Wierszee <*> Epizod w Dżungli
co tam słychać
w sercu dżungli
jakieś wycia tupot tany
to tubylcy swym pilotem
powłączali z duchem czasu
elektryczne swe tam tamy
król grzywiasty
tego lasu
siedzi srogi w ciemnym kącie
ryczy mruczy kto go słyszy
na dodatek jest mu zimno
nie dochodzi tutaj słońce
nagle zerkam
oj loteria
losów z liści niech ja skonam
biorę udział i już trzymam
z nosorożca rogu coś tam
łykam w huci jestem szponach
wokół tańce
i swawole
co za śliczna córkę wodza
tak cichaczem do szałasu
żeśmy poszli na wyściółkę
by wygranej nie zmarnować
my na skórkach
od bananów
wszystko śliczne takie gładkie
wtem znienacka straszne ludy
co to wodza też przynieśli
mnie wywlekli jak małpiatkę
zdjęli skórę
i zaczęli
brzuch patroszyć członki ścinać
smutna dusza przez eksmisję
nie ma biedna gdzie powrócić
choć to wcale nie jej wina
i tak z boku
z łezką łypie
wzdycha jeno rzewnie patrzy
jak tubylec całkiem świeżym
udem moim podsmażonym
brzuszek swój spocony raczy
skórę łapią
choć z włosami
naciągają niczym dętkę
na ten pieniek wydrążony
po posiłku moc jest z nimi
znów wesoło bębnią ręcznie
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania