Poprzednie częściPreludium do chaosu (1)

Preludium do chaosu (spin-off)

Cała historia zakończyła się dosyć poważnie, więc wrzucam krótki wątek Bladego, którego bohaterowie poznali w rozdziale 25.

 

- Człowieku, jaki złom? Przecież to igła. Tym samochodem jeździł sam prezydent przed wojną, wiem co mówię, znam się na rzeczy, mam doświadczenie – nastolatek Blady zachwalał czarne bmw.

Młody chłopak z bujną blond grzywą gestykulował niemal panicznie przed dwójką niezdecydowanych kupców. Miał dwanaście lat, był właścicielem dobrze prosperującego komisu samochodowego na osiedlowym parkingu, w Bydgoszczy.

- No, sam zobacz człowieku, widzisz tą wymienioną oponę? To chyba najlepszy dowód, nie sądzisz? – zapytał, szczerząc zębami, z perfidnym uśmiechem. – Wiesz, ile osób już pytało o tą brykę? Gratis dorzucę zimowe ogumienie. No, to jak, ubijamy interes? – nie dawał dojść do głosu dwójce młodych osób.

- Coś słyszałem o tym zamachu i szczerze w to wątpię, a na dodatek…- wysoki chłopak bezskutecznie próbował wtrącić swoje trzy grosze.

- Człowieku, mój wujek był jego szoferem. Zapewniał, że droga była wtedy równiutka jak okrągły stół. Zero zagrożenia, a nagle coś pierdykło i wylądowali w rowie, tuż przed brzozą – przerwał potencjalnemu kupcowi, nastoletni sprzedawca używanych aut. – A co do dodatku, dobra niech stracę. Widzę, że twardzi z was kupcy. Dam wam nawet naładowany akumulator – Blady przewracał oczami, zerkając raz na potencjalnych frajerów, a raz na zdezelowany samochód, z trzema łysymi jak kolano oponami.

- No nie wiem…co o tym sądzisz, Jeleń? – wysoki zwrócił się do zamyślonego chłopaka, poprawiającego swoją czapkę z daszkiem.

- No widzisz, nawet Jeleń jest na tak – Blady znowu nie dał dojść do głosu, był w swoim żywiole. - Przecież nie zrobię z jelenia kozła ofiarnego – starał się jak mógł, by nie parsknąć śmiechem przed mężczyznami.

- No…fura faktycznie nie wygląda tragicznie…- przyznał rację niższy chłopak, dłubiąc w nosie brudnymi paluchami.

- Ha! Widzę, że kolega zna się na rzeczy. To od razu widać, że ma się do czynienia z prawdziwym koneserem. Już widzę cię w tym samochodzie – rozmarzył się właściciel komisu. – Wyobraź sobie te wszystkie dupeczki machające do ciebie, gdy jedziesz autostradą – wziął amatora kóz z nosa pod ramię. – Zimny łokieć za oknem, wiatr we włosach, ręka w nosie…to znaczy na kierownicy – poprawił się Blady, roztaczając przed chłopakiem w czapce swoją wizję. – Tak, tak o tobie mówię przystojniaku – potakiwał głową, pokazując samochód, z którego właśnie odpadła prawa wycieraczka do szyb.

Cwany sprzedawca zakrył swoim ciałem usterkę, opierając się o maskę pojazdu. Z naprzeciwka nadchodził młody chłopak, pogwizdując. W ręce miał papierową torbę, z której podjadał kruche ciastka. Rozglądał się z zainteresowaniem po zaparkowanych na parkingu autach. Co chwilę machał z dezaprobatą dłonią, zatrzymując się przy kolejnych samochodach. Zbliżał się wolnym krokiem, do dyskutującego z klientami dilera używanych pojazdów. Przeszedł obok gestykulującego nerwowo blondyna. Po chwili stanął, obrócił się i skierował w stronę czarnego bmw. Obszedł auto dookoła, niemal z namaszczeniem dotykając zardzewiałej karoserii. Wyjął jakiś stary notatnik, porównując zapiski z wyglądem samochodu. Podrapał się po głowie i zamyślił. Po chwili przyklęknął i zerknął pochylony na podwozie auta. Dwójka klientów spojrzała ze zdziwieniem na obserwatora. Chłopak gwizdnął z zachwytem. Pokręcił głową, jakby nie wierzył w to co widzi. Podszedł do właściciela.

- Cłowieku, to nie moze być plawda… - zaczął rozmowę młody chłopak, sepleniąc. Psecies to samochód samego plezydenta. Ile chces za to cacko? – zapytał, patrząc jak zahipnotyzowany w pojazd.

- Chwila kolego, spokojnie. Ci panowie byli pierwsi. Zresztą nie wiem, czy cię stać. Samochód ma dla mnie wartość sentymentalną – diler przewracał oczami.

- Tak, tak. Ma pan rację. Bierzemy ten złom. Dobra Jeleń, płać – wyższy szturchnął kolegę łokciem.

Chłopak wyjął palec z nosa i rozsunął zamek błyskawiczny szerokiej torby. Wyciągnął trzy kałasznikowy wraz z czterema magazynkami i podał Blademu. Chłopakowi zaświeciły się oczy z zachwyty. Wyjął z kieszeni kluczyki auta i wahając się, oddał je Jeleniowi. Udając, że wyciera łzy z oczu, zerknął na samochód.

- Tylko traktujcie go panowie z należytym szacunkiem. Systematycznie należy wymieniać płyny, nie zajeździć silnika, będzie służyć wiele dni… to znaczy lat – poprawił się nastoletni handlarz.

Klienci wsiedli do samochodu, po chwili z trudem odpalili samochód i ruszyli na południe. Blady pomachał za nimi dłonią, puszczając jednocześnie oko do sepleniącego, niedoszłego klienta. Sięgnął ręką po dwa magazynki i podał młodszemu chłopakowi.

- Twoja działka, młody. Tylko musimy zmienić nasz kit, bo staje się to niebezpieczne.

- Moze będziemy wciskać, ze to papamobile papieza?

Dwójka przyjaciół, śmiejąc się przybiła piątką, udany interes.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • NataliaO 06.05.2016
    No ktoś poleciał na swobodę. Fajny rozdział ; 5:)
  • Niepasteryzowany 06.05.2016
    Trochę mi się stęskniło za bohaterami ;) dzięki
  • NataliaO 06.05.2016
    Niepasteryzowany no nie tylko Tobie. To opowiadanie jest tak dobre, że tęskni się nie tylko za bohaterami, ale też i historią.
  • Niepasteryzowany 06.05.2016
    NataliaO Na razie mam totalną pustkę w głowie, ale może z czasem przyjdzie wena. Pozdrawiam.
  • NataliaO 06.05.2016
    Niepasteryzowany Oby przyszła. Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania