Poprzednie częściMaria część 1

Maria część 5

Kacper jeszcze przez chwilę widział odpływającą w nicość senną wizje Marii i stawiając bose stopy na podłodze, ostatecznie stracił z nią kontakt.

 

- Już wstaję – powiedział najpierw po angielsku, a później po włosku.

 

Zakładając szlafrok na piżamę, zastanawiał się, co od niego chce wydawca i dlaczego nie zadzwonił na komórkę. Nie potrafił znaleźć sensownego wyjaśnienia aż tak pilnej wiadomości, że zaistniała konieczności niepokojenia właścicieli o tak wczesnej porze. Zanim wyszedł z pokoju, spojrzał na wyświetlacz w smartfonie. Dostrzegł na ekranie ikonkę trybu samolotowego oraz informację o kilku połączeniach, wprowadził aparat w stan uśpienia i włożył go do kieszeni. Przynajmniej powód niedodzwonienia się do niego stał się zrozumiały i logiczny, lecz pilność rozmowy już nie. Wychodząc z pokoju, przeprosił właścicielkę za powstałą sytuację powstałą przez strefę czasową i poszedł karnie za nią do telefonu. Stary zabytkowy aparat stał na blacie stolika w holu i prawdopodobnie od dłuższego czasu służył za dekorację. Jedynym powodem, który wyjaśniałby jego dalsze istnienie, musiało być jakieś jego połączenie łącza z dostępem od Internetu, ponieważ nie było żadnego innego racjonalnego wytłumaczenia.

 

- Słucham – powiedział po przyłożeniu słuchawki do twarzy.

 

Szum i trzask dochodzący ze słuchawki uniemożliwiał pełne zrozumienie słów i ich sensu. Kilkakrotnie powtarzał, że oddzwoni z komórki, lecz podobnie jak on rozmówca nie rozumiał, co do niego się mówi. Zanim odłożył słuchawkę, przez chwile zastanawiał się, w jaki sposób właścicielka wiedziała, o kogo chodzi i kto dzwoni. Wybierając numer wydawcy, współczuł wszystkim tym, którzy przed powstaniem sieci bezprzewodowej, korzystali z połączeń telefonicznych realizowanych za pomocą kabla położonego na dnie Atlantyku.

 

Zaraz po wymianie kilku grzecznościowych słów, powszechnie uznanych za przywitanie, usłyszał pytanie?

 

- Co ciebie faktycznie łączy z moją córką?

 

Kacper do tej pory nie miał powodów do kłamania i uchodził wśród znajomych za prawdomównego. Tylko podczas powrotu z pracy, wstąpił do sklepu i zrobił zakupy. Gdyby tego nie dokonał, nie przyszedłby z pomocą nieznajomej, która wyłamała szpilkę, wychodząc z restauracji. Kobieta była wyraźnie wstawiona, sadząc po problemach, jakie miała z zachowaniem równowagi. Wszystko wydarzyło się niecałe dwa metry od niego i jego refleks uchronił ją od nieuchronnego bliskiego spotkania z chodnikiem. Jego błyskawiczna reakcja spowodowała, że jako wybawiciel damy z opresji, stał się częściowo odpowiedzialny za jej bezpieczny powrót do domu. Wcześniej już szła chwiejnie, lecz przy nierównych butach trudno było jej nawet stanąć, a co dopiero dojść, do podjeżdżającej zamówionej przez pracowników lokalu taksówki. Kacper, prowadząc ją do samochodu, nabrał pewności co do jej trzeźwości, panienka nieubłaganie zbliżająca się do wieku średniego, takie wrażenie miał, gdy popatrzył na szyję, musiała sporo wypić i sądząc po zapachu dolatującym z jej ust, nie był to tani alkohol. Kierująca taksówką, gdy z niemałym trudem posadził ją na tylnym siedzeniu, żeby nie być posądzonym o obmacywanie, kiedy chciał odejść, powiedziała.

 

- Wskakuj z drugiej strony i nie zostawiaj jej samej, nie widzisz, że ona wyraźnie potrzebuje twojej pomocy.

 

Powinien od razu odciąć się i powiedzieć, że jest tylko przypadkowym przechodniem, który zrobił, co mógł, żeby była cała. Uchronił ją od upadku i teraz wraca po pozostawioną na chodniku torbę i nic go więcej nie obchodzi, a ona niech zawiezie ją do domu i przekaże rodzinie. Tylko zachował się jak głupek, bez słowa sprzeciwu zapakował zakupy do bagażnika i zajął miejsce na tylnym siedzeniu po drugiej stronie.

 

Taryfa po kilku minutowej jeździe podjechała pod okazałą willę. Wydawałoby się, że do tego czasu nic nie powinno ulec zmianie, lecz nagrzane wnętrze pojazdu spowodowało szybsze działanie wypitego alkoholu i kobieta prawie odpłynęła. Taksówkarka musiała dobrze znać swoją pasażerkę, ponieważ powiedziała do Kacpra, gdy ten pomimo swojej niewątpliwej siły, usiłował wyciągnąć z taksówki pasażerkę.

 

- Pomogę skoro z pana taki fajny gość i nie zostawił pijanej kobiety samej.

 

- Czy mam zapłacić za kurs? – zapytał przypadkowy pasażer, gdy już byli w środku budynku.

 

- Nie, rozliczę się z nią później, robię tak w podobnych sytuacjach.

 

- To ona nie pierwszy raz w takim stanie wraca do domu?

 

- Proszę mi wierzyć, bywało znacznie gorzej – odpowiedziała i zanim się zorientował, wróciła do swojej taksówki. Odjechała bez uprzedzenia z zakupami Kacpra. Sytuacja zrobiła się nie wesoła, ponieważ w wewnętrznej kieszeni torby był pęk kluczy i nie tylko nie mógł wejść do własnego mieszkania, to jeszcze tam przyczepione były od wszystkich drzwi drukarni, w której od niedawna pracował. Zgodnie z zawartą umową z właścicielem otrzymywał tylko połowę wynagrodzenia, a pozostała część za dwa lata miała posłużyć do wydania jego książki o najlepszych zawodnikach futbolu amerykańskiego, w okresie, gdy w lidze grali tylko amatorzy. Skomercjalizowanie rozgrywek umożliwiło stworzenie ulubieńców publiczności, która nie szczędziła wydatków na kupowanie różnych pamiątek klubowych i kart z wizerunkami zawodników.

 

Kacper jedynie co mógł zrobić to pozostać w domu kobiety i czekać na odwiezienie jego torby albo jej wytrzeźwienie i podanie numeru telefonu do kobiety przewożącej pasażerów tą taksówką. Nawet gdy ona przekazała samochód zmiennikowi albo odstawiła na warsztat, musi posiadać numer telefonu.

 

Prawie całą noc przesiedział na tarasie, nie chcąc pokazywać się właścicielce domu na oczy i w ten sposób wyhamował jej pijackie amory. Dopiero nad ranem, gdy zrobiło się zimno z powodu padającego deszczu, wszedł do wnętrza i usiadł w fotelu w salonie. Dość szybko zasnął i nie wiadomo było kto bardziej chrapie on, czy kobieta w sypialni na górze.

 

Przed południem obudził go odgłos stukania szkła i przekleństw towarzyszących. Kiedy podniósł się z fotela, cały obolały po niewygodnie przespanej nocy, obawiał się, że przestraszy swoim widokiem gospodynię. Jednak tak się nie stało, to ona zaskoczyła, jego mówiąc i podając butelkę wina.

 

- Otwórz ją do cholery i nic nie mów, bo mi łeb zaraz trzaśnie.

 

Odkorkował butelkę i napełnił kieliszek zaledwie do połowy. Miał obawy, podając go do trzęsących rąk, czy zawartość za chwilę nie spłynie na posadzkę. Prawdopodobnie nie tylko wino, lecz i kieliszek wypadłby z dłoni, lecz chwyt obiema umożliwił dotarcie zbawczego płynu do ust. Drugi poszedł śladem pierwszego i zwilżył spragnione usta, a z każdym kolejnym wracało kobiecie życie. Dopiero po wysuszeniu flaszki, zainteresowała się nieznajomym mężczyzną, który nalewał jej trunek.

 

- Kim jesteś? – zapytała i zanim Kacper cokolwiek odpowiedział, machnęła ręką i powiedziała.

 

- Nie ważne, zaraz to sprawdzę.

 

Podniosła jednego z wielu identycznych pilotów, leżących dookoła i wycelowała nim w ścianę, której spory fragment się uniósł. Zaraz za nim był wielki ekran prawdopodobnie stale włączony i połączony z Internetem. Kacper chciał przypatrzyć się, co kobieta zamierza zrobić, lecz ona mu w tym przeszkodziła, mówiąc i pokazując miejsce, gdzie znajdował się barek.

 

- Mógłbyś otworzyć wino i mi nalać, bo mam pusty kieliszek.

 

Kiedy zmierzał we wskazanym kierunku, ona sprawnie przerzucała strony w poszukiwaniu wiadomości, która ja interesowała. Kacper podszedł do barku, a właściwie sklepu monopolowego nie tylko z najlepszymi winami, lecz z drogim mocnym alkoholem i w pierwszej chwili nie widział, jakie powinien otworzyć. Nigdy nie nauczył się nazw drogich i rzadkich win, więc złapał za szyjkę i przyciągnął do siebie, wyglądające na najstarsze sadząc po leżącej na butelce patynie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 23.05.2020
    Połączenia telefoniczne zawsze były zmorą i z nich nieraz wynikały nieporozumienia.
    Przeskok do nowej sytuacji, gdzie Kacper pomaga nietrzeźwej kobiecie i nie potrafi przeciąć tej pomocy wtedy, kiedy wsadza ją do taksówki: pewnie z tego wynikną same kłopoty. Ktoś odnajduje go w hotelu? On jako mężczyzna jest trochę pozbawiony stanowczości i mocnej postawy. Taka łamaga.
    Kobieta wymaga pomocy ale bardziej specjalistycznej, aby mogła wyjść z nałogu.
    W dodatku pozostawione rzeczy w taksówce.

    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania