Poprzednie częściWłaściwy kolor nieba - rozdział 1
Pokaż listęUkryj listę

Właściwy kolor nieba - rozdział 34

Budynek nowej ambasady Królestwa Akurii wzniesiono z czerwonej cegły. Nie był szczególnie okazały, zaledwie jednopiętrowy, choć zostali zapewnieni, że da się go rozbudować o kolejne dwa poziomy, fundamenty ponoć były solidne. Ich nowa tłumaczka, Pamela Sidibe, która życzyła sobie, by mówić na nią po prostu Pam, twierdziła, że nieruchomości w stolicy są bardzo drogie, i nawet taka skromna w gruncie rzeczy rezydencja musiała kosztować dużo; zwłaszcza że dostali ją wyremontowaną i wyposażoną w podstawowe meble.

Nikka była zadowolona z tłumaczki. Kamilla nie zawiodła i przedstawiła jej sympatyczną dziewczynę mniej więcej w wieku Erika, szczerze zafascynowaną językiem i kulturą Akurii. Fascynacja Pam była tak wielka, że byłaby gotowa pracować nawet za darmo, gdyby tylko obiecali, że zabiorą ją na drugą stronę portalu. Pewnie kiedyś w końcu poleci z nimi na Amar, a na razie jej płacili, i to niemało, aż siedem złotych miesięcznie. Ogólnie zdaniem Nikki wszystko na Erf było drogie, o wiele droższe niż w domu. Niezależnie od kosztów współpraca z Pam układała się świetnie, a do jedynych nieporozumień dochodziło tylko na samym początku, i to nie ze względu na brak kompetencji nowej tłumaczki, ale z powodu jej wyglądu.

Pam była wysoka i dość szczupła. Gdy zakładała buty na obcasie, wzrostem przewyższała Kestera, choć do Bretiego wciąż trochę jej brakowało. Nigdy nie związywała ani nie upinała krótkich, czarnych loków, które nawet nie sięgały jej ramion. Ubierała się zgodnie z tutejszą modą, Nikka nie wymagała od niej noszenia sukni. Nawet na oficjalne spotkania tłumaczka wkładała spodnie i kurtkę podobne do męskiego stroju, lecz uszyte tak, by podkreślić kobiece kształty jej sylwetki. To wszystko nie miało znaczenia, jednak fakt, że skóra Pam miała odcień ciepłego brązu, wywołał dziwne reakcje Akuryjczyków.

Nikka nie mogła tego pojąć, ukradkowych spojrzeń i pokątnych szeptów towarzyszących dziewczynie w trakcie pierwszego dnia jej pracy. Wieczorem, gdy tłumaczka poszła do domu, kazała Kesterowi zebrać wszystkich, by wyjaśnić sprawę raz na zawsze.

- Tak, ona wygląda inaczej niż my i wiem, że nie jesteście do tego przyzwyczajeni. - Od razu przeszła do sedna, nie było sensu tracić czasu na krążenie wokół tematu. - Ale tutaj niektórzy ludzie właśnie tacy są, powinniście to przyjąć do wiadomości i nie roztrząsać. To nie jest grzeczne, a poza tym… - Zamilkła na chwilę chcąc przypomnieć sobie dokładnie, czego Hill uczył ją na ten temat. - Jeszcze jakieś sto pięćdziesiąt lat temu tacy, jak ona, ludzie z ciemną skórą, byli uznawani za gorszych, za coś w rodzaju zwierząt. Kupowano ich i sprzedawano jak rzeczy. To przeszłość, ale Amerikanie ciągle mają z tym problem. Więc jeśli dowiem się, że którekolwiek z was zachowało się niestosownie wobec pani Sidibe tylko dlatego, że nigdy wcześniej nie widzieliście z bliska nikogo podobnego do niej, to wyślę tę osobę pierwszym statkiem do domu, bez możliwości powrotu. Czy to jasne?

Najpierw spojrzała na Kestera, to głównie od niego oczekiwała odpowiedzi.

- Jak najbardziej, pani ambasadorko. Przepraszam za nasze podejście. Słusznie pani zauważyła, to było niegrzeczne i niestosowne. - Lin-Werro wstał i ukłonił się jej głęboko. Odpowiedziała skinieniem głowy.

- Przyjmuję przeprosiny. Chciałabym, żeby to się nie powtórzyło i ufam, że będziecie nad sobą panować. Dziękuję za spotkanie, możecie odejść.

To działo się jeszcze przed przeprowadzką do ambasady, teraz Pam była już stałym elementem ich codzienności. Oprócz tłumaczenia podczas spotkań do jej obowiązków należało nauczenie Akuryjczyków inglisz. Lekcje brali wszyscy, nawet Samia. Pam bardzo starała się wbić im jak najwięcej do głów, z lepszym bądź gorszym skutkiem, w zależności od pojętności ucznia, ale ogólnie zaczynali wierzyć, że opanują tę dziwną mowę. Nikka polubiła tę dziewczynę, może nie tak, jak Kamillę, ale ufała jej w wystarczającym stopniu. Lecz kiedy nadszedł czas, by przywieźć do ambasady Kalię Lin-Mollari, chciała, by towarzyszył jej Samuel Griir oraz uzbrojony w karabin starszy chorąży Breti Liwano.

Najpierw zaprosiła Bretiego do swojego gabinetu. Zasiedli w miękkich fotelach i rozmawiali swobodnie.

- Prawdopodobnie będzie tam starsza kobieta, Helena Kerbi - mówiła Nikka. - Fałszywie uśmiechnięta, elegancko ubrana… według amerikańskich standardów oczywiście. Na pewno ją rozpoznasz. Jeśli będzie próbowała mnie dotknąć, zareaguj proszę. - Uśmiechnęła się szeroko.

- Oczywiście, Nikka. Mam ją odepchnąć?

- Chyba wystarczy, że złapiesz za broń i będziesz wyglądać groźnie. Ona zawsze się do mnie kleiła, chociaż wyraźnie dawałam jej do zrozumienia, że sobie tego nie życzę… Niech wie, że żarty się skończyły. A, i Kalia może zachowywać się dziwnie. Jest dla mnie trochę jak siostra. Po prostu nie zwracaj na nas uwagi.

Breti uśmiechnął się lekko.

- Czyli to będzie bardziej spotkanie rodzinne niż ceremonia z etykietą - podsumował całkiem trafnie.

- Otóż to, widzę, że rozumiesz. Możemy jechać, Samuel już na nas czeka.

Wstała, a starszy chorąży natychmiast zrobił to samo.

Amerikanin zawiózł ich do rezydencji. Wjechali przez automatycznie rozsuwającą się bramę na podjazd, aż pod samo wejście. Widok domu wywołał u Nikki dziwne uczucia. Nie cieszyła się z powrotu, ale to były znajome ściany, drzewa w ogrodzie, okno jej sypialni… Mimo wszystko czuła do tego miejsca jakiś sentyment. Pakunek dla Ingi na razie został w aucie, Samuel miał podać go w odpowiedniej chwili.

Kester bardzo chciał pojechać po kuzynkę, ale Nikka wykorzystała swoją pozycję i nakazała mu zostać w ambasadzie. Miała tu do załatwienia sprawę z Ingą; musiała wyjaśnić jej, dlaczego musi siedzieć tu jeszcze przez pięć tutejszych miesięcy. Przyczyna była prosta, starsza mat Warez na pewno ją zrozumie: Amerikanie chcieli zobaczyć, na co mogli sobie pozwolić we wzajemnych relacjach. Strona akuryjska była gotowa pójść na to małe ustępstwo.

Wysiadła z auta, Breti zajął pozycję u jej lewego boku. Nie zdążyli wejść do środka, drzwi otworzyły się z impetem, a na ganek wybiegła Kalia. Rzuciła się Nikce na szyję i zalała ją potokiem serdecznych przywitań. Zaraz za nią przyszła Helena, a następnie Inga i Erik. Ambasadorka oswobodziła się z uścisków młodej przyjaciółki, starając powstrzymać cisnący się na twarz uśmiech. Na razie chciała sprawiać wrażenie, że to oficjalna wizyta.

- Nikka! Oglądałyśmy cię w tivi, ciebie i stryja Kestera. Świetnie wypadłaś, ale… taka jest teraz moda w domu? - zapytała Kalia, płynnie przechodząc od ekscytacji do zaniepokojenia.

- Kalia, co ci się stało w rękę? - spytała spokojnie Nikka. Młoda na prawej dłoni miała spory opatrunek, czysty i solidny.

- Aa, to… - Kalia schowała rękę za plecami. - Rakun mnie ugryzł, jak chciałam go podnieść - powiedziała cicho.

- Tyle razy mówiłyśmy, żebyś zostawiła to biedne dzikie zwierzę w spokoju - westchnęła Nikka. - Ten strój to mój własny pomysł. - Wróciła do przyjemniejszego tematu i dotknęła peleryny. Dziś założyła zieloną suknię zdobioną złotą nicią i żółtymi perłami. - Dla ciebie mam coś na powrót, od krawcowej, u której zaopatruje się królowa.

Kalia zamilkła, analizując jej słowa, co wykorzystała Helena. Spróbowała podejść do Nikki, ale starszy chorąży Liwano zareagował natychmiast. Nie musiał robić dużo: wystarczyło, że postąpił krok naprzód i obiema dłońmi złapał za broń. O Helenie Kerbi dało się powiedzieć wiele rzeczy, nie zawsze pochlebnych, ale na pewno nie to, że była głupia. Zatrzymała się, uśmiechnęła w ten charakterystyczny amerikański sposób i szybko przywitała Nikkę.

- Pani Selino, jak miło panią znów widzieć… - zaczęła.

- Pani ambasadorka Selino, jeśli można prosić. - Nikka delikatnie zwróciła jej uwagę.

- Oczywiście, jak pani woli, pani ambasadorko…

- Tak właśnie wolę - znów jej przerwała.

- Pani ambasadorko, ja proponowałam kotka albo pieska, ale Kalia się uparła. Od razu została opatrzona przez doktora i dostała odpowiednie leki - szybko wyjaśniła Helena. - Rakun został złapany i przewieziony w miejsce z dala od ludzi. Przepraszam, powinniśmy zrobić to wcześniej.

- A ona nie powinna dotykać dzikich zwierząt. - Nikka nie uważała, że pogryzienie było winą Amerikanów. Kalia powinna wykazać się zdecydowanie większym rozsądkiem, przecież przy wielu okazjach dowiodła, że ma go dużo. - Przepraszam na chwilę, pani Kerbi, muszę załatwić pewną oficjalną sprawę ze starszą mat Warez.

Amerikanka przytaknęła i odsunęła się trochę, dając im namiastkę prywatności.

- Teraz przez chwilę będę komandor Selino, oficer polityczna ze sztabu głównego Floty w Port Albis - oznajmiła, a Inga natychmiast stanęła na baczność. - Starsza mat Warez, czy chcesz pozostać we flocie zachowując swój dotychczasowy stopień?

- Tak jest, pani komandor, chcę zostać we flocie - odpowiedziała Inga niemal natychmiast.

- Wspaniale, starsza mat, w imieniu Wielkiego Admirała witam cię oficjalnie w naszych szeregach. Spocznij, Inga. Panie Griir, czy mógłby pan przynieść tę rzecz?

Samuel wrócił do auta i z tylnego schowka wyjął to, co Nikka przygotowała dla Ingi. Komandor była pewna, że dziewczyna przyjmie propozycję, i przywiozła jej z domu coś, co teraz mogło jej się przydać. Samuel położył przed Ingą dużą skrzynię z tworzywa, jedną z tych, w których przywieźli z Akurii swoje bagaże. Starsza mat przykucnęła, by ją otworzyć. Najpierw wzięła sakiewkę, w której nie poczuła znajomego ciężaru monet.

- Twój półroczny żołd, w tutejszej walucie - wyjaśniła Nikka. - Będziesz musiała jeszcze trochę tu zostać, pomyślałam, że przydadzą ci się pieniądze. Resztę odbierzesz w domu, w twojej jednostce.

- Dziękuję - powiedziała dość obojętnym tonem. Świetna dziewczyna, wciąż pamiętała, że udają nieco skłócone.

Oprócz sakiewki w skrzyni znajdował się tylko pokrowiec. Inga otworzyła go, a potem aż westchnęła, widząc jego zawartość. Wyciągnęła kurtkę od munduru, granatowego munduru Wojsk Królestwa Akurii, potocznie zwanych po prostu flotą. Milczała, ale jej mina wyrażała ekscytację. Gdy znalazła kaburę z laserówką, nie powstrzymała uśmiechu. Helena zaniepokoiła się, widząc, że Inga wyciąga broń.

- Czy to jest konieczne? - spytała. - Przecież nasze kraje są sojusznikami, pistolet jest niepotrzebny…

- Inga będzie go nosić właśnie dlatego, że nasze kraje są sojusznikami - Nikka znów jej przerwała. - Jest teraz taką samą żołnierką jak obecny tu starszy chorąży Liwano, musi mieć broń i mundur. I zostanie tu przez kolejne pięć miesięcy, według waszego kalendarza, tak, jak to ustaliliśmy, chociaż ponownie zaznaczam, iż nie podoba mi się, że trzymacie ją jako zakładniczkę. Zanim pani zaprzeczy, pani Kerbi - Nikka była pewna, że Helena by zaprzeczyła - nie jesteśmy teraz na salonach, możemy nazywać rzeczy po imieniu. Nie wiem, dlaczego chcecie ją trzymać, pewnie po to, żeby pokazać, że możecie. Król się zgodził, więc przykro mi Inga, ale jeszcze tu posiedzisz. Ale postaraj się nikogo nie zastrzelić, to nie wpłynie dobrze na na nasze stosunki dyplomatyczne. - Uśmiechnęła się do dziewczyny, która odpowiedziała tym samym. Wciąż milczała, ale było widać na milę, że cieszy się z munduru i wreszcie oficjalnej przynależności do floty.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (21)

  • Maksimow ponad rok temu
    Nieźle... jak zawsze
  • Vespera ponad rok temu
    Jak zawsze dziękuję :) Ostatnio mam wenę, piszę na zapas, może nowe części będą szybciej.
  • Maksimow ponad rok temu
    Vespera jak będę tak często jak reklamy na Polsacie to biorę w ciemno. Oczywiście, ważne by trzymały swoją jakość
  • Vespera ponad rok temu
    Maksimow Bez przesady, tak to ci mogę opko o małoletnich mafiozach pierdzielnąć, albo o bogatej, rozpieszczonej dziewczynce, która zakochuje się w ochroniarzu, super profesjonalnie wyszkolonej szesnastoletniej zabójczyni, czy coś w tym guście :) Nowy rozdział za każdym razem, gdy poprzedni dostanie dwadzieścia polubień, chcecie czytać dalej = lajkujcie.
  • Maksimow ponad rok temu
    ...a z niej zrobiłem dwudziesto letniego polityka (oczywiście płci żeńskiej ?)
  • Vespera ponad rok temu
    Maksimow Najlepszą dwudziestoletnią polityczkę w tym uniwersum i kilku sąsiednich :)
  • MKP ponad rok temu
    Vespera albo o bogatej, rozpieszczonej dziewczynce, która zakochuje się w ochroniarzu, super profesjonalnie wyszkolonej szesnastoletniej zabójczyni, czy coś w tym guście :) - czyżbyś przeniknęła literaturą z gatunku: "whattpad teenage crime story"? :)
  • Vespera ponad rok temu
    MKP A może nawet przesiąkłam :D Nie wiem, czy dałabym radę coś takiego napisać, nawet specjalnie - to chyba byłoby zbyt bolesne.
  • Maksimow ponad rok temu
    Vespera proszę nie spojlerować
  • Vespera ponad rok temu
    Maksimow No co ty, to ściema, nie żaden spoiler. Gdzie Selino do polityki...
  • Maksimow ponad rok temu
    Vespera złoty sracz ją przekonał ??
    https://www.opowi.pl/cien-zolnierza-fragment-23-a81247/
  • Vespera ponad rok temu
    Maksimow Ty się śmiejesz, a u nas w pracy w łazience koło gabinetu dyrektora był złoty przycisk do spuszczania wody... To znaczy "złoty" nie złoty, ale i tak cisnęłam z tego bekę.
  • Maksimow ponad rok temu
    Vespera powodzi się
  • Vespera ponad rok temu
    Maksimow Taa, po prostu firma je robiła :)
  • Maksimow ponad rok temu
    Vespera :)
  • Vespera ponad rok temu
    Maksimow Zażartowałam kiedyś, że ten złoty przycisk odblokował się po stu tysiącach spłukań, ale nie zostałam zrozumiana...
  • Maksimow ponad rok temu
    Vespera nie martw się, ja zrozumiałem...ciekawe jak szybko to osiągnęli
  • Vespera ponad rok temu
    Maksimow Moją publicznością byli wtedy kierownicy i dyrektor, poważni ludzie, oni nie mają czasu na siedzenie w internetach.
  • Maksimow ponad rok temu
    Vespera znasz za poważnych ludzi
  • Vespera ponad rok temu
    Maksimow Niestety... "Normalniejsi" też się trafiają - raz przez pół godziny gadałam z dostawcą o Batmanie - ale to mniejszość.
  • Maksimow ponad rok temu
    Vespera dobrze, nie będę dopytywał

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania