Dasz radę część 82
Witaj Basiu!
Nie miej do siebie pretensji, jakbyś chciała wszystkich odwiedzić, porozmawiać, to sadząc po twoich rozlicznych znajomościach, jeszcze dziś przebywałabyś wśród nas. Tak jak piszesz, takie są realia i dopiero emerytura może zmieni coś w tej materii, gdy nagle staniemy się panami własnego czasu. Choć pewnie będziemy obarczeni wnukami, odbiorem ich z przedszkola, zabawianiem, ale czego się nie robi, byle czuć się potrzebnym. A co do Marysi, to ona to bardziej w żartach mówiła, dziewczyna ma przecież teraz sama własne obowiązki i wie, że to potrzebuje zapobiegliwości, więc prywatne życie kuleje. Wystarczy, że jak na urlop przyjedziesz, zrobisz jej niespodziankę i sumiennie porozmawiasz, a będziecie obydwie ukontentowane. A swoją drogą, wyczuwam przez papier, że wy to lubicie się, aż dziw, że nie macie ze sobą kontaktu.
To teraz poruszyłaś odwieczny temat, który i mnie się udziela, gdy zbyt długo jest za dobrze. Tak jak i ty, mam zawsze obawy, że nie mogę doświadczać ciągle radości i zamiast napawać się jej panowaniem w mym życiu, ja już szukam krachu. Staje mi przed oczyma moja babcia, która powtarzała: -„ za każde szczęście trzeba zapłacić”. Pod tym względem, to możemy sobie podać dłonie, urodzonymi optymistami to nie jesteśmy, choć ty starasz się z tym walczyć, odganiać, te ponure myśli. Z tego pewnie powodu, nie spotyka mnie aż tyle szczęśliwych chwil, bo nie pomagam swym nastawieniem, jak ty masz w zwyczaju.
Najważniejsze to cieszyć się z tego co nam jest dane, a ty to umiesz robić, aż mi się udzieliło. Te osoby które poznałaś, tak plastycznie opisałaś, naznaczając ich cechy charakteru, że aż chce się je poznać. Widać, że lubisz poznawać ludzi i przebywać w ich gronie, szkoda tylko, że kiedyś, będziesz musiała ich opuścić. To pewnie będzie ta cena o której mówiła moja babcia, ale przy dzisiejszej mobilności, łączach, to może się okazać bardzo drobnym mankamentem. No to cię podbudowałem, zamiast wypunktować dodatnie wartości, to ja przekreślam dziś i już wieszczę odwet. Ja to już się chyba nie zmienię, a tyle mi mówisz o wierze w swoje możliwości.
Coś dzisiaj, co rusz się, mam okazje się z tobą zgodzić. Bo czytając fragment o drzewie genealogicznym, dochodzę do wniosku, że mowa o karmie, naznaczeniu dziejowym, ma swoje uzasadnienie. Może z tym jest, jak z zewnętrznym podobieństwem, które nasze matki dopatrują się nawet do 3 pokolenia. Tak i z tymi talentami, nawykami, no i szczęściem lub jego brakiem, które mimo wytężonej pracy nas omija, bądź trafia się bez większego wysiłku. Ile to razy w swoim życiu, słyszałem od postronnych osób o pokoleniowym pechu, wręcz klątwie, bo wichury, pożary. Albo, co rzadziej, ale jednak, o farcie, bo w dobrym czasie sprzedali, wzięli pożyczkę a nadeszła dewaluacja. Koniec końców, ile lat jeszcze będę żył, z twierdzeniem graniczącym z pewnością, mogę powiedzieć, że zawsze tak będzie, bo w przyrodzie nic nie ginie, ty masz, innemu zabrano.
To, że Luca ma dziewczynę jest dla mnie ważne i pocieszające, ale jednak dopóki, że tak powiem, nie jest zaklepane w kościele, to wiesz. Nic oczywiście nie insynuuję, ale takie fascynacje, to nie jakiś ewenement, przychodzi jedna chwila i w nocy ciężko usnąć od wrażeń dnia.
To do jutra, moja koleżanko.
Pozdrawiam Kacper.
Komentarze (12)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania