tego kurwiszona! – warczała. – Widzisz tę puchę? – wskazała Laurze czerwonego Forda, który rzeczywiście wyglądał, jakby odratowali go od przerobienia na żyletki.

Laura połapała, że to dziewczyna, której nie lubi Jenny, bo mimo iż wtedy przysypiała, słyszała co nieco z jej opowieści.

– Ja jej, suce, dam, niech ona tylko wyjdzie – burczała rozchodzona Jennifer i brunetka w końcu delikatnie się uśmiechnęła. – Zawsze udało jej się jakoś przemknąć, ale nie dziś, ooo nie! Wciąż robi mi na złość, bo to taki pojebany charakterek i zawsze uchodzi jej to na sucho, ale nie dziś. Oj, już ja jej dam. – Jenny nie mogła darować, przez co Laurze powoli wracał humor. Poczekaj chwilę, zaraz wracam – Jennifer szybko wysiadła.

Poszła tak wściekłym krokiem, że brunetka aż parsknęła śmiechem, zwłaszcza, że czuła, co się szykuje. Od strony sklepu szła nieco niższa od Jenny farbowana blondynka, będąca mniej więcej w jej wieku. Dziewczyna dokładnie widziała Jenny, lecz nadal zmierzała w stronę wozu z niewzruszoną miną. Podeszła pierwsza i bezemocjonalnie włożyła kluczyk do zamka. Już chciała wsiadać, ale nie zdążyła, ponieważ Jennifer chwyciła ją za ramię, odwróciła w swoją stronę i ze słowami: „ty pojebana suko, ostatni raz zastawiłaś mi samochód!” chlasnęła ją z liścia w twarz.

– Spierdalaj, dziwko! – Tamta ją odepchnęła.

– O ty szmato – ryknęła Jennifer, drugi raz ją uderzyła, po czym chwyciła za włosy i wygięła jak kukłę prawie do samej ziemi.

– Puszczaj, suko – zaatakowana dziewczyna jak mogła, próbowała się uwolnić, ale Jenny trzymała ja bardzo mocno.

– Przeproś, kurwo! – rozkazała.

– Spierdalaj!

Jennifer jeszcze mocniej wygięła głowę nieznajomej.

– Przeproś!

– Przepraszam – wystękała w końcu ledwo słyszalnie poszkodowana, wtedy Jenny ją puściła.

– I kurwo, pamiętaj! – rzekła, wystawiając przed jej nosem palec i ruszyła w stronę Mercedesa.

W tej chwili nie wyglądała na taką, do której można by sobie popyskować. Laura patrzyła na to wszystko w totalnym szoku i zaskoczeniu, ale i z niemałym uśmieszkiem. Bardzo dobrze słyszała też całe zajście, gdyż siedziała zaledwie dwa wozy dalej.

Nieznajoma wsiadła do auta, wtedy akurat Jennifer doszła do swojego.

– Idę po przekąski, co mam kupić? – Spojrzała na Laurę demonicznym wzrokiem, była koncertowo wkurwiona.

– Nie wiem, sama zdecyduj. Nie mam apetytu.

– Dobra, zaraz wracam – mruknęła Jenny i się oddaliła, mijając po drodze cofający samochód wrednej dziewczyny.

Po chwili zniknęła w niewielkim markecie. Laura nadal podśmiewała się z całego zajścia, gdy nagle z tyłu wozu wyszła blondynka, podeszła do Mercedesa i przejechała kluczem po przedniej masce, robiąc co najmniej metrową szramę.

– Ej, co ty robisz?! – zaprotestowała natychmiast Laura.

Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko pośpiesznie odeszła i brunetka usłyszała po chwili odjeżdżający samochód.

No, ładnie – pomyślała, bojąc się teraz trochę reakcji Jenny.

Z niepokojem oczekiwała na wyjście dziewczyny, w końcu, po kilku minutach pojawiła się ona przy drzwiach sklepu. Zajrzała jeszcze do torby, po czym ruszyła do samochodu. Laurze ciśnienie nieco się podniosło. Jennifer otworzyła bagażnik, wrzuciła zakupy i już chciała wsiadać za kółko, lecz zaraz stanęła jak wryta, po czym migiem znalazła się przy przedniej klapie.

– Kurwa, Laura, co to ma być?! – zapytała zszokowana.

Zmieszanej brunetce słowa ugrzęzły w gardle, mimo że to nie była przecież jej wina.

– Laura! – powtórzyła Jenny, patrząc demonicznym wzrokiem.

– Ona... Ona wróciła i zrobiła to – wystękała pasażerka. – Krzyknęłam do niej, ale co ja mogłam?

– Dobra, wracamy! – oświadczyła Jennifer i wsiadła za kółko.

Zapięła nastolatce pas i wyjechała z parkingu, po czym przyśpieszyła jak wariatka. Jej wściekłość sprzed kilku minut w porównaniu z tym, co się teraz z nią działo, była małym piwem. Milczała, Laura także. Była wściekła i z każdą sekundą wciskała gaz coraz mocniej. Laurze nie podobała się ta drogowa wariacja, ale nie miała odwagi interweniować.

– Przepraszam cię – odezwała się w końcu Jenny, po przejechaniu prawie całej trasy. – Nie powinnam się na ciebie drzeć, przecież to nie twoja wina. Sorry, nieznajoma, wkurzyłam się.

– Nic się nie sta...

Nastolatka nie skończyła, bo za Mercedesem właśnie rozległa się policyjna syrena.

– No ładnie, kurwa mać! – fuknęła blondynka i po przejechaniu jeszcze kilkudziesięciu metrów, zatrzymała się na poboczu, w pierwszym lepszym, wolnym miejscu.

Po chwili do wozu podszedł chudy jak patyk, wysoki gliniarz, robiąc surową minę. Laura spuściła głowę, ta wizyta nie była w tej chwili pożądaną rzeczą, biorąc pod uwagę jej wygląd. Miko wystawił łeb od strony swojej pani, wtedy facet się cofnął.

– Spokojnie, nic nie zrobi. Miko, do tyłu! Siad! – huknęła blondynka, wskazując palcem siedzenie, wtedy piesek grzecznie zajął swoje miejsce.

– Dzień dobry. To nie jest zabronione, ale niech go pani przywiązuje, jak opuszcza auto. A teraz dokumenty poproszę – rzekł sucho policjant.

Łaska, z jaką Jennifer dała facetowi papiery, aż paliła w oczy, nie wliczając zamaszystego ruchu ręką, świadczącego o wyśmienitym nastroju kierowcy.

– Wie pani, z jaką prędkością pani jechała?

– Nie wiem, szczerze mówiąc – nie patrzyłam.

– Aha, nie patrzyła pani? Zawsze pani nie patrzy?

– Patrzę, po prostu mam dziś zły dzień.

Tylko nie pyskuj – błagała w duchu nastolatka, chciała, aby facet po prostu wlepił mandat i spadał.

– Jechała pani sześćdziesiąt mil na godzinę, a tu jest dozwolone do trzydziestu. Jest pani w terenie zabudowanym, zdaje sobie panie z tego sprawę? – stwierdził ganiąco gliniarz.

– Tak – fuknęła Jenny z pełną ignorancją.

Facet obejrzał auto z przedniej jego strony i wznowił wkurzanie kierującej.

– Dlaczego pani tego nie naprawi? Zaraz wda się jakaś korozja – poradził.

– Drogi panie, to zrobiono dziś pod sklepem, rozumie pan. Tam na parkingu raczej nie ma warsztatu – pyskowała Jenny, mając chyba kompletnie w dupie, że poza prędkością może mieć jeszcze problemy za obrazę funkcjonariusza.

– Kto to zrobił, dlaczego pani tego nie zgłosiła? To jest wandalizm – tłumaczył koleś, choć Jenny raczej miała głęboko gdzieś jego nauki.

– Nie wiem, byłam w sklepie.

– Proszę to zgłosić, naprawią pani z ubezpieczenia. No dobrze, a co ma pani w bagażniku? – Mężczyzna szybko znalazł inny sposób na podkręcenie humoru blondynce.

– Proszę pana, nie wiem, co mam w bagażniku, może trupa? – Jenny się wkurwiła.

– Proszę otworzyć. – Facet uczepił się jak rzep.

Laurze zrobiło się już gorąco. Jenny wysiadła i otworzyła bagażnik. Facet zajrzał powierzchownie pod jakieś szmatki, gaśnice i inne szpargały, w końcu kazał zamknąć i wrócić do wozu.

– A pańska pasażerka? Ma jakieś dokumenty? – spojrzał na Laurę, którą z miejsca zmroziło.

– Nie, to moja kuzynka, jest niepełnoletnia. Przyjechała w odwiedziny.

– Jest pod pani opieką?

– Tak – odparła Jenny, która już się uspokoiła, chyba ze względu na nastolatkę.

Facet popatrzył, podumał, pogapił się na Laurę, w końcu zapytał, widząc, że ma okulary, czapkę i siedzi ze spuszczoną głową:

– Co jej jest? Czy ona dobrze się czuje?

– Tak.

– Na pewno? To dlaczego nie reaguje?

– Ona jest… no wie pan… ona… ona potrzebuje opieki, rozumie pan? – wyjechała Jenny z pełną powagą, choć w tej chwili ledwo udało jej się powstrzymać śmiech.

– A dlaczego nosi okulary? – naciskał policjant, który zrobił się nagle strasznie ciekawski.

– Nie lubi zbyt jasnego światła.

– Ummm – mruknął mężczyzna, kiwając ze zrozumieniem, a pewnie i politowaniem głową.

– Przewozi pani w aucie jakiś alkohol?

– Nie.

– Proszę wysiąść, dziewczyna też.

– Przecież widać, że nic tu nie ma. Czy wyglądam na osobę pijącą za kółkiem?

– Proszę wysiąść!

– Muszę jej pomóc! – wyjaśniła od razu Jenny, wskazując na Laurę, szybko wyskoczyła z wozu i pomogła jej wstać.

– Czy coś ją boli? – kontynuował upierdliwy typ, widząc, że brunetka jest lekko pochylona i stawia ciężkie kroki.

– Nie, ona tak chodzi – odparła Jenny, mocno zagryzając zęby.

Mężczyzna już nie pytał, tylko pozaglądał pod wszystkie fotele, pozwolił na powrót zająć miejsca i w końcu, ku uciesze dziewczyn oświadczył:

– To będzie panią kosztować trzysta dolarów i pięć punktów.

– Dobrze, proszę pisać.

Facet wypisał świstek bardzo szybko, Jenny podpisała i dostała papier.

– I jeszcze tylko formalność. – Pod nos starszej dziewczyny wjechał alkomat.

Dmuchnęła i po zbędnej informacji o stanie jej trzeźwości, otrzymała ustnik.

– Na pamiątkę – zażartował debilnie gliniarz, operując głupim uśmiechem. – Dziękuję, to wszystko. I proszę wolniej, zwłaszcza, że… – Spojrzał na Laurę i już wstydził się dokończyć.

– Dobrze – burknęła Jenny, która teraz nie wiadomo, czy była już maksymalnie nabuzowana nadgorliwością faceta, czy przepełniona radością z faktu zrobienia z Laury kaleki.

– Miłego dnia – rzekł policjant w końcu sobie poszedł.

Po chwili motor zawarczał, zawrócił i pojechał w stronę centrum, wtedy Laura podniosła głowę, unosząc daszek, a Jenny natychmiast dała upust duszonym w sobie emocjom, robiąc to tak głośno, jak chyba tylko umiała.

– Młoda, przepraszam cię, ale co miałam zrobić? Stałby tu do rana. – Rechotała jak nienormalna.

Popatrzyła na Laurę – szeroki uśmiech gościł na jej twarzy. Gapiły się na siebie chwilkę, w końcu brunetka także się roześmiała, rozbroiła ją pomysłowość koleżanki.

Siedziały i cieszyły się do siebie, nie mogąc opanować emocji, w końcu Jenny rzekła:

– Jedźmy, co?

– Tak.

– Kurwa, i po co mi to? – Kierująca okazała Laurze ustnik, gdy już ruszyła, tym razem spokojnie. – Mogę mu to wsadzić w… – rzekła i wywaliła plastik na ulicę. – Widziałaś, jaki służbista? No nie mogę, co za facet! A to bagażnik, a to fotele, i jeszcze będzie mnie tu pouczał w kwestii tej szramy. Do tego jakiś tępy, widziałaś, jak szybko łyknął stan twojego zdrowia psychicznego? Nie mam pojęcia, skąd mi to przyszło do głowy. – Jeniffer pałała radością i Laura się roześmiała. – A ta suka za mój wóz to już mnie popamięta! – warknęła, choć chichotała nadal.

Laurze humor dopisywał, akcja z jej chorobą rozwaliła ją totalnie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Laura jak zawsze niezdecydowana i skromna. Ale im się upierdliwy policjant trafił – służbista. 🙃
    Tak w sumie, to Jennifer dużo nie nakłamała – Laura jest jak taka pokiereszowana kaleka, zdana na innych, a do tego wszystkiego jej skrzywione wizje na wszystko i wszystkich.
    Niech ktoś w końcu pochwyci za ten kłębek nerwów i zacznie rozwijać, bo się Laura w końcu udusi od ścisku. 😡
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Nic nie powiem, bo mnie znów zbesztasz. Ale korci...🤣🤣🤣
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    ZielonoMi, tak trzymaj. Mam swoje podejrzenia do tego i owego. :)
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Joan Tiger 👍

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania