Poprzednie częściAri odcinek 1

Ari odcinek 11

Kiedy Ari wyszła z podziemia, jej rodzice oczekując na powrót córki ze szkoły, siedzieli przy kuchennym stole i jedli cienką warzywną zupę.

- Ziemniaki trochę się nie dogotowały – powiedział z pretensją w głosie małżonek do żony.

- Dzisiaj ponownie bardzo się kopciło ze względu na niskie ciśnienie i przez to musiałam szybciej wygasić pod kuchnią. Znowu nastąpi, najdalej jutro, załamanie pogody.

- Dawno naprawiłbym ten komin i byłoby po kłopocie, lecz ty mi nie pozwalasz wejść na dach.

- Leon daj spokój i nie denerwuj mnie, powiedziałam, że jedno nieszczęście w domu wystarczy. Dlatego nie pozwolę żebyś przypadkiem spadł. Komin naprawi fachowiec.

- Nie mamy pieniędzy.

- Może jak pójdziesz dzisiaj do pracy, to wypłacą wam, tak jak obiecali, zaległe pensje.

- Żoneczko akurat na to bym nie liczył, prędzej dostaniemy wszyscy wypowiedzenia niż kilkumiesięczne pobory.

- Przestań krakać, bo powiesz to jeszcze w złej godzinie.

- Od kiedy ty jesteś taka przesądna? Wcześniej taka nie byłaś.

Kobieta po usłyszeniu tych słów zrobiła minę, która bardziej wyglądała na grymas niż na delikatny uśmiech.

- Stałam się przesądna w dniu, w którym piorun kulisty wpadł przez komin i poraził małą kiedy podkładała drew do pieca, jak byłam w ogródku. Niestety nie ochroniliśmy naszej córeczki od nieszczęścia i nawet święte imię Maria, jakie jej daliśmy na chrzcie, też nie pomogło.

- Nie doczekam się na jej powrót ze szkoły, pewnie znowu błąka się po lesie. Ciągle ucieka miedzy drzewa gdy dzieci z klasy nazywają ją szpona. Tam rozmawia z opiekunką Jodłą i nie mogę jej przekonać, że na pniu nie widzi twarzy tylko powstałe blizny po byłych gałęziach. Teraz muszę wyjechać do pracy, a rowerem trwa to znacznie dłużej niż autobusem, inaczej się spóźnię i zabiorą mi premię, jakiej i tak nie wypłacają.

- Leon jedź ostrożnie i uważaj na siebie, czuje jakiś dziwny niepokój.

Mężczyzna wstał od stołu, podszedł do żony i przytulił ją mocno i pocałował czule w czoło. Kobieta odwzajemniła gest i odprowadziła męża do drzwi. Pomogła mu w ubieraniu kurtki i kiedy wyszedł, podeszła do okna przez które widziała jak odjeżdża na rowerze. Kiedy znikł w oddali, wróciła do stołu, zabrała brudne talerze i wstawiła je do szaflika. Jej ruchy były automatyczne jakby wykonywała je przez kilka lat.

Wnętrze domu było pozbawione wygód i zaniedbane, jak większość wiejskich chat w okolicy. Piec kuchenny po przejściu pioruna kulistego powinien być dano rozebrany i zastąpiony nowym. Jednak stały brak gotówki uniemożliwiał jakikolwiek jego remont. Podobne problemy mieli pozostali mieszkańcy wioski, którzy przez ostatnie dwa lata nie otrzymali zapłaty za sprzedane zboże i oddane do ubojni zwierzęta. Tylko ci żyli lepiej od pozostałych, co mieli w rodzinie jakiś emerytów, lub rencistów, ponieważ oni posiadali niewielkie, lecz stałe miesięczne dochody.

Dźwięk otwieranych drzwi wyrwał kobietę z ponurych myśli, kiedy się odwracała uśmiechnęła się, wiedząc kogo ujrzy przed sobą. Córka stała zaraz za progiem i patrzyła na matkę. Połowa jej nie spalonej twarzy wyrażała smutek, a spalona przyprawiała o dreszcze. Jednak matka nigdy nie pokazała po sobie nawet najmniejszej odznaki strachu albo wstrętu. Niezmiennie była to jej ukochana córeczka i nic nie było w stanie tego zmienić. Teraz jak każdego innego dnia podeszła do dziecka i przytuliła, w ten sposób dodawała jej pewności i otuchy. Prostym gestem gładzenia dłonią niesfornych włosów koiła lęki i odganiała zmartwienia. Dziewczynka pod wpływem ciepła matki uspokoiła swój oddech i poczuła znajomy zapach. Wszelkie troski odsunęły się w dal i w tym momencie nic złego jej nie zagrażało.

- Mamusiu ja nie chcę iść więcej do szkoły, wszystkie dzieci dokuczają mi. One mają koleżanki i kolegów, a ja nie mam nawet jednego przyjaciela.

- Skarbie musisz być mądra i bardzo dużo wiedzieć, wtedy masz szanse na lepsze życie. Jedynie wykształcenie może zapewnić tobie łatwiejszy start w dorosłość, ponieważ my nie mamy żadnych znajomości, które zapewniłyby tobie dostatek.

Maria tego dnia postanowiła być silna i nie pokazywać po sobie jak bardzo ranią ją wyzwiska i zaczepki dzieci, które w ten sposób starały pokazać innym w grupie, że są lepsze od niej. Codziennie rano szła ze starym plecakiem do szkoły, siadała w pierwszej ławce po prawej stronie, żeby pokazywać tylko piękną część twarzy i nie straszyć nauczycielki. Natomiast spieczoną połowę zakrywała kolorową chustą. Przerwy spędzała w najdalszej części korytarza za gabinetem dyrektora i tam miała krótkie chwile spokoju. Najgorszy zawsze był powrót ze szkoły, wtedy nic jej nie chroniło ani wczesne, ani późne wyjście. Stale czekały na nią różne bandy i dzieciaki rzucały w nią wszystkim, co było akurat pod ręką. Chyba nikt nie znał jej imienia, lub nie chciał poznać.

Kiedy wydawało się, że najgorsze już minęło i nic gorszego się nie stanie, wtedy rozchorował się tato przez jazdę w zimnym deszczu na rowerze. Przeziębienie było okropne i lekarz przepisał sporo lekarstw, na które nie było pieniędzy. Wtedy żona chcąc wykupić lekarstwa sprzedała ostatnią cenną rzecz w domu, swoją ślubną obrączkę. Jednak kuracja nie przyniosła spodziewanego efektu i wdało się zapalenie płuc. Pogotowie zabrało pana Leona do szpitala, gdzie po trzech dniach zmarł. Przynajmniej z pogrzebem nie było problemów, ponieważ koszty szczodrze pokryło ubezpieczenie.

Bezrobotna matka z niepełnosprawnym dzieckiem została w starym domu, mając za dochód skromną rentę córki po ojcu. Pracy w najbliższej okolicy nie mogła znaleźć, jedynym dostępnym zajęciem dla kobiety była opieka nad osobami starszymi poza granicami kraju, ale nie miał kto zaopiekować się Marią. Pieniędzy brakowało na wszystko, stale musiały odmawiać sobie jedzenia, a ubrania i buty kupowały jedynie po kimś w najtańsze dni w sklepach z odzieżą używaną. Szansa wyrwania się z biedy nastąpiła z chwilą otrzymania listu od dalekiej rodziny z Wielkopolski. Ciotka cieszyła się otrzymania razem z mężem pierwszej emerytury po przepracowaniu czterdziestu dwóch lat. Zawdzięczali to zmianie w przepisach emerytalnych, które sejm uchwalił przed wyborami. Politycy tanim kosztem zapewnili sobie wyborcze głosy, a wujostwo dzięki zmianie w prawie mogło w końcu przestać być wykorzystywane przez oszustów podających się za biznesmenów. Niestety w momencie likwidacji ich pegieeru i zniszczenia zakładów pracy w całej okolicy nie mogli unieść się honorem i nie dawać się wykorzystywać. Przynajmniej jak pracowali u złodziei to zarabiali dziennie na jeden chleb, inaczej nikt by im niczego nie dał, państwo miało ważniejsze wydatki niż karmienie darmozjadów.

Kobieta długo się nie zastanawiała z podjęciem decyzji i jeszcze tego samego dnia napisała list do rodziny. Dokładnie opisała w nim wszystkie nieszczęścia jakie ją spotkały w ostatnim czasie i poprosiła o pomoc w zaopiekowaniu się jej córką. Wtedy ona mogłaby wyjechać do pracy za granicę jako opiekunka osób starszych, tam dobrze płacą i zarobiłaby na utrzymanie i operację plastyczną jej ukochanej Marii.

List został wysłany następnego dnia z samego rana zaraz po odprowadzeniu córki do szkoły. Mama dziewczynki od śmierci męża stale odprowadzała i przyprowadzała dziecko do domu. Dzięki temu wredna dzieciarnia początkowo ograniczyła dokuczanie Marii, lecz w niedługim czasie nawet obecność dorosłej kobiety im nie przeszkadzała, skoro rodzice nie reagowali na skargi na ich zachowanie. Agresja bachorów rosła geometrycznie, a odpowiedź na list przerwała tą ekspansję. Jeszcze tego samego dnia matka z córką po spakowaniu kilku niezbędnych rzeczy wyjechały.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pasja 07.05.2018
    Witaj
    Smutna część, ale jak znajoma. Ludzie tacy jak Maria nazywane są dziwakami i spotykają się z agresją. To nie dzieci były winne, tylko ich rodzice.
    Mam nadzieję, że będzie lepiej im w innym miejscu.
    Miłego dnia
  • Bożena Joanna 07.05.2018
    Smutny obrazek, matka marzy o pracy za granicą aby zapewnić córce leczenie i operację plastyczną, świat jest okrutny dla ludzi pokrzywdzonych przez los. Nawet jeśli matce uda się zarobić wymarzone pieniądze, Ari będzie nadal narażona na cierpienie. Bez matki będzie jej bardzo ciężko wytrwać we wrogim środowisku dzieci i dorosłych. Fajnie, że dostrzegłeś ten problem. Pozdrowienia!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania