Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 132

Witaj, Basiu!

Gdy byłaś ostatnio u nas, to przez przypadek usłyszałem fragment rozmowy, jaki odbyłaś z moja mamą. Głównym tematem był rozwód i strach przed podjęciem tej decyzji z braku pewności czy dana kobieta poradzi sobie w tej szarej rzeczywistości. Wiem, że to była luźna interpretacja, nawiązanie do książki i pewnie ciebie to rozbawi, ale czy twoje trwanie przy mężu nie było takim buforem bezpieczeństwa? Wolałaś się oszukiwać, że to normalne, że tak

każdy traci emocjonalny kontakt z partnerem, trzeba pracować, jeść, spać, a o fruwanie po zadurzeniu zapomnieć. Mam z kim być, łatwiej odłożyć na wczasy, naprawi kran, rozpali w kominku, inne maja gorzej, tyle się słyszy o zwyrodnialcach. I nagle doszło do ciebie, że dając na świat potomka, to stanie się na stałe, a to już niekoniecznie było warte tych wyliczonych zalet.

Zakładając rodzinę nikt przy zdrowych zmysłach nie dopuszcza do siebie możliwości rozstania. Choć jak powiedział mój dziadek : „ podjęcie takiej decyzji nie ma wiele wspólnego z racjonalnym myśleniem.” Abstrahując od intelektualnych rozważań na temat motywów zawierania małżeństw każdy, który postanowił je zakończyć, czuje się przegranym. I nie ma nawet, – co dziwne – znaczenia, że wina ewidentnie leży po stronie partnera, co w każdym innym wypadku sprawia ulgę. To jest tak indywidualny wybór, tak bardzo nasz, że czujemy wielką odpowiedzialność za nas, zaznaczam nas, a nie tylko siebie. Pracę, znajomych, ulubiony lokal, można zostawić, ale nie to, co jest jeden jedyny raz wybierane, tak od serca.

Coś w tym jest, coś bardzo konkretnego, skoro tak wiele osób mimo wielu niepowodzeń w tworzeniu rodziny ciągle szuka człowieka, z którym stworzy ten przysłowiowy dom. Stabilizacja, to chyba to nas pociąga w kierunku małżeństwa, ta wizja z dzieciństwa, wspólnych świąt, uroczystości, gdzie wszyscy tworzymy jedność. Za dziecka tego nie doceniałem, ba! Szedłem jak na skazanie, to koszulki, sweterki w serek, spodnie i to gderanie bym był grzeczny, odstręczało mnie od tych zlotów rodzinnych. Jak jeszcze padały kurtuazyjne zdania typu: - „ jak on urósł, to już prawie młodzieniec, ho, ho, panny to pewnie nie mogą oczu oderwać .” To odechciewało mi się barszczu wigilijnego, względnie torty imieninowego, gdy stawałem się na chwilę obiektem godnym zainteresowania przed prawdziwymi rozmowami.

Tak, to nas korci, te kolejne strzeble w drabince rodzinnej, ta hierarchia wartości, od brzdąca do popychania, kiwania mu palcem, aż po seniora rodu. Ku ironii im starszy jestem, tym bardziej żałuję, że jednak przesuwam się w głąb, zajmuje pozycję, które kiedyś były dla mnie odległym czasem. To, co dawniej było przykrym obowiązkiem, dziś jawi się jako dobry okres, choćby dlatego, że już nie ma tej samej obsady przy stole. Już nie wrócą te dni, gdy wybiegaliśmy z kuzynami na podwórko, by wracać do stołu tylko by uzupełnić płyny i nie będzie też dane mi usłyszeć opowieści z dawnych lat.

Ale też wiem, że trzeba cieszyć się z tego, co jest na dziś, bo coś czuję, że i to kiedyś będzie lepsze niż wiek seniorski. A może przesadzam i jeszcze okaże się, że za wiele lat będę oczekiwał pełnego domu wnuków, dzieci, pociotków i cholerę wie kogo, bo to będzie mój właściwy okres? Życie rodzinne to jest multum możliwości i wiele wydarzeń, które im więcej ludzi tym więcej opcji, więc nudy nie będzie, kolejne śluby w zanadrzu.

To do jutra, moja koleżanko.

Pozdrawiam, Kacper.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Miła 07.11.2016
    Z dużym opóźnieniem, ale przeczytałam. Muszę przyznać, że zaskoczyłeś mnie tą częściom, oczywiście w pozytywny sposób.
  • Robert. M 07.11.2016
    Jakie opóźnienie, ja byłem pewny, że zdążysz przed następną częścią. A niby czym mogłem Cię zaskoczyć, skoro już tak długo piszę?
  • Miła 08.11.2016
    Zawsze można kogoś czymś zaskoczyć, nie ważne jest to że czytam to opowiadanie długo, ale każdy rozdziały jest inny
  • Robert. M 08.11.2016
    To prawda, że zawsze jest coś dodane innego, nowa myśl, dobrze, że tak o wszystkim i niczym, bo jak zauważyłaś parę słów może zmienić obraz wydarzenia lub wejść w temat głębiej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania