Poprzednie częściPreludium do chaosu (1)

Preludium do chaosu (10)

W milczeniu czekali na windę. Główny oddział Instytutu Transplantologii mieścił się na ostatnim, czwartym piętrze budynku. Oddział przedzielony był na dwie części. Po lewej stronie korytarza były cztery sale zabiegowe, gdzie pobierano organy. Każda sala pozwalała na trzy zabiegi jednocześnie. Prawą stronę zajmowały sale z biorcami. Oprócz tego były jeszcze komory chłodnicze, pomieszczenia służbowe, socjalne i ubikacje. Przedostatnie piętro było niemal całe dostosowane do zabiegów. Były tam również laboratoria. Resztę budynku stanowiły głównie gabinety do praktyk, laboratoria badawcze, administracja i ochrona Instytutu.

Po niecałej minucie usłyszeli dźwięk zatrzymującej się windy. Przepuścił Katię przodem. Wybrał przycisk oznaczający parter. Po chwili dźwig ruszył w dół. Cisza między nimi stała się jeszcze bardziej krępująca. Doktor Anghel postanowił rozładować napięcie.

- Dziwna sprawa. Opuszczamy piekło, a zjeżdżamy w dół – powiedział bez emocji do młodej pani anestezjolog.

- Myślę panie doktorze, że piekło znajduje się w zupełnie innych częściach świata – stwierdziła chłodno Katia.

Panel dźwigu wskazywał drugie piętro. Winda zatrzymała się. Weszło dwóch mężczyzn, przywitali się szybko i wrócili do dyskusji nas jakimś problemem.

- Pewnie informatycy – pomyślał Anghel, widząc, że goście nawet nie rzucili okiem na śliczną panią anestezjolog.

- Mówię ci Mitnikov, potrzebny jest tylko reset głównego serwera i wszystko działa jak należy – chłopak z kilkudniowym zarostem, w starym, wełnianym golfie, zwrócił się do zamyślonego bruneta.

- Niby tak, ale gwarantuję ci, że sprytnemu phreakerowi wystarczy dostęp do automatu z telefonem i leżymy – powiedział spokojnie Mitnikov.

- Bingo! – powiedział nieświadomie i głośno doktor Anghel, ciesząc się, że tak szybko domyślił się kim są towarzysze z windy.

Obaj informatycy, wraz z panią anestezjolog spojrzeli dziwnie na zafrasowanego chirurga.

- Wszystko ok? – Katia zapytała, patrząc na zakłopotanego lekarza.

Z opresji uratowała go winda, oznajmiając głośnym dźwiękiem, że dojechali na parter. Drzwi otworzyły się, informatycy głośno dyskutując, ruszyli w stronę stołówki. Lekarze skierowali się w stronę wyjścia, po drodze pokazali dwóm ochroniarzom swoje przepustki. Wyszli na zewnątrz budynku. Instytut mieścił się w centrum ukraińskiego miasta Nowa Moskwa, na ulicy Palovnika, przy alei Chusza. Budynek otoczony był wysokimi drzewami, głównie kasztanowcami i dębami. Na pierwszy rzut oka Instytut Transplantologii sprawiał wrażenie przytulnego sanatorium. Tyle, że żywi wychodzili z niego tylko biorcy i pracownicy.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • NataliaO 30.03.2016
    Myślę panie doktorze, że piekło znajduje się w zupełnie innych częściach świata - Zgodzę się z nią.
    Powinnam zacząć, że czytałam każdy rozdział i byłam coraz bardziej zachwycona tym jak przyjemnie i lekko się Ciebie czyta. Masz dobry pomysł, ładnie to przekazujesz, wszystko jest przejrzyście opisane. Dialogi, opisy czy jak ja to mówię tło jest bardzo dobre, np. kiedy palony był papieros widziałam to, czułam dym w swoim pokoju. Postacie są prawdziwe. I sam tytuł jest idealny. Dawałam 4 lub 5 w rozdziałach; Tu 5:)
  • Niepasteryzowany 31.03.2016
    Dziękuję za motywację :). To co tutaj wstawiłem to zaledwie jakieś dziesięć procent tego co już napisałem. Postaram się systematycznie wrzucać kolejne części, pozdrawiam.
  • Niepasteryzowany 31.03.2016
    Dziękuję za motywację :). To co tutaj wstawiłem to zaledwie jakieś dziesięć procent tego co już napisałem. Postaram się systematycznie wrzucać kolejne części, pozdrawiam.
  • NataliaO 31.03.2016
    Z przyjemnością czytnę następne rozdziały. Pozdrawiam ;)
  • Angela 11.04.2016
    Trzymasz bardzo wysoki poziom, wszystko toczy się w odpowiednim tempie : ) 5
  • maniekt 30.03.2018
    Bardzo wciągające opowiadanie. Jestem ciekaw jak to będzie rozwiązane.5!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania