Poprzednie częściPreludium do chaosu (1)

Preludium do chaosu (7)

Aby zaspokoić potrzeby Instytutu powstały wyszkolone oddziały łowców. Specjalne grupy ludzi, których jedynym zadaniem było dostarczanie żywych, zdrowych jednostek na potrzeby Instytutu Transplantologii. Przez pierwszy okres Łowcy sprawdzali się świetnie w swojej roli. Zdesperowane, przerażone nową rzeczywistością żywe trupy, jak na początku nazywani byli wybrańcy, stały się łatwym celem dla myśliwych. Wystarczyła szybka eskapada za zachodnią granicę i ciężarówki wracały pełne cennego towaru. Jednak z czasem wymagania rosły. Swoje potrzeby zgłosiło wojsko do eksperymentów z bronią chemiczną i biologiczną, przemysł farmaceutyczny życzył sobie sporą ilość ochotników do testowania nowych leków. Swoich niewolników potrzebowały również wszelkiego rodzaju fabryki. Apetyty rosły w miarę jedzenia. Jednak ten głód coraz trudniej było Łowcom zaspokoić. Przeważająca część wybrańców kierowała się na zachód, na bezpieczniejsze tereny, z dala od łapanki. Ci natomiast, którzy zdecydowali się zostać, byli doskonale zorganizowani i uzbrojeni. To już nie były te same osoby co kilka tygodni po roku zero. Z czasem zaczęto ich nazywać żywymi duchami. Zeszli do podziemi, by nie dostać się w niepowołane ręce. Pochowani w kanałach lub skupieni w osiedlowych enklawach w pełnym rynsztunku byli nieosiągniętym celem dla tropicieli. Tropicieli, którzy często z myśliwych stawali się ofiarami. Ciężarówki Łowców często wracały niemal puste. Na szczęście, nie brakowało jeszcze sporej ilości zbłąkanych owieczek. Tyle, że popyt na ludzi wzrastał z każdym dniem. Pozostaje żałować, że przed tym całym chaosem nie udało się przegłosować w Unii Europejskiej ustawy nakazującej zachipowanie wszystkich mieszkańców wspólnoty. Nasi podstawieni posłowie nie postarali się zbytnio przy lobbowaniu za tym dekretem. To by teraz wiele rozwiązało. Łatwo można by namierzyć ofiarę ze szczegółowym podziałem na płeć, wiek, grupę krwi, czy przebyte choroby. Mniej biurokracji i zaoszczędzony czas w laboratoriach.

Ostatnio zaczynało brakować nie tylko dawców. Wszystkie towary znowu były wydawane według standardowego minimum. Nawet idiota dostrzegłby, że Mocarstwo szykuje się na coś większego. Gromadzono zapasy ropy, prowiantu i wody. Pytanie, na co? Według jego znajomych wszystko było spowodowane narastającym spięciem na linii Indie - Pakistan. W każdej chwili może dojść tam do nuklearnego konfliktu. Wtedy światu groziłaby nuklearna zima. Oba kraje dysponowały łącznie liczbą ponad dwustu głowic. Korea użyła zaledwie dwadzieścia, a i tak zakończyło się to katastrofą. Gdyby doszło do totalnej atomowej wymiany, świat rozsypałby się jak domek z kart. Jak na razie to my na szczęście rozdawaliśmy karty. Jednak wiele państw nadal miało asy ukryte w rękawie w postaci bomb atomowych. I nikt nie chciał spasować.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Angela 10.04.2016
    Nadal niewiele się dzieje, ale opisy masz bardzo dobre i czyta się z przyjemnością : )
  • Niepasteryzowany 10.04.2016
    Te rozdziały opisują jak wygląda świat po trzeciej wojnie.
  • Angela 10.04.2016
    Niepasteryzowany ogarnęłam, dlatego napisałam, że opisy są dobre : )
  • Niepasteryzowany 10.04.2016
    zapraszam do kolejnych rozdziałów :)
  • Angela 10.04.2016
    Niepasteryzowany z pewnością przeczytam : )
  • Karthus 28.05.2016
    To mi sie podoba. Mamy katastrofę nuklearną a mimo to oni ciąglę się chcą rozwalać.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania