Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 84

Witaj Basiu!

To chyba problem większości ludzi, że zamiast rozsmakowywać się tym, co jest im dane, już myśli co go czeka po powrocie z urlopu. Ja to zawsze zauważam podczas świąt, bo wówczas wszyscy mają te kilka dni luzu, jest ten nastrój, ale do czasu. Gdy minie tylko kilka godzin, to zaczyna się temat dnia roboczego, nierozwiązanych problemów, odstawionych spraw. Czasem zazdroszczę takim osobom, co machają na wszystko ręka, mówiąc, że to się jakoś ułoży, zawsze jakoś było, to i teraz się nie pogorszy. Moja mama zawsze wspomina przy takich sytuacjach swego dziadka, który przy impulsywnej babci, stanowił ostoje spokoju, równoważył jej rozszalały barometr napięć. Szczególnie jej utkwiła w pamięci jedna scena, gdy nadchodziła burza, a na łące mieli siano do zgrabienia. Babcia wpadła w popłoch, a dziadek bez zbędnych werbalnych uniesień, wygłosił swoje stanowisko,- „wleje to i wysuszy”

Sądzę, że jesteś bliska prawdy, że gdyby nas nie wypychano na zaległy urlop, nie był on planowany, to kto wie czy nie korzystano by z gratyfikacji finansowej. Nie dałbym ręki, że nikt by nie skorzystał z takiego przywileju, zasłaniając się dziurą w budżecie domowym. Pensje jakie mamy, nie stanowią przekładu na dzisiejsze rachunki, raty, więc część przyjęłaby to z aprobatą. W zamian jakiś króciutki wypadzik, na wody termiczne, tak na 2 dni, by uciszyć sumienie i do starych obowiązków. Najgorsze, jak się tak człowiek nauczy, to później wydaje mu się, że tak trzeba, bo ni w ząb, nie wyjdzie zna prostą, taki zastrzyk finansowy, jest mu już nieodzowny.

To prawda, że media nas podpuszczają tymi nachalnymi tekstami, że nie powinieneś, a musisz, daną rzecz posiadać, jest ci wręcz potrzebna, byś był szczęśliwy. A my rozglądamy się po sąsiadach, znajomych i kupujemy, bo nie możemy zostać w tyle, no i będę taki jak ci z reklamy, beztroski. Tylko zauważyłem po sobie, że im więcej mam, tym więcej potrzebuję, do zaspokojenia swoich marzeń. Czy zatem, powinienem się wystrzegać pokus, lekceważyć swoje zachcianki, a pozostać wiernym temu, co od lat hołdowałem? Być potulnym i dostrzegać swego szczęścia w ludziach, małych sprawach, drobnostkach, a nie w przedmiotach, które tylko na chwilę nasycą i to przeważnie oczy.

To prawda, że dziś to wystarczy z odpowiednim wyprzedzeniem kupić bilet i każda część Europy, staje się naszym ulubionym miejscem wypoczynku. Powiem ci, że u nas to w tamtym roku, była taka promocja, że autokarem, można było w piątek wieczorem wyjechać do Berlina i wrócić w niedzielę pod wieczór. A wszystko to, za jedyne 70 złotych i nie piszę tego w prześmiewczym tonie, a z całkowitą dozą zachwytu. Bo w sobotę od rana jesteś w Berlinie i jak wciągnie cię życie nocne, to przed południem dotrzesz do autokaru, by podczas jazdy odespać nocne życie. Oszczędność na hotelu, a wydasz tylko na to, co będziesz chciała zwiedzić w ciągu dnia i w nocy w lokalu.

No niedziela, to dla mnie dziwny czas, zawsze moje teksty w tym dniu, nie są esencja optymizmu, nie mówiąc o uniesieniach. Musisz to jakoś zdzierżyć, to moje marudzenie, ale to chyba bardziej wynik tęsknoty, za sobotnim luzem, gdzie wiemy, że jest ten bufor w postaci, właśnie niedzieli.

To do jutra, moja koleżanko.

Pozdrawiam Kacper.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 20.09.2016
    Świetne.
  • Robert. M 20.09.2016
    dziękuję, to jak zawsze jest sympatyczne.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania