Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 130

Witaj, Basiu!

Jak to ktoś dowcipny powiedział – „ małżeństwo jest najczęstszą przyczyną do rozwodu.” Ale jak wiadomo w każdym żarcie jest szczypta prawdy, więc trudno nie przyznać racji naszej Madzi, która twierdzi, że dopóki jest dochodzący pachnący to jest zawsze super, schody zaczynają się po ślubie. Nie odkrywam tu tajemnicy życia i śmierci, bo obydwoje zdajemy sobie sprawę z zadań, trudności, wyzwań, jakie czekają młode pary. Nie jest to może nagminne, ale jednak u was się zdarzyło i przyjście na świat nowego członka rodziny stało się kością niezgody. A w zasadzie wyperswadowałaś mężowi jego brak ojcostwa, tak na czas nieokreślony, co było dla niego nie do przyjęcia. Jak wczytuję się w twoje argumenty, to nie da się ukryć, że nie umiałaś sobie tego przyswoić, te obowiązki cię przerażały, miały być czymś niewyobrażalnie trudnym.

Dalej będziemy po przeciwnej stronie barykady, bo ja stoję przy boku Susan i jej tezy, że to wszystko w momencie pojawienia się dziecka nie jest już ważne. Zostaje tylko twoja radość, mimo wyczerpania, krańcowego osłabienia i nieustannego braku snu, wiesz, że to jest ten moment, który przyćmił wszystkie byłe i przyszłe przeżycia. Stała twardo za tobą, ale nie mogła ci przytakiwać, bo sama wiedziała jak bardzo kocha swoja córeczkę i jakich to pięknych chwil doświadcza dzięki jej obecności.

Nie mam prawa cokolwiek ci sugerować w tej materii zważywszy, że sam jestem laikiem, nieobeznanym w rodzicielskich obowiązkach, co stawia mnie daleko w tyle za tymi doświadczonymi. Mogę jedynie powtórzyć wyświechtane powiedzenie, które ostatnio skierował do mnie Krzysiek, gdy się zawahałem przed podjęciem decyzji, a mianowicie – „ niczego nie należy się bać, tylko spróbować to zrobić.” Pewnie wiele osób przed tobą miało ten sam dylemat, ale dziś z perspektywy czasu, mogą świadomie powiedzieć, że to było przesadzone, a może i wręcz wyimaginowane. Podejrzewam jednak, że stwierdzenie Agaty o tym jak bardzo jej to dało dużo pewności siebie, wiary w sens cierpienia, podziela wiele matek.

Dokładnie, tak samo podziwiam te kobiety z dziećmi, bo to wymaga podzielnej uwagi. Zwłaszcza w te letnie miesiące mam możliwość zaobserwować te zmagania z tym żywiołem, jakim niewątpliwie jest każde dziecko. Matki usilnie starają się zapanować nad kolejnymi wymysłami ich pociech, jednocześnie robiąc kolejne zakupy, pozdrawiając znajomych, płacąc rachunki i jak mają jeszcze w tym czasie telefon, to starają się udzielić precyzyjnych odpowiedzi. Jak to czasem jest rozbrykana dwójka, to zastanawiam się czy dla takiej matki istnieje w ogóle większe marzenie niż położyć swoje ciało na kilka godzin i spokojnie usnąć.

Przypomniało mi się zdarzenie z kolegą, który ciągle słyszał od swej małżonki jak to jej ciężko przy trójce dzieci. Pewnego dnia musiał ją w tych obowiązkach zastąpić z powodu wyjazdu, chyba, a może …nie ważne. Pewnie się już domyślasz, co nam powiedział, co doświadczył, jakie wyciągnął wnioski. Dość, że po tym dniu, doszedł do wniosku, że o wiele prościej jest zająć się swoją pracą, choćby z nadgodzinami, bo panuje jakiś schemat, konsekwencja. Przy jego dzieciach, nie był pewny, co nastąpi i czym powinien się zając w danym momencie. Czy jej o tym powiedział? Chciałabyś wiedzieć, ale ja trzymam z facetami i figę się dowiesz.

To do jutra, moja koleżanko.

Pozdrawiam, Kacper.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 05.11.2016
    Świetne
  • Robert. M 05.11.2016
    To fajnie, że Ci się spodobało, że nie zapominasz do mnie wstąpić i zawsze mogę na Ciebie liczyć.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania