Poprzednie częściWłaściwy kolor nieba - rozdział 1
Pokaż listęUkryj listę

Właściwy kolor nieba - rozdział 8

Wyglądał podobnie, a jednocześnie był zupełnie inny. Kiedyś kamień miał kolor zbliżony do czerwonej cegły, dziś był żółty. Wejście było chyba bardziej z lewej strony… No i brakowało Wieży Wartowniczej. To był przecież jeden z symboli Port Albis, nie miała pojęcia, dlaczego jej nie odbudowano. Ale najważniejsze, że stał, że istniał, że przywrócono go do życia. Można było śmiało powiedzieć, że ten pałac to bijące serce królestwa Akurii.

Kiedy widziała go ostatni raz, był martwą, wypaloną skorupą.

Trzeci zarządca zajął się Hillem i panem Majersem, Nikka szła z tyłu. Najchętniej wróciłaby na łódź i popłynęła do jadłodajni matki, którą widziała po drodze. Marynarz Cennet miał rację, to był bardzo ładny lokal tuż przy głównym bulwarze. Zielono-białe markizy nad oknami, szeroko otwarte drzwi, wyżej dość prosty drewniany szyld z nazwą. „U Rizy”. Kiedy przeczytała to imię, oczy zapiekły i musiała zmusić się do stłumienia płaczu. To było to, o czym marzyła, przytulna jadłodajnia w dobrej dzielnicy, która zapewni matce godziwy byt do końca życia. Chciała też skończyć szkołę, znaleźć pracę i porządnego męża. Do szkoły już nie wróci, pracę miała i to całkiem niezłą. Bycie starszą oficer w Wojskach Królestwa Akurii to o wiele bardziej prestiżowa posada niż cokolwiek, na co mogła liczyć przed wojną. A mąż? Uśmiechnęła się pod nosem, w tej chwili nie miała siły myśleć o małżeństwie.

Zostali przywitani przez dworzan. Starszy, zarządca skrzydła dyplomatycznego Doren Riko-Martel, wyglądał jak wzorcowy arystokrata. Schludnie ubrany, gładko uczesany i wręcz nieludzko uprzejmy, w imieniu króla przywitał ambasadora Majersa i zaprosił go do komnat. Przy znużonych podróżą Amerikanach wydawał się dostojny i majestatyczny, jakby sam był władcą. Odeszli, zostawiając Nikkę z młodszym dworzaninem. Hill rzucił jej jeszcze dziwne spojrzenie, którego nie była w stanie zinterpretować. Czyżby żałował, że nie poszła wraz z nimi? Ech, może i na statku przez chwilę dobrze im się rozmawiało, ale im mniej będą się widywać, tym lepiej. Zresztą nieważne, teraz ma obowiązki do wypełnienia.

Ten dworzanin wyglądał znajomo. Czarne włosy, niebieskie oczy, przystojna twarz z blizną na prawym policzku, która nie szpeciła, lecz dodawała charakteru. Starszy od niej góra o kilka lat… Przypomniała sobie tuż przed tym, jak się przedstawił.

– Fabian Beker-Sewero, trzeci sekretarz króla. Proszę za mną, pani komandor Selino, król Mertin pani oczekuje.

Przytaknęła i poszła za nim bez słowa. To ten Beker-Sewero, był w ostatniej klasie wtedy, kiedy ona zaczynała naukę. Kochała się w nim przynajmniej połowa dziewczyn w szkole. Sama Nikka musiała przyznać, że były ku temu powody: już jako młody chłopak wyglądał szalenie atrakcyjnie. Czasem patrzyła na niego ukradkiem, gdy mijali się na korytarzu. Nigdy ze sobą nie rozmawiali, ale uważała, że nie jest taki najgorszy, jak na arystokratę. Nie widziała ani nie słyszała, by wyśmiewał, wyzywał czy znęcał się nad kimkolwiek z ludu, a takie sytuacje się zdarzały. No i Malena miała o nim dobre zdanie, to też o czymś świadczyło. Śmiała się nawet, że gdyby był trochę wyższy, to może w końcu dałaby mu się gdzieś zaprosić.

A teraz prowadził ją po zaskakująco pustych i cichych pałacowych korytarzach. Odgłos kroków tłumiły grube dywany w praktycznych odcieniach brązu. Głównego wejścia pilnowało sześciu gwardzistów w ciemnozielonych mundurach, widziała też dwuosobowe patrole na skrzyżowaniach. Do tego dwie służące w szaro-niebieskich sukniach i tyle… Wydawało jej się, że powinno być tu o wiele więcej ludzi. Hill i ambasador gdzieś zniknęli. Nigdzie ich nie widziała, chociaż weszła do środka chwilę po nich. Podskoczyła więc ze strachu, gdy za następnym załomem korytarza usłyszała głośny pisk i swoje imię wykrzyczane wysokim głosem:

– Nikka! To naprawdę ty! Chodźże tu, niech cię uściskam!

Odwróciła się z szerokim uśmiechem, rozpoznała ten głos od razu. To mogła być tylko Szalona Malena, nikt inny nie ośmieliłby się piszczeć w pałacu. Więc żyła i miała się dobrze… Modliła się za nią i martwiła, ale nie miała wątpliwości, że akurat ta dziewczyna poradzi sobie zawsze i wszędzie. Król mógł poczekać, teraz musi przywitać się z przyjaciółką. Chciała do niej biec, ale to nie było odpowiednie miejsce na okazywanie takich emocji.

Malena wyglądała świetnie. Nie zmieniła fryzury, jasne włosy nadal nosiła rozpuszczone i przycięte do ramion. Miała na sobie obszerną, dwuwarstwową suknię. Materiał pod spodem był jasny, w ciepłym beżowym odcieniu, wierzchni półprzezroczysty i ciemnoczerwony, zdobiony kwiatowymi haftami. Moda nieco się zmieniła, rękawy sukni były teraz węższe, a doły szersze – u Maleny tym bardziej, jako że była ona w zaawansowanej ciąży. Ale jej towarzyszka, kuzynka Arissa, którą Nikka też jako tako kojarzyła ze szkoły, miała podobny strój, również dwuwarstwowy, haftowany i z mocno rozkloszowaną spódnicą.

– Malena! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę…

Nikka przytuliła ją ostrożnie, uważając na dziecko. Chciała tyle jej powiedzieć, zadać tyle pytań, ale niespodziewanie twardy głos trzeciego sekretarza przywrócił ją do rzeczywistości.

– Pani komandor, proszę zwracać się do królowej z należytym szacunkiem.

Królowej? Jak to królowej? Zastygła w oszołomieniu z ręką na ramieniu Maleny, musiała przetworzyć tę informację. Że ona i Mertin? Ale niby dlaczego nie, jej ród był stary i potężny, no i w górach zdążyli się dobrze poznać. Jeszcze przez chwilę patrzyła w żółtawe oczy przyjaciółki, ale to nie był żart.

Nikka przyklękła więc na jedno kolano i pokornie spuściła głowę.

– Wasza Królewska Wysokość raczy wybaczyć, nikt mnie o tym nie poinformował. – W jej głosie dało się wyczuć żartobliwe pretensje. Dobrze pamiętała, że Malena nie przepada za etykietą i ceremoniałem, żarty nie powinny jej przeszkadzać.

– Żałuj, że nie widziałaś swojej miny… Wstawaj, Nikka, i chodź, mój mąż chce z tobą rozmawiać i zwołał z tej okazji pół dworu, jakby nie wiadomo co się stało. A to tylko Selino wraca do domu, chociaż wszyscy myśleli, że nie żyje.

Wstała, odsunęła się pół kroku w tył i pochyliła głowę. Pod przeciwległą ścianą w podobnej pozie czekał Beker-Sewero. Teraz królowa powinna iść przodem. Malena ruszyła powoli, ale złapała Nikkę za rękaw i pociągnęła tuż za sobą.

– Dobrze wyglądasz w mundurze. Ja skończyłam jako kapitan, ale widzisz, trafiła mi się lepsza fucha. Jesteśmy same, więc mów mi po imieniu, gadaj tu ze mną, i jak jeszcze raz usłyszę z twoich ust tytuł, to cię trzepnę.

– Jak sobie życzysz, Wasza Królewska Wysokość – powiedziała to specjalnie. Uśmiechała się, po chwilowym szoku znów czerpała przyjemność z towarzystwa przyjaciółki. Swoją drogą Malena miała dziwną definicję słowa „same”. Najwidoczniej jej zdaniem obecność Arissy i Fabiana się nie liczyła. – Dobrze, że nie zostałaś w wojsku, musiałabyś teraz stać przede mną na baczność.

– Specjalnie wybrałam tak, że teraz ty musisz przede mną klęczeć.

– Ty to zawsze umiałaś się ustawić.

– Taa… Widziałaś swój pomnik, nie? Musiałaś widzieć.

– Jasne, że widziałam. Mógł być gorszy.

Malena zaczęła się śmiać.

– Wiedziałam, że nie chciałabyś zwykłej statuy, nalegałam na coś bliższego rzeczywistości. Ale poczekaj, to jeszcze nie wszystko. Wiesz, że nazwali naszą szkołę twoim imieniem? I nie zgadniesz, kto jest nową dyrektorką. Elia Werro-Perk.

Nikkę zamurowało. Pomnik, szkoła, co będzie następne?… Dużo się tu zmieniło podczas jej nieobecności. Nagle poczuła gdzieś w głębi trzewi nieprzyjemne uczucie. Cieszyła się z powrotu do domu, ale teraz zaczęła się niepokoić. Co oni wszyscy o niej myśleli?... Chyba resztę życia spędzi, prostując plotki o sobie.

– Nie było nikogo innego? Jako patronka szkoły mogę ją zwolnić, prawda? – odpowiedziała królowej, udając oburzenie.

W rzeczywistości było jej wszystko jedno. Jasne, kiedyś nie darzyła Werro-Perk sympatią, ale od tamtego czasu Nikce przybyło poważniejszych zmartwień. Żeby zmienić temat szybko spytała o Anę, ich wspólną koleżankę i towarzyszkę broni. Malena zareagowała dziwnie.

– Po wojnie zamieszkała na farmie gdzieś na północy, u ciotki. Nie chciała utrzymywać ze mną żadnego kontaktu… Ale wiesz, okazało się, że te skurwiele zabiły jej rodziców – dodała, jakby to miało tłumaczyć Anę.

– I tak do niej napiszę – zadecydowała Nikka.

Lubiła tę dziewczynę. Ana Birk pochodziła z tak zwanej nowej arystokracji, czyli szczęśliwców będących w posiadaniu działek, na których odkryto tellarium. Zwykle były to górskie, niezbyt urodzajne ziemie, więc starzy arystokraci nie byli nimi zainteresowani. A co bardziej obrotni nowi w ciągu kilkunastu lat dorobili się majątku pozwalającego na wysłanie uzdolnionej córki do najlepszej szkoły w stolicy, jak stało się to w przypadku rodziny Birk. Nie było też żadną tajemnicą, że co biedniejsi akuryjczycy z podwójnymi nazwiskami pożyczali pieniądze od nowych arystokratów. Jednocześnie potrafili traktować ich z niemałą pogardą, więc Ana nie miała w szkole zbyt wielu przyjaciół. W naturalny sposób zbliżyła się więc do Nikki, która była w podobnej sytuacji. A potem dołączyła do nich Malena, i tak jakoś poszło.

Przeszli przez szerokie, otwarte drzwi, pilnowane przez królewskich gwardzistów w ciemnozielonych mundurach zdobionych złotem. To była elitarna formacja. Irri wspominał, że próbował się dostać do gwardii chyba ze dwa razy, ale jego kandydatura była odrzucana. Może teraz, po wojnie, mu się poszczęściło? Zasłużył na to. Podczas okupacji Murkey nikt nie zrobił dla tego miasta tyle, co on.

Pomieszczenie za drzwiami było bardziej okazałe. Nie dało się już nazwać go korytarzem, lecz raczej holem lub poczekalnią. Brąz ustąpił miejsca ciemnej czerwieni, a roślinne wzory na tapetach skomplikowały się i rozrosły. Lampy, lustra, rzeźbione drewniane ławy we wnękach pod oknami… Zdecydowanie zbliżali się do celu.

– Powodzenia, może właśnie tobie odpisze – parsknęła Malena. Słychać było w tym żal. – Ale wątpię, nie odpowiedziała nawet na zaproszenie na mój ślub.

Więc o to chodziło. Być zaproszonym na królewski ślub i nie przyjść, a nawet nie odpisać, wyjaśniając powody nieobecności, to rzeczywiście duży nietakt. Ciekawe dlaczego Ana zachowywała się w taki sposób. Musiała być jakaś przyczyna, przecież nie obraziłaby się na wszystkich ot, tak.

Ale teraz Nikka nie miała czasu tego roztrząsać. Królowa zatrzymała się przed kolejnymi drzwiami i nachyliła w jej stronę, jakby chciała przekazać coś w sekrecie. To jednak był kolejny żart, mówiła tak głośno, że każdy z obecnych słyszał wszystko doskonale:

– No to ja teraz idę do męża, a ty wchodzisz za chwilę. Chętnie zobaczę, jak się pocisz. Trzeba było uważać na zajęciach z etykiety, a nie gapić się w okno.

Malena roześmiała się, więc Nikka też przywołała na usta uśmiech.

Tak, moja droga, nie uważałam, ale dam sobie radę. Dawałam w dużo gorszych sytuacjach, więc to… To jest nic. – Mogłaby jej odpowiedzieć, ale niech ma dziewczyna trochę radości.

Patrzyła, jak Malena wzywa ruchem dłoni kuzynkę Arissę. We dwie ruszyły do wejścia. Służący w biało-zielono-szarych strojach otworzyli przed nimi ciężkie odrzwia.

– Jej Królewska Wysokość, pani Malena Albis-Elihard oraz pani Arissa Elihard-Denal. – Usłyszała zapowiedź herolda.

Odetchnęła głęboko i wyprostowała się. Zaraz nadejdzie jej kolej.

– Idziesz prosto do końca, klękasz tuż przed pierwszym stopniem podwyższenia na jedno kolano, tak, jak przed królową. Nie odzywasz się pierwsza ani nie wstajesz, dopóki król ci nie pozwoli. Tytułujesz króla Wasza Królewska Wysokość, potem możesz używać formy „mój panie”. – Fabian na chwilę porzucił grzecznościowe formułki i poczuł się w obowiązku przekazać jej szybki, lecz treściwy instruktaż. Nie potrzebowała tego tak bardzo, jak wydawało się Malenie, ale doceniła chęć pomocy.

– Dziękuję – odpowiedziała mu szczerze.

– Nie ma sprawy. W końcu koledzy ze szkoły powinni sobie pomagać. – Mężczyzna uśmiechnął się zakłopotany, ale niemal natychmiast zapanował nad twarzą i odsunął się trochę. Nikka przez chwilę zastanawiała się, kiedy zostali kolegami…

Ale oto herold odezwał się znowu gromkim głosem oznajmiając nadejście pani komandor Nikki Selino. Uniosła podbródek, ściągnęła łopatki i dumnie wkroczyła do sali tronowej.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (29)

  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Sorry, że nic nie gadam, ale fatalnie się czuję od wczoraj popołudniu, zdycham trochę. Teraz akurat sobie czytam ciąg dalszy (na 17 jestem)..
  • Vespera dwa lata temu
    Spoczko, odezwij się jak będziesz mieć na to wenę, i czytaj sobie ile tam chcesz, tylko proszę nie spoilerować w komentarzach, a ewentualne spostrzeżenia na temat przyszłych wydarzeń proszę przesyłać na priv.
  • ...ostwind...2 dwa lata temu
    Hmm... Co to się tu stało... Malena i Mertin... Cóż ciekawie ciekawie! Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej :)
  • Vespera dwa lata temu
    No widzisz, tak to jest opuścić na chwilę planetę, zostawić postaci same, a już rzeczy się dzieją... Wraca ci potem taka główna bohaterka i chodzi zdziwiona, bo a to pomnik dostała, a to jej kumpelka za mąż wyszła, takie tam.
  • ...ostwind...2 dwa lata temu
    Vespera oj tak.. nie warto opuszczać planety bo potem się nie odnajdzie człowiek w ,,nowym świecie,,,
  • Vespera dwa lata temu
    ...ostwind...2 Ale będzie się starać nasza bohaterka, zresztą sama zobaczysz w następnych odcinkach.
  • ...ostwind...2 dwa lata temu
    Vespera no to czekam :)
  • Vespera dwa lata temu
    ...ostwind...2 Co 5 dni rozdział wjeżdża, dopóki mam materiał do publikacji, potem mogą być przestoje.
  • ...ostwind...2 dwa lata temu
    Vespera okej, dzk za info :)
  • Vespera dwa lata temu
    ...ostwind...2 A ty coś tworzysz, czy na razie tylko konsumujesz twórczość innych?
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera A wiesz, co będzie, jak będą przestoje?
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Nie, oświeć mnie :) Przyjdzie Basil i mnie aresztuje?
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera No, skoro wolisz Basila, a nie zajebistego laweciarza, to co ja mogę... Więzienna prycza może być seksowniejsza niż kotki w piwnicy...
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Spokojnie, to tylko tymczasowe "zauroczenie". Małe kotki w piwnicy zawsze wygrają. Więc mówisz, że Renio chciałby mi je pokazać?
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera Żeby tylko kotki. Podejrzewam, że i kocura...
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Jeśli uważa, że ma się czym chwalić.... Stało się coś bardzo dziwnego przed chwilą, napisałam ci o tym na discordzie.
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera :))) A lawetą nie jeżdzi?
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Nic mi na ten temat jeszcze nie wiadomo.
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera Kotki Reaniowi z piwnicy teleportował. Oj, chyba będą gwiezdne wojny...
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Przepraszam, mój Reptyl twierdzi, że on jest tutejszy, że jego rasa zawsze tu była. To twoi z innej planety przylecieli.
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera Twierdzi - :))) USA twierdzi, że obywatele prezydenta w wolnych wyborach wybierają... Na tej planecie, co rusz ktoś coś twierdzi...
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Ja się tam na Ameryczce nie znam, ale mojemu własnemu prywatnemu Reptylowi wierzę.
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera Jeśli pra pra dziadek nazywał się tyranozaur rex, to rzeczywiście są tutaj od co najmniej dawna... :)
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień On nie chce zdradzać szczegółów, ale właśnie coś takiego obstawiam.
  • MKP dwa lata temu
    "Ciekawe dlaczego Ana zachowywała się w taki sposób. Musiał być jakiś powód, przecież nie obraziłaby się na wszystkich ot, tak"

    Pachnie mi tu kapitulacją, albo układem a nie zwycięstwem, za co pokrzywdzeni w wojnie mogą mieć królowi za złe.

    Zobaczymy???
  • Vespera dwa lata temu
    No i co ja mam ci odpisać, jak zabroniłeś spoilerów...
  • MKP dwa lata temu
    Vespera
    Tak sobie gdybam:)
  • Tjeri 4 miesiące temu
    Atmosfera "coś mi tu kurna nie pasi", gęstnieje. Fajnie z Maleną.
  • Vespera 4 miesiące temu
    Spokojnie, pomału, nie chcę ci wisieć za jakieś tabletki uspokajające.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania