Poprzednie częściWłaściwy kolor nieba - rozdział 1
Pokaż listęUkryj listę

Właściwy kolor nieba - rozdział 41

Naga, spocona i rozedrgana Nikka Selino leżała w jego łóżku. Poszedł pod tę ambasadę, bo zostały mu dwa dni urlopu, z którymi nie bardzo miał co zrobić. Niby mógł zostać u Alice po tym, jak odwiózł Diega, ale nie chciał narzucać się z gościną. Zresztą pojutrze rano leciał na Amar, musiał być wypoczęty. No i odpoczął w sposób, o którym nawet nie marzył. Selino… Piękna, młoda kobieta… Tutaj, obok, na wyciągnięcie ręki…

Dobrze, że zdążyłem posprzątać mieszkanie – przeleciało mu przez myśl.

Odwrócił się w stronę dziewczyny, lekko uniósł na łokciu. Niczego nie planował, wydarzenia jakoś same się potoczyły. Nie zakładał, że do niego wyjdzie, ale skoro już to zrobiła, rozmawiał z nią chętnie, a potem godził na dziwaczne zachcianki. Ci Rosjanie… Na pewno go rozpoznali, a pod ambasadą kręcili się tak ostentacyjnie, że chłopcy z DSS musieliby być ślepi, by ich nie zauważyć. Rosjanie, jak zwykle, grali w jakąś grę, ale to nie było teraz jego zmartwieniem.

Porzucił myśli o pracy i wrócił do rozpamiętywania wcześniejszych wydarzeń. Ta historia z wódką… Dziwna, ale uwierzył Selino bez problemów – jeśli ktokolwiek mógł sprawić, że człowiek nie mógł się porządnie upić, byli to amarscy bogowie. No i miał w ręku wyniki toksykologii, która nie wykazała śladów tiopentalu we krwi, mimo że własnoręcznie wstrzyknął jej solidną dawkę. A później… Nie była przecież pijana, więc dlaczego do tego doszło? Czy zaraz zerwie się z wymiętej pościeli, ubierze w pośpiechu i zażąda, by natychmiast odwiózł ją do domu? Na razie nic na to nie wskazywało.

Z czułością pogładził Nikkę po piersi i niżej, po brzuchu, ale zaprotestowała cichym, trochę zmienionym głosem:

– Daj mi jeszcze chwilę… Muszę… ochłonąć.

– Jeśli tego sobie życzysz…

Zabrał rękę i przekręcił się na drugi bok. Klepnął radiobudzik, w sypialni rozbrzmiały dźwięki znajomego utworu.

Dokąd mam iść, skoro zaszedłem za daleko?

Szybko przełączył stację. Ta piosenka od zawsze wywoływała w nim niczym nieuzasadniony niepokój. Śmieszne, popkulturowe przedstawienie szpiega, dodatkowo z pretensjonalnym teledyskiem. Ale jednak niektóre wersy skłaniały do refleksji. Czyżby sam wkraczał już do strefy mroku?... Dziś wolał tego nie roztrząsać.

Z głośników popłynął ciężki metal, przełączył więc dalej, na jakieś wiadomości. Selino poprosiła jednak, by wrócił do ciężkiej muzyki. Spełnił i tę zachciankę.

Sam nie był fanem, lecz uśmiechnął się delikatnie, widząc, jak dziewczyna kiwa głową do rytmu. W Port Albis słuchał tamtejszego radia i wiedział, że nie mieli niczego w tym stylu.

– To jest… Mocne – powiedziała. – Szkoda, że nikt nie grał tak w czasie wojny. Zagrzewa do boju.

No tak, wojna. Czasem zapominał, że Selino jest zasłużoną weteranką, była przecież taka młoda... Dotknął jej boku, pogładził palcami żebra, na których wyczuł zgrubienia. Wspominała, że została pobita. Doznała wielu krzywd, niektórych z jego ręki. Mimo tego, była tu z nim, w takiej sytuacji. Kto by pomyślał, że będą kochać się zachłannie i długo? Zaczęła wszystko przy oknie, ale potem oddała mu inicjatywę. Bez problemu wyczuł, że w łóżku oczekuje, by prowadził mężczyzna. Nie leżała biernie, o nie, reagowała na jego poczynania z miłym entuzjazmem, a w szczytowym momencie wbiła mu paznokcie w ramiona i nie wstydziła się głośno krzyczeć.

Podniósł jej dłoń i złożył kilka pocałunków w pobliźnionym wnętrzu. Przymknęła oczy, więc to chyba było przyjemne. Całował dalej, nadgarstek, przedramię… W zgięciu łokcia zauważył coś bardzo niepokojącego: cztery ślady po ukłuciach, w tym jeden całkiem świeży.

– Nikka, dlaczego sobie to robisz? – spytał łagodnie, choć znał odpowiedź. Był jej częścią. – Są sposoby, by to wszystko przezwyciężyć. Jeśli chcesz z tym walczyć, pomogę ci.

– Poradzę sobie sama, Hill. Jakie sposoby, takie jak ten, który stosowaliśmy przed chwilą?

W jej głosie usłyszał nerwy, no i znów mówiła mu po nazwisku, chociaż wcześniej używała imienia. Nie zabrała ręki, nawet nie zakryła się prześcieradłem, więc chyba nie strzelił wielkiej gafy.

– To jest jak choroba. Mamy odpowiednich lekarzy, którzy pomogą ci przez to przejść. Może dostałabyś leki, tylko mam wątpliwości, czy w ogóle zadziałają w połączeniu z twoim darem od boginii.

– Dziękuję, nie chcę lekarzy ani leków – odpowiedziała zdecydowanie. – Panuję nad tym, modlę się. To… – spojrzała na pokaleczoną skórę – jest ostateczność. Nie zamierzam się przecież zamordować.

Posłał jej uspokajający uśmiech. Trochę rozumiał dziewczynę, w końcu wielu żołnierzy i agentów nie chciało chodzić do lekarzy od czubków. Sam też nigdy nie był u żadnego z własnej woli, odbębniał tylko wizyty wymagane przez Firmę. Ale wiedział też, że czasem terapia potrafi pomóc. I że Nikka Selino powinna znaleźć się pod opieką psychologa już dawno temu. Wiedział również to, że wtedy osobiście uznał za korzystne utrzymywać ją na skraju załamania.

Zaklął w myślach i postanowił, że przynajmniej teraz jakoś pomoże. To była dobra dziewczyna, która po prostu miała talent do pojawiania się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie.

– Prawdę mówiąc, mam wrażenie, że to, co robiliśmy, jest dobrym sposobem. Chyba moglibyśmy kontynuować… w bliżej nieokreślonej przyszłości.

Usłyszał te słowa i aż zaskoczyła go własna reakcja. Poczuł, że byłby w stanie kontynuować praktycznie od razu, ale to nie było rozsądne rozwiązanie – wyraźnie sugerowała, że jeszcze do tego wrócą, ale nie dziś. Poczuł też radość innego rodzaju, prostą radość wynikającą z faktu, iż piękna i mądra dziewczyna właśnie oświadczyła, że chce się z nim spotykać. To był dobry dzień. Warto było odmrozić sobie tyłek na tamtym murku przed ambasadą Królestwa Akurii.

– Chciałabyś to kontynuować, tak? – spytał, by zyskać pewność, po czym przyciągnął Nikkę bliżej i złożył na jej ustach pocałunek. Żarliwość, z jaką oddała pieszczotę, starczyła mu za odpowiedź.

Z trudem oderwał się od warg i ciała Nikki, ale jednak wolał zostawić coś na następny raz. Może wkrótce przyleci do Akurii? Nie znał jej dokładnego terminarza, ale wiedział, że miała kursować pomiędzy światami, więc powinni znaleźć kilka chwil dla siebie. Nie, zdecydowanie potrzebował więcej czasu, wieczór, a może i całą noc... Kupi trochę złota, wynajmie mieszkanie, zaprosi ją…

Hill nagle otrząsnął się z marzeń. Przecież nie wiadomo, jak to wszystko się potoczy. Jeśli chciał mieć jakiekolwiek nadzieje na przyszłość, musiał najpierw na nie zapracować.

– Zostań tu na chwilę, zaraz do ciebie wrócę – powiedział łagodnym tonem.

Nikka z roztargnieniem pokiwała głową. Wzrok miała dziwnie nieobecny, a może po prostu rozmarzony? Wolałby tę drugą opcję.

Ethan założył bokserki, podniósł z podłogi zużytą prezerwatywę i ruszył do kuchni. Pozbył się śmiecia, dokładnie umył ręce i pomyślał, że dziewczyna może być spragniona. W końcu wcześniej nie wypiła soku, a później zapewnił jej trochę ćwiczeń fizycznych. Uśmiechnął się pod nosem, wspominając ten specyficzny trening... Nalał świeżą porcję do większej szklanki, odstawił na blat i zaczął sprawdzać szuflady w poszukiwaniu czegoś, co miał zamiar pokazać Nikce. Taka mała psychologiczna sztuczka… Może akurat zadziała. Nie chciał widzieć świeżych ran na jej ramionach. Wygrzebał poszukiwany przedmiot z dna trzeciej otworzonej szuflady, wziął szklankę i wrócił do sypialni.

Okryła się nieco, ale półnaga wyglądała równie atrakcyjnie, co w pełnym negliżu. To nie tak, że brakowało mu seksu. Miewał przecież różne romanse, zwykle z kobietami z Firmy, co do których był pewien, że po kilku spotkaniach nie zaczną „myśleć o stabilizacji”. Ale tym razem to może było coś innego. Może chciałby, żeby to było coś innego.

Chyba zdurniałem na starość – pomyślał przelotnie.

Wygnał z głowy rozważania o kryzysie wieku średniego i wyciągnął do Nikki dłoń z napojem. Ku jego ogromnemu zdziwieniu, ta zesztywniała, zakryła się prześcieradłem i odsunęła w tył, by maksymalnie zwiększyć dzielący ich dystans. Przez chwilę w jej pięknych brązowych oczach widział czyste przerażenie.

Powoli cofnął rękę i gorączkowo myślał, jak powinien zareagować, ale to ona odezwała się pierwsza:

– Nie rób tak, proszę… Kiedy podchodzisz z jakąś cieczą, ja ciągle się boję – wyznała z zakłopotaniem.

Jak mógł zapomnieć, no jak? Przecież to była biedna, zmaltretowana fizycznie i psychicznie dziewczyna. Sam ją podtapiał, a teraz, jak ostatni kretyn, znienacka podtykał jej pod nos pełną szklankę. Spierdolił to koncertowo.

– Przepraszam…

Nie był pewien, czy przeprasza Nikkę za dziś czy za wtedy, za to wszystko, co wydarzyło się między nimi tam w piwnicy, a także wcześniej i później. A może za to, że był tym, kim był; dostał zadanie i chciał je wykonać, nie bacząc, że niszczy życie tej odważnej młodej kobiety, która przecież robiła tylko to, co każdy patriota zrobiłby na jej miejscu. Przeprosił i nie oczekiwał wybaczenia, ale ona powoli kiwnęła głową. To mogło znaczyć cokolwiek – miał nadzieję, że znaczy jak najwięcej.

W końcu Ethan odstawił sok na szafkę nocną, by mogła sama po niego sięgnąć i pokazał dziewczynie to, co przyniósł z kuchni: zwykłą gumkę recepturkę.

– Czy możesz dać mi dłoń? – spytał, a gdy się zgodziła, założył gumkę na jej nadgarstek, naciągnął i strzelił, bynajmniej nie delikatnie.

– Ała! – krzyknęła i cofnęła rękę.

– Bolało, nie? O to chodzi, żeby poczuć ból, ale nie zrobić sobie krzywdy. Możesz tak robić zamiast… Jeśli naprawdę musisz robić takie rzeczy – wyjaśnił.

Selino strzeliła się jeszcze raz, minę miała zamyśloną. Nie skomentowała niczego, ale nie zdjęła gumki z nadgarstka.

– Ethan – powiedziała w końcu – mam do ciebie prośbę. Zatrzymaj to… ten romans w tajemnicy, dobrze?

Gorliwie przytaknął i obiecał, że nie będzie się afiszował. Za to zadał jedno nurtujące go od pewnego czasu pytanie:

– Nikka, ale czy ja nie jestem dla ciebie za stary?

– Mógłbyś być moim ojcem, nie dziadkiem – odpowiedziała z lekkim uśmiechem. – U nas taka różnica wieku jest dość normalna.

Podziękował w duchu bogom za akuryjskie obyczaje, dzięki którym mógł być… mógł mieć romans z tą dziewczyną. Cokolwiek to oznaczało dla niej, sam czuł się bardzo dobrze w tej nowej sytuacji.

Selino chciała tajemnicy, więc nie pojechali na obiad. Zabrałby ją do jakiejś porządnej restauracji, w której podają dobre ryby. Zamiast tego zamówił kilka dań o różnym stopniu ostrości ze sprawdzonej tajskiej knajpy i cieszył się, widząc, jak Nikka próbuje nowych smaków. Dużo rozmawiali – zarówno on, jak i ona, unikali tematów zawodowych – przez chwilę oglądali telewizję, potem znów słuchali muzyki, prawie jak nastolatkowie na pierwszej randce… Spędzili razem całe popołudnie, aż w końcu odwiózł ją do ambasady, gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi. Pożegnał ją tylko słowami, bo byli obserwowani przez akuryjskiego żołnierza pełniącego wartę przed budynkiem oraz przez dwóch agentów DSS siedzących w samochodzie zaparkowanym nieopodal. Patrzył, jak znika w wejściu; ruda plama swetra majaczyła najdłużej w ciemnym korytarzu…

– Ja pierdolę… – zaklął na głos, zanim odpalił silnik.

Właśnie uzmysłowił sobie, że mimo złożonych obietnic, ich romans nie zostanie sekretem dla wszystkich. Będzie musiał zameldować o nim w raporcie, choć bardzo, ale to bardzo nie miał na to ochoty.

 

Wykorzystano fragment piosenki Twilight Zone zespołu Golden Earring.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • MKP 10 miesięcy temu
    "To mogło znaczyć cokolwiek – miał nadzieję, że znaczy jak najwięcej." - no moja droga, za takie ładne wstawki masz wyrazy uznania: rozczulilaś capa Puńka🥺🥺😭😭

    Bardzo zmysłowo opisane👏👏

    No i oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie powiedział W KOŃCU!!!🤣🤣
  • Vespera 10 miesięcy temu
    Aww, jak słodko... I o to chodzi, by wywołać emocje w czytelniku i to najlepiej te pozytywne. Cieszę się, że na ciebie zadziałało.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania