Poprzednie częściMaria część 1

Maria część 18

Kacper ze sporym lękiem obserwował Marię, gdy do niej mówiła Cecylia, ponieważ nie wiedział, jaki spowoduje to skutek. Miał nadzieję, że uda jej się przełamać podejrzliwość przyjaciółki i kłamstwo przedstawić jako coś dobrego i odrywającego od ponurych myśli. Z drugiej strony, gdyby jego zapytała z pewnością winę za zniszczenia w domu, przypisałby sobie. W tym przypadku nie istniał złoty środek, tylko mniejsze zło.

 

Maria początkowo do wyjaśnień nastawiona bardzo wrogo, powoli ulegała perswazji i skłaniała się do przyznania racji Cecylii. Momentem zwrotnym dla pozostałych była jej odpowiedz na pytanie przyjaciółki.

 

- A ty co byś powiedziała komuś kierującemu samochodem, który uległ wypadkowi nie z jego winy, po stracie najbliższej osoby?

 

Rzeźbiarka przez pewien czas zastanawiała się nad własnym postępowaniem przy takiej okazji i wystarczyło, że cofnęła się do własnych wspomnień, zanim wyjechała z kraju, by uzyskać odpowiedz. Natychmiast znalazła kilka, a gdyby bardziej się postarała, prawdopodobnie byłoby ich kilkanaście i zaistniały najwyżej w promieniu dwudziestu kilometrów od miejsca jej zamieszkania. Prawie wszystkich uczestnikami były nieznane osoby i nie wywarły na psychice młodej dziewczyny wielkiego wrażenia oprócz dwóch. Te odczuła zupełnie inaczej, gdy koleżanka szkolna zwierzyła się jej z traumy własnego dzieciństwa. Wtedy długo nie mogła zrozumieć, dlaczego tamta obwinia siebie o śmierć matki, w wyniku rozjechania na chodniku przez samochód ciężarowy. Początkowo jej przeżycia potraktowała jako kolejny przejaw świrowania, a najbardziej zaszokował ją, histeryczny płacz, gdy tamta to mówiła.

 

Wcześnie rano matka koleżanki szła chodnikiem razem ze znajomą, który odgradzał pieszych od ulicy. Miejsce to wydawało się wszystkim bardzo bezpieczne, ponieważ prosty odcinek drogi i ograniczenie prędkości w terenie zabudowanym to zapewniały. Starsza kobieta z pewnością mówiła młodszej, o zbiorze rzodkiewki i sprawnym sposobie pakowania jej w pęczki. Najprawdopodobniej też uspakajała ją, gdy tamta martwiła się o pozostawione bez opieki dzieci. Obie miały pracować najwyżej trzy godziny i z pewnością, gdy maluchy się obudzą, ona zdąży wrócić z zakupami za zarobione pieniądze do domu. Sezon zbiorów kilku płodów rolnych miał trwać zaledwie kilka tygodni, lecz przynajmniej przez ten czas odegna od siebie biedę. Gwałtowność, z jaką zginęły, najbardziej zaskoczyła je same, jeszcze chwilę wcześniej szły, by po kilku sekundach, a może i minutach już nie. Pozostały wspomnienia i zadawane przez koleżankę pytania bez odpowiedzi, czy zanim odeszła myślała o nich, może do ostatnich chwil martwiła się co z nimi będzie i kto nimi się zaopiekuje, gdy jej nie będzie. Najgorsze w tym wszystkim było jej obwinianie się o zaistniałą sytuację. Wtedy jeszcze w pełni nie zrozumiała mechanizmu obarczania siebie za przewinienia innych. Dopiero gdy młoda matka na jej oczach zginęła na przejściu dla pieszych, potrącona przez taksówkę i reakcja jej matki. Uświadomiły Marii, jak bardzo coś tak tragicznego wywiera wpływ na psychikę innych.

 

Kacper postanowił przerwać krepującą ciszę i w typowy męski sposób, przystąpił do rozładowania powstałego napięcia.

 

- Zupełnie nie rozumiem, dlaczego martwisz się tymi zniszczeniami. Osobiście doświadczyłem kilku burzliwych przebiegów małżeńskich dyskusji, w których straty w wyposażeniu i pamiątkach były znacznie większe, niż ty dokonałaś. Moi koledzy też nabyli podobnych doświadczeń, a niektórzy przy rozwodach, co nie mogli wziąć dla siebie, albo podzielić to oni, albo ich żony niszczyli. Zawziętość i chęć dokopania byłemu partnerowi była często tak wielka, że ludzie mili, spokojni przeradzali się w bestie. Jednak nie było to najciekawsze, lecz tworzenie nowych związków, które powstawały z zapałem i chęcią na wspólne życie.

 

Najlepszym rozwiązaniem dla oczyszczenia atmosfery, była zmiana tematu i niewracanie nigdy więcej do tego incydentu. Cecylia była w tym doskonała i potrafiła jednym pytaniem, tego dokonać.

 

- Jakie macie plany?

 

Oboje popatrzyli po sobie ze świadomością, że na ten temat nie rozmawiali. Łatwiej i szybciej przyszło im uzgodnienie rozstania niż rozmowa o wspólnej przyszłości. Kacper postanowił opowiedzieć, jakie miał plany przed opuszczeniem pensjonatu i czego dokonał. Cecylia wysłuchała jego, zadała kilka szczegółowych pytań i powiedziała.

 

- Coś mi się wydaje, że niełatwo przyjdzie ci rozstać się z Phyllis, o ile ona nie znajdzie sobie nowej zabawki.

 

- Dlaczego mówisz o mnie zabawka?

 

- Właśnie tym dla niej byłeś i nie obrażaj się z tego powodu. Dawałeś i robiłeś, tylko to, co ona chciała. Razem z tatusiem manipulowali tobą, a ty temu się poddawałeś. Dlatego teraz oboje musicie się mieć na baczności, ponieważ ona jest niebezpieczna, jeżeli poczuła się skrzywdzona. Ojciec jej, jak sam wspomniałeś, ma duże wpływy i je wykorzysta.

 

Początkowo Kacper nie przejmował się słowami Cecylii, lecz w miarę upływu następnego dnia wizja zaczynała się sprawdzać. Zanim to nastąpiło, Maria postanowiła oprowadzić swojego ukochanego po Menaggio i pokazać mu kilka swoich ulubionych miejsc. Kacper nie sprzeciwiał się temu pomysłowi, ponieważ od chwili przyjazdy chciał poznać to urocze miasto na zachodnim brzegu jeziora Como. Dzięki znajomości miejsca jego ukochana bardzo ciekawie opowiadała o każdym zabytkowym domu wybudowanym we włoskim stylu alpejskim. Potrafiła wskazać mu dodane dodatki albo szczegóły przebudowania z późniejszego okresu. Kacprowi najbardziej przypadła do gustu najstarsza cześć miasta ze średniowiecznymi domami, połączonymi ze sobą brukiem. Ulica Via Castellino da Castello była najbardziej niezwykła i zarazem bajkowa dla Amerykanina, wychowanego pośród budynków z innej epoki. Ciężko przychodziło mu wyobrażenie sobie, jak te tereny wyglądały, zanim nie zajęli je Rzymianie prawie dwieście lat przed naszą erą, którzy wybudowali pierwszą drogę wzdłuż zachodniego brzegu jeziora Como, łączącą Mediolan z trasą handlową Via Regina. Społeczeństwo przeżyło prawdziwą rewolucję przemysłową, przypominającą z pewnością powstanie współczesnej autostrady, gdzie ruch jest uporządkowany. Ludność miejscowa dla wygody i szybszego przemieszczania porzuciła górskie ścieżki oraz stare szlaki. Na drodze można było spotkać wozy kupieckie i maszerujące wojska, zmierzające w stronę alpejskich przełęczy. Właśnie wtedy powstała osada Menaggio i w miarę rozwoju została otoczona murami obronnymi. Niewielkie pozostałości przetrwały do czasów współczesnych, lecz z nich nie można już dojrzeć pierwotnego ogromu i wspaniałej pracy inżynierskiej. Miasto przetrwało dobre i burzliwe wieki, a wraz z nim patriotyzm, który zaowocował czynnym udziałem w zjednoczeniu Włoch w dziewiętnastym wieku. Podczas obu wojen światowych zostało w celach obronnych wykorzystane jego strategiczne położenie. Maria oprowadziła Kacpra po fortyfikacjach, wzniesionych na przedmieściach. Wspomniała też o nieistniejącym połączeniu koleją wąskotorową z miastem Poriezza leżącym nad jeziorem Lugano. Linia przetrwała do tysiąc dziewięćset trzydziestego dziewiątego roku i przed likwidacją nie uratował ją rozwój turystyki. Widocznie połączenie było potrzebne jedynie w początkowym okresie rozwoju, gdy powstawały duże hotele, plaże, przystanie dla łodzi i statków wycieczkowych, oraz pole golfowe istniejącego do dziś.

 

Maria w roli przewodnika była cudowna, a jej mężczyzna podziwiał nie tylko zabytki, lecz jej długie do ramion białe włosy, szczupłą sylwetkę, piękne piersi, zgrabne nogi. Lawendowa letnia suknia dopełniała całości i akcentowała jej wspaniałą figurę oraz kocie ruchy. Kacper z każdą sekundą przebywania z Marią kochał ją coraz bardziej i żałował wszystkich wcześniejszych chwil, jakie przeżył z dala od niej. Oboje byli szczęśliwi i wracając do domu Marii, na ulicy spotkali właścicielkę pensjonatu. Chcieli jej podziękować za przykre niespodzianki, jakie jej z mężem przysporzyli. Tylko nie dała im sposobności, ponieważ pierwsza się odezwała.

 

- Uważajcie na siebie, grozi wam niebezpieczeństwo.

 

- Nam? – odpowiedzieli się jednocześnie.

 

- Godzinę temu było u nas dwóch, podających się za pracowników urzędu skarbowego. Początkowo pytali tylko o podarowaną rzeźbę konia przez Marię. Jednak bez wyraźnego powodu zaczęli wypytywać o Amerykanina. Ja rozmawiałam z nimi i niczego niezwykłego nie zauważyłam, lecz mój mąż stał z boku i obserwował. Doszedł on do wniosku, że oni byli z mafii.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 15.07.2020
    Ciekawe połączeni przeszłości z obecną sytuacją. Planowanie i spojrzenie w przyszłość. W końcu jakiś etap powinno się zamknąć tak, aby nikogo nie ranić. Phyllis nie łatwy orzech do zgryzienia. Świetna wycieczka po okolicy ze znakomitą przewodniczką . I kolejna kłoda rzucona pod nogi... mafia?

    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania