Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 71

Witaj Basiu!

W takich chwilach, gdy nie widzimy poprawy zdrowia, to podsumowujemy swoje dokonania. Analizujemy, to co miało znaczenie, a co stanowi dziś tylko przeszłość, no a niektórzy, zaczynają pisać pamiętnik. Pierwszy raz zetknąłem się z taką formą rozważań, gdy miałem z 16 lat. Nie mówię tu o podrzucaniu kajetu, by coś tam nam nabazgrano, dopisano jakiś sloganowy wierszyk i ku pamięci niech się na niego kurzy. Chodzi mi o prawdziwe prowadzenie dzienniczka, w którym przelewa się swoje troski, odczucia, marzenia, no to co jest na topie. Taki właśnie zeszyt posiadała Wiola Kierat, która przemykała ulicą, zaabsorbowana swoimi sprawami, nie przystając na pogaduchy. Miała po prostu swój świat i zapewne nie odczuwała potrzeby dowartościowania swego dnia, naszymi podwórkowymi myślami.

Pewnie ją kojarzysz i dziwisz się, że nam się do tego przyznała. Otóż, nic z tych rzeczy, to długi język jej siostry pozwolił na retrospekcję jej minionych dni. Chciała zrobić na nas wrażenie, wyjawiając wszelakie smakowitsze zdania, co było bardzo niesmaczne z jej strony. Prawdopodobnie, nie było to sensacyjne wydarzenie, ale mnie utkwiło w pamięci, zrozumiałem bowiem jak wielką wagę mają słowa. W jednej chwili, ta skromna dziewczyna, zaczęła jawić mi się jako ktoś godny znajomości, ktoś kto ma głębię, przekonania, własne zdanie i cele w życiu. Osoba, która stanowiła dla mnie jedną z osób wśród danych statystycznych na liście lokatorów, stała się personalnym wodzirejem naszego zaścianka.

Tak, tak, Basiu. Wiola otworzyła mi oczy na perspektywę jutra, nie tego co powiem, gdzie pójdziemy, ale jak trzeba dziś systematycznie wdrażać zadania, by kiedyś planować kolejne na podbudowie tych co przyniosą jutro efekty. Poczułem się taki malutki, ze swoimi wieczornymi wygłupami, bez jakichkolwiek planów, byle zaliczyć dzień, bez przemęczania. Nie zmieniłem swej mentalności, dalej robiłem sobie wolne od starania się, ale gdzieś zasiała we mnie niepokój, bo pokazała mi drogę, z większą dozą samodyscypliny.

Zauważyłem, że ty jesteś indywidualnością i takie leżenie na kozetce, to wbrew twojej tożsamości, co chce działać, decydować, a nie odpowiadać na pytania. Stwierdziłaś więc, że sama sobie spiszesz swoje myśli i uporządkujesz według ważności problemu. Jeśli tylko to by miało się znaleźć w twym notesie, to od biedy można by to nazwać rozładowaniem emocji. Boję się jednak o te porady dla samej siebie, czy aby jesteś na tyle obiektywna, by je wcielać w życie? Nie gniewaj się, ale jednak taki terapeuta, to ma dziesiątki przykładów, praktyczne rozeznanie, a przed oczyma fizjonomie, którym pomógł wyjść z podobnych sytuacji. Nie podważam twego logicznego rozumowania, wręcz jest to pragmatyczne, skoro robisz to o jednakowych porach, co oznacza jakiś harmonogram. Sądzę, że jedno nie wyklucz drugiego, a te pytania z kozetki, można zawsze przefiltrować na swoje notatki.

Powiem ci, że bardzo bym chciał poczytać takie wynurzenia ludzi, którzy każdego dnia w kilku zdaniach podsumowują swoje życie. Kiedyś Patrycja mi opowiadała, jak sobie spisywała refleksje ze szkoły gdy zaczynała dojrzewać. Nakłaniałem ją by mi to udostępniła, ale popukała się w czoło i z dezaprobatą powiedziała: - „ o tym człowieku co myślałam w danym momencie, to nawet mój mąż się nie dowie”

To do jutra, moja koleżanko.

Pozdrawiam Kacper.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Tomasz 06.09.2016
    Podoba mi się. Mam wrażenie, że jest to pamiętnik, ale to tylko moje wrażenie. Ostatecznie, każdy tekst pozostawia jakieś wrażenie, na jednym takie, na drugim inne. Dla mnie na pięć.
  • Robert. M 07.09.2016
    Staram się, by to było jak najbardziej usadowione w realnym świecie, by można było z tym się utożsamiać. Dlatego jak najbardziej, możliwe jest odczucie, że jest to wspominanie, wręcz spisywanie własnych refleksji. Dziękuję, za ciekawy komentarz.
  • Miła 07.09.2016
    Świetne
  • Robert. M 07.09.2016
    I jak zwykle Miła, przeczytała, bo dla niej to już coś normalnego, że ma sięgnąć po komputer, by zobaczyć, cóż on tam znowu wydumał. I za to należą się wieeeelkie dzięki

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania