Poprzednie częściPreludium do chaosu (1)

Preludium do chaosu (36)

Młody snajper pomógł matce z córką wejść na do kabiny ciężarowej Skanii. Byli około czterdzieści kilometrów od przejścia granicznego w Terespolu. Przebrani w mundury rosyjskich żołnierzy wsiedli do niebieskiej szoferki pojazdu. Starszy sierżant Kamiński powoli wycofał ciężarówkę na nieużywane od lat pole, przejeżdżając po głowie jednego z martwych myśliwych. Nieumyślnie lub z premedytacją. Wykręcił kierownicę w lewo i ruszył w stronę granicy z Białorusią. Mimo, iż historia z dzieciakiem poprawiła im nieco humory, każdy myślał o głupiej śmierci Markusa. Resztę drogi spędzili niemal w całkowitej ciszy. Nie włączyli nawet radia. Pięć kilometrów przed granicą z Białorusią kierowca ciężarówki zarządził mały postój na niewielkim parkingu przydrożnej stacji benzynowej. Młody snajper został z kobietami przy ciężarówce. Dowódca eskorty skierował się do pobliskiego, zdemolowanego sklepu. Po drodze zerknął w górę na spory billboard reklamowy. Wyblakły, odrywający się plakat, wielkości ponad dziesięciu metrów kwadratowych, przedstawiał mężczyznę za kierownicą. Prędkościomierz wskazywał ponad sto pięćdziesiąt kilometrów na godzinę. Czerwony, wielki napis NIE TRAĆ GŁOWY W DRODZE pod zdjęciem, miał zachęcać do bezpiecznej jazdy.

- Głowę w dzisiejszych czasach zdecydowanie łatwiej stracić w innych miejscach – powiedział do siebie, pchając lekko drzwi wejściowe sklepu.

Wszedł do środka. Dookoła były porozrzucane i połamane półki sklepowe. Wszystkie szyby były stłuczone, ich resztki trzeszczały pod jego wojskowymi butami. Na podłodze leżała pusta kasa sklepowa, z wysuniętą szufladą.

- Równie dobrze, mógłbym się wylać pod sklepem – mruknął pod nosem.

Pokręcił głową, kierując się w stronę męskiej ubikacji. Damska była cała zawalona gruzem i resztkami dachu. Drzwi były wyrwane z górnego zawiasu, trzymało się na dolnym, oparte o zniszczoną ladę. Wszedł do męskiego wychodka. W środku znajdowały się dwie kabiny oraz dwa pisuary. Obok nich, leżała złamana na pół umywalka, wyrwana z mocowania przy ścianie. Z pękniętej rury kanalizacyjnej spływały resztki szlamu. Kafelki, którymi wykończona był toaleta, wymazane były wulgaryzmami. Spojrzał w dół, na zamontowany na ścianie pisuar. Po pożółkłej porcelanie chodził niewielki pająk. Starszy sierżant, uznając to za profanację, skierował się do kolejnej ubikacji. Po załatwieniu się bezskutecznie próbował spłukać wodę.

- No tak, zapomniałem, że o wodzie można zapomnieć – powiedział do siebie, nie słysząc wychodzącego cicho z kabiny naprzeciwko, mężczyzny.

Zdążył jedynie poczuć zimną lufę pistoletu na swoim karku. Wystrzelony pocisk roztrzaskał mu głowę, rozbryzgując krew dookoła. Ciemnoczerwona posoka zalała brudną toaletę. Ciało dowódcy upadło bezwładnie na podłogę. W pisuarze obok, w jego krwi, topił się mały pająk.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Niepasteryzowany 24.04.2016
    Tym oto miłym akcentem kończymy drugą część opowieści ;) od następnego rozdziału wracamy do naszego doktorka.
  • NataliaO 24.04.2016
    :) Cieszę się, że wracamy do doktora, bo bardzo go lubię; ten rozdział taki lekki trochę może za lekki , tak luzacki bym powiedziała, poprzednie rozdziały dobre; Czyta się ciągle dobrze :) 5
  • Niepasteryzowany 24.04.2016
    NataliaO Dziękuję ;)
  • Angela 25.05.2016
    Ciekawi mnie jak połączysz oba wątki : ) 5
  • Niepasteryzowany 25.05.2016
    Wszystko przed Tobą ;-)
  • Angela 25.05.2016
    Niepasteryzowany, ale to dopiero w sobotę. : )
  • Niepasteryzowany 25.05.2016
    Angela Spoko :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania