Poprzednie częściDasz radę część 1
Pokaż listęUkryj listę

Dasz radę część 142

Witaj, Basiu!

Co zrobić, listopad to jeden z gorszych miesięcy dla większości ludzi, każdemu kojarzy się z krótkim dniem, apatią na życie. Właściwie to wszyscy od jego połowy, zaczynają liczyć tygodnie do świąt, a to jest świadectwem na to, że jest lekceważonym, traktowany, jako zło konieczne. Tyle miałaś czasu, a ty w takim przykrym okresie wybrałaś sobie wizytację Wenecji. Z drugiej strony, jak najłatwiej zabić tabu o nim, jeśli nie dobrymi wspomnieniami, prawdziwymi emocjami. Ale skoro i wam, takim tuzom empatii to się nie powiodło, to, co mają powiedzieć tacy jak ja, co sami sobie muszą dawać powody do radości.

Tego bym nie uznał za tragiczne, raczej bardzo tajemnicze i pouczające, bo kto nie lubi takich niespodziewanych odkryć. Wychodzenie w miasto, które jest mi znane od podszewki, nie robi wrażenia, staje się nawykiem, potrzebą, czasami przyjemnością. Ale w takim nowym otoczeniu, gdzie każdy nowy zakręt budzi zainteresowanie, to aż się człowiekowi chce przemieszczać. No pewnie, że jak kilka razy się pobłądzi i wychodzi w tym miejscu, co jednak już był, to trochę morale podupadają. Ja i tak bym się z tobą zamienił, tylko wybrałbym inną metodę, raz w lewo, potem w prawo, by zwiększyć prawdopodobieństwo przejścia bez dublowania.

Słuchaj, jeszcze nie słyszałem by jakaś młoda osoba chwaliła swoje miasto, by nie robiła maślanych oczu do innej metropolii, wiec przyjmę to stwierdzenie z przymrużeniem oka. Zawsze tam gdzieś, to jest bardziej zielona trawa, okrągłe drzewa, a woda to mokra, jak w bajkach za 7-oma górami. Nie wierzę w takie narzekanie, szukanie problemu w tym, że mam wymagania, ale tu jest ciężko, nie ma perspektyw. Mnie to nie przekonuje, a co do wyglądu miasta, jego zabudowy, to są tacy, co poszukują wody, choćby stawu, by spędzić godzinę, odprężyć się. Tak to już jest z nami, że nie każdego cieszy widok za oknem, na szczęście jest przyzwyczajenie, a i znajomi, pozwalają zapomnieć o ogólnych wrażeniach.

Trzeba zacząć od tego, że jakby mnie porzucił mąż, to i ja bym nie pałał miłością do Wenecji. To smutne, że trafiłyście na taką kobietę, to w pewien sposób wpływa i na wasze samopoczucie, na ogólny obraz całej wyprawy. Siedzisz sama w domu, dzieci potrzebują twej pomocy, zainteresowania, no i wielu wyrzeczeń, a tu tylko dwoje rąk. Masz swoje marzenia, plany, robisz, co do ciebie należy, ale nikt wieczorem nie powie nic miłego, nie pocieszy, to i przychodzi refleksja, że to miasto jest nie dla ciebie. Mam koleżankę, co tak sama wychowuje syna, naprawdę ma czasem dość, nie przez dziecko, ale sam fakt, że coś jej umknęło. Rozbudowała sobie wizję własnego stylu życia, a jej towarzysz miast dopomagać, zostawił jedynie poczucie o beznadziejności jej planów.

To w zupełności mi wystarcza, jeśli to była Sardynia i tam dziewczyna zaczynała wierzyć, że jest kimś wyjątkowym, bo ma gościa, który ją uwielbia i jest dla niego wszystkim. Czegóż chcieć więcej, jeśli ktoś zabiera cię w miejsce gdzie czujesz przez samo przebywaniem jak księżniczka, a on w komplecie dodaje do tego lokum i czas. Może młoda dziewczyna poczuć się wyróżniona, gdy stajesz się częścią malej społeczności, której słońce towarzyszy przez większość roku.

To do jutra, moja koleżanko

Pozdrawiam, Kacper.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Miła 17.11.2016
    Świetna część
  • Robert. M 17.11.2016
    To mi w zupełności wystarcza, chciałbym abyś tak zawsze odbierała me przemyślenia.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania