Poprzednie częściPreludium do chaosu (1)

Preludium do chaosu (9)

Na dzisiaj robota była skończona. Doktor zerknął na zegar, dochodziła godzina szesnasta. Zaburczało mu w brzuchu, żołądek domagał się jedzenia. Kawa wystygła, zresztą już i tak pił dzisiaj dwie.

- Panowie ja będę uciekał do domu. Zadzwońcie do mnie, jeśli będzie coś wiadomo o żonie naszego ministra ogiera - doktor Anghel zamierzał pożegnać się ze swoimi asystentami.

- Tak jest panie doktorze – Teksański powiedział zerkając na rozkład jutrzejszego planu zabiegów.

- Mamy jutro coś specjalnego? – Anghel zapytał.

- Tylko dwa rutynowe zabiegi i mamy weekend – stwierdził Reznik z uśmiechem. – W końcu będzie można się na spokojnie znieczulić – powiedział puszczając oko do pięknej pani anestezjolog, która właśnie weszła do gabinetu.

- Panie doktorze, czy będę jeszcze dzisiaj potrzebna? – zapytała poprawiając swoje idealnie dopasowane okulary.

Młoda anestezjolog, Katia Zajcew, rzeczywiście mogła się podobać każdemu mężczyźnie. Gdy pojawiła się dwa miesiące temu w Instytucie Transplantologii, nikt nie traktował jej poważnie. Śliczna brunetka o krótkich włosach, idealnej figurze, nie pasowała do tego miejsca. Jednak miała referencje idealne jak jej ciało. Bez skazy. Na dodatek wystawione przez samego profesora Kuklinowa. Anghel znał się z Kuklinowem od podstawówki. Wtedy nie zapowiadał się jeszcze na znakomitego naukowca, przyszłego laureata nagrody Nobla w dziedzinie biologii. Anghel nawet zadzwonił w jej sprawie do swojego przyjaciela, zapytać, czy to na pewno nie jest pomyłka. Jednak zachwyty Kuklinowa nad Katią spowodowały, że postanowił dać szansę młodej pani anestezjolog. I rzeczywiście, nie zawiódł się. Co prawda na początku rozpraszała trochę męską część Instytutu, ale dała się poznać jako świetny specjalista. Była bardzo twardą kobietą, nie odczuwała skruchy przy zabiegach, tak jak młody Korylew. A to, że była ładna? No cóż, co prawda mówi się, że diabeł tkwi w szczegółach, ale jeden anioł w tym piekle niczego nie zmieni.

- Nie, pani doktor – Anghel powiedział zdejmując fartuch. – Może pani wracać do domu, gdzieś podwieźć? – zapytał, zauważając uśmieszek na twarzy Teksańskiego.

Wiedział, jak to musiało wyglądać w oczach jego podopiecznych. Starszy facet, po pięćdziesiątce, próbuje podbudować swoje męskie ego romansem z młodziutką i śliczną pracownicą. Zresztą pewnie też by tak myślał na ich miejscu. Przecież to klasyczny przypadek, jak ze scenariusza. Tyle, że nie w tym filmie. Nie interesował go żaden romans, po prostu lubił Katię. Można było z nią normalnie porozmawiać. Traktowała tą pracę jako normalny obowiązek, niezbyt moralny, ale byli lekarzami i ktoś to musiał robić. Przynajmniej tak to sobie tłumaczył.

- Bardzo chętnie. Niedługo zacznie się godzina policyjna, a ja zapomniałam swojego immunitetu – odpowiedziała. - Chyba nie zdążę na pieszo do domu, a nie mam zamiaru tłumaczyć się za każdym razem napotykając na patrol – powiedziała do doktora Anghela.

Immunitetem nazywano całodobową przepustkę, zezwalającą na przebywanie poza domem, ewentualnie miejscem pracy. Posiadali ją przede wszystkim pracownicy służby zdrowia, wojskowi i policja. Politycy mieli ją od zawsze. No i wszyscy zasłużeni, czyli cała oligarchia.

Miał dziwne wrażenie, że Katia nie mówi całej prawdy. Faktycznie mogła zapomnieć immunitetu, ale na dyżurce w dwie minuty wyrobiono by jej dwudziestoczterogodzinną przepustkę. Bardzo często przecież sam z tego korzystał.

- Przebiorę się tylko i jedziemy – powiedział wchodząc do swojego kantorka.

- Ok. Ja również zmieniam ciuchy i czekam przy windzie. Do jutra panowie – rzuciła do młodych asystentów i wyszła z pokoju.

Chirurg Anghel przebrał się szybko w brązowe bojówki, założył koszulkę i szarą bluzę z kapturem, zmienił obuwie.

- Teraz wyglądam jak człowiek – pomyślał wrzucając zakrwawiony fartuch do kosza z praniem.

Upił dwa spore łyki kawy z kubka.

Znowu będą marudzić, że marnuję cenny towar – pomyślał sznurując czarne, sportowe buty.

Pożegnał się jeszcze raz ze swoimi asystentami i wyszedł z gabinetu. Katia czekała już przy windzie. Anestezjolog miała na sobie idealnie dopasowane jeansy i czerwony t-shirt. Wyglądała jednocześnie naturalnie i seksownie.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Angela 10.04.2016
    Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że podejrzenia doktora są słuszne : ) 5
  • Niepasteryzowany 10.04.2016
    ja nic nie wiem ;) thx
  • Angela 10.04.2016
    Niepasteryzowany ale ja się dowiem, jak podejrzewam, za kilka rozdziałów XD
  • Niepasteryzowany 10.04.2016
    Możliwe, że na samym końcu ;) a do niego daleko pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania